-

umami

Jan Mosdorf - Deszcz pada na świątynię

    Wbrew pozorom nie chodzi o tropienie masonów i Żydów, ani podniecanie się tym, kto był a kto nie był Żydem czy masonem, albo i jednym i drugim.
    W tym kolejnym artykule z Pro Christo! chodzi o jawność.
    Napisany jest bardzo zgrabnie, więc warto go przeczytać.
    Gmerając w necie, podczas robienia przypisów (ten z gwiazdką i cyfrowe są od Autora i Redakcji), trafiłem na kilka ciekawych wątków. Na przykład warto poczytać w przypisach, np. o Jeanie Chiappe, bo niektórych informacji polskojęzyczna Wikipedia nie podaje a niektóre chyba ukrywa. Nigdy bym też nie przypuszczał, że jakaś niteczka zaprowadzi mnie do filmu Luisa Buñuela Złoty wiek.

    Autorem jest Jan Mosdorf, ps. „Andrzej Witowski” (ur. 17 maja 1904 w Warszawie, zm. 11 października 1943 w Auschwitz) — polski publicysta i doktor filozofii, działacz Obozu Wielkiej Polski, prezes Związku Akademickiego Młodzież Wszechpolska, a także przywódca Obozu Narodowo–Radykalnego, więzień i ofiara niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz.
    O jego działalności w ONR piszą:
    14 kwietnia 1934 zerwał z SN, podpisał deklarację programową Obozu Narodowo–Radykalnego i został jednym z jego przywódców — był przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego ONR. Oenerowcy, w tym Mosdorf, myśleli, że uda im się szybko pokonać sanację i doprowadzić narodowców do władzy, co im się jednak nie udało.
    Przez pewien czas Mosdorf redagował oficjalne czasopismo ONR — tygodnik, a później dziennik „Sztafeta”. W czerwcu 1934, po zamachu na ministra Bronisława Pierackiego, przywódcy ONR zostali aresztowani i osadzeni w obozie w Berezie Kartuskiej. Mosdorf ukrył się i nie został aresztowany. Jego postępowanie zostało źle przyjęte przez kolegów, którzy uznali je za tchórzostwo. Po wypuszczeniu przywódców ONR z Berezy formacja ta podzieliła się na dwie mniejsze frakcje ONR „Falanga” i ONR „ABC”. Mosdorf nie wszedł do żadnej frakcji, stał na uboczu, nie angażował się w działalność nielegalnego wówczas ONR.
    Po rozwiązaniu ONR zajmował się filozofią, utrzymywał regularne kontakty z profesorem Władysławem Tatarkiewiczem i uczestniczył w jego seminariach. Z pozycji politycznego outsidera zaczął współpracę ze Stanisławem Piaseckim, wydawcą renomowanego tygodnika społeczno–kulturalnego „Prosto z Mostu”. Współpraca ta trwała nieprzerwanie do wybuchu wojny. W 1938 wydał w dwóch tomach studium społeczno–polityczne pt. Wczoraj i jutro.
    (https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Mosdorf)


    Artykuł pochodzi z nr 10 (październik) Pro Christo. Wiarą i czynem. Miesięcznik młodych katolików z 1937 roku.        (https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/332603/edition/317915/content?ref=desc)

 

  •     JAN MOSDORF.
        Deszcz pada na świątynię



        W samym centrum czy pępku burżuazyjnego Paryża, gdzieś między rue Lafayette à Provence biegnie mała uliczka: rue Cadet A). Pewnego dnia szedłem tą uliczką, rozglądając się po bramach domów, aż wreszcie... To tu! Znałem ten adres z afiszów, ogłaszających protesty przeciw Japończykom w Mandżurii i Polakom w Polsce. Broniono tam Chińczyków i Żydów. Tak, to tu: Grand Orient de France 1).
        Złocona, ażurowa krata udawała kwitnącą akację, przetykaną cyrklami i ekierkami. Brama z automatycznym zatrzaskiem była — o dziwo — lekko uchylona. Wszedłem do Królestwa Tajemnicy.
        Za wydłużoną sienią było malutkie podwórko, przykryte kopułą z białych szklanych cegieł. Tablica w rogu podwórza głosiła biało na czarnym którego dnia i o której godzinie odbędzie się posiedzenie takiej a takiej loży. I znowóż odrzwia, a za nimi?
        Klatka schodowa w najgorszym stylu Opery Paryskiej czy Filharmonii Warszawskiej. Styl pozytywistycznego mieszczaństwa, styl Republiki Plutokratycznej. Niby swoisty symbol prężył przede mną wypchane tłuszczem kształty [—] naturalistyczny posąg nagiej, pozłacanej kobiety.
        Skrzypnęły drzwiczki. Spod schodów, zdobnych posągiem wyłonił się jowialny człeczyna, idealny typ francuskiego concierge’a. Mrużą się chytre oczka B), uśmiech występuje na gębę. „Czego sobie życzę”?
        — „Czy mogę zwiedzić lożę”?
        Oczka latają bystro po mojej twarzy, uśmiech staje się jeszcze obleśniejszy:
        — „Hm, mais qui êtes–vous”? 2).
        Postanawiam robić Greka:
        — Hélas, je ne suis pas franc–maçon, je ne m’occuppe pas à la politique...
        — Mais, monsieur, la franc–maçonerie ne s’occuppe pas à la politique, voyons! Mais si vous n’etez pas franc–maçon... — tu rozłożenie bezradne ramion — vous ne pouvez pas visiter la loge 3).
        Wobec takiej odpowiedzi nie pozostało mi nic innego, niż wywędrować z powrotem przez akacjową bramę i pocieszyć się o trzy domy dalej zwiedzeniem łaźni tureckiej, w której „wtajemniczenie” zastępowała zwykła dziesięciofrankówka.
        Siedząc w nagrzanej suchym powietrzem pieczarze myślałem o odpowiedzi fagasa — wolnomularza, recytującego bez zająknięcia wbitą mu w głowę formułkę. Masoneria nie zajmuje się polityką! Po cóż ten fałsz tak naiwny, tak oczywisty! I nagle przyszło mi na myśl, że przecież wszystko w wolnomularstwie opiera się na kłamstwie. Organizacja niby jawna, a w istocie zakonspirowana, której lokalu profan nie może obejrzeć! Organizacja polityczna, udająca działalność filantropijną czy Bóg wie jaką, byle nie wyznać prawdy. A przecież Wielkim Mistrzem był wówczas (rok 1931) nie żaden działacz charytatywny, lecz p. Jammy–Schmit C), deputowany z partii radykałów społecznych! Czymże — z kolei — jest Wielki Mistrz? Wielki Mistrz to taki drągal w fartuszku, który w oczach tępych „profanów” ząbkujących dopiero „braci” uchodzi za najwyższą osobę w masonerii, a w istocie wcale nie najwyższy urzędnik w hierarchii masońskiej. A radykałowie francuscy? — Partia, która dba o to, aby broń Boże nie zaszły we Francji żadne radykalne zmiany, konserwatywni czciciele konstytucji 1875 roku. Gdzie spojrzeć — same fałsze i same kłamstwa.
        A już największym fałszem — myślałem sobie — jest drapowanie się owej ultraburżuazyjnej instytucji w togę obrońcy klas pracujących.
        *
        W kilka lat później wpadło mi przelotnie do ręki jakieś wydawnictwo masońskie. Wśród licznych ilustracji zauważyłem fotografię międzynarodowego zjazdu Wielkich Mistrzów. Zza pleców któregoś z dygnitarzy francuskich wyzierała siwa czupryna i wąsiki Andrzeja Struga 4).
        Nie chodzi tu o samą postać świetnego pisarza. Ani przez chwilę nie przypuszczam, że on to naprawdę kierował masonerią polską, tak, jak nie wierzę, aby dziś faktycznym jej szefem był p. Stanisław Stempowski. Ale interesuje mnie, jak godził Strug swe poglądy antykapitalistyczne z przynależnością do sekty, która jest kwintesencją ducha kapitalistycznego. Bo przecież w siedzibie Grand Orient de France nie spotkał — rzecz jasna — ani jednego robotnika, natomiast miał częstą okazję ściskania ręki Stawisky’emu D) i dziesiątkom mu podobnych, schylania czoła przed Rotszyldem E), zapoznania się z szefami wielkich banków i spółek akcyjnych. Mógł się naocznie przekonać, że prawdziwym symbolem wolnomularstwa nie jest proletariacka kielnia, ani inżynierski cyrkiel, lecz złoty dolar, blankiet wekslowy i ceduła giełdowa.
        Powiedzą nam może: Jak to? A rządy kartelu lewicy we Francji? A Blum F), obalony przez zmowę kapitalistów, przez zemstę za wywłaszczenie Schneider–Creusota G), za polepszenie bytu klasy robotniczej?
        Blaga, prześwietna publiczności! Kruk krukowi oka nie wykolę. Schneider dostał — na podstawie niedawno uchwalonej ustawy o wywłaszczeniu — najpełniejsze jakie można odszkodowanie; na wieść o nim wywłaszczani kapitaliści krajów „faszystowskich” dostaliby żółtaczki z zadrości. A reformy socjalne? Czy istotnie uderzyły w ustrój kapitalistyczny! Nic podobnego. Pod ich ciężarem zamierają i upadają drobne warsztaty i małe zakłady przemysłowe. Wielkie kolosy kapitalistyczne, operujące taśmą ruchomą i innymi amerykańskiego pochodzenia narzędziami tortur dla robotników, tylko zarobiły na reformach. Pozbyły się konkurentów, a utratę pewnej ilości „robotnikogodzin” pokryły bez trudności pełnym wyzyskaniem zdolności produkcyjnej maszyn i zwyżką cen swych produktów. Robotnicy mniej pracują, ale i mniej zarabiają z powodu dewaluacji franka, drobny producent idzie na żebry, a francuski Lewiatan tyje. Dodajmy do tego, że rząd Bluma nie dotknął w niczym spekulacyjnego kapitału pieniężnego, że granice państwa zostawił otworem dla harców międzynarodowego kapitalizmu, a zrozumiemy czemu plutokracja nie poskąpiła mu pożyczki wewnętrznej, z takim triumfem wielokrotnie pokrytej. A gdy już wielkie oszustwo zostało spełnione i zachodziła obawa, że oszukanym otworzą się oczy, zainscenizowano „obalenie” rządu, aby ocalić jego oblicze lewicowe i rzucić nowe odium na francuskie koła narodowe. Po czym przestawiono coś niecoś dekorację i stara spółka z rue Cadet rządzi dalej jak rządziła.
        Francja to oczywiście zniesie, bo jej bogactwa, naprawdę wielkie, nie powstały z jednorazowej spekulacji. Tworzył je i Filip Piękny i Ludwik XI i Richelieu i Colbert. Francja nie
    jest obiektem kolonialnego wyzysku i sporo jeszcze czasu upłynie, zanim jej głód zajrzy w oczy. Ale czy zniósłby tego rodzaju eksperymenty wyczerpany organizm Polski? Czy my, państwo biedne, którego bogactwa roztrwoniono na przestrzeni wieków od XVI do XX możemy pozwolić na żerowanie między nami agentur międzynarodowego kapitału, który oplatał nas jak pająk muchę? Agentur, głoszących z cynicznym tupetem, iż one właśnie są reprezentantami polskiego radykalizmu?
        *
        Interpelacja posła Dudzińskiego H) wywołała w Polsce duże wrażenie. Obrońcy masonerii milczeli. Milczenie zaczęło się przedłużać. Nagle wybuchł konflikt z metropolitą Sapiehą I). Wśród wrzawy jaka powstała, skandal z konferencją w dyrekcji lasów państwowych, zginął niczym odgłos strzału rewolwerowego w hałasie samochodowego motoru. A wówczas wybuchnął na łamach „Dziennika Ludowego” J) artykuł pochwalny o „braciach masońskich”, w którym między licznymi ich zasługami wymieniono „lojalność względem swej ojczyzny”.
        My, którzy lojalności wobec ojczyzny nie uważamy za zasługę lecz za najprymitywniejszy obowiązek, mamy prawo zapytać, co łączy organ „robotniczy” z sektą, której główne ognisko mieściło się czas długi w dyrekcji wielkich zakładów metalurgicznych 5) i jakiego gatunku są kontakty obrońców proletariatu z takim choćby „bratem” Gliwicem K)?
        W czym tkwi tajemnica? W tym, że jeśli od robotnika do loży masońskiej dystans jest bardzo daleki, to dystans odwrotny: od loży do robotnika jest dużo bliższy. Robotnika nic nie obchodzi loża, ale lożę obchodzi robotnik. Aby uzależnić tę masę, która mogłaby stać się groźną, trzeba związać z sobą dyskretnie leaderów. Obłaskawieni — nie będą już groźni. Niech sobie rzucają gromy na ustrój kapitalistyczny. W razie konieczności można im oddać na łup krnąbrnych wobec sekty członków klasy burżuazyjnej. Ostatecznie poświęci się im fabryki. Ale za tę cenę uzyska się swobodę operacyj giełdowo–spekulacyjnych, utrzyma potęgę wielkich banków, które kwitną na żyznej glebie rządów socjalistycznych. Bo też np. w Szwecji dyrektor banku i działacz socjalistyczny z reguły korespondują z sobą per: „drogi bracie”...
        Tą samą drogą uzależnia się ruch chłopski. Cóż może łączyć polskiego chłopa, wyrosłego z polskiej ziemi i w nią wrośniętego duszą całą z sektą, przeszczepioną do nas z zagranicy, czczącą tradycję świątyni Salomona, chlubiącą się postaciami Fryderyka Wielkiego i Katarzyny, oraz Augusta Sasa! A jednak poprzez hasła rewolucji francuskiej usiłuje się związać z sobą i uzależnić wpływowych działaczy ludowych. Niektórych już trzymają mocno — poprzez „Epokę” L) i „Dziennik Poranny” M). Za ich pośrednictwem będzie się sączyło w dusze chłopskie pogląd, że wrogiem chłopa jest ksiądz, a naturalnym sojusznikiem — Żyd, będzie się świadomie plątało równouprawnienie wszystkich warstw w Polsce z równoprawnieniem Żydów, a naród sprowadzało do mechanicznej sumy obywateli.
        Gdziekolwiek się obrócić — wszędzie widać tą krecią robotę ludzi działających w ciemności. Mówi się, iż wolnomularzy jest w Polsce mało! Przede wszystkim cyfry, podawane przez kalendarze masońskie są z reguły równie fałszywe jak wszystkie inne dane. Po drugie — wystarczy zespół niewielki, ale rozlokowany w centrach nerwowych społeczeństwa, aby wywierać wpływ nieproporcjonalnie duży.
        Żaden kraj nie może tolerować spokojnie uzależniania swych obywateli od zagranicy, uzależnianie w sposób tajny, wymykający się spod kontroli. Najmniej zaś możemy sobie pozwolić my, którzy jesteśmy jak oblężona reduta! W tragicznej walce o niezależność duchową, polityczną, gospodarczą, musimy być jak rocher de bronze [skała z brązu], jeśli nie chcemy, by nas miażdżyły wielkie bloki totalnych sąsiadów. Dla tego uniemożliwić trzeba, wypalić żelazem wszelkie działanie obcych, wrogich agentur.
        Jeżeli za potajemną służbę ościennym państwom stosuje się surowe sankcje, szczególnie wobec ludzi, mających dostęp do tajemnic państwowych, to nic nie przeszkadza te same sankcje stosować wobec wolnomularzy. Każdy członek loży masońskiej to szpieg in potentia [potencjalny], bo zaprzysiężony nieznanym przełożonym spoza granic kraju. Dlatego ruch przeciwmasoński, który trafił nareszcie i do izb ustawodawczych nie powinien ograniczyć się do interpelacji. Powinna być wprowadzona w życie ustawa przeciwmasońska, która by wychodząc z założeń wyjątkowej sytuacji naszego kraju przewidziała:
        1. rozwiązanie wszystkich lóż masońskich i zakaz należenia do masonerii pod rygorami karnymi,
        2. przysięgę antymasońską wymaganą od wszystkich ludzi na stanowiskach publicznych,
        3. banicję z kraju za odmowę złożenia przysięgi,
        4. karę dożywotniego więzienia za stwierdzoną przynależność do sekty mimo złożenia przysięgi.
        Oczywiście samo wydanie ustawy nie wystarczy. Ustawa musi być stosowana i to stosowana bezwzględnie. Nie jest to takie łatwe jak się zdaje. Wielu ludzi „trąci” masonerią, lecz dowieść im udziału w sekcie nie sposób. Może są dobrze zakonspirowani, a może naprawdę tylko „masonizują”, będąc pod umysłowym wpływem wolnomularstwa? Przysięgę złożą, ale pamiętać należy, że członek sekty obowiązany jest do krzywoprzysięstwa, jeśli szczerość grozi dekonspiracją. A może to być tęgi fachowiec, skądinąd pożyteczny dla kraju, co wówczas robić?
        Odpowiedź jest tylko jedna: trudno. Ludzie podejrzani poważnie o wolnomularskość muszą być odsunięci od aparatu państwowego. Przysięga przysięgą, ale muszą przejść dobrych kilka lat politycznej kwarantanny. Gdy podejrzenia zelżeją można ich używać jako specjalistów, pracujących pod nadzorem politycznym. Położenie Polski, kraju katolickiego między dwoma taranami pogaństwa, kraju opanowanego przez Żydów gospodarczo a zagrożonego politycznie i kulturalnie jest zbyt ciężkie, aby można się było cofać w obawie popełnienia błędu. Omyłki być mogą, owszem. Omyłki zdarzają się w czasie wojny przy karaniu szpiegów, ale żadne państwo wojujące nie może w obawie
    omyłki złagodzić kar za szpiegostwo.
        Masoneria polska zaczyna przeczuwać swój los. Stąd jej gorączkowa ruchliwość, stąd powstawanie wciąż nowych pism, stąd próby „frontów” demokratycznych, gromkie wezwania do walki z „faszyzmem”. „Deszcz pada na świątynię”! Niech pada! Niech lunie nawałnicą kary, niech zaświeci blaskiem piorunu, hukiem gromu! Niech rozświetli czarne mroki konspiracji i spopieli templum „Salomona”, bluźniące Bogu i Polsce!



==============================================================

 

*) W masońskim żargonie oznacza to: „niebezpieczeństwo grozi masonerii”. (Przyp. Red.)
    [w oryginale przy tytule znajduje się właśnie taka sześcioramienna czarna gwiazda]


A) 16 Rue Cadet, 75009 Paris (V8FV X7 Paryż). Obecnie Muzeum Masonerii, otwarte codziennie oprócz poniedziałku.

1) Wielki Wschód Francji.

B) Autor używa formy „oczki”.

2) — Hm, ale kto pan jest?

3) — Niestety nie jestem masonem...
    — Ależ, panie, masoneria nie zajmuje się polityką! Lecz jeżeli pan nie jest masonem... nie może pan zwiedzić loży.
    (Przyp. Red.)

C) Benjamin Schmidt, znany jako Jammy Schmidt (1872—1949) — francuski polityk związany z partią radykalną RRRS (Parti républicain, radical et radical–socialiste — Partia republikańska, radykalna i radykalnie–socjalistyczna).
    (https://fr.wikipedia.org/wiki/Jammy_Schmidt;
    https://fr.wikipedia.org/wiki/Parti_républicain,_radical_et_radical-socialiste)

4) Był to zjazd przedstawicieli Najwyższych Rad Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego. A. Strug, jako Wielki Komandor Najwyższej Rady Polski, był przedstawicielem Polski. Fotografia znajduje się w „Die Freimaurerei” („Masoneria”) E. Lennhoffa.

   [Andrzej Strug, właściwie Tadeusz Gałecki ps. „Andrzej Strug”, „Borsuk”, „August Kudłaty” (ur. 28 listopada 1871 w Lublinie, zm. 9 grudnia 1937 w Warszawie) — pisarz i publicysta, wolnomularz, działacz ruchu socjalistycznego i niepodległościowego, beliniak (ułan Władysława Zygmunta „Beliny” Prażmowskiego), a także scenarzysta.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Strug)

    Eugen Lennhoff (1891—1944) — austriacki dziennikarz i historyk wolnomularstwa, autor m.in. wydawanych wielokrotnie prac „Die Freimaurer” (1929) i napisanej wspólnie z Oskarem Posnerem „Internationales Freimaurer Lexicon” (1932).
    (https://pl.wikipedia.org/wiki/Eugen_Lennhoff;
    https://freimaurer-wiki.de/index.php/Eugen_Lennhoff)]

D) „afera Stawisky'ego" — jedna z największych afer związana z francuskimi kręgami rządowymi w styczniu 1934 r.

   Serge Alexandre Stavisky (ur. 20 listopada 1886, zm. 8 stycznia 1934) — żydowski imigrant z rosyjskiej Ukrainy, w paryskim świecie przestępczym był drobnym oszustem i hochsztaplerem, znanym pod pseudonimem „le beau Sasha” („piękny Sasza”). W latach 1918—1928 często przebywał we francuskich więzieniach. Wkrótce w niejasnych okolicznościach założył firmę jubilerską „Alex” w Orleanie, a następnie stanął na czele Towarzystwa Gruntów i Robót Publicznych, cieszącego się oficjalnym poparciem władz. Pod zastaw fałszywej biżuterii zaciągnął ogromne kredyty w banku Crédit municipal w Bayonne, przez co wielu akcjonariuszy straciło pieniądze. Prasa zaczęła pisać, że takich operacji finansowych nie można było zrobić bez poparcia możnych protektorów w parlamencie, rządzie i mediach. Faktycznie S. A. Stavisky miał wiele znajomości w kręgach rządzących i świecie finansjery. Pozostawał w zażyłych stosunkach z samym premierem Camille'm Chautempsem i ministrami jego rządu.
   W pierwszych dniach stycznia 1934 r. wyszła na jaw prawda o finansowych machinacjach S. A. Stavisky’ego. Władze wydały nakaz aresztowania go, ale po wejściu policjantów do jego domu w Chamonix 8 stycznia, popełnił samobójstwo wystrzałem z rewolweru w głowę. Prasa opozycyjna oskarżała rządzących, że w rzeczywistości S. A. Stavisky został zastrzelony, co było na rękę wielu wpływowym ludziom. Następnie rozpoczęła kampanię polityczną przeciwko korupcji rządu, podczas której dochodziło raz po raz do ulicznych demonstracji skrajnej prawicy.
   Kryzys doprowadził do dymisji gabinetu premiera C. Chautempsa, zastąpionego 27 stycznia przez jego partyjnego kolegę Édouarda Daladiera. Jednym z jego pierwszych decyzji było usunięcie prefekta paryskiej policji Jeana Chiappe’a, który otwarcie wyznawał prawicowe sympatie. Było to bezpośrednim powodem wybuchu 4 lutego w Paryżu wielkich demonstracji organizacji i ugrupowań skrajnie prawicowych (tzw. lig antyparlamentarnych) nazwanych Kryzysem 6 lutego 1934.
   W 1935 r. rozpoczął się proces przeciwko 20 osobom zamieszanym w aferę Stavisky’ego, w tym dwóm deputowanym i jednemu generałowi. Wszyscy zostali skazani rok później.
   W 1974 r. francuski reżyser Alain Resnais nakręcił film fabularny pt. Stavisky z Jeanem–Paulem Belmondo w roli głównej.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Afera_Stavisky’ego)

   Jean Chiappe / Jean Baptiste Pascal Eugène Chiappe (Ajaccio, 3 maja 1878 r. — 27 listopada 1940 r.) — wysoko postawiony francuski urzędnik państwowy.
   Chiappe był szefem Sûreté générale (cywilna policja we Francji, znacjonalizowana 23 kwietnia 1941 za rządu Vichy) w 1920 roku. Następnie otrzymał stanowisko prefekta policji w 1930 roku, dzięki któremu zyskał popularność. Jego sympatie polityczne skłaniały się ku prawicy, a kolejne lewicowe rządy na próżno usiłowały go usunąć.
   Ostatecznie, 3 lutego 1934 roku, 4 dni po objęciu gabinetu, Édouard Daladier, nowy premier Republiki, słynący z nieudolności i korupcji, odwołał go ze stanowiska. Prawicowe ligi (głównie członkowie i sympatycy organizacji monarchistycznych, narodowych, faszystowskich i kombatanckich — Akcji Francuskiej, Kamelotów Króla, Krzyży Ognistych, Młodzieży Patriotycznej, Solidarności Francuskiej) szybko zorganizowały wielką demonstrację wsparcia 6 lutego 1934 r., która przerodziła się w zamieszki przeciwko Republice i rządowi.
   Około 19:30 na moście Concorde policja otworzyła ogień do tłumu. Rozruchy ustały dopiero o północy. Katolicki dziennik „La Croix” napisał o „szlachetnej krwi przelanej na Placu Zgody”. Lewicowa prasa zarzucała demonstrującym próbę przeprowadzenia zamachu stanu. Premier É. Daladier w oficjalnym komunikacie skłamał, że zginęło tylko 6 demonstrantów i aż 3 policjantów, a 350 osób (w tym 180 policjantów) odniosło rany. W rzeczywistości poległo lub zmarło z odniesionych ran 16 uczestników demonstracji i 1 policjant. Było też 2329 rannych, w tym 1764 policjantów. „Krwawy wtorek” doprowadził do upadku gabinetu É. Daladiera. Nie zniknął on jednak z polityki.
   Te zamieszki zostały przywołane w filmie Luisa Buñuela „Dziennik panny służącej” (1964). W zakończeniu filmu (https://www.cda.pl/video/15377402b), na zewnątrz kawiarni Pod Francuską Armią (franc. À L'armée française) w Cherbourgu, należącej do sympatyka Chiappe, widzimy prawicowych demonstrantów skandujących: Precz z obcymi!, Francja dla Francuzów! i na koniec Vive Chiappe! Tak odpłacił się Chiappemu Buñuel za zakaz wyświetlania filmu Złoty wiek (L'Age d'Or, 1930), kiedy Chiappe był prefektem policji w Paryżu.
   Jesienią 1940 r. Chiappe został wysokim komisarzem Francji w Lewancie. Samolot zabierający go do Libanu został zestrzelony przez pomyłkę przez włoskie siły powietrzne biorące udział w bitwie pod Cape Spartivento w pobliżu Sardynii. Pilot, Henri Guillaumet, pozostali członkowie załogi, w tym Marcel Reine, oraz dwoje pasażerów, Chiappe i szef jego gabinetu, zginęli.
   (https://en.wikipedia.org/wiki/Jean_Chiappe;
   https://fr.wikipedia.org/wiki/Jean_Chiappe;
   https://pl.wikipedia.org/wiki/Édouard_Daladier)

   Film Złoty wiek (fr. L'âge d’or) — francuski film surrealistyczny z 1930 roku w reżyserii Luisa Buñuela (scenariusz Luis Buñuel i Salvador Dalí, chociaż ostateczna wersja należała do Buñuela).
   Akcja filmu toczy się w bliżej nieokreślonych realiach. Ukazując relacje miłosne mężczyzny z kobietą, Złoty wiek stanowi jednocześnie atak skierowany przeciwko tradycyjnym wartościom i obłudzie arystokracji. Angielska Wikipedia dodaje „and the value system of the Roman Catholic Church” (i systemu wartości Kościoła rzymskokatolickiego). Polskojęzyczna Wikipedia milczy w tej sprawie.
   Złoty wiek został wykonany przy wsparciu mecenasa kultury, wicehrabiego Charles’a de Noailles, który zapewnił Buñuelowi pełną swobodę twórczą.
   Mimo że utwór zawierał krytykę wszelkich form organizacji społecznej, został bez większych problemów zaakceptowany przez cenzurę. Dopiero po uroczystej premierze, na skutek ataków ze strony nacjonalistycznych i antysemickich bojówek, wywiązał się ferment, który doprowadził do zakazu wyświetlania tego filmu w kinach. Zakaz ten faktycznie trwał aż do 1981 roku, kiedy to kina francuskie zaczęły go ignorować. Film po powrocie do kin został zrehabilitowany przez krytykę filmową, która odniosła się do niego jednoznacznie pozytywnie. Ze względu na konsekwentną realizację postulatów surrealizmu oraz odwagę w łamaniu norm obyczajowych i religijnych film Buñuela zapewnił sobie trwałe miejsce w historii kina.
   Odbiór filmu  
   Przedpremierowy pokaz Złotego wieku, zorganizowany osobiście przez państwo de Noailles, odbył się 22 października 1930 roku w kinie Panthéon. Uczestniczyła w nim grupa surrealistów (do której Buñuel należał), Pablo Picasso, a także arystokraci zaproszeni przez znajomych mecenasów. Tylko ci ostatni poczuli się urażeni wymową filmu, wychodząc z pokazu bez słowa. Nazajutrz Charles de Noailles został wykluczony z elitarnego Jockey Clubu, a groziła mu nawet ekskomunika.
   Właściwy skandal został zainicjowany kilka dni po premierze filmu 28 listopada 1930 roku. 3 grudnia pokaz przerwano z powodu zachowania bojówek faszystowskich Ligi Patriotów i Ligi Antyżydowskiej. Jej członkowie wykrzykiwali: „Zobaczymy, czy są jeszcze chrześcijanie we Francji” i „Śmierć Żydom!”. W prasie prawicowej pojawiały się inwektywy wobec Złotego wieku: „Echo de Paris” pisało, że produkcja Buñuela „nie ma żadnego związku ze sztuką awangardową, ani ze sztuką w ogóle”, natomiast „Le Figaro” nazwało film „bolszewickim esejem”.
   Losy filmu potoczyły się gwałtownie. 5 grudnia prefektura policji paryskiej wraz z organami cenzorskimi wszczęła walkę ze „śmieciami” surrealizmu. Najpierw wycięto co bardziej bulwersujące sceny, a ostatecznie 12 grudnia 1930 roku oficjalnie wprowadzono zakaz wyświetlania filmu i konfiskatę wszystkich kopii. Buñuel nie mógł nic z tym zrobić, ponieważ wówczas przebywał w Hiszpanii. Znajdujący się w tym czasie w Stanach Zjednoczonych Dalí próbował odżegnać się od wszelkiej skandalicznej twórczości i ocenił film negatywnie, chociaż wcześniej poczuwał się do udziału w jego powstaniu.
   Przeciwko cenzurze wystąpiła prasa lewicowa, która pozytywnie oceniła Złoty wiek (szczególnie pisma „Le Quotidien” i „L’Humanité”). Surrealiści, dumni z wywołania skandalu, ogłosili Manifest Złotego wieku, podpisany przez trzynaście osób. Mimo próby skazania na zapomnienie, Złoty wiek przetrwał. Od 1967 roku Cinémateque Royal de Belgique przyznaje Nagrodę Złotego wieku dla filmów łamiących tabu obyczajowe. Po pół wieku zakazu dystrybucji i śmierci w 1981 roku de Noailles’a, który przekazał uprzednio prawa do filmu swojej córce Laure, film ponownie wszedł na ekrany i został entuzjastycznie przyjęty przez krytyków. Nadal obowiązuje formalny zakaz wyświetlania filmu, który jednak jest faktycznie ignorowany. Złoty wiek został zaś odrestaurowany w 1992 roku i zyskał „niekwestionowane miejsce […] w historii kina”.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Złoty_wiek_(film_1930);
   https://en.wikipedia.org/wiki/L'Age_d'Or)


E) Prawdopodobnie Baron Edmond James de Rothschild (ur. 19 sierpnia 1845 i zm. 2 listopada 1934 w Boulogne–Billancourt) — francuski kolekcjoner i mecenas sztuki pochodzenia żydowskiego, członek rodziny Rothschildów. Filantrop, którego hojne datki wspierały działalność ruchu syjonistycznego w jego wczesnych latach istnienia. Wspierał osadnictwo żydowskie w Palestynie.
   Baron Rothschild nie był jednak ściśle związany z ruchem syjonistycznym, dążącym do utworzenia państwa żydowskiego w Ziemi Izraela. 18 lipca 1896 roku odbyło się jego pierwsze spotkanie z Theodorem Herzlem, który szukał u niego wsparcia finansowego dla swojego projektu. Rothschild odrzucił te plany jako nierealne. Jednocześnie zasugerował, że plany Herzla mogą zagrozić postępom kolonizacji Palestyny prowadzonym przez barona (w tym czasie finansował 9 wiosek). Rothschild utrzymywał przez cały czas dystans do przedstawicieli Światowej Organizacji Syjonistycznej, takich jak Chaim Weizmann i Max Nordau. O koloniach w Palestynie powiedział im: „To są moje kolonie i jak mi się spodoba, to zabiorę je ze sobą”. Rothschild był również wspólnikiem utworzonego przez Maurice de Hirscha Żydowskiego Stowarzyszenia Kolonizacji (ang. Jewish Colonization Association, ICA lub JCA), które od 1891 roku wspierała tworzenie osad rolniczych w takich krajach jak Argentyna, Kanada i Stany Zjednoczone. Osiedlali się w nich żydowscy imigranci z Europy, głównie z Rosji i Rumunii. Z czasem Rothschild zmienił swoje podejście do syjonizmu. W 1924 roku założył Żydowskie Stowarzyszenie Kolonizacji Palestyny (ang. Palestine Jewish Colonization Association, PICA), które kupiło prawie 51 tys. ha ziemi i umożliwiło rozwój wielu przedsięwzięć biznesowych. Szacuje się, że Rothschild przeznaczył ponad 50 mln $ na rozwój osadnictwa żydowskiego w Palestynie. Przez długi czas wstrzymywał się z publikacją swojego nazwiska publicznie. Był nazywany „znanym filantropem”.
   Razem ze swoją żoną został pochowany na cmentarzu Père–Lachaise w Paryżu. W kwietniu 1954 roku ich szczątki przewieziono do Izraela i pochowano w ogrodzie pamięci Ramat HaNadiv, w pobliżu miast Zichron Ja’akow i Binjamina–Giwat Ada.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Edmond_James_de_Rothschild)


F) Léon Blum (ur. 9 kwietnia 1872 w Paryżu, zm. 30 marca 1950) — socjalistyczny polityk francuski, trzykrotny premier Francji w latach 1936—1937, 1938 i 1946—1947, w czasie urzędowania wprowadził reformy społeczne w tym czterdziestogodzinny tydzień pracy.
   Urodził się w należącej do średniej klasy rodzinie żydowskiej. Studiował prawo na Sorbonie.
   Polityką zainteresował się na skutek afery Dreyfusa, która wstrząsnęła środowiskiem francuskich Żydów. Wstąpił do francuskiej partii socjalistycznej SFIO. W roku 1914 przejął jej przywództwo. Stał w opozycji do komunistów. Stanowisko zmienił dopiero po dojściu w Niemczech do władzy Adolfa Hitlera.
   Dwukrotnie stał na czele rządu tzw. Frontu Ludowego — w latach: 1936—1937, 1938 oraz na czele Tymczasowego Rządu Republiki (1946—1947), kiedy łączył funkcję głowy państwa i szefa rządu.
   W 1940 roku przyczynił się (mimo że sam nie dostał stanowiska w rządzie) do udzielenia wotum zaufania „gabinetowi wojennemu” premiera Paula Reynauda. Po klęsce Francji i utworzeniu rządu Vichy został aresztowany. Był więziony przez Niemców w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, razem z innymi „prominentnymi” jeńcami Hitlera (wśród nich byli też prezydent Albert Lebrun oraz premierzy Reynaud i Édouard Daladier). W kwietniu 1945 razem ze 140 prominentnymi więźniami, przeznaczonymi do egzekucji, znalazł się w Niederdorf (obecnie Villabassa w prowincji Trydent–Górna Adyga we Włoszech) i tam został wyzwolony przez żołnierzy amerykańskiej 5 Armii.
   Po wojnie (już po zaprzestaniu pełnienia funkcji szefa powojennego gabinetu tymczasowego) był ambasadorem w USA i szefem misji francuskiej przy UNESCO.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Léon_Blum)

G) Schneider–Creusot — francuska firma zbrojeniowa.
   Firma francuska założona w 1836 roku przez braci Adolphe i Eugene Schneiderów, która produkowała sprzęt artyleryjski, amunicję, płyty pancerne itp. Szybko zdobyła na świecie uznanie. Wytwarzała sprzęt na eksport oraz dla armii francuskiej. W budowie opancerzonych wież fortecznych była pionierem. Produkowała również czołgi w czasie i po I wojnie światowej. Stała się po II wojnie światowej spółką akcyjną Schneider SA. Po połączeniu się z innymi koncernami utworzyła jedną z największych organizacji przemysłowych świata. W okresie międzywojennym w uzbrojeniu Wojska Polskiego znajdowało się wiele wyrobów firmy.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Schneider-Creusot)

   No ale bracia Adolphe i Eugene Schneiderowie działali w XIX w., więc chodzi o spadkobiercę ich imperium.
   Jacques Schneider / Jacques P. Schneider (25 VII 1879 — 1 V 1928) — był wnukiem Adolphe'a Schneidera, założyciela Société Schneider et Cie — inżynierem (Ecole des Mines), francuskim finansistą, entuzjastą balonów i samolotów, fundatorem nagrody La coupe Schneider.
   Ani angielsko- ani francuskojęzyczna Wikipedia więcej się nie rozpisuje. Podają tylko, że po I wojnie światowej przedsiębiorstwo zbrojeniowe zbankrutowało, a Jacques Schneider zmarł w biedzie. Jedynie spółka dominująca przetrwała i prosperowała nadal, a dziś jest to Schneider Electric.
   (https://en.wikipedia.org/wiki/Jacques_Schneider;
   https://fr.wikipedia.org/wiki/Jacques_Schneider)

H) Juliusz Dudziński (ur. 25 stycznia 1893 w Radzyminie, zm. 17 września 1939 w Lublinie) — polski polityk, poseł na Sejm IV i V kadencji w II RP.
   Po ukończeniu gimnazjum w Warszawie rozpoczął studia na uniwersytecie w Liège, podczas których odbył kurs podoficerski Związku Strzeleckiego (działał w nim od 1912). Po wybuchu I wojny światowej wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej, w której został komendantem obwodu radzymińskiego POW. Następnie wchodził w skład w 1 pułku ułanów Legionów Polskich. Podczas tej służby ukończył szkołę oficerską w 1916. Od 1918 do 1922 służył w 1 pułku szwoleżerów, walcząc w wojnach polsko–ukraińskiej i polsko–bolszewickiej. Służbę zakończył jako dowódca szwadronu w stopniu rotmistrza.
   Następnie, od 1922 prowadził własne, 100-ha gospodarstwo rolne w Gościeradzu. Działał wówczas w samorządzie terytorialnym — był członkiem rady gminnej, sejmiku powiatowego i wojewódzkiego. Pełnił też funkcję radcy i członka zarządu Wielkopolskiej Izby Rolniczej. Był również prezesem Banku Ludowego w Bydgoszczy oraz członkiem Rady Głównej Wielkopolskiego Towarzystwa Kółek Rolniczych.
   W 1935 z listy BBWR został wybrany posłem na Sejm w okręgu nr 100 (Bydgoszcz miasto i powiat, Wyrzysk i Chodzież). Został sekretarzem prezydium izby. Powtórnie wybrany w 1938. W działalności prezentował poglądy antysemickie, będąc także — zwłaszcza w drugiej kadencji — ostrym krytykiem sanacji. Był współzałożycielem grupy „Jutro Pracy".
   W kampanii wrześniowej dowodził ochotniczym oddziałem obrony Lublina. Ciężko ranny, zmarł w szpitalu. Pochowany został kwaterze wojennej cmentarza przy ul. Unickiej. Patron ulicy w Lublinie.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Juliusz_Dudziński)

   Ani słowa o interpelacjach antymasońskich, które doprowadziły do dekretu prezydenta Rzeczypospolitej, prof. Ignacego Mościckiego, z 22 listopada 1938 r., o rozwiązaniu zrzeszeń wolnomularskich i jak dodaje zany monarchista, prof. Bartyzel:
   „Z inicjatywy Dudzińskiego Sejm przyjął w 1938 r. ustawę o zakazie uboju rytualnego. Prowadzona przez [Wacława] Budzyńskiego, Dudzińskiego, [Jana] Hoppego et cons. „pod znakiem nacjonalizmu” walka polityczna nie ograniczała się jednak do tych dwu wycinków, lecz miała zasięg i cel znacznie szerszy. Chodziło o skuteczne przeciwstawienie się wszystkim „międzynarodówkom” zagrażającym państwu polskiemu, a więc komunistycznej, liberalno–masońskiej i żydowskiej, jak również agresywnemu i wypaczonemu nacjonalizmowi Niemiec hitlerowskich. W tym celu należało skonsolidować wszystkie siły patriotyczne, a przede wszystkim przezwyciężyć anachroniczny już antagonizm pomiędzy piłsudczykami i dmowszczykami.”
   (http://myslkonserwatywna.pl/prof-bartyzel-zelazny-nacjonalizm-waclawa-budzynskiego/).
 

I) Konflikt wawelski
   U schyłku lat 30. pomiędzy władzami II Rzeczypospolitej a arcybiskupem Sapiehą wywiązał się tzw. konflikt wawelski. Dotyczył on przeniesienia 23 czerwca 1937 na polecenie arcybiskupa trumny Józefa Piłsudskiego z Krypty Świętego Leonarda pod Wieżę Srebrnych Dzwonów na Wawelu. Ponieważ odbyło się to bez zgody władz państwowych, nastąpiły protesty społeczeństwa, polityków oraz wojska. Postulowano odebranie Sapieże odznaczeń państwowych i wyłączenie Wawelu spod jego jurysdykcji. 24 czerwca tego roku arcybiskup skierował do prezydenta Ignacego Mościckiego pismo zawierające uzasadnienie decyzji o przeniesieniu trumny (wskazywał powody takie jak lepsze zabezpieczenie zwłok marszałka, a także ukrócenie procederu zakłócania powagi miejsca świętego przez tłumy oczekujące do krypty w celu nawiedzenia grobu Piłsudskiego), w efekcie czego oskarżony został o obrazę głowy państwa. Władze państwowe kilkakrotnie interweniowały u nuncjusza apostolskiego w Polsce Filippa Cortesiego oraz w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, domagając się ukarania Sapiehy. 11 lipca 1937 arcybiskup dyplomatycznie przeprosił prezydenta, co zakończyło sprawę.

   Adam Stefan Sapieha / Adam Stefan Stanisław Bonifacy Józef Sapieha herbu Lis (ur. 14 maja 1867 w Krasiczynie, zm. 23 lipca 1951 w Krakowie) — polski duchowny rzymskokatolicki, biskup diecezjalny krakowski w latach 1911—1951 (od 1926 arcybiskup metropolita), kardynał prezbiter od 1946, senator I kadencji w II Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1922—1923. Przez historyków uznawany za jedną z czołowych postaci w dziejach Kościoła polskiego I połowy XX wieku. Nazywany Księciem Niezłomnym.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Stefan_Sapieha)


J) Chodzi prawdopodobnie o Dziennik LudowyPopołudniowe pismo wszystkich ludzi pracy, wydawane w Warszawie przez Radę Naczelną P.P.S. w latach 1937—1938, jako kontynuacja Walki Ludu.
  Red. Zbigniew Mitzner, red. odpow. Witold Tadeusz Ostrowski.
  Dziennik Ludowy ukazywał się następnie w latach 1938—1939 jako Ilustrowany Dziennik Ludowy.

  Zbigniew Mitzner ps. „Jan Szeląg” (ur. 14 lutego 1910 w Warszawie, zm. 3 grudnia 1968 tamże) — polski dziennikarz i satyryk.
  Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim.
  Debiutował w roku 1928 na łamach „Robotnika”. Pisał także na łamach pisma Płomienie. Został członkiem Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej OMTUR. W 1930 wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej. Publikował w czasopismach „Płomienie”, „Dziennik Ludowy”, „Echo Tygodnia”. W roku 1935 wraz z Erykiem Lipińskim założył tygodnik satyryczny „Szpilki”. W latach 1936—1938 piętnastokrotnie wytaczano mu procesy prasowe i trzy razy był skazywany na karę więzienia. Groziło mu uwięzienie w Berezie Kartuskiej.
  (https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Mitzner)

  Witold Ostrowski / Witold Tadeusz Ostrowski (ur. 15 czerwca 1875 w Berlinie, zm. 14 sierpnia 1942 w Krakowie) — polski działacz społeczny i organizator przemysłu, założyciel Unii Narodowo–Państwowej w 1922 roku. Współredagował „Nową Reformę”, której w 1928 został także współwłaścicielem.
  (https://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Ostrowski)

5) W Warszawie.

K) Chodzi prawdopodobnie o Hipolita Gliwica albo Tadeusza Gliwica — jeden i drugi mason, ale Hipolit starszy, więc pewnie chodzi o niego, chociaż młodszy Tadeusz także miał przed wojną swoje zasługi.

   Hipolit Gliwic / Hipolit Jan Gliwic (ur. 23 marca 1878 w Warszawie, zm. 10 kwietnia 1943 tamże) — ekonomista, inżynier górnik i działacz gospodarczy, mason, senator II kadencji w II RP, wicemarszałek Senatu.
   Po ukończeniu (ze złotym medalem) szkoły średniej w Warszawie uzyskał w 1901 stopień kandydata nauk matematycznych na uniwersytecie w Odessie. Studia kontynuował w Instytucie Górniczym w Petersburgu, uzyskując w 1906 tytuł inżyniera górnictwa. W Instytucie był od 1907 asystentem, od 1909 docentem. Podczas studiów należał do PPS. W czasie rewolucji 1905 roku aresztowany i za przewożenie broni osadzony na krótko w więzieniu na Krestach w Petersburgu.
   W 1917 roku był członkiem Polskiego Komitetu Demokratycznego w Piotrogrodzie.
   W 1918 doradca handlowy przedstawicielstwa Rady Regencyjnej w Rosji Sowieckiej. Po odzyskaniu niepodległości związał się ze sferami wielkiego przemysłu, wchodził do władz wielu firm. Od 1920 delegat Ministerstwa Skarbu, radca handlowy Poselstwa Polskiego w Paryżu, od 1922 pierwszy radca, od 1924 radca legislacyjny, w 1925 chargé d’affaires ambasady polskiej w Waszyngtonie. W 1925—26 dyrektor departamentu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. W 1926 krótko minister przemysłu i handlu w rządzie Kazimierza Bartla — symbolicznie wyraził poparcie dla Józefa Piłsudskiego po przewrocie majowym.
   W latach 1928—1930 senator RP z listy BBWR, wybrany w województwie białostockim, wicemarszałek Senatu, przewodniczący Komisji Skarbowo–Budżetowej Senatu. Przedstawiciel Polski w Lidze Narodów i na międzynarodowych konferencjach ekonomicznych.
   Znawca problematyki bankowej, dyrektor wielu przedsiębiorstw górniczo–hutniczych w przedrewolucyjnej Rosji i w niepodległej Polsce. Jeden z ważniejszych przedstawicieli polskich sfer gospodarczych.
   Współorganizator koncernu Wspólnota Interesów Górniczo–Hutniczych z siedzibą w Katowicach, członek rady nadzorczej Banku Handlowego S.A. w Warszawie. Od 1928 profesor WWP w Warszawie (1935—1939 dziekan Wydziału Polityczno–Społecznego, od 1936 kierował studium migracyjno–kolonialnym). Od 1931 wykładowca ekonomii w Studium Dyplomatycznym na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie.
   W czasie II wojny światowej pozostał w okupowanym kraju. Współpracownik Delegatury Rządu RP na Kraj — opracowywał problematykę likwidacji gospodarczych skutków wojny. Aresztowany przez Niemców 9 kwietnia 1943, zmarł nazajutrz na Pawiaku zażywając truciznę. Został pochowany na warszawskich Powązkach.
   Wolnomularz, członek Polskiej Rady Najwyższej 33 stopnia i Najwyższej Kapituły.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Hipolit_Gliwic)

   Tadeusz Gliwic (imię zakonne: Hipolit Matada; ur. 14 sierpnia 1907 w Sankt Petersburgu, zm. 19 maja 1994 w Warszawie) — polski ekonomista i działacz społeczny, wolnomularz, Wielki Mistrz Wielkiej Loży Narodowej Polski.
   Był synem Hipolita Gliwica. Ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim. Po II wojnie światowej wykładał na Uniwersytecie Wrocławskim, pracował także w Centralnym Urzędzie Planowania (CUP), następnie był zatrudniony m.in. w Instytucie Urbanistyki i Architektury, Żywienia Zbiorowego i Handlu Wewnętrznego oraz Zarządzie Centralnego Związku Rzemieślniczych Spółdzielni Zaopatrzenia i Zbytu.
   Od 1934 zasiadał w warszawskiej loży wolnomularskiej „Kopernik”, a w latach 1937—1938 pracował jako sekretarz loży „Staszic” w Sosnowcu. Do działalności w wolnomularstwie powrócił w 1961 — był wówczas członkiem założycielem działającej niejawnie loży „Kopernik”. Sprawował funkcję jej sekretarza (1961—1962; 1971—1988). W 1988 został następcą Jana Józefa Lipskiego jako wielki mistrz loży „Kopernik”. 1991 objął funkcję wielkiego mistrza Wielkiej Loży Narodowej Polski (WLNP), którą pełnił do śmierci.
   W 1993 został mianowany Suwerennym Wielkim Komandorem 33 Stopnia Polskiej Rady Najwyższej Rytu Szkockiego Dawnego Uznanego.
   Był wieloletnim działaczem Stronnictwa Demokratycznego. Organizował Klub Demokratyczny w Zagłębiu Śląsko–Dąbrowskim (1938—1939). Do Stronnictwa należał również po wojnie, sprawował m.in. funkcję przewodniczącego Dzielnicowego Komitetu SD na Ochocie. Pod koniec życia pełnił obowiązki przewodniczącego Klubu Seniorów przy Stołecznym Komitecie SD.
   Żonaty z Marią Gliwicową, rolnikiem, hodowcą nasion oraz muzykologiem.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Gliwic)


L) Prawdopodobnie Epoka — czasopismo (początkowo tygodnik, następnie dwutygodnik) o profilu lewicowym ukazujące się w Polsce w latach 1932—1933 i 1936—1939.
   Gazeta ukazywała się w latach 1932—1933 pod redakcją Józefa Wasowskiego, polskiego dziennikarza i wykładowcy pochodzenia żydowskiego (a także ojca Jerzego, jednego ze Starszych Panów), jako tygodnik. W 1936 wznowiono jej wydawanie pod redakcją Henryka Lukreca: początkowo jako dwutygodnik, następnie pismo dekadowe (trzy razy w miesiącu). Ostatni numer ukazał się 15 sierpnia 1939.
   Czasopismo było nieoficjalnym organem grupy literackiej Przedmieście. W gazecie publikowali m.in. Mieczysław Michałowicz, Wincenty Rzymowski, Józef Wasowski, Jerzy Borejsza, Alfred Fiderkiewicz, Leon Kruczkowski, Anatol Stern, Andrzej Strug, Juliusz Kaden–Bandrowski, Gustaw Morcinek, Jerzy Stempowski, Tytus Czyżewski.
   (https://pl.wikipedia.org/wiki/Epoka_(czasopismo_polskie))


M) Prawdopodobnie, bo tak by wynikało ze spisu tytułów dzienników, chodzi o:

   Dziennik Poranny wydawany w Warszawie w latach 1935—1937, zamieniony następnie na Dziennik Poranny 10 gr
   Redaktorem odpowiedzialnym był Stanisław Raczkowski.
   Adres wydawniczy: Warszawa, Stołeczna Spółka Wydawnicza.
   Od nr 342 (1936) red. odp. Zdzisław Andrzejowski.
   Od nr 309 (1937) red. odp. Stanisław Rapacz.
   Od 1937, nr 134 wydawca: Spółdzielnia „Oświata”.
   Od grudnia 1936 wychodzi również wyd. wieczorne pt. „Gazeta Wieczorna”.

   Dziennik Poranny 10 gr.
   Redaktor odpowiedzialny: Zdzisław Andrzejowski.
   Wydawca: Spółdzielnia „Oświata” (własność ZNP).


   Znalazłem taką reklamę, z 1 września 1937:
   „DZIENNIK PORANNY 10 gr.
   niezależne — demokratyczne — codzienne
   PISMO ŚWIATA PRACY
   powinno znaleźć się w rękach każdego człowieka pracy
   i każdego postępowego obywatela pragnącego zwycięstwa demokracji.
   Prenumerata miesięczna wynosi  zł. 2.50
   Redakcja i Administracja Nowy Świat 57, tel. 3.34-10
   Konto rozrachunkowe 746.”



tagi: żydzi  onr  masoneria  pro christo  jan mosdorf  deszcz pada na świątynię  stawisky  jean chiappe  złoty wiek  luis buñuel  schneider–creusot  dziennik ludowy  epoka  dziennik poranny   léon blum 

umami
13 stycznia 2019 22:43
16     1681    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

umami @umami
13 stycznia 2019 22:58

Zapomniałem o Stanisławie Stempowskim:

Stanisław Stempowski (ur. 1870 w Hucie Czernielewickiej, zm. 11 stycznia 1952 w Warszawie) — polski działacz społeczny, minister Ukraińskiej Republiki Ludowej.

Pochodził z polskiej rodziny ziemiańskiej osiadłej w XVII wieku na Ukrainie. Dzieciństwo spędził w majątku rodzinnym Huta Czernielewicka w guberni podolskiej, lata szkolne (1879—1888) w Krzemieńcu, a studia (1888—1892) w Dorpacie. W 1892 roku został aresztowany za działalność socjalistyczną, więziony w Rydze, odtransportowany przez Dyneburg, Witebsk, Smoleńsk, Orzeł i Kursk do Kijowa, opuścił więzienie w grudniu, poddany pod dozór policyjny w majątku rodzinnym Szebutyńce (Podole) do jesieni 1896 r. Z początkiem 1897 r. przebywał w Berlinie i w Paryżu, następnie (1897—1905) mieszkał w Warszawie, gdzie działał w Kole Oświaty Robotniczej, w latach 1900—1902 był członkiem komitetu redakcyjnego „Prawdy", a w 1902—1905 współzałożycielem i współredaktorem tygodnika socjalistycznego „Ogniwo". Po zamknięciu „Ogniwa" przez władze carskie, spędził dwanaście najszczęśliwszych lat (1906—1917) w majątku rodzinnym Winnikowce (Podole).

W okresie 1917—1918 był współzałożycielem i prezesem Polskiej Centralizacji Demokratycznej na Ukrainie, w 1920 został ministrem rolnictwa a następnie ministrem zdrowia Ukraińskiej Republiki Ludowej, od 1921 członkiem zarządu Związku Zbliżenia Narodów Odrodzonych i współzałożycielem Instytutu Badania Spraw Narodowościowych, a także był także wieloletnim prezesem Towarzystwa Polsko–Ukraińskiego. W latach 1924—1939 kierował zorganizowaną przez siebie Biblioteką Ministerstwa Rolnictwa w Warszawie.

W okresie II wojny światowej, kolejno przebywał w 1939—1940 w Łucku, Brześciu i Lwowie, 1940—1944 w Warszawie, 1944—1945 w Dąbrowie Zduńskiej, od lipca 1945 r. znów w Warszawie zajmuje się działalnością literacką i wydawniczą. Od 1927 r. do śmierci był towarzyszem życia Marii Dąbrowskiej (1889—1965).

Stempowski został przyjęty do masonerii pod koniec 1921 r. (loża „Kopernik"), w 1923 r. został wielkim sekretarzem Wielkiej Loży Narodowej Polski, 1926—1928 — wielkim mistrzem WLN, w 1934—35 członkiem Komisji Rytów i Wielkiego Trybunału; w latach 1922—1929 był wielkim kanclerzem i sekretarzem generalnym Rady Najwyższej '33 i ostatniego stopnia Obrządku Szkockiego Dawnego i Uznanego na Polskę. 19 marca 1938 r. Stempowski, będący wówczas wielkim komandorem Rady Najwyższej, wystąpił z masonerii, a 26 października 1938 r., uprzedzając policyjną likwidację masonerii posiedzenie Wielkiej Loży Narodowej podjęło uchwałę o samorozwiązaniu się.

(https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanisław_Stempowski)

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @umami 13 stycznia 2019 22:58
13 stycznia 2019 23:10

to ojciec najlepszego polskiego eseisty

zaloguj się by móc komentować

umami @stanislaw-orda 13 stycznia 2019 23:10
13 stycznia 2019 23:23

Kompletnie nie znam i nie przekleiłem tej informacji, co nadrabiam:
Ojciec Jerzego Stempowskiego („Pawła Hostowca”).

zaloguj się by móc komentować

sannis @umami
13 stycznia 2019 23:39

Do kolekcji polecam teksty Wojciecha Wasiutyńskiego. Dla smaku dodam endeka żydowskiego pochodzenia:)

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @umami
13 stycznia 2019 23:43

"...A już największym fałszem — myślałem sobie — jest drapowanie się owej ultraburżuazyjnej instytucji w togę obrońcy klas pracujących....". Za takie przemyślenia wyrażane w periodykach - umiera się przedwcześnie. Bystry był i miał dar jasnego opisu zjawisk. Dzięki wielkie.

zaloguj się by móc komentować

umami @sannis 13 stycznia 2019 23:39
13 stycznia 2019 23:46

Wasiutyńskiego kojarzę a żydowskie pochodzenie mi nie straszne :)

zaloguj się by móc komentować

umami @pink-panther 13 stycznia 2019 23:43
13 stycznia 2019 23:49

W zasadzie nie ma numeru Pro Christo żebym czegoś ciekawego tam nie przeczytał. W wolnych chwilach będę te teksty zamieszczał ale lada moment będzie 3 tygodniow przerwa bo nie będę miał czasu, niestety.

zaloguj się by móc komentować

Krzysztof5 @umami
14 stycznia 2019 00:27

Po rozwiązaniu ONR zajmował się filozofią, utrzymywał regularne kontakty z profesorem Władysławem Tatarkiewiczem i uczestniczył w jego seminariach. Z pozycji politycznego outsidera zaczął współpracę ze Stanisławem Piaseckim...

 Prof. Władysław Tatarkiewicz pisał o Mosdorfie: "Ci, co wrócili z Oświęcimia, z podziwem i wzruszeniem mówili o jego postawie w obozie: pogodą, cierpliwością a odwagą umiał podtrzymać na duchu towarzyszy niedoli".

Rzeczywiście, doktor Mosdorf starał się nieść pomoc każdemu, bez względu na narodowość - także Żydom. Ilu osobom ocalił życie, trudno dziś oszacować Jednym z tych, którzy do końca swych dni mówili o nim jako o swoim wybawicielu, był warszawski adwokat Mieczysław Maślanko. W jego wspomnieniu o Więźniu numer 8230 - Janie Mosdorfie czytamy: "W Oświęcimiu też spotkałem się z Janem Mosdorfem. On też okazywał dużo serca i pomocy więźniem - Żydom. Ja osobiście doznałem od niego dużej pomocy, może nawet decydującej o moim życiu. Leżałem w szpitalu na bloku XIX. Mosdorf pełnił w tym bloku jakąś podrzędną funkcję kancelaryjną. I oto nagle w początkach września 1943 roku do tego bloku szpitalnego wpadł Kuryłowicz z wieścią, że mnie grozi indywidualna likwidacja i trzeba mnie z tego bloku natychmiast i niezwłocznie usunąć. Mosdorf, nie zwlekając ani chwili, z narażeniem własnego życia, dosłownie w ciągu kilku minut załatwił skomplikowane w obozie formalności i zostałem po kilku minutach już przeniesiony na inny blok szpitalny Nr IX. I znów żyłem (...)".

Życie Mieczysława Maślanki było prawdopodobnie jednym z ostatnich, jakie mógł ocalić doktor Mosdorf, wkrótce bowiem sam stał się ofiarą nazistowskiej machiny śmierci. Już we wrześniu 1943 r., prawdopodobnie w skutek donosu, Niemcy aresztowali 74 osoby zaangażowane w działalność konspiracyjną na terenie Auschwitz, a wśród nich naszego bohatera. Otwartym pytaniem pozostaje, kto był donosicielem? Istnieją dowody świadczące o tym, że mógł nim być Józef Cyrankiewicz, późniejszy premier PRL. Według relacji Timofieja Jarugi, Witold Pilecki i przywódcy obozowej konspiracji wiedzieli o potajemnych kontaktach Cyrankiewicza z Graeuberem - oficerem politycznym SS na terenie Auschwitz. Gdy ten zorientował się, że jego działalność została zdemaskowana, Niemcy aresztowali całe przywództwo ZOW. Całe, oprócz trzech osób, nieznanych Cyrankiewiczowi a wyznaczonych do jego obserwacji. Jednym z aresztowanych, którzy po selekcji zamknięci zostali w specjalnym bunkrze, był Jan Mosdorf. 11 października dokonano egzekucji więźniów. Skazańcy szli na śmierć z dumnie podniesionymi głowami. "Mimo że to chwiejące się szkielety (...) ledwo trzymają się na nogach, wielu z nich woła jeszcze w ostatniej sekundzie: >>Niech żyje Polska<< lub >>Niech żyje wolność<<" - opisywał egzekucję jeden z oprawców. 

zaloguj się by móc komentować

umami @Krzysztof5 14 stycznia 2019 00:27
14 stycznia 2019 01:02

Dzięki. Ciekawe, że nie mogą się zdecydować w Wiki jakie miał pochodzenie ten Cyrankiewicz.

zaloguj się by móc komentować

Tytus @umami
14 stycznia 2019 09:04

A reformy socjalne? Czy istotnie uderzyły w ustrój kapitalistyczny! Nic podobnego. Pod ich ciężarem zamierają i upadają drobne warsztaty i małe zakłady przemysłowe. Wielkie kolosy kapitalistyczne, operujące taśmą ruchomą i innymi amerykańskiego pochodzenia narzędziami tortur dla robotników, tylko zarobiły na reformach. Pozbyły się konkurentów, a utratę pewnej ilości „robotnikogodzin” pokryły bez trudności pełnym wyzyskaniem zdolności produkcyjnej maszyn i zwyżką cen swych produktów. Robotnicy mniej pracują, ale i mniej zarabiają z powodu dewaluacji franka, drobny producent idzie na żebry,

Rewelacyjnie powiedziane komu zależy na socjaliźmie (potem autor dodaje jeszcze banki).

Dziękuję i pozdrawiam!

zaloguj się by móc komentować

Krzysztof5 @umami
14 stycznia 2019 09:35

Jan Mosdorf i Mieczysław/Mojzesz/Maślanko,

Tadeusz Płużanski,

Wielu wziętych adwokatów służyło po wojnie komunistom

Gdy jeden z sądzonych dowódców AK powiedział Mieczysławowi Maślance, że przyjęty sposób obrony godzi w jego honor, mecenas odpowiedział, że „ten towar nie jest już obecnie w obiegu”. Miał opinię, że interesuje się tylko tymi klientami, których rodziny mogą dobrze zapłacić. Mimo, iż wielu z nich zostało skazanych i straconych, czasem odmawiał podjęcia się obrony, bo - jak kiedyś oświadczył - "nie lubi chodzić na pogrzeby". Tylko skąd wiedział, jaki w danej sprawie zapadnie wyrok?

 

W procesach politycznych stalinizmu wyroki nie zapadały na sali sądowej, ale w zaciszu gabinetów. Bezpiece służyli nie tylko sędziowie i prokuratorzy, ale również adwokaci. To, jak się zachowywali i co mówili, było parodią obrony. Charakterystyczne, że w sprawach, uznanych przez komunistów za szczególnie ważne, pojawiały się te same nazwiska - przede wszystkim Mieczysława (Mojżesza) Maślanki i Edwarda Rettingera. (…)

Adwokat Alicja Pintarowa w „szpiegowskiej” sprawie Witolda Pileckiego broniła Marię Szelągowską (szpiegowała, bo była kochanką rotmistrza; podobną linię obrony wobec podejrzanych politycznie kobiet stosowali też inni, również Maślanko) i mojego ojca Tadeusza Płużańskiego (wróg, ale jest młody i miał zasługi w czasie wojny). Pintarowa przyznawała otwarcie, że jedyną szansą dla oskarżonych jest współpraca z władzami, a ona sama wykonuje tylko instrukcje bezpieki. Szelągowska i Płużański zostali skazani na karę śmierci, zamienioną potem na dożywocie. Wyroki wydał wcześniej dyrektor departamentu śledczego MBP Jacek Różański (Józef Goldberg). Mimo, iż Pintarowa świetnie o tym wiedziała, kilka lat temu miała czelność zeznawać podczas przesłuchania w Instytucie Pamięci Narodowej: "Proces ten z punktu widzenia formalnego był bez zarzutu, sędziowie, prokurator zachowywali się w porządku, nie było żadnych ostrych słów, czy wycieczek pod adresem moich klientów". Wkrótce pani mecenas zmarła. Do ewidentnego udziału w mordzie sądowym na rotmistrzu Pileckim oczywiście się nie przyznała. Ale też nie musiała, bo zeznawała jako... świadek. (…)

"Różański postawił sprawę jasno: obowiązkiem rady obrońców [której przewodniczył Maślanko - TMP] jest gromadzenie dowodów przeciw oskarżonym. Sędziowie, chcąc stanąć po właściwej stronie tajnej policji politycznej, dzwonili do Różańskiego z pytaniem, jaki wyrok sugerowałby, będąc na ich miejscu. Różański odpowiadał lakonicznie: »pięć... dziesięć lat... dożywocie... kara śmierci«".

Nieoceniony Janusz Szpotański, który kolaborację z komunizmem uważał za zdradę, napisał kiedyś o Maślance:

Jestem słynnym adwokatem,

jam palestry chluba.

Gdy masz do czynienia z katem,

to się do mnie udaj!

zaloguj się by móc komentować

tomciob @Tytus 14 stycznia 2019 09:04
14 stycznia 2019 11:51

A mnie jednak, trochę większy fragment z tym cytatem, zainteresował:

"A reformy socjalne? Czy istotnie uderzyły w ustrój kapitalistyczny! Nic podobnego. Pod ich ciężarem zamierają i upadają drobne warsztaty i małe zakłady przemysłowe. Wielkie kolosy kapitalistyczne, operujące taśmą ruchomą i innymi amerykańskiego pochodzenia narzędziami tortur dla robotników, tylko zarobiły na reformach. Pozbyły się konkurentów, a utratę pewnej ilości „robotnikogodzin” pokryły bez trudności pełnym wyzyskaniem zdolności produkcyjnej maszyn i zwyżką cen swych produktów. Robotnicy mniej pracują, ale i mniej zarabiają z powodu dewaluacji franka, drobny producent idzie na żebry, a francuski Lewiatan tyje. Dodajmy do tego, że rząd Bluma nie dotknął w niczym spekulacyjnego kapitału pieniężnego, że granice państwa zostawił otworem dla harców międzynarodowego kapitalizmu, a zrozumiemy czemu plutokracja nie poskąpiła mu pożyczki wewnętrznej, z takim triumfem wielokrotnie pokrytej. A gdy już wielkie oszustwo zostało spełnione i zachodziła obawa, że oszukanym otworzą się oczy, zainscenizowano „obalenie” rządu, aby ocalić jego oblicze lewicowe i rzucić nowe odium na francuskie koła narodowe. Po czym przestawiono coś niecoś dekorację i stara spółka z rue Cadet rządzi dalej jak rządziła.
    Francja to oczywiście zniesie, bo jej bogactwa, naprawdę wielkie, nie powstały z jednorazowej spekulacji. Tworzył je i Filip Piękny i Ludwik XI i Richelieu i Colbert. Francja nie
jest obiektem kolonialnego wyzysku i sporo jeszcze czasu upłynie, zanim jej głód zajrzy w oczy. Ale czy zniósłby tego rodzaju eksperymenty wyczerpany organizm Polski? Czy my, państwo biedne, którego bogactwa roztrwoniono na przestrzeni wieków od XVI do XX możemy pozwolić na żerowanie między nami agentur międzynarodowego kapitału, który oplatał nas jak pająk muchę? Agentur, głoszących z cynicznym tupetem, iż one właśnie są reprezentantami polskiego radykalizmu"?

A cóż mnie tu zaskakuje? Ano pewna niekonsekwencja, to jest niedostrzeżenie, stałości kapitału na przestrzeni wieków i jego kumulacji, co w konsekwencji powoduje zaistnienie bogactwa z udziałem zarówno technologii (postęp) jak i pracy (wyzysk) w tego kapitału kumulacji. Jest pewna sprzeczność w niedostrzeganiu powiązań technologii, kapitału, kumulacji, bogactwa i pracy w tym, obszerniejszym już fragmencie, mocno widoczna. Wniosek - tekst polityczne zaangażowany.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @umami
14 stycznia 2019 13:54

Pewnie tu już było ale ponieważ nie zglądam regularnie to wspomnę dla kontrastu o innym znakomitym filmie francuskim pt. „Ukryte Siły”.  „Forces occultes” z 1941r. Autorzy filmu długo nie pożyli.

Filmik ten jest z jednej strony może wydawać się prościutki ale przez to jest tak dobry gdyż właśnie pokazuje że nie trzeba nic wielkiego, nic skomplikowanego że ta cała „tajemnica” „spisek” może i jest często przeprowadzany w banalny sposób za pomocą prostego mechanizmu nagród i prestiżu. Chociaż oczywiście kiedy trzeba potrafią sięgnąć po mocniejsze i trudniejsze sposoby. Jednak cała codzienna organizacja, która jest fundamentem, nie wymaga nadzwyczajnych środków.

Choć oczywiście ewidentnie musi i stoi za tam coś więcej i fajna jest ta scena kiedy pada pytanie: Ok, ale kto tym wszystkim kręci?

Ktoś kręci tylko kto...

zaloguj się by móc komentować

umami @smieciu 14 stycznia 2019 13:54
15 stycznia 2019 00:20

Nie znam tego filmu, spróbuję go gdzieś odszukać.

zaloguj się by móc komentować


umami @umami
15 stycznia 2019 01:05

na tym filmie widać nawet bramę, którą opisuje Mosdorf na początku tekstu :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować