-

umami

Zygmunt Straszewicz - Kryzys gospodarczy (1926)

Jeszcze jedna broszurka Straszewicza, tym razem o realiach lat 20. zeszłego wieku a może też i tego.  


Zygmunt Straszewicz — Kryzys gospodarczy (1926)
 

    WYDAWNICTWO „LIGI PRACY”

    ZYGMUNT STRASZEWICZ
    KRYZYS GOSPODARCZY

    WARSZAWA LIGA PRACY, CZACKIEGO 5
    MAJ — 1926

 

    WYCIĄG ZE STATUTU TOWARZYSTWA LIGA PRACY
    WARSZAWA, UL. CZACKIEGO 3/5.

    Towarzystwo pod nazwą „LIGA PRACY” ma na celu:

    a) szerzenie świadomości, że celowa i wydajna praca obywateli jest podstawą ogólnej pomyślności narodu;

    b) wzmożenie w społeczeństwie wydajności pracy i popieranie prawidłowej jej organizacji, jako podstawy dobra ogólnego.

    UWAGA: Towarzystwo nie ma na celu obrony interesów jakiejkolwiek grupy społecznej, gdyż zadaniem jego jest szerzenie we wszystkich warstwach społecznych zamiłowania do pracy, jako koniecznej podstawy bytu i pomyślnego rozwoju narodu.

    Drukarnia P. K. O., Warszawa, Bugaj 5. Tel. 150-76.

 

 

    TRZEBA odróżnić trzy rzeczy: walutę, finanse państwowe i gospodarstwo narodowe. Zwłaszcza sprawy walutowe, przejawiające się zwykle najjaskrawiej, zasłaniają nam często sprawy finansowe i gospodarcze.

    Dobra waluta jest nieodzownym warunkiem dobrych finansów oraz pomyślnego rozwoju gospodarstwa narodowego, lecz twierdzenie odwrotne byłoby niesłuszne. Dobrą walutę może posiadać nie tylko kraj bogaty. Jest to całkowicie dostępne dla krajów ubogich lub zrujnowanych. Zła waluta jest zawsze następstwem nieudolności rządu, który obrał drogę najmniej kłopotliwą dla siebie, lecz najzgubniejszą dla kraju. Waluta jest tylko środkiem, a celem jest gospodarstwo narodowe. Nie wolno poświęcać celu dla środka, a zatem wszelkie zarządzenia, mające ratować walutę, a krępujące gospodarstwo narodowe, są niedorzecznością. Szaleństwem byłoby np. rujnować obywateli, aby ci nie mieli za co kupować walut obcych.

    W Polsce jest chore gospodarstwo narodowe, a zatem leki finansowe, a tembardziej walutowe są niedostateczne. Potrzebne są lekarstwa gospodarcze, a tych nie szukać w kancelarjach państwowych. Tam są tylko różne zakazy i ograniczenia, których skuteczność w kierunku dodatnim jest tak dobrze, jak żadna, a w kierunku ujemnym nieograniczona. Do rządu należy tylko stworzenie warunków, w których ludzie mogliby najwydatniej pracować, oszczędzać i handlować.

    U nas zachodzi pod tym względem tragiczne nieporozumienie. Robi się wciąż coś odwrotnego. Praca zaledwie jest tolerowana i to w nader ciasnych granicach. Oszczędność wykorzeniono, jak złe ziele. Dziś możliwa jest tylko tezauryzacja, bądź co bądź lepsza od rozrzutności, lecz gospodarczo mało skuteczna, natomiast oszczędzanie w nowożytnym sensie, t. j. lokowanie oszczędności w listach, pożyczkach państwowych, na hipotekach i t. d. stało się niemożliwem.

    Również wymianę dóbr z zagranicą utrudnia się wszelkiemi sposobami, a więc niebotycznemi taryfami celnemi, które podlegają ustawicznym przewrotom, zakazami wywozu, to znowu zakazami przywozu, utrudnieniami dewizowemi i t. d. W dziedzinie tej rządzi niczem nieokiełznana fantazja i kaprys, stałą jest tylko głęboka pogarda nauki ekonomicznej oraz ślepa wiara w to, że przywóz i wywóz są to rzeczy od siebie całkowicie niezależne, że można np. dowolnie dławić przywóz, i to nic a nic nie odbije się na wywozie.

    Gdy odebrano ludności możność pracy, oszczędzania i wymiany, to następstwem musiała być ruina ekonomiczna, której jesteśmy świadkami, a gdy dalej będziemy uprawiali tę samą samobójczą politykę, to kraj zejdzie na poziom ekonomiczny i kulturalny Dahomeju.

    Ale te więzy, któremi skrępowano gospodarza polskiego nie wyczerpują jeszcze jego martyrologji. Sam ucisk podatkowy mógłby zrujnować kraj bogatszy od naszego. Rozlegają się też gorzkie narzekania na wysokość podatków, i narzekania te w okolicznościach chwili obecnej są niewątpliwie uzasadnione. Gdy uniemożliwiono wydajną gospodarkę, to ludność upada nawet pod stosunkowo lekkiem brz[e]mieniem podatkowem, ale gdyby usunąć okowy, w których zamiera organizm ekonomiczny, to budżet dwumiljardowy nie byłby może dla nas zbyt ciężki. Ale wielkość opodatkowania to tylko jedna strona sprawy, inna równie ważna to system podatkowy. We Francji przed wielką rewolucją i podczas rewolucji, podatki sprawiały ludności nieznośne cierpienia. Napoleon powiększył podatki,lecz zmienił system i Francja odetchnęła. Nasz system podatkowy jest niesłychanie wadliwy. Ojcem mu był zabobon socjalistyczny, a matką nieudolność organizacyjna.

    Przede wszystkiem jest on niemożliwie skomplikowany. Ktoś powiedział, że dawniej najtrudniejsze były czasowniki greckie na „mi”, ale dziś są one niczem wobec ustaw i przepisów podatkowych. Obywatel powinienby posiadać głowę cesarsko-królewskiego radcy stanu, i ślęczyć nad tekstami ustaw po całych nocach, aby wypośrodkować, ile ma płacić, kiedy i gdzie. Wprost zadziwiająca jest mnogość podatków. Obywatel wciąż musi trzymać się za kieszeń. Od jednego i tego samego przedmiotu płaci się dwa, lub więcej podatków zamiast jednego, równego ich sumie. Ta dziwna moda ogromnie powiększa koszty poboru i zatruwa życie obywatelom.

    Rysem charakterystycznym różnych podatków naszych jest, że wymiar zależy nie od jakichś wskaźników niewątpliwych, lecz od widzimisię komisji szacunkowej, lub urzędnika. Należą do tej kategorji podatki: dochodowy, majątkowy, obrotowy, spadkowy i inne. Obywatel nie ma tu praktycznie żadnej gwarancji, że mu się nie stanie krzywda, bo obrona przed nadmiernym fiskalizmem, omyłką lub złą wolą, jest tak dobrze, jak niemożliwa. Obok szkód gospodarczych taki porządek rzeczy wytwarza wrogi stosunek ludności do państwa, demoralizuje zarówno płatników jak i poborców.

    Wyraźną tendencją naszego systemu podatkowego jest zwalenie wszystkich ciężarów państwowych na kapitał, a nawet rujnowanie kapitału. Jest to płód nieprzetrawionych doktryn socjalistycznych. Nienawiść do kapitalistów, która wieje z każdego wiersza socjalistycznego talmudu, nieinteligentni prozelici przenieśli na rzecz, t. j. na kapitał, który zarówno z punktu widzenia socjalistycznego, jak liberalnego, jest czemś użytecznem, czemś w społeczeństwie kulturalnem niezbędnem.

    Te piękne tendencje musiały w znacznym stopniu spełznąć na niczem, bo kapitał uchyla się różnemi sposobami od nadmiernych ciężarów, np. ucieka do krajów, w których znajduje przyjaźniejsze warunki egzystencji. Słyszymy też nieraz o skupowaniu domów w Berlinie przez Polaków, o przenoszeniu fabryk włókienniczych do Rumunji lub Rosji, o tem, że fabrykanci obuwia wywożą swe maszyny za granicę i t. d. Lecz niewątpliwie tajny nurt kapitału przez linję graniczną, nie zdradzający się tymczasem żadnemi widomemi oznakami, jest znacznie silniejszy. Sprowadza on stopniowy paraliż postępu gospodarczego i jest jedną z przyczyn ruiny kredytu, obok obdarcia wierzycieli przedwojennych może najważniejszą. Ta ucieczka kapitału doszła do wiadomości władz państwowych, a przynajmniej można to wywnioskować z niektórych przemówień naszych mężów stanu, ale szkoda, że w tych sferach pojęcie organizmu społecznego jest czemś całkowicie obcem, że myśli się tam jedynie kategorjami policyjnemi i reaguje na tego rodzaju objawy jedynie nowemi zakazami, nowemi ograniczeniami wolności ludzkiej. Środki tego rodzaju są zwykle równie skuteczne, jak owe baty, które Kserkses zaaplikował oceanowi.

    Zresztą i ten kapitał, który nie zdołał unieść za granicę głowy, marnieje pod działaniem potwornego fiskalizmu oraz innych właściwości naszego systemu gospodarczego, bo kapitał to jest taka rzecz, którą trudno stworzyć, ale łatwo zniszczyć.

    Ten ponury obraz polskiej mizerji podatkowej wyda się jeszcze posępniejszym, gdy rzucimy okiem na podatki poszczególne. Taki np. podatek majątkowy jest herezją ekonomiczną, jest płodem ogromnie naiwnego światopoglądu ekonomicznego. Oto taki a taki pan posiada miljonowy majątek. Czyż nie jest rzeczą mądrą i słuszną, aby oddał na skarb sto tysięcy. Nie przestanie on być bogaczem, skarb otrzyma tak pożądany w ciężkich czasach zasiłek. Autorom ustawy nie przyszło tylko na myśl, że w tym razie „miljon złotych” oznacza nie jakąś ilość pieniędzy złotych lub nawet papierowych, że wyraz „złoty” oznacza tu tylko jednostkę wartości wymiennej. Człowiek ten posiada nie pieniądze, lecz pewne dobra, domy, fabryki, grunty i t. d. a od niego się żąda gotówki. Najbardziej drakońskie rygory nic tu nie pomogą. Nie można dać tego, czego się nie posiada. Gdyby on jeden był w takiem położeniu, to mógłby sprzedać część swego mienia, albo zaciągnąć dług i zapłacić, ale w takiem samem położeniu znaleźli się wszyscy, coś posiadający, wszyscy pragną sprzedawać lub zaciągać pożyczki, a nie ma takich, coby chcieli kupować lub udzielać pożyczek, a więc cała impreza jest z góry skazana na niepowodzenie. Podatki można płacić tylko z dochodu, ale nie z majątku.

    Podatek spadkowy w wysokości obecnej systematycznie rujnuje gospodarstwa polskie, a podatek dochodowy, stojący w sancta sanctorum socjalistycznej świątyni Salomona, ma tyleż racji bytu w Polsce, co opery wagnerowskie na Kamczatce. Według broszurek socjalistycznych z przed pół wieku podatek dochodowy ma mieć tę wielką cnotę, że z producenta nie przenosi się na konsumenta. Ten dogmat, który kościół socjalistyczny swym wiernym do wierzenia podaje pod karą potępienia wiecznego, stoi pod względem prawdy rzeczowej na tym samym poziomie, co historja o kokoszeczce, która znosiła złote jajeczka. Podatek dochodowy może być uważany jedynie za korektywę podatków spożywczych, gdy bowiem tamte obciążają jedynie spożywaną część dochodu, to on obciąża również część zaoszczędzoną. Ponieważ jednak w Rzeczypospolitej naszej oszczędność całkowicie wyszła z mudy, przeto na chwilę obecną podatek ten jest co najmniej zbyteczny. Ma on przy tem bardzo doniosłe wady: jest wielce uciążliwy dla ludności, demoralizuje zarówno płatników, jak i poborców, wreszcie jest ogromnie kosztowny. Z dochodów, jakie przynosi, lwią część zjadają koszty poboru. Ile on u nas na czysto daje skarbowi, tego nikt dobrze nie wie, bo państwo płaci samo sobie olbrzymie sumy, udając, że to jest podatek dochodowy od urzędników. Przy pomocy takiej procedury można pomnożyć dochody państwowe do nieskończoności.

    Jeżeli chcemy wyjść z dzisiejszej niemocy, to trzeba rozciąć więzy, krępujące gospodarstwo narodowe, i przebudować z gruntu system podatkowy. Na[j]odpowiedniejsze dla nas i w ogóle najracjonalniejsze są podatki spożywcze, pobierane na granicy pod postacią ceł fiskalnych i w miejscach produkcji pod postacią akcyz. Pobór ich jest najłatwiejszy i najtańszy, a przy tem są one najdogodniejsze dla ludności. Każdy płaci stopniowo, w drobnych dawkach, w miarę spożywania. Nieprawdą jest, aby podatki spożywcze miały koniecznie obciążać wyłącznie, lub przeważnie ludzi niezamożnych. To zależy od systemu. Opodatkowawszy silniej te przedmioty, które służą do użytku klas zamożniejszych, można osiągnąć rozkład ciężarów państwowych, zadawalający rozsądne wymag[a]nia słuszności. Zresztą zasada bezwzględnej sprawiedliwości prowadzi do bezwzględnego absurdu. Smutne doświadczenie powinno już było rozwiać pod tym względem wszelkie wątpliwości nawet w najciemniejszych głowach. Gdy za pomocą „sprawiedliwego” systemu podatkowego, „sprawiedliwego” dnia pracy, „sprawiedliwego” przerachowania długów przedwojennych, oraz innych sprawiedliwości doprowadzono kraj do ruiny, a klasę robotniczą do nędzy, to klasa ta nie tylko nie może płacić podatków nawet najsprawiedliwszych, lecz wymaga jeszcze pomocy materjalnej od państwa. Gdy zerwiemy z dzisiejszą polityką gospodarczą, i kraj się podniesie z dzisiejszego upadku, to robotnik zacznie zarabiać i wówczas, płacąc nawet niesprawiedliwe podatki, będzie w daleko lepszem położeniu, niż dziś, gdy pod panowaniem bezwzględnej sprawiedliwości nie ma co do ust włożyć.

 

 



tagi: socjaliści  prawo  gospodarka  postęp  sprawiedliwość  podatki  kryzys  kredyt  dobrobyt  talmud  1926  straszewicz  oszczędzanie  tezauryzacja 

umami
31 marca 2021 13:03
15     893    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

psysed-Jo-do-Wos-z-Hal @umami
31 marca 2021 16:16

Dziękuję  bardzo. Jak bym czytał o tym kraju AD2021.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @umami
31 marca 2021 16:44

Z czasem ludzie się przyzwaczajają. I wtedy i dzisiaj mamy do czynienia z kupą absurdów podaktowych i finansowych.

Właściwie jeśli tak się zastanowić to nowożytne państwa (tzn. wyrosłe na trupach monarchii)  faktycznie są wytworem różnorakich ideii, które ostatecznie można zawrzeć pod mianem „socjalizmu”. Państwo aparatem opresji wobec obywatela dla obywatela. Ale jeśli ktoś chce pozbyć się państwa, np. jacyś szaleni anarchiści, to nie da się ponieważ państwo stało się faktycznie nowym kościołem, religią, dogmatem, czymś w co wierzy niemal każdy, niezależnie od przyszywanych sobie etykietek.

Tak idąc tym tropem kościelnym łatwo też zauważyć ścisły związek z wiekową walką katolicyzm vs prostestantyzm. Które tak naprawdę obejmowały dużo wiecej zjawisk niż te czysto religijne. Religia, powiedziałbym, była jedynie narzędziem takim jak inne. Choćby właśnie doktryna państwowa.

Monarchia, feudalizm, katolicyzm przegrały oraz dostały z czasem masę złego wizerunku. A dzisiaj w miejscach takich jak to próbuje się oddać właściwe, pozytywniejsze miejsce w historii. Co może dzieje się o tyle łatwiej że wobec obecnego syfu tamte jawią się jak jakiś raj utracony. Niestety. Prawda nie jest taka prosta. Nawet jeśli za monarchii wiele rzeczy było prostszych czy zdrowszych to fundamentalnie i tak posiadały wady, które mają współczesne państwa. W istocie całe to przejście z monarchii i katolicyzmu do współczesności jest zwykłą wymianą kadr władzy. Wymianą ekipy, która korzysta z aparatu państwa. Ta nowa ekipa, jak coraz bardziej dochodzę do wniosku, nie postrzegała ani katolicyzmu ani monarchii jakoś specjalnie negatywnie. Ot po prostu musiała się tym zająć by ułatwić sobie życie a tamte były bastionem wroga. A żeby się tym zająć musiała podsunąć nowe doktryny - socjalizm, ukłon w stronę ludu (motłochu ;) ) był oczywisty.

Nowe doktryny dały nowe możliwości. Po prostu teraz już było łatwo wprowadzać, narzucać wszystko co się żywnie podobało. Bo przecież to dla naszego a nie ICH dobra.  Ale jedno pozostało niezmienione. Państwo. Państwo jako jednostka nadrzędna wobec ludzi. Zarządzająca, pobierająca, rozdzielająca. Gdzie ludek jest przedmiotem zarządzanym przez wyższą elitę. Za monarchii była to rzecz naturalna i jawna. To był ten słaby punkt, dzięki któremu łatwo było w nią uderzyć za pomocą nowych doktryn. Obecny postęp, nowoczesna idea państwa polega tylko i wyłącznie na ukryciu tej podstawowej właściwości państwa.

Że to państwo jest głównym naszym wrogiem. Gdyż to ono narzuca, umożliwia cały ten aparat opresji i absurdów.

Nie ma co żałować monarchii i Kościoła Katolickiego. To nie były zdrowe instytucje. Oczywiście zostały też mocno negatywnie przerysowane, siły, którym się opierały mogły faktycznie być brutalniejsze, bezwględniejsze czy bardziej bezideowe. Nie zmienia to jednak wiele. I ci i tamci posługiwali się tą samą ideą państwowej wyższości, używali podobych narzędzi. Ci co zwyciężyli użyli ich po prostu brutalniej i skuteczniej. A ci co przegrali, przegrali gdyż postanowili walczyć według tych właśnie reguł, które narzędzia te sankcjonowały. Narzędzia kontroli, zarządu, przydziału itp. Tamci stworzyli lepsze narzędzia zarządzania, kontroli itp. więc wygrali. By je stworzyć musieli być większymi skur... bo inaczej się nie dało. Negatywne narzędzie potrzebuje więcej negatywnej energii by pokonać ten sam typ ;)

Nie dziwi też dlaczego ani Kościół ani Monarchia nie porzuciły tego. Porzucając musieliby zrezygnować z wszelkich naturalnych korzyści i przede wszystkim prerogatyw wyższości dzięki, którym mogli próbować organizować swoje struktury po swojemu a nie po nie wiadomo czyjemu.

No ale my tutaj na dole nie musimy przejmować się nadmiernie tymi wszystkimi dylematami. Ostatecznie państwo pod taką czy inną formą jest tym czym nami włada. Narzuca te wszystkie absurdy. Jest właśnie tym głównym narzędziem, za pomocą którego realizowane jest nasze poddaństwo. Państwa nie da się zreformować gdyż to właśnie jest jego rolą! Na tym polega siła tego narzędzia. Że pozwala tak łatwo wdrażać co się zechce.

Mnóstwo ludzi marzy tylko by zostać jakimś szefem państwa i używając jego narzędzi zaprowadzić dobro. Hah. Co ciekawe łatwo zgadywać na modłę socjalistyczną właśnie! Ot wyregulujmy by nikt nie miał za dużo i za mało. Dajmy jednym innym zabierzmy. Według pracy czy zasług. Według swojego, oczywiście właściwego jak najbardziej pozytywnego uznania. Narzućmy czego mają się uczyć. W co wierzyć. Bądźmy jak ten Kościoł, Monarchia i Nowoczesne Państwo w jednym. Wreszcie właściwym wykonaniu.

Czujecie ten absurd? Może właśnie historia uczy że nie tędy droga.

:)

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @umami
31 marca 2021 17:52

Że to państwo jest głównym naszym wrogiem.

Ta nowa ekipa, jak coraz bardziej dochodzę do wniosku, nie postrzegała ani katolicyzmu ani monarchii jakoś specjalnie negatywnie. Ot po prostu musiała się tym zająć by ułatwić sobie życie a tamte były bastionem wroga.

W istocie całe to przejście z monarchii i katolicyzmu do współczesności jest zwykłą wymianą kadr władzy. Wymianą ekipy, która korzysta z aparatu państwa. 

Nie ma co żałować monarchii i Kościoła Katolickiego. To nie były zdrowe instytucje.

 

Na III roku na wydziale elektroniki, w szkole, którą kończyłem był egzamin z układów nieliniowych u nieżyjącego już prof. Niedźwieckiego (za moich czasów docenta). Kto go zdał, to tak jakby zaliczył całe strudia, potem było już z górki.

Pan Miron, bo tak miał na imię przed egzaminem mówił do studentów, by się nie rozpisywali zanadto, bo ilość nie zastąpi jakości - a jak powiadał, jego zdaniem w Biblii jest sformułowanie, iż "w wielosłowie nie ma zbawienia".

Mam wrażenie, iż nie rozumiesz sensu pojęcia doktryny - tzn. faktu, iż z doktryny coś konkretnie wynika, a nie jest to gładkie pustosłowie, zbiór komunałów. To nie jest tak, iż rewolucja dobrze chciała - ale jej nie wyszło. Rewolucja, czy herezja chciała źle i takoż czyniła.

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @Wolfram 31 marca 2021 17:52
31 marca 2021 17:53

p.s. miało być do smieciu.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Wolfram 31 marca 2021 17:52
31 marca 2021 18:12

Czy ja napisałem że ktoś chciał dobrze?

Krótko pisząc: jedną patologię zastąpiła druga dzięki rozwinięciu dotychczasowych patologii oraz podsunięciu chwytliwej myśli socjalistycznej, która tkwi w każdym człowieku.

Wniosek zaś jest taki że powrót do przeszłości jest bez sensu. Owszem wiele rzeczy zostało oczernionych i dzisiaj warto przedstawić ich w pozytywniejszym świetle ale ostatecznie to i tak były patologie tylko takie może trochę sympatyczniejsze ;) Tak czy siak historia pokazuje jak się ostatecznie rozwinęły. Tkwi w tym fundamentalny błąd i o tym piszę.

 

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @umami
31 marca 2021 18:41

Przrznam iż to, co pisze Straszewicz, wskazuje na fakt, że polskie problemy obecne, to nie żadna nowość - ale z tym spotykamy się na SN często - iż jeszcze 100 la temu pisano otwartm tekstem - a problemy jak były, tak i są - te same lub prawie te same.

Mam jednak wrażenie, iż pisanie Straszewicza to coś na kształt wczesnego Korwina - małe podatki i brak oganiczeń - i robotnicy zaczną zarabiać i w konsekwencji będzie dobrze. Trzeba im tylko pozwolić pracować po 16 godzin na dobę, zero zapomóg - zero ograniczeń i mało podatków. To nie jest prawda - bo robotnik nie jest w stanie akumulować kapitału - taka jest istota każdego przedsiębiorstwa, iż robotnik zarabia tyle, by lepiej lub gorzej egzystować - a rozwój finansuje akumulujący, czyli przedsiębiorca.

Brak mi w tym pisaniu kontesktu międzynarodowego i kwestii własności - która dla akumulacji jest kluczowa. Istnieje wiele krajów, w których podatki są skomplikowane, wysokie - podobnie, jak wiele ograniczeń i formalizmów, porównywalnych z Polską - a sytuacja w nich jest dla przeciętnego, statystycznego obywatela kilkukrotnie lepsza (kwestia ocenna, co znaczy lepsza). Czyli - są lepiej rządzone - i dotyczy to nie tylko spraw wewnątrz państwa - ale tych zewnętrznych - które wydają się warunkiem koniecznym do osięgnięcia sukcesu gospodarczego.

zaloguj się by móc komentować

Paris @umami
31 marca 2021 18:45

Doskonaly  wyciag,  Panie  Umami,...

...  i  nic  sie  od  tamtego  czasu  nie  zmienilo  !!!

 

Nie  bylo  wtedy  i  nie  ma  dzis  GOSPODARZA...  jest  za  to  K**EW  i  ZLODZIEJSTWA  PANSTWOWEGO  bez  liku...  wtedy  Pilsudski  opchnal  KRESY  bolszewikom  za  "czapke  sliwek",  a  dzisiejszy  BANKSTER  Morawiecki  z  roznymi  obajtkami,  borysami  i  OSZUSTAMI  SMOLENSKIMI  wpycha  Polakow  i  Polske  w  zbankrutowana  "federacje  Lunijno"...

...  przy  okazji  strugajac  z  Polakow  "mieso  armatnie"  na  rozne  dete  "majdany"  -  o  ironio  -  na  PRZEHANDLOWANYCH   KRESACH...

...  o  ironio...  przez  "ojca  niepodleglosci"   ZDRAJCE  Pilsudskiego  !!!

 

Taka  prawda,...  bolesna  i  prawdziwa.   

zaloguj się by móc komentować

Wolfram @smieciu 31 marca 2021 18:12
31 marca 2021 18:48

Nie będziemy Autorowi trollować notki - bo nasza rozmowa, to dialog ślepego z głuchym o kolorach - nie zgadzamy się co do istoty treści zawartej w poszczególnych doktrynach. To, co pan proponuje, to jakaś wersja dialektyki dla ubogich.

Różnica jest taka, iż Kościół oferuje dobro każdemu, kto spełnia reguły moralnego postępowania - a herezja oferuje dobro (w sensie materialnym i bezpieczeństwa od opresji) "swoim", kosztem innych. Herezja czy socjalizm są złe same w sobie - a nie dlatego, że są nie "nasze".

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Wolfram 31 marca 2021 18:48
31 marca 2021 20:36

By doprecyzować mi chodzi o metodę. Każdy głosi chęć przyniesienia dobra. Tylko czy da się to osiągnąć za pomocą państwa? Ja nie wnikam w intencje Kościoła, w sensie że nie zamierzam dochodzić jakie one były. Dla mnie jest jasne że zwyczajnie Jakie by one nie były metoda była błędna. Spiknięcie się z państwem jest błędem. Budowanie tych wszystkich struktur piramidy z władzą, wiedzą i nauką spływającą łaskawie z góry na dół. Przy czym na samym dole mamy już często doczynienia z jakimś dalekim uproszczonym echem tego co było na początku.

Po drugie im więcej wnikam w historię tym bardziej jasne jest dla mnie że Kościoł Katolicki był być może zawsze instytucją bardziej polityczną niż religijną. Mam tu na myśli że był zbyt ważny by jakakolwiek władza mogła zlekceważyć tak istotną instytucję. Wiele historycznych zmagań to po prostu zmagania o władzę na Kościołem. Nie władzę na religią! Ale nad cenną instytucją. Która ma wielki wpływ na masy. Uważam że ludzie dzisiaj nie doceniają jak wnikliwe, dogłębne i nowoczesne były przedsięwzcięcia ludzi rzeczywistej władzy w przeszłości. Oni doskonale rozumieli siłę, możliwości Kościoła dlatego ten od początku, zwyczajnie i naturalnie był terenem walki politycznej. Kościół w ówczesnej oraz dzisiejszej postaci, jak dla mnie, nie mógł być naturalną instytucją religijną. Zresztą sam Kościół przecież powstał nijako na polityczne zamówienie Konstantyna Wielkiego, który jak każdy polityk, tym bardziej rzymski chciał po prostu porządku.

Pierwotne chrześcijaństwo było przecież mocno podzielone. Każdy bardziej charyzmatyczny  biskup mógł tworzyć swoje interpretacje dotyczące misji i postaci Chrystusa. Było dużo różnych odłamów. Kres temu przyniosła przecież ostatecznie właśnie polityka i stworzenie Kościoła. Z jego hierarchią, dzięki której władza wreszcie miała instrument narzucania jednolitej doktryny! Ludzie zafiksowali się na Kościele ale patrząc poprzez historię był to od początku instrument polityczny. Owszem. Z pewnością papieże nie zajmowali się jedynie polityką. Byli tacy, którzy chcieli zajmować się tym czym wydaje się Kościół powinien ale w praktyce było mało realne. Tzn z jednej strony Kościół mógł zajmować się teologią jako drugorzędną często z punktu widzenia realnej władzy ale z drugiej nie mógł być instytucją niezależną politycznie. O to dbała bezwględnie realna władza. Np. obsada stanowisk kościelnych, który dysponował ważnymi realnymi dobra była zbyt ważna. I dlatego te w państwach takich jak Francja czy Niemcy te zawsze były pod kontrolą lokalnych władców. Z być może najbardziej jaskrawym przykładem kardynała Richelieu, który całe życie poświęcił na walce z ... Kościołem Katolickim. Dlaczego? Bo to była polityka! Kościół był polityką. Polityką kreowaną z zewnątrz.

Kościół w swojej formie był narzędziem.

I na tym się skupiam. Metodzie. Kościół był przegrany już na starcie, od kiedy dał się wsprzęgnąć w politykę. W część struktur państwa! Jego misja nie mogła zakończyć się powodzeniem. Niezależnie od intencji.

Owszem często władza kościelna reprezentowała na pewien sposób najwyższy poziom moralny co mogło się przenosić na byt zarządzanych przezeń ludzi ale właśnie o to chodzi. Na zarządzanie nie ma się monopolu. Są inni chętni. Zawsze byli. Wcześniej niż Kościół. W którym dostrzegli kolejne narzędzie na owo zarządzanie. I nigdy nie pozwoli na wyjście poza ten polityczny schemat.

Byli kapłani egpiscy. Czy rzymscy. Wielkie świątynie. I wówczas ludzie weń wierzyli. To była świętość. Realnie patrząc władza, która w jakiś podejrzany sposób wydaje się mieć zaskającą ciągłość historyczną, potraktowała nową religię w identyczny sposób. Coś co trzeba usystematyzować, uporządkować użyć do tych samych co zawsze celów. Kościół Katolicki jest zwykłą kreacją władzy, częścią państwa, narzędziem. Dla mnie Kościół jest strukturą w którą wpechnięto nową wiarę bazując na dotychczasowych strukturach religijnych. A potem używano dokładnie tak samo jak poprzednie. Władza miała nań swoje spojrzenie a lud swoje. Władza patrzyła z góry. A lud z dołu.

Czego wynikiem jest stan obecny.

Nie ważne czy Kościół chciał dobrze. Ważny jest efekt jaki mógł uzyskać w tej postaci. O jaki efekt w końcu chodzi?

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Wolfram 31 marca 2021 18:41
31 marca 2021 20:42

Brak mi w tym pisaniu kontesktu międzynarodowego i kwestii własności - która dla akumulacji jest kluczowa.

Ten kontekst przedstawiałem w swoich notkach o Planie Dawesa. Najlepszym przybliżeniem wydaje mi się porównanie z Balcerowiczem i jeszcze wcześniejszymi latami 80-tymi. Chodziło to sztuczne stworzenie burdelu, który sprawi że ludzie będą widzieć tylko jedno rozwiązanie. To samo. Wielkiego wspaniałego dolara i braci z Ameryki. Plan z którym łaskawie przybędą i stanie się dobrze.

I dokładnie tak się stało. Polskie ówczesne rządy wytwarzały sztuczny burdel i kiedy pojawił się Piłsudski, który sprzedał Polskę wszyscy odetchnęli. Przyjęli upokarzającą pożyczkę dzięki której dostaliśmy dolary, którymi tak naprawdę zaczęliśmy za wszystko płacić. A nie stworzono żadnej bazy by te pieniądze jakoś wytworzyć. Plan Balcerowiczna był analogiczny. Zniszczono bazę. Dostaliśmy pożyczki. Ludziom, jak za sanacji, wydało się że przecież wszystko działa.

zaloguj się by móc komentować

Paris @smieciu 31 marca 2021 20:42
31 marca 2021 22:08

I  dzisiaj  tez  sie  pojawil...

...  zbaFca  nad  zbaFcUF...  Morawiecki  on-ci  sie  zwie  !!!

Wczesniej  "doradca"  ryzego  Tuska,  a  dzis  BANKSTER,  czlowiek  Morgan'a  i  Makreli...  dzis  na  sile  i  na  chama  WCISKA  Polakom  KREDYTY,  bo  dzieki  obnizeniu  stopy  rezerwy  bankowej  wyszlo  jemu  i  roznym  obajtkom,  borysom  itp.  zlodziejom,  ze  2+2=22  !!!

Dobrze,  ze  dzis  narod  troche  madrzejszy  i  tego  KITU  POZYCZKOWEGO  nie  chce  kupowac...  oczywiscie,  za  miske  ryzu... 

...  takze  "kontekst  miedzynarodowy"  jest,  ale  "wlasnosci"  w  tym  ani  na  jote  !!!

zaloguj się by móc komentować

umami @psysed-Jo-do-Wos-z-Hal 31 marca 2021 16:16
1 kwietnia 2021 14:21

Myślę, że borykamy się z efektem odzyskania niepodległości :) Żeby nie było nam zbyt łatwo i żebyśmy ze 2 wieki za to płacili :)

zaloguj się by móc komentować

umami @smieciu 31 marca 2021 16:44
1 kwietnia 2021 14:39

Ja się nie przyzwyczaiłem. A te absurdy, rzeczywiście, od dziecka pamiętam i już zmian na lepsze chyba nie dożyję, zwłaszcza, że socjalizm ciągle w natarciu. 
Opisujesz to wszystko z jakąś taką akceptacją, nie obcą także władzom PRL-bis, a po drodze było wywłaszczanie, okradanie, terror i mordowanie opornych. Czyli instalowanie na siłę czegoś, czego nikt nie chciał dobrowolnie, oprócz entuzjastów i tych, żyjących z krzywdy innych. To że dzisiaj jest więcej oddechu, nie oznacza jeszcze, że system ma ludzką twarz. Rola i pozycja takiego państwa, to czysta herezja.
Nie mogę się zgodzić także i z tym zdaniem: Nie ma co żałować monarchii i Kościoła Katolickiego. To nie były zdrowe instytucje. Jest czego żałować, tylko musiałbyś zmienić optykę. Jeśli jesteś częścią Kościoła, to chyba rozumiesz, że on ma misję. No i skąd tyle pesymizmu, nic nie jest przecież jeszcze przesądzone. Za chwilę może zobaczysz płynące ciała naszych wrogów :)

zaloguj się by móc komentować

umami @Wolfram 31 marca 2021 18:41
1 kwietnia 2021 15:06

Trzeba pamiętać, że to małe broszurki, mające poruszać konkretne zjawiska a nie traktat ekonomiczny. Takie krzewienie myśli liberalnej jako odpór na niegospodarność. Ja tu raczej widzę odruchy technika, który widzi, że coś działa źle i wskazuje wadliwy mechanizm. Zaraz wrzucę coś większego.
Z tą pracą po 16 godzin to odsyłam, do wcześniejszej broszury o największym osiągnięciu proletariatu. No i robotnik jak najbardziej akumuluje kapitał, jak każdy, i nie musi on koniecznie pochodzić z pracy wykonywanej zawodowo. Może na przykład coś odziedziczyć. Przedsiębiorca ma już skumulowany kapitał i chce go pomnożyć albo zachować. Robotnik z nadwyżką (spadkiem) może stać się przedsiebiorcą i albo zainwestuje, albo przeje, albo zachowa, jak każdy, swój majątek. Tu mógłby mu pomóc bank, gdyby nie chciał ryzykować i zdecydował się oszczędzać dla potomków, ale one już nie spełniają swojej roli, i składajac majątek w jego ręce tylko by stracił.
Dzisiaj te instrumenty wyglądają zupełnie inaczej, i ja te broszurki traktuję jako świadectwa historyczne. Myśli z konkretnego roku. Pewne zasady się jednak nie zmieniają. 

zaloguj się by móc komentować

umami @Paris 31 marca 2021 18:45
1 kwietnia 2021 15:08

Zmieniło się ale nikt nie mówi tego głośno, po co wybudzać operowanego. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować