-

umami

Roman Dmowski - Ex Oriente Lux (1)

    Po przeczytaniu artykułu Michihiro Yasui — Ex oriente lux: Roman Dmowski w Japonii, postanowiłem odszukać cytowane w nim teksty Romana Dmowskiego, dotyczące Japonii. Pierwszy ukazał się w Przeglądzie Wszechpolskim nr 9 z 1904.
Zostawiłem oryginalną pisownię, w nawiasach kwadratowych umieściłem kilka uwag i dodałem parę linków.

 

    EX ORIENTE LUX.
    NIEKTÓRE NAUKI Z OBECNEJ WOJNY.

    Mieszkając w europejskim hotelu w Tokio, miałem stale przed oczyma tłum attachés wojskowych różnych państw, których wysłano na wojnę, by wyciągnęli z niej odpowiednie nauki w zakresie militarnym. Chodzili oni z kąta w kąt, niecierpliwiąc się, bo sztab generalny nie śpieszył się z wysłaniem ich na teatr wojny, czynniejsi zaś i bystrzejsi starali się w samem Tokio zobaczyć jak najwięcej. Zdarzało mi się często rozmawiać z nimi i wysłuchiwać ich opinie o armii japońskiej.

    Jeden z nich powiedział mi:

    — Złudzeniem jest, ażebyśmy mogli nauczyć się tu wiele pod względem zawodowym. Ja do swej władzy napisałem, że tu wszystko jest tak jak u nas: taka sama broń, taka sama organizacya armii, takie same mundury, guziki i t. d. Tylko ta różnica, że tu każdy pełni swój obowiązek...

    Wojskowy ów wypowiedział mojem zdaniem głęboką prawdę. Wojna ta niezawodnie przyniesie niejedną naukę pod względem militarnym, ale stokroć ważniejsze są nauki, jakie z niej narody mogą wyciągnąć w zakresie moralnym. I dlatego, gdy wszystkie państwa wysyłają swych attachés, by się przyglądali armatom, fortyfikacyom, sposobom zakładania min i t. p., dobrze jest ażebyśmy my przyjrzeli się temu, co w tej wojnie największą odegrywa rolę, a co nie należy do organizacyi wojskowej, jeno tkwi w duszy Japończyka. Może nam to pomódz do ocenienia wartości różnych składników naszej własnej duszy, do zrozumienia, co w niej trzeba pielęgnować i podnosić, ażeby zwyciężyć w walce o byt i lepszą przyszłość narodu.

    Nieznany dotychczas, lekceważony przez myśl europejską Wschód Daleki wyprowadza dziś na widownię siły moralne, jakich w nim nie podejrzewano, bo zapatrzone w siebie, zarozumiałe umysły europejskie nie zastanawiały się nad tem, że kraj, mający dwa tysiące kilkaset lat nieprzerwanego bytu państwowego i rozwoju społeczno kulturalnego, musiał przecie wytworzyć w zakresie polityczno-moralnym pewne siły, nie odpowiadające naszym zwykłym miarom.

    Jestem przekonany, że wystąpienie Japonii na widownię wspólnych z Europą dziejów wywrze niepospolicie silny wpływ moralny na naszą część świata. Nie znaczy to, że ludy naszej cywilizacyi będą się wzorowały na Japończykach, bo przy tak głębokich różnicach w budowie społeczeństwa i w budowie duszy ludzkiej bezpośrednie naśladownictwo jest niemożliwe; ale Daleki Wschód zmusi nas do zrozumienia, że rozmaite przymioty naszej duszy mają wręcz odmienną wartość od tej, jaką im przypisujemy. I kto wie, czy pod wpływem tej nauki nie nastąpi silny zwrot w rozwoju moralnym społeczeństw europejskich. Poznanie tych odległych krajów i tych ludów, tak dalekich nam duchowo, rzuca nowe światło na drogi naszego własnego życia i sprawia, że o wiele jaśniej możemy zdać sobie sprawę z tego, dokąd nas te drogi prowadzą.

    Ex oriente lux.

    I.

    Armia generała Oku, która, wylądowawszy na półwyspie Liao-tong, odcięła Port-Artur od głównych sił rosyjskich, stoczyła, jak wiadomo, pierwszą wielką bitwę pod Kin-czou [Kinczou, Cinczou​​, Kin-czu​​​​​, Bitwa pod Jinzhou]. W bitwie tej wzięto szturmem silnie ufortyfikowane wzgórza Nanszanu, leżące w przesmyku czterokilometrowej szerokości i zamykające znakomicie drogę do Portu Artura. Wzięcie owych wzgórz oczyściło Japończykom tę drogę i było wstępem do bezpośredniego oblężenia twierdzy. Stąd zwycięstwo pod Kin-czou odegrało niezmiernie doniosłą rolę w obecnej wojnie.

    Jakże zostało ono osiągnięte?

    Od wczesnego rana Japończycy bombardowali zajęte przez Rosyan wzgórza. O godzinie 5-ej po południu, a więc już pod wieczór, stwierdzono po stronie japońskiej dwa fakty: 1) że całodzienne bombardowanie nie dało żadnego poważnego rezultatu, że Rosyanie trzymają się silnie w swych pozycyach i 2) że amunicya się wyczerpała. Chcąc dalej prowadzić działanie artyleryi, trzebaby przynajmniej kilka dni na dowóz amunicyi czekać. Nie było wątpliwości, że Rosyanie z tych kilku dni skorzystają i wzmocnią fortyfikacye, czyniąc zdobycie wzgórz o wiele trudniejszem, bodaj niemożliwem. Tym sposobem całodzienna walka byłaby wysiłkiem najzupełniej zmarnowanym, a nawet ujemnym w skutkach. Trzeba bylo zdecydować się na czyn niezwykły: wziąć rosyjskie pozycye szturmem. Rzecz była prawie niepodobna do wykonania: Rosyanie ze swego korzystnego położenia siali morderczy ogień, zdolny zmiatać odrazu całe oddziały, a nadto dostęp do ich pozycyi zagradzały przeszkody z drutów kolczastych oraz miny podziemne.

    Generał Oku zwołał radę wojenną. Narada trwała sześć minut — postanowiono iść do ataku.

    Gdy zapytano, kto pójdzie na ochotnika przecinać nożycami druty kolczaste, by samemu napewno nie wrócić, ale utorować innym drogę do szturmu i do zwycięztwa, niepodobna było brać ochotnika, bo wszyscy iść chcieli. Żołnierze japońscy to wysłanie na śmierć pewną uznali za przywilej. Obdarzono nim dwie roty, z których podobno jeden tylko żołnierz został. Po tych poszli, by więcej nie wrócić, inni, po nich jeszcze inni... I zginęło ich trzy tysiące, ale wzgórza zostały wzięte.

    Nad tą bitwą, nad sposobem, jakim Japończycy osiągnęli w niej zwycięztwo, warto się bliżej zastanowić.

    W pierwszej jej fazie widzimy, jak zmagają się siły fizyczne dwóch stron, te siły, które można wymierzyć i obliczyć, te wielkości, które w zrównaniu strategicznem figurują jako przyrodzona wyższość pozycyi i siła fortyfikacyi, jako liczba żołnierza, dział, ilość amunicyi i t. d. Przychodzi chwila krytyczna, kiedy Japończycy spostrzegają, że wszystko to nie wystarcza, że zawiódł ich rachunek sił fizycznych. I wtedy nie odstępują od zamiaru, nie odkładają jego urzeczywistnienia, ale postanawiają zwrócić się do sił innych, do sił nie objętych żadną statystyką, których żadna, najuczeńsza nawet strategia nie jest w stanie obliczyć. Do walki występują siły moralne, ukryte w głębi duszy żołnierzy japońskich. Wódz mówi: «ojczyzna potrzebuje, cesarz żąda, ażebyście zginęli — kto chce iść na pewną śmierć bez broni, z nożycami w ręku?» I każdy prosi, żeby jego wybrano. Każdy chce złożyć ofiarę ze swego życia tu, gdzie ona jest najpotrzebniejsza, gdzie największe Japonii przyniesie owoce. Każdy chce mieć ten zaszczyt, ażeby ojczyste zastępy doszły do zwycięztwa po jego trupie.

    Rachuba na siły moralne nie zawiodła. Gdy pozycya Japończyków była zbyt niekorzystną, gdy liczba dział i ilość amunicyi okazała się niewystarczającą, gdy cały rachuneK strategiczny zawiódł — zwycięztwo osiągnięte zostało przez te siły, których nikt wymierzyć, ani obliczyć nie potrafi, które nie zależą od materyalnych zasobów narodu, których za żadne pieniądze kupić nie można.

    Co to za siły? skąd się one biorą ?...

    Bitwa pod Kin-czou jest niejako wyrazem całej obecnej wojny. Z kolosem, uważanym za pierwszą potęgę militarną świata, z państwem posiadającem olbrzymie zasoby naturalne i obracającem je przedewszystkiem na rozszerzenie swych granic, z liczną, znaną z wytrwałości i uporu bojowego armią, siedzącą w potężnych fortyfikacych, okopaną na wszystkich pozycyach — walczy naród mierny liczebnie, ubogi, miłujący pracę, łagodny w obyczajach, od paru dziesiątków lat zaledwie zapoznany z nowoczesną sztuką wojskową. I naród ten zwycięża, zwycięża tak, że nieprzyjaciel nie może wykazać ani jednej większej potyczki, w którejby nie był pobity. I dla każdego jest widoczne, że zwycięstwo mu przynoszą nie jakieś ukryte zasoby materyalne, ani wynalazki techniczne, o których świat nie wiedział, ale ukryte przymioty duszy japońskiej, których nie oceniano, ani nawet nie znano dotychczas. Zwycięża on tem, co popchnęło tysiące młodych Japończyków do szukania wiedzy w Europie, nie dla osobistej korzyści ale w celu służenia ojczyźnie; tem co sprawia, że każdy syn Japonii na każdem miejscu jest sługą swego kraju, organem swego rządu; tem czemu Japonia zawdzięcza, że ani jeden nabój, ani jedna garść ryżu, przeznaczona dla armii, nie ginie po drodze, ani jedna tajemnica państwowa nieprzedostaje się nazewnątrz; tem wreszcie, co nakazuje Japończykowi dobijać się o zaszczyt oddania życia za ojczyznę. Zwycięstwa Japonii — to zwycięstwa siły moralnej nad uznaną powszechnie potęgą materyalną.

    Wojna ta to dla świata nowe objawienie. W dobie dzisiejszej, kiedy nas uczą wszystko mierzyć łokciem, obliczać w cyfrach, kiedy uznano za niezachwiany pewnik, że bogactwo w dosłownem znaczeniu jest wszystkiem, że potęga materyalna jest główną, jedyną bodaj podstawą bytu narodów, że na niej się cała ich przyszłość opiera, że pieniądz przedewszystkiem nawet o losach wojen decyduje; kiedy w naszej własnej ojczyźnie od lat czterdziestu słyszymy, że głównem zadaniem naszem jest zbogacić się, że dla tego celu należy zapomnieć o wszystkiem, co nam do niego stoi na przeszkodzie, że najbardziej zasługuje się krajowi ten, co pomnaża swój majątek — z najdalszych krańców Azyi dzień za dniem przynosi wieści zadające kłam tej filozofii, stwierdzające, że nie bogactwo, nie pieniądz jest najważniejszem źródłem potęgi narodu i największym jego skarbem, że losy jego zawisły przedewszystkiem od tych zasobów, które spoczywają w głębi dusz jego członków i które tworzą zbiorową duszę narodu.

    Miliony, setki milionów, wyciśnięte z krwawicy poddanych cara, z krzywdą najistotniejszych, najbardziej elementarnych potrzeb należących do państwa krajów, szły na utrwalenie panowania rosyjskiego w Azyi, na kolej syberyjską i mandżurską, na zbudowanie całych miast i twierdz potężnych, na armaty, pancerniki, na liczną armię — i wszystko to dziś w proch się rozlata pod uderzeniem siły, nagromadzonej w duszach japońskich, tej siły, która skupia je wszystkie w jednem pragnieniu, która się wyraża w jednym okrzyku: Dai Nihon banzai! banzai! [Dai Nihon to Japonia, banzai to okrzyk/życzenie: niech żyje!]

    Japonia musi być wielką i musi żyć po wsze czasy — tego chce każdy jej syn i za to gotów jest oddać wszystko. To pragnienie i ta gotowość poświęcenia wszystkiego — jest właśnie głównym skarbem Japonii, źródłem jej potęgi, tajemnicą jej zwycięstw.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

    Wychowany na programie «pracy organicznej» Warszawiaku, głoszący niedawno hasło bogacenia się, a dziś wierzący tylko w pieniądz i w użycie za pieniądz, uzależniający wszystkie aspiracye narodowe od interesów ekonomicznych; oszczędny i zabiegliwy Litwinie, starający się brać wszystkie sprawy «praktycznie», radujący się często z materyalnych korzyści tam, gdzie się za nie płaci niepowetowanemi stratami moralnemi; wytresowany przez Niemców Poznańczyku, co, przejąwszy materyalizm swych mistrzów, wierzysz już tylko w to dobro narodowe, którego można dotknąć, które przez zmysły do twej świadomości dochodzi, co widzisz zachowanie bytu narodowego w obronie polskiej mowy, tej mowy ust, która w uszy wpada, ale lekceważysz mowę tradycyi, ideałów narodowych, która dla duszy jedynie polskiej jest dostępna; ty wreszcie, zarażony jadem austryackim Galicyaninie, broniący się przed mrzonkami, których w głębi duszy nie masz, a w istocie pieszczący myślą guldena, którego rzadko widujesz; wy wszyscy, w których przekonaniu Polska o tyle jest coś warta, o ile da się wyrazić pewną sumą pieniędzy, i którzy czujecie się bezsilni wobec wrogów, bo myśl waszą przygniatają ich zasoby materyalne, będące w waszem przekonaniu jedyną narodowej potęgi miarą, którzy w swych synach tępicie resztki skarbów moralnych narodu w przekonaniu o ich bezużyteczności — przyjrzyjcie się temu Japończykowi, a zrozumiecie, jak ograniczoną jest myśl wasza, jakiem dusze wasze dotknięte są kalectwem.

    Ostatnimi czasy sprowadzanie całej sprawy narodowej do interesów materyalnych tak weszło u nas w modę, że nawet ludzie, przywiązani do idealnego dobra narodu, ceniący je nadewszystko i względem na nie kierujący się w życiu, wstydzą się o niem mówić, bojąc się uchodzić za nietrzeźwych. Poziomy krótkowzroczny materyalizm, niezdolny wznieść się do zrozumienia wartości czysto moralnych, uznany został za najwyższy wyraz mądrości politycznej. Pod wpływem tej metody tępimy w młodych duszach wszelki polot, wszelką skłonność do poświęcenia, wszelki kult ideałów narodowych, pozostawionych nam przez dziesięciowiekową przeszłość w spuściźnie — i wychowujemy synów bądź na marnych groszorobów, bądź na trwonicieli grosza w najbrutalniejszem używaniu życia, bądź na samolubów, którym sprawy narodu są obojętne, bądź na działaczy publicznych, w których przekonaniu najmniejszym zyskiem materyalnym okupuje się abdykacyę z najwyższych dóbr moralnych, największe zdeptanie czci narodowej i najdalej idące wyparcie się narodowej tradycyi. Na te dobra idealne przywykliśmy patrzeć jako na ozdobę jedynie narodowego życia, nie mającą żadnej wartości realnej, nie stanowiącą żadnej podstawy dla przyszłości narodu. Dziś, przyglądając się zapasom wojennym na Dalekim Wschodzie, widzimy, że to dobro idealne, to źródło sił moralnych stanowi najwyższą potęgę narodu.

    I to jest wielka nauka, niezwykle płodna w skutkach, gdybyśmy zdolni byli należycie ją zrozumieć.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

    Poznałem kupca japońskiego, który przez wybuch wojny stracił blizko pół miliona jenów, stanowiących prawie cały jego majątek. Opowiadał mi o tem wesoło — i mówił, że gotów jest stracić resztę, byle ojczyzna jego zwyciężyła. Oczy jego mówiły, że gotów jest życie oddać, gdy będzie potrzebne.

    Przypomniał mi się on, gdym słyszał szlacheckiego wyrostka u nas, rezonującego o wojnie i oświadczającego, że życzy w niej powodzenia Rosyi, «bo z niem są — związane nasze interesy ekonomiczne».

    Japończycy, poznawszy bogactwo krajów europejskich i Ameryki, zrozumieli, że trzeba się zbogacić i każdy z nich z zapałem mówi o podniesieniu ekonomicznem kraju, o dźwignięciu przemysłu, rozwoju handlu japońskiego i t. d. Ale to zrozumienie materyalnych potrzeb narodu, nie zmniejszyło ich sił moralnych, nie podkopało kultu narodowego, nie wytępiło tradycyi rycerskich. Przeciwnie, tem silniej wzięli się do wpajania w cały naród tego, co było dawniej kodeksem moralnym jednej warstwy szlacheckiej — samurajów. I dlatego, nie wyszedłszy jeszcze ze stanu narodowego ubóstwa, biją oni potężną Rosyę.

    A my? Myśmy tak zrozumieli potrzebę materyalnego zbogacenia się i realnych zdobyczy, że dla nich postanowiliśmy się wyprzeć wszystkiego, co stanowiło naszą siłę moralną, co nam dawało często górę nad wrogiem i zapewniało szacunek u innych ludów. Myśmy doszli do tego, że z moralną stroną naszych czynów publicznych przestaliśmy się liczyć. Nie zysk nawet realny, ale prawdopodobieństwo zysku jest najwyższą miarą rzeczy... I dlatego abdykujemy ciągle z dóbr narodowych, nie otrzymując nawet nic wzamian...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

    Powoli zatracamy nawet zdolność myślenia kategoryami moralnemi. Gdy ktoś wspomni o potrzebie walki z wrogiem w jakiejkolwiek postaci, o możności zmuszenia go do cofnięcia się na jakiemś polu, do takiego lub innego ustępstwa — my niedołężnie liczymy armaty i bagnety wroga, i wzruszając ramionami, odpowiadamy, że kto tych armat i bagnetów tyle posiada, ten przez nikogo do niczego zmuszony nie będzie. I mamy przekonanie, że w tem stępieniu, w tem ograniczeniu pojęć wyraża się największa trzeźwość, najwyższy rozum stanu.

                R. Dmowski.

 

 



tagi: polska  rosja  dmowski  japonia  1904  oku  przegląd wszechpolski  jinzhou  nanshan  kinczou  cinczou  kin-czu 

umami
13 lutego 2021 20:07
22     1313    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @umami
13 lutego 2021 20:49

Już widzę jak nasz nowoczesny endek chwyciłby kombinerki do cięcia drutu kolczastego...

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 13 lutego 2021 20:49
13 lutego 2021 21:03

:) To najstraszniejszy fragment. Rozumiem ten rój i Cesarza, jako najwyższe dobro, ale czysto teoretycznie i dziękuje za praktykowanie.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @betacool 13 lutego 2021 20:49
13 lutego 2021 21:05

U nas nie ma już zadnych endeków. Ani nowoczesnych ani zacofanych.

Poza wszystkim, czy owe kombinerki chwyciłby  dzisiaj "w krajach demokracji zachodniej"  wyznawca jakiejkolwiek idei politycznej?

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 13 lutego 2021 21:03
13 lutego 2021 21:10

Trzeba jeszcze brać poprawkę na to jak "królowe" naszego ula wyroiły się we wrześniu przez Zaleszczyki. Pod tym względem Japończycy to trochę inny poziom gawędy o narodowym honorze.

 

zaloguj się by móc komentować


umami @umami
13 lutego 2021 21:36

Niestety, odkryłem, że to nie koniec artykułu, a w Przeglądzie nic nie pisali o dalszym ciągu, jutro postaram się o drugą część.
Odkryłem też, że niektóre listy Douglasa, publikowane w Zgodzie, różnią się od tych publikowanych w Słowie Polskim.
I chyba osobno trzeba będzie je potraktować, bo nie chcę już teraz mieszać.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 13 lutego 2021 21:10
13 lutego 2021 21:39

O tak, wyroiły się w bezpieczne miejsce, jakby wszyscy czytali Conrada.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 13 lutego 2021 21:39
13 lutego 2021 21:44

Dmowskiego ewidentnie nie czytali, albo byli z poznańskiego i Galicji go nie lubili. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @betacool 13 lutego 2021 21:12
13 lutego 2021 22:03

he, he, dobry dowcip z cyklu: "Myślę, że myślę".

 

 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @umami
14 lutego 2021 08:52

Że też Amerykanie nie lansowali nigdy takich hagad, wskazując zawsze na swoją przewage technologiczną. Wychowanie bohaterskie, jako wstęp do likwidacji ducha bojowego i całkowitej anihilacji doktryny ekspansywnej. Taki referat proponuję 

zaloguj się by móc komentować

Peiper @umami
14 lutego 2021 18:25

Takie mam wrażenie, że pan R.D. nie miał najmniejszego pojęcia o historii Japonii ani o kulturze (naród łagodny w obyczajach) . 

Podoby poziom bohaterstwa to był dość powszechny na polach I Wojny Swiatowej (tylko tam ofiary dzienne szły w dziesiątki tysięcy).

I w czasie Powstania Warszawskiego - tylko tam w rękach były nie nożyce do cięcia drutu tylko "Ze względu na dotkliwe braki w uzbrojeniu pułkownik „Monter” polecił, aby żołnierzy AK dla których zabrakło broni palnej uzbrajać w siekiery, kilofy, łomy, a następnie przydzielać do grup szturmowych jako siły pomocnicze".

Wygląda na to, że wychowanie do "żucenia życia losu na stos" to nie tylko PPS ale i stąpająca "twardo po ziemi" endecja.

 

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @stanislaw-orda 13 lutego 2021 21:05
14 lutego 2021 18:50

"Poza wszystkim, czy owe kombinerki chwyciłby  dzisiaj "w krajach demokracji zachodniej"  wyznawca jakiejkolwiek idei politycznej?"

Chyba tylko importowane Araby - ich trzyma w ryzach religia, której są prawdziwymi wyznawcami.

 

zaloguj się by móc komentować

umami @Peiper 14 lutego 2021 18:25
14 lutego 2021 19:22

No nie miał, dzielił się tym, co zobaczył i co usłyszał. Poza tym do I wojny światowej było jeszcze 10 lat, nikomu nie przyszło do głowy, że za moment nie trzeba będzie jechać daleko na wschód, żeby zobaczyć wojnę u siebie. W drugiej i trzeciej części, trochę jaśniej się będzie wyrażał na temat tego, co mu się u Japończyków podoba. 
Daleko mu do PPS-owców.

zaloguj się by móc komentować

umami @gabriel-maciejewski 14 lutego 2021 08:52
14 lutego 2021 19:54

Z tą przewagą technologiczną to jest tak, że stale trwa wyścig, nigdy nie wiadomo czym zaskoczy przeciwnik. No i zawsze wydarzy się coś paradoksalnego. Rosjanie mieli, tak zrozumiałem listy Douglasa, fantastyczne zasieki ze stali, odsunięte daleko od okopów (ciekawe ile ich kosztowały), żeby je trudno było sforsować, to na to, metodą prób i błędów (czytaj: życia japońskiego żołnierza), Japończycy zastosowali maty z bambusa (tanie i skuteczne), żeby nimi przykrywać zasieki i po nich przebiegać. A Japończycy, niby technicznie wszystko najnowocześniejsze, ale nie mogli inaczej pokonać dobrze umocnionych Rosjan, jak tylko zalewając pole walki Japończykami, stąd tyle tych „poświęceń”.
U tego Zischki widać w jednej tabeli, że około 1900 roku, Japonia, która do tej pory nie była zadłużona zewnętrznie, u obcych, zadłużyła się w 1900 na 98 mln yenów, w 1904 już na 312 mln yenów, najwyraźniej, na okoliczność tej wojny, w 1905 na 1100 mln (czyli 1,1 miliarda) yenów, rok później zadłużenie było na podobnym poziomie, wzrosło w 1914 do 1500 mln (1,5 miliarda) yenów i cały czas do lat 30. zadłużenie jej nie malało a delikatnie rosło. Wygląda na to, że Anglicy i Amerykanie, najpierw ich zadłużyli a potem wypuścili na Rosję, więc życie Japończyka nie było w cenie. 
Wszystko to w ramach unowocześniania i cywilizowania kraju. Potem to samo zrobiono z Rosją, Rzeszą, Chinami i tylko te ostatnie, po rewolucji Mao, nie dały się już wpuścić w wojnę.
Poza tym, od tego XVI w., zaszczepiono im herezję (trafiła na podatny grunt), więc życie jednostki ludzkiej nie było dużo warte ale przy takim wychowaniu oni traktują śmierć za cesarza, jak honor. Dmowski nie czytał betacoola, stąd mogło mu się wydawać, to, czy tamto.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 14 lutego 2021 19:54
14 lutego 2021 20:50

Nazwisko Jakuba Schiffa pojawia się we "wspomnieniach" PPS-owców tylko raz - w biografii Aleksandra Dębskiego. Opowiadałem o nim podczas wykładu 

https://wnet.fm/2019/01/19/wyklad-w-akademii-wnet-krolobojcy-kogo-maja-na-sumieniu-polscy-socjalisci-video/

Facet zamieszany we wszelkie zamachy bombowe PPSu i prawdopodobnie w zamach na prezydenta McKinleya. Dębski organizował wizytę Piłsudskiego w Stanach przed wyjazdem do Japonii. Wtedy to Ziuk zwiedzał koleją parki narodowe USA. Schiff był magnatem kolejowym. W biogramie dzień po dniu z życia Piłsudskiego te kilka dni zwiedzania koleją jest bardzo marnie opisanych. W II RP Dębski został senatorem. Kiedyś o tym napiszę, a opowieść o niektórych wyczynach Dębskiego już wkrótce.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 14 lutego 2021 19:54
14 lutego 2021 21:23

Oczywiście Schiff pożyczał Japonii kasę na wojnę z Rosją. Dziwny trafem w rozliczeniach dostał kawał pewnej azjatyckiej kolei. Jakiej?

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami
14 lutego 2021 21:27

Poprzez Kuhn, Loeb and Company odegrał główną rolę w zabezpieczeniu 200 milionów dolarów pożyczek dla Japonii w Stanach Zjednoczonych w 1904 roku podczas Wojny rosyjsko-japońskiej , za co został następnie odznaczony przez cesarza Japonii.

https://www.britannica.com/biography/Jacob-Henry-Schiff

zaloguj się by móc komentować


umami @betacool 14 lutego 2021 21:23
14 lutego 2021 22:43

Tego odcinka mandżurskiego, pewnie.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 14 lutego 2021 21:23
14 lutego 2021 22:52

To ciekawe, bo Rosjanie mają swój szwarzcharakter, który parł do wojny z Japonią: https://ru.wikipedia.org/wiki/Безобразов,_Александр_Михайлович_(1853)

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 14 lutego 2021 20:50
14 lutego 2021 22:53

Lenin też spotkał w Szwajcarii pewnego Amerykanina, z którym wdał się w długą rozmowę o przyszłości świata, ale nie wiem czy to nie jakiś mit.

zaloguj się by móc komentować

atelin @umami
15 lutego 2021 08:33

Świetne. Jedyne, co mnie nieodmiennie wkurza, to fakt, że po daniu plusa, trzeba wszystko przewijać...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować