-

umami

Leon Barański - Memorandum o integracji gospodarczej Europy Zachodniej (ok. 1950)

Okazuje się, że w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej znajduje się Memorandum o integracji gospodarczej Europy Zachodniej Leona Barańskiego. Oryginalnie napisane po angielsku — Memorandum on the Economic Integration of the Western Europe, zostało zdigitalizowane z maszynopisu, na którym znajdują się odręczne dopiski Roberta Marjolina wraz z tłumaczeniem Barbary Krajewskiej, i dostępne jest tutaj w komplecie:
https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/681600/edition/644207/content

A, że tak wyszło, iż zajmujemy się tu Leonem Barańskim, to ja tę wersję polską tu wrzucam. Poprzedzę ją krótkim wspomnieniem o tym, jak zachował się Barański po wybuchu II wojny światowej, po ewakuacji do Rumunii. Fragment pochodzi ze Wspomnień Kajetana Morawskiego — Wspólna droga z Rogerem Raczyńskim [brat prezydenta Edwarda Raczyńskiego], wydanych przez Wydawnictwo Poznańskie w 1998 roku: 

    Niebawem po uruchomieniu nowego systemu pracy natknąłem się przypadkowo na punkt w życiu naszych uchodźców szczególnie bolesny. Do dyrektora Sadkowskiego [Stanisław Sadkowski — wicedyrektor obrotu pieniężnego ambasady w Bukareszcie] zgłosił się z rana oficer rezerwy w randze kapitana ze skargą na instytucję rumuńską, która mu odmawia wypłaty jakiejś datującej się jeszcze sprzed wojny należności. Sadkowski uczynnie obiecał swą pomoc i mimo natłoku zajęć urzędowych pobiegł, aby przekonać opornego dłużnika. Zgłaszającemu się ponownie po południu kapitanowi mógł oświadczyć, że pretensja jego zostanie uregulowana, ale niestety dopiero następnego dnia. Słysząc o zwłoce zdenerwowany oficer rzucił się na Sadkowskiego z pięściami. Przypadkiem wchodziłem właśnie do pokoju i sama obecność trzeciej osoby zapobiegła bójce. Gdy jednak zwróciłem się do nieszczęsnego zapaleńca z surowymi wyrzutami, odpowiedział: „Panie, niech Pan mnie zrozumie. Jestem z zawodu adwokatem, zawsze byłem spokojny i opanowany. Ale jak teraz mam doczekać jutra, gdy od dwóch dni nic nie miałem w ustach”.
    Istotnie wśród wychodźców panował w wielu wypadkach po prostu głód. Rumuńskie organizacje dobroczynne działały najofiarniej, wiele domów prywatnych udzielało Polakom gościny i strawy, ale ta, choć płynąca z serca, lecz dorywcza akcja nie zaspokajała całości potrzeb. Poza jej zasięgiem pozostawały setki lub nawet tysiące osób, które jeśli nawet posiadały złote polskie, nie mogły ich wymienić. Banki i domy handlowe odmawiały ich przyjęcia.
    Z pomocą w rozwiązaniu tego najpilniejszego problemu przyszedł nam naczelny dyrektor Banku Polskiego, Leon Barański
*. Postanowiliśmy wspólnie z pozostałej jeszcze w Rumunii reszty naszych zapasów złota, których większość płynęła już przez Konstantynopol do Francji, złożyć w Banku Rumuńskim ilość wystarczającą do zapewnienia wymiany przywiezionych przez uchodźców złotych po kursie przedwojennym oraz wypłaty tym samym uchodźcom stałych skromnych zasiłków na utrzymanie. Decyzja nasza była konieczna i okazała się tym bardziej słuszna, że także i nie objęte nią a znajdujące się w Rumunii złoto polskie zostało następnie na żądanie Niemców do końca wojny zablokowane. Podejmując ją wiedzieliśmy natomiast, że postępujemy nielegalnie, bo ani dyrektor Barański nie posiadał od Rady Banku odpowiednich pełnomocnictw, ani też ja nie byłem uprawniony do działania w imieniu nowego ministra skarbu, z którym wobec nieodzownego pośpiechu nie zdążyłem się nawet skomunikować. Otrzymaliśmy jednak obaj ex post pełne absolutorium.

    * Leon Barański (1895—1982) — prawnik, od 1919 r. w służbie państwowej, od 1924 r. na stanowiskach kierowniczych w departamencie obrotu pieniężnego Ministerstwa Skarbu, od 1930 r. w Radzie Banku Polskiego, w latach 1935—1947 naczelny dyrektor tegoż banku. 
    [przypis pochodzi z książki]




A teraz już Memorandum. Wszystkie uwagi w nawiasach kwadratowych pochodzą prawdopodobnie od tłumaczki. W numeracji tych punktów jest błąd i w wersji angielskiej i polskiej — dwukrotnie występuje pkt. 43. Nie poprawiam tego. W 3 miejscach dodałem linki. A w pkt. 2 przypis.
    

    MEMORANDUM O INTEGRACJI GOSPODARCZEJ EUROPY ZACHODNIEJ

    [notatka odręczna na marginesie: Dr Barański, nieczytelna treść, M.R.]

(1) Kwestia tzw. „integracji gospodarczej Europy Zachodniej” budzi szerokie zainteresowanie wśród ekonomistów i polityków tak w Ameryce jak i w Europie. Określenie to zostało ukute dwa i pół roku temu w odpowiedzi na plan Marshalla, którego zapowiedź przedstawiona została przez amerykańskiego sekretarza stanu G.C. Marshalla w przemówieniu na Uniwersytecie Harvarda 5 czerwca 1947 r. Od tego czasu często podkreślano potrzebę zjednoczenia gospodarczego Europy, szczególnie w środowiskach amerykańskich, ale dopiero w ostatnich miesiącach proces ten, uznany za nieodzowny, przybrał realne kształty i zmienił się w swego rodzaju konieczność.

(2) Przez integrację lub zjednoczenie gospodarcze Europy Zachodniej generalnie rozumie się — w sensie jej końcowego celu — stworzenie unii celno-gospodarczo-walutowej krajów tego obszaru, opartej o zasady wolnego handlu pomiędzy tymi krajami i wzajemnego, wolnego przepływu walut. Uważa się, że włączenie Wielkiej Brytanii do takiej unii będzie trudne, a to z powodu specyficznej struktury Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, dla której Wielka Brytania jest ośrodkiem centralnym. Ponadto istnieje przekonanie, że jeśli włączenie wszystkich krajów Europy Zachodniej do unii okaże się nierealne w początkowym stadium, to jako krok początkowy powinno rozważyć się utworzenie albo jednej unii o nieco bardziej ograniczonym zakresie (na przykład tzw. „Fritalux” lub „Finebel”*) albo kilku mniejszych unii.

* „Fritalux” i „Finebel” — projekty unii celnej Francji, Włoch i Beneluksu, „będącej rozszerzeniem porozumienia o unii celnej Paryża i Rzymu z 26 marca 1949 r., które miało wejść w pełni w życie w ciągu sześciu lat. Przyspieszenie prac nad EPU [European Payments Union — Europejska Unia Płatnicza] oraz opór Francji przed włączeniem Niemiec do unii (na co naciskali Holendrzy) skutkowały fiaskiem koncepcji Fritalux i Finebel w 1950 r.” 
(Kamil Kowalski — Plan Marshalla. Uwarunkowania i skutki gospodarczo-polityczne, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, 2014)

(3) Nie przewiduje się utworzenia systemu wolnego handlu między Europą Zachodnią i Ameryką, ani też wymienialności walut zachodnich na złoto lub dolary. Istnieje jednak całkowita zgodność, co do tego, że gospodarczo zintegrowana lub zjednoczona Europa powinna posiadać własną administrację gospodarczą i finansową o działalności pozwalającej jej jako całość odgrywać rolę jednego partnera w stosunkach z USA i z innymi organizacjami lub uniami gospodarczymi w świecie. Celowe w tym kontekście jest powołanie specjalnego funduszu stabilizacji pieniądza lub agencji finansowej tego typu, tak jak dla innych spraw korzystna jest kontynuacja Organizacji Europejskiej Współpracy Gospodarczej.

(4) Politycy amerykańscy i amerykańska opinia publiczna wyrażają głębokie przekonanie, że program o zarysach przedstawionych powyżej, powinien być wprowadzony w życie w celu uratowania gospodarki zachodnioeuropejskiej przed rozpadem. Nie twierdzą oni, że stworzenie unii gospodarczej Europy Zachodniej będzie panaceum na wszystkie bolączki gospodarcze Europy, nie twierdzą również, że unia przyczyni się do osiągnięcia równowagi w handlu ze strefą dolarową, tak jak nie spodziewali się takiej równowagi po dewaluacji walut europejskich. Ale obstają przy poglądzie, że  b e z integracji gospodarka europejska n i e  b ę d z i e  w  s t a n i e uporać się z trudnościami i problemami powstałymi w następstwie wojny i że w tych warunkach program pomocy amerykańskiej dla Europy Zachodniej będzie zmarnowany, a jego cele zniweczone.

(5) W skrócie rzecz ujmując, Amerykanie chcieliby, by gospodarka europejska funkcjonowała na zasadach podobnych do gospodarki Stanów Zjednoczonych. Skłaniają się oni ku poglądowi, że wewnątrz-europejski handel zagraniczny powinien działać na podobnych zasadach jak handel między stanami w USA, a przyszły wewnątrz-europejski system walutowy i system kredytowy zgodnie z zasadami Systemu Rezerwy Federalnej. Skoro systemy te i instytucje okazały się korzystne dla gospodarki amerykańskiej, dlaczego nie miałyby być one wprowadzone i rozwijane w Europie, w celu rozwiązania problemów, z jakimi boryka się Europa, oraz w celu stworzenia dobrobytu na wzór i miarę USA?

(6) Reakcje krajów europejskich na powyżej przedstawione koncepcje integracji gospodarczej ograniczyły się jak do teraz do niechęci i niezdecydowania. Choć ogólną koncepcję integracji przyjęto z aprobatą, gdy przedstawiono ją w ogólnym (i niejednoznacznym) zarysie, to politycy europejscy, bardziej nawet niż opinia publiczna w krajach europejskich, okazali obojętność dla tej koncepcji i dla podjęcia praktycznych działań na rzecz jej realizacji.

(7) Artykuł niniejszy ma dwa cele. Pierwszym jest omówienie aspektu gospodarczego europejskiej integracji gospodarczej oraz zjawisk korzystnych i niekorzystnych, jakie mogą pojawić się w jej realizacji i w jej mechanizmach. [notatka odręczna na marginesie: a) nieczytelna, b) jakie będą plusy i minusy]. Drugim jest zanalizowanie możliwości jej realizacji w kontekście różnych czynników innych niż gospodarcze oraz oszacowanie wpływu czynników politycznych, społecznych, narodowych i strategicznych na tę koncepcję jako całość i na poszczególne podejmowane działania.

(8) Nie każdy korzystny efekt unii gospodarczej może być przypisany samemu faktowi stworzenia unii lub jej istnieniu, innymi słowy jej magii. Celem unii gospodarczej jest stworzenie nowych motywacji i nowych możliwości do działalności gospodarczej, która zgodnie z ogólnym przekonaniem, powinna być bardziej racjonalna i skuteczna niż działalność podporządkowana jednostkowym czy zaściankowym motywacjom i wynikającym z nich ograniczeniom. Wobec tego dyskusja na temat praktycznych korzyści płynących ze zjednoczenia gospodarczego powinna być prowadzona tylko w sposób biorący pod uwagę każdy szczególny przypadek, jak również wszystkie czynniki, które mogą mieć wpływ na zachowanie człowieka i jego działanie w takiej sytuacji.

(9) Wymienia się dwie następujące zasadnicze korzyści, wynikające bezpośrednio z proponowanej integracji gospodarek krajów Europy Zachodniej:
a) Po usunięciu barier w handlu i ułatwieniu przepływu opłat, kraje zachodnioeuropejskie mogą zapewnić sobie wzajemnie dostawy towarów, które nie są osiągalne w niektórych krajach zachodnioeuropejskich właśnie z powodu istnienia takich barier i mimo tego, że są one lub mogą być łatwo wyprodukowane w innych krajach zachodnioeuropejskich. Być może rozwój handlu pomiędzy krajami zachodnioeuropejskimi i jego znaczny wzrost w powyżej przedstawionym sensie, zredukuje konieczność importu niektórych towarów do Europy Zachodniej z innych części świata, szczególnie ze strefy dolarowej.
b) Nieskrępowany i nieograniczony handel pomiędzy krajami zachodnioeuropejskimi stworzy jeden szeroki i swobodnie funkcjonujący rynek dla towarów wytwarzanych w Europie Zachodniej. Istnienie takiego rynku, posiadającego wszystkie cechy rynku krajowego, otworzy dla przemysłów w krajach zachodnioeuropejskich możliwości ulepszania metod, ich pracy m.in. przez ich zgrupowanie, standaryzację, produkcję masową, użycie linii produkcyjnych i oszczędności w dystrybucji. [notatka odręczna na marginesie: ekonomia i dysekonomia skali w dystrybucji są być może decydujące dla przyszłości]. Wynikający z tych ulepszeń niższy koszt jednostkowy produkcji pozwoli przemysłowi zachodnioeuropejskiemu odzyskać konkurencyjność wobec Ameryki. Na koniec umożliwi to przemysłowi zachodnioeuropejskiemu eksport towarów do strefy dolarowej i zniwelowanie „deficytu dolarowego”.

(10) Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu cele określone w punkcie 9a mogą być osiągnięte w wyniku integracji gospodarczej krajów Europy Zachodniej. Istnieje zgodna opinia, że gospodarki krajów zachodnioeuropejskich są bardziej konkurencyjne niż komplementarne, przynajmniej na obszarze geograficznym Europy Zachodniej w jego właściwym znaczeniu. Konieczne jednak jest oddzielne omówienie trzech dużych grup towarów [notatka odręczna na marginesie: + dystrybucji], które składają się na handel między krajami zachodnioeuropejskimi.

(11) Pierwszą grupę towarów stanowią towary podstawowe i surowce, takie jak węgiel, stal i inne metale oraz rudy metali, a także niektóre podstawowe produkty spożywcze produkowane w krajach zachodnioeuropejskich. Pod tym względem kraje zachodnioeuropejskie są wobec siebie rzeczywiście komplementarne. Niedobory tych towarów w jednym kraju powinny być uzupełnione w pierwszej kolejności przez nadmiary produkcyjne w innym kraju, zanim podjęte zostaną kroki zmierzające do importu tych towarów z innych obszarów gospodarczych. Nie wydaje się, by po stworzeniu unii celnej wzajemne powiązania krajów uległy znacznym zmianom. Właściwa dystrybucja wymienionych towarów podstawowych jest kontrolowana obecnie przez odpowiednie międzynarodowe agencje (Organizację Europejskiej Współpracy Gospodarczej, Europejską Komisję Gospodarczą) i regulują ją umowy handlowe tak o charakterze ogólnym jak i bilateralne. Prawdą jest, że ciągle wiele można by zrobić, by w tym względzie usprawnić istniejące mechanizmy gospodarcze szczególnie, gdy chodzi o system cenowy, w którym znaleźć można niejedne przejawy dyskryminacji. Wydaje się jednak, że znaczne usprawnienia jedynie poprzez zniesienie ograniczeń w handlu wewnątrz-europejskim i w przepływie opłat są mało prawdopodobne, jeśli w tym samym czasie utrzymana zostanie obecna organizacja produkcji i handlu w skali krajowej. W wielu przypadkach obecny system można rozpatrywać jako swego rodzaju ulepszoną wersję przedwojennego międzynarodowego sytemu kartelowego (rozdzielenie kontroli produkcji i dystrybucji od interesów prywatnych i przeniesienie jej na organy publiczne, co było niewątpliwym postępem). Liczne propozycje, aby poszerzone „Międzynarodowe Władze Zagłębia Ruhry” odgrywały znaczącą rolę w „zintegrowanej” gospodarce Europy Zachodniej dowodzą, z jak pozytywnym przyjęciem spotyka się obecny system jako wzorzec na przyszłość. By jednak nazwać rzeczy po imieniu, system ten można określić jedynie jako gospodarkę planową na skalę międzynarodową, a nie jako część lub rezultat gospodarki opartej o wolny handel.

(12) Pod względem produkcji większości towarów o charakterze podstawowym, bez względu na to, czy są to artykuły inwestycyjne czy konsumpcyjne, gospodarki krajów zachodnioeuropejskich są raczej konkurencyjne. Dlatego też korzyści płynące ze zjednoczenia gospodarczego powinny być oceniane w świetle rozważań wymienionych w punkcie 9b, o czym będzie mowa w jednym z następnych punktów.

(13) Istotnie, gospodarki Europy Zachodniej są komplementarne, jeśli chodzi o produkcję niektórych luksusowych artykułów konsumpcyjnych. Francja jest niepowtarzalna w swojej „haute couture” tak jak Anglia w krawiectwie. Szampan francuski czy perfumy mogłyby być sprzedawane w Anglii po niższych cenach, gdyby znieść ograniczenia w handlu i opłatach między tymi krajami. Z tego też powodu niektóre argumenty przedstawione w punkcie 9a odnoszą się również i do tego szczególnego przypadku. Gdyby jednak poszerzono możliwości rynkowe dla takich towarów luksusowych, to wewnątrz-europejski eksport mógłby ulec wzrostowi kosztem eksportu do strefy dolarowej. W ten sposób zagrożone zostałoby osiągnięcie zasadniczego celu integracji, którym jest, jak się uważa, zniwelowanie „deficytu dolarowego”.
    Należy jednak pamiętać, że udział luksusowych artykułów konsumpcyjnych w całkowitej wielkości produkcji i handlu w Europie, w sposób naturalny spada. W wyniku dwóch wojen i wywołanych przez nie zmian w strukturach i wzorcach społecznych, liczba potencjalnych nabywców artykułów luksusowych ogromnie zmalała, a handel tymi towarami nie może już być postrzegany jako reprezentatywny dla obrotu towarami w prosperującej gospodarce europejskiej.

(14) Rozważania przedstawione w punktach powyżej należy uzupełnić stwierdzeniem, że istnieje jeszcze jedna ważna grupa towarów w handlu wewnątrz-europejskim. Są to mianowicie artykuły pochodzące z imperiów czy też posiadłości kolonialnych krajów zachodnioeuropejskich, znajdujące swój rynek w tych krajach. Zjawisko to rodzi następujący ważny problem: jak dalece mianowicie zachodnioeuropejska unia gospodarcza powinna pozostawać w zależności od tego faktu oraz czy przez unię rozumie się unię imperiów, czy unię regionalną w sensie geograficznym? Problem ten nigdy nie został jasno przedstawiony, przynajmniej na forum publicznym. Tymczasem wynikają z niego liczne implikacje. Jeśli z udziałem Wielkiej Brytanii, to czy zachodnioeuropejska unia gospodarcza powinna być zbudowana jako poszerzona strefa szterlingowa? A jeśli bez Wielkiej Brytanii, to czy unia złożona z pozostałych krajów zachodnioeuropejskich powinna być zbudowana według takiego samego wzorca i być po prostu inną wersją strefy szterlingowej? Pierwszy wariant zawiera problemy z natury swojej raczej polityczne. Drugi wariant natomiast, obok problemów politycznych, ma również pewne wady natury technicznej — rozwiązaniu takiemu brakowałoby mianowicie naturalnego centrum finansowego, jakim dla strefy szterlingowej jest Londyn.

(15) Podsumowując powyższe rozważania, możemy wyciągnąć wnioski, że w rezultacie zachodnioeuropejskiej unii gospodarczej zbudowanej na wolnym handlu:
a) nie będą miały miejsca żadne natychmiastowe zmiany w strukturze handlu wewnątrz-europejskiego w skali podstawowej,
b) usprawnienia w mechanizmach handlu wewnątrz-europejskiego, szczególnie w systemie cenowym, staną się możliwe raczej poprzez udzielenie obecnym lub przyszłym wewnątrz-europejskim agencjom gospodarczym odpowiednich uprawnień niż poprzez zniesienie barier w handlu,
c) nie należy się łudzić, że kraje mające niedobory w zasobach artykułów podstawowych zamienią import tych artykułów ze strefy dolarowej na import z krajów obszaru Europy Zachodniej,
d) nie można wykluczyć, że znaczny wzrost w eksporcie artykułów luksusowych na obszarze Europy Zachodniej, jeśli w ogóle będzie miał miejsce, może niekorzystnie wpłynąć na eksport tych artykułów do USA i innych krajów strefy dolarowej. [nieczytelna notatka odręczna na marginesie].

(16) W nawiązaniu do punktu 9b należy powiedzieć, że nie do podważenia jest fakt, jak ogromne znaczenie dla produkowanych i przetwarzanych towarów ma duży, jednolity rynek w stosunku do kosztów produkcji. Użycie linii produkcyjnych pozwalające na niezwykłe wprost oszczędności w kosztach produkcji, jest ekonomiczne tylko wtedy, gdy wyprodukowana ma być odpowiednio duża ilość artykułów tego samego rodzaju. Dlatego też stworzenie dla danego artykułu dużego, wolnego rynku z ogromną liczbą potencjalnych nabywców jest w a r u n k i e m  k o n i e c z n y m, by zastosować w produkcji linie produkcyjne oraz uruchomić stosowne środki transportu, magazynowania i dystrybucji. Należy tu jednak poczynić natychmiast dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, zniesienie barier w handlu i opłatach nie jest równoznaczne ze stworzeniem dużego rynku obejmującego zjednoczone kraje. Po drugie, gospodarki oparte o techniki produkcji masowej powstaną tylko wówczas, gdy techniki te zostaną f a k t y c z n i e  w p r o w a d z o n e wraz z odpowiednimi modyfikacjami tak urządzeń produkcyjnych jak i organizacji produkcji. Sam jednak fakt, że b ę d ą one w użyciu w nowych uwarunkowaniach ekonomicznych o solidnych podstawach gwarantujących zyski, jeszcze nie stanowi rozwiązania tego problemu.

(17) Podstawową cechą rynku amerykańskiego jako całości i podstawową jego zaletą w odniesieniu do producentów jest nie tylko jego wielkość, lecz również jednolitość. Potrzeby, gusty i preferencje konsumentów amerykańskich rozwijały się jednolicie, po pierwsze ze względu na fakt, że osadnicy po przybyciu do Ameryki zasiedlając nowe obszary nie zmieniali swoich upodobań, a po drugie, ponieważ przemysł, dopiero co założony w Ameryce, rozwijał się w warunkach jednolitego systemu gospodarczego. To samo można powiedzieć o ZSRR, gdzie potrzeby i preferencje dzisiejszych konsumentów, z których większość nigdy nie zetknęła się z artykułami wyprodukowanymi przed rosyjską „rewolucją przemysłową”, ukształtowane zostały przez obecnie dostępne towary. Ale w Europie Zachodniej styl życia i konsumpcji jest wynikiem długiej ewolucji, zazwyczaj ograniczonej do obszaru danego kraju, niekiedy o zróżnicowaniu regionalnym. Nawet dla takich towarów jak samochody, przeszkody rynkowe w sprzedaży pojazdów o jednolitych standardach mogą okazać się trudne do pokonania zwłaszcza, jeśli uwzględni się, że w różnych krajach stosuje się różne normy i technologie budowy dróg, że ruch drogowy może być prawo- lub lewostronny, nie wspominając o problemach, jakie wynikają z użycia różnych systemów norm i układów jednostek w urządzeniach produkcyjnych w różnych krajach.

(18) Stworzenie jednego „rynku europejskiego” wymaga znacznie więcej działań niż tylko zniesienie „barier w handlu zagranicznym”. Nawet po wprowadzeniu zasady „wolnego” handlu, odnoszącej się tak do handlu wewnątrz-europejskiego, jak i do produkcji i handlu w poszczególnych krajach (bez których wewnątrz-europejska „wolność” handlu traci sens), droga do utworzenia jednego dużego rynku, który byłby odpowiednikiem rynku wewnętrznego w USA, będzie długa, trudna i bolesna. W tym względzie rola centralnej administracji z jej agencjami i urzędami, w kompetencjach których będzie regulowanie kwestii technicznych i rynkowych (norm, przepisów sanitarnych itp.), będzie ważniejsza i skuteczniejsza niż samo automatyczne funkcjonowanie unii celno-walutowej. [notatka odręczna na marginesie: redystrybucja dochodu będzie prawdopodobnie pomocna w tym względzie].

(19) Jeśli przyjmiemy, że w Europie Zachodniej powstanie jeden wielki quasi-wewnętrzny rynek, to możemy również spodziewać się, że fakt ten stanowić będzie punkt wyjściowy do wprowadzenia fundamentalnych zmian w metodach produkcji przemysłowej w Europie oraz że spowoduje on istotne zmiany w lokalizacji różnych gałęzi przemysłu. Jednakże do realizacji takich planów potrzebne będą ogromne nakłady kapitałowe, [notatka odręczna na marginesie: i trzeba będzie wytrzymać ogromne straty kapitału]. Zmiany w metodach produkcji i w strategiach rynkowych, konieczne do zmniejszenia kosztów produkcji i poprawienia rentowności, co ma być konsekwencją stworzenia zintegrowanego rynku europejskiego, nie mogą ograniczyć się jedynie do lepszego wykorzystania wykwalifikowanej siły roboczej (przy zachowaniu obecnego sprzętu produkcyjnego) i usprawnienia zarządzania. Wydajność produkcyjna na pojedynczego pracownika, niższa w Europie Zachodniej niż w USA, nie wynika z faktu, że robotnik europejski jest gorzej wykwalifikowany, leniwy czy też celowo opieszale pracuje. Zasadniczym źródłem niższej wydajności jest mianowicie bezdyskusyjny fakt, że przemysł europejski jest w większości mniej nowoczesny, mniej zautomatyzowany i mniej wydajny niż amerykański, a ponadto niedostosowany do produkcji masowej i do użycia urządzeń zmniejszających zużycie siły roboczej. Dlatego w celu pełnego wykorzystania możliwości, jakie stworzy rozszerzenie rynków, przestarzały, nieodpowiedni sprzęt produkcyjny musi zostać z a s t ą p i o n y  n o w y m sprzętem, co w połączeniu z wydajniejszą pracą da w efekcie koszty produkcji przemysłowej w Europie na poziomie konkurencyjnym z przemysłem amerykańskim. Wymagać to będzie potężnych inwestycji kapitałowych, a proces wymiany starego sprzętu produkcyjnego będzie oznaczał likwidację całych fabryk i zakładów przemysłowych, po pierwsze z powodu, że ich modernizacja może być nieopłacalna, a po drugie z powodu konieczności ich grupowania. Proces inwestowania nowego kapitału w modernizację przemysłu będzie niewątpliwie długotrwały, a to z powodu ogromu zaległości zwłaszcza w tych gałęziach przemysłu, które powstały w Europie w początkowym okresie uprzemysłowienia. Działania w tym kierunku w Europie już rozpoczęto. Na przykład obecny państwowy przemysł węglowy w Wielkiej Brytanii rozpoczął wymianę sprzętu, czego nie mogli zapewnić poprzedni właściciele. Celem tzw. planu Monneta we Francji natomiast jest zbudowanie podstaw nowoczesnego przemysłu, który nie tylko zastąpiłby przestarzały przemysł, ale również wytyczył nowe, bardziej opłacalne kierunki produkcji. [nieczytelna notatka odręczna na marginesie].

(20) Załóżmy, że ów wielki, jednolity i nieograniczony rynek europejski został stworzony oraz że istnienie tego rynku z właściwymi sobie atutami zapewnia odpowiednie motywacje do inwestowania nowego kapitału w modernizację i reformowanie przemysłu europejskiego, motywacje, dla których źródłem są spodziewane zyski wynikające z obniżenia kosztów produkcji. Jednak sama nadzieja na zyski nie zapewnia środków na inwestycje. Nowy kapitał może być stworzony z faktycznych zysków, a nie z oczekiwań. Tymczasowym środkiem zastępczym może być kredyt wewnętrzny, o ile ma rzeczywiste pokrycie w oszczędnościach obywateli. Podstawowym źródłem kapitału jednak powinny być pożyczki zagraniczne i dotacje, o ile nowe inwestycje nie muszą mieć pokrycia w oszczędnościach wewnętrznych, a inflacji należy uniknąć. Nie ma takiej magicznej siły, pod działaniem której m o t y w zysków gospodarczych mógłby wyczarować środki finansowe, których tymczasem brak.

(21) Powstaje zatem następujące zasadnicze pytanie: jak „sfinansować integrację”. Musimy sobie bowiem uświadomić, że integracja nie zastąpi programu inwestycji kapitałowych — jest to program, który sam w sobie wymaga ogromnych dodatkowych inwestycji kapitałowych. Oczywiście, można racjonalnie zakładać, że zyski w przyszłości będą proporcjonalne do nakładów, jakie są obecnie potrzebne. Zyski te staną się jednak możliwe tylko wtedy, gdy cały proces integracji rynków jak również modernizacji i reorganizacji przemysłu w Europie uda się przeprowadzić do końca. Jak przedstawiono we wcześniejszych rozważaniach niniejszego opracowania, proces ten musi być procesem długotrwałym i kosztownym.

(22) Należy pamiętać, że inwestycje kapitałowe w stosunku do dochodu narodowego w większości krajów zachodnioeuropejskich przekroczyły j u ż znacznie poziom sprzed wojny [notatka odręczna na marginesie: i są inaczej dystrybuowane]. Na przykład we Francji*, w 1948 r. tworzenie kapitału krajowego netto stanowiło 14 % dochodu narodowego, z których 8 % znajdowało pokrycie w oszczędnościach wewnętrznych (krajowych), a pozostałe 6 % w środkach zewnętrznych, pochodzących m.in. z planu Marshalla. (W 1938 r. oszczędności wewnętrzne osiągnęły poziom 9 % dochodu narodowego, z czego 6 % zostało zużytych na pokrycie aktualnego deficytu budżetowego, tak że dla tworzenia kapitału pozostało jedynie 3 %). Tak więc ujemne saldo bilansu handlowego we Francji i „deficyt dolarowy” są ściśle powiązane z jeszcze innym „deficytem”, mianowicie „deficytem” pomiędzy poziomem inwestycji kapitałowych a oszczędnościami wewnętrznymi. Obydwa powyższe zjawiska stanowią faktycznie dwie strony tego samego [notatka odręczna na marginesie: prawie] zjawiska. Fakt, że w ramach planu Marshalla [notatka odręczna na marginesie: tak długo, jak trwa plan Marshalla] importuje się także artykuły nietrwałe, takie jak żywność lub paliwo, nie zmienia powyższej sytuacji. Import w formie dotacji amerykańskich umożliwia przemysłowi krajowemu dostarczanie towarów inwestycyjnych dla potrzeb wewnętrznych w nadmiarze w stosunku do finansowania otrzymanego w kraju. W przeciwnym razie produkcję tę należałoby zużyć na eksport, dostarczając w ten sposób środków zapłaty za powyższy import. Lub kapitał i pracę powinno się skierować do produkcji towarów nadających się na eksport lub do zastąpienia obecnego niepotrzebnego importu produkcją krajową.

Źródło: Przegląd Gospodarczy Europy ONZ w 1948 r., Genewa, 1949, Tabela 32, str. 45. „Tworzenie kapitału” uwzględnia również wzrost zapasów towarów; odpowiednie dane tylko dla majątku trwałego są następujące: 7 % dochodu narodowego w 1948 r. w porównaniu z 2 % w 1938 r. (Tabela 34, str. 47).

(23) Z powyższych rozważań wyciągnąć można następujące wnioski, związane z treścią punktów 10—15, a dotyczące kwestii, czy import w ramach handlu wewnątrz-europejskiego nie mógłby być zastąpiony przez import ze strefy dolarowej. Odpowiedzią na to pytanie jest, że importu, który jest albo niepotrzebny albo kredytowany, nie da się zastąpić importem, za który trzeba płacić. Tymczasem za import wewnątrz-europejski, nawet jeśli jest importem towarów identycznych z towarami importowanymi z Ameryki, trzeba w całości płacić; w przeciwnym razie istnienie deficytu (lub deficytów), o których mowa była w poprzednim punkcie, wywołałoby inflację na skalę europejską, która to inflacja bez pomocy zewnętrznej byłaby jedynym sposobem na zniwelowanie różnicy pomiędzy środkami realnie zainwestowanymi i środkami faktycznie zaoszczędzonymi. Skutkiem tego byłoby wymuszone oszczędzanie lub quasi-opodatkowanie wywołane przez stale rosnące ceny. [notatka odręczna na marginesie: w skrócie: zwiększenie kapitału po planie Marshalla będzie niemożliwe; nawet jego utrzymanie może być trudne].

(24) Z powyższego wynika, że jeśli chodzi o względną wielkość środków obecnie zainwestowanych w Europie Zachodniej (jak pokazano na stosunkowo dobrze reprezentatywnym przykładzie Francji), sytuacja wydaje się być coraz b a r d z i e j  n a p i ę t a . Jednym z powodów tego napięcia jest rozpoczęty już proces modernizacji przemysłu. Integracja gospodarcza Europy jako źródło bodźców do takiej modernizacji, jest wobec tego skazana na p o w i ę k s z a n i e  tego napięcia; w przeciwnym razie główny cel integracji nie zostanie osiągnięty, [notatka odręczna na marginesie: tak, ale redystrybucja inwestycji w pewnym stopniu zmniejsza to napięcie].
    Zatem znalezienie odpowiedzi na pytanie, skąd mają pochodzić środki na sfinansowanie wszystkich zmian, których przeprowadzenie narzuca stworzenie unii gospodarczej Europy, jest kwestią o nadrzędnym znaczeniu.

(25) Dla osiągnięcia tego celu można opracowywać i zalecać różnorakie sposoby zdobywania środków z dostępnych źródeł finansowych. Oczywiście mogą one być zastosowane łącznie — niektóre z nich już nawet zaproponowano nawet bez odniesienia do programu integracyjnego. Poniżej przedstawiono krótki ich przegląd:
a) Zaleca się zwiększenie efektywności produkcyjnej i wydajności pracy;
b) Wyrzeczenia dotyczące standardu życia w Europie Zachodniej, będą konieczne, szczególnie w sferze usług publicznych i socjalnych;
c) Wysokość oszczędności wewnętrznych musi się zwiększyć;
d) Zależnie od uwarunkowań, zaleca się albo zastosowanie skutecznego systemu opodatkowania w celu podniesienia dochodu krajowego, który mógłby mieć następnie większy udział w programie inwestycyjnym, albo obniżenie wysokich stóp opodatkowania w celu uwolnienia prywatnych funduszy do oszczędzania;
e) Przewiduje się, że przedsiębiorstwa przemysłowe będą na większą skalę samodzielnie finansować swoją działalność przy pomocy zysków niepodzielonych, uzyskanych w wyniku modernizacji;
f) Istnieje pogląd, że perspektywy dużych zysków mających swoje źródło w integracji rynków i modernizacji przemysłu, przyciągną znaczny kapitał zagraniczny (dolarowy). Przypływ tego kapitału może przybrać formę prywatnych pożyczek zagranicznych, szczególnie inwestycji w akcje zwykłe, lub może być repatriacją prywatnych zasobów dolarowych należących do mieszkańców krajów Europy Zachodniej.
    W następnych punktach przedstawiona zostanie analiza proponowanych sposobów uzyskiwania środków finansowych, ze szczególnym uwzględnieniem możliwości ich zastosowania i skuteczności.

(26) Wydajność produkcyjną na głowę pracownika zależy w wielu przypadkach, szczególnie w Europie Zachodniej, nie od ilości pracy fizycznej czy intelektualnej wykonanej przez pracownika, lecz od stopnia automatyzacji i wydajności używanych urządzeń produkcyjnych. Problem ten można zdefiniować używając równoważnego stwierdzenia, że nowocześniejsze i bardziej zautomatyzowane urządzenia wymagają mniej pracy na jednostkę produkcji. Zatem większą „wydajność pracy" można uzyskać jedynie w w y n i k u modernizacji przemysłu i nie należy sądzić, że jest ona odpowiednim sposobem uzyskiwania środków na modernizację. Niewątpliwie wydajność pracy można również zwiększyć usprawniając organizację pracy, lecz metody usprawniana organizacji pracy i zarządzania stają się skuteczne tylko wtedy, gdy równocześnie usprawnia się urządzenia techniczne, przy czym obydwa procesy usprawniania winny być dobrze skoordynowane.
    Powyższe stwierdzenia nie oznaczają że pominąć można problem podnoszenia wydajności pracy każdego indywidualnego pracownika, poprzez rugowanie takich zjawisk jak na przykład absencje w pracy. Przeciwnie, problem ten jest bardzo ważny, ponieważ to, co obserwuje się po wojnie w wielu krajach w tym względzie nie napawa optymizmem. Być może rozwiązaniem tego problemu jest zaoferowanie pracownikowi za jego wysiłek, wydajność i osiągnięcia, równorzędnego wynagrodzenia, jakie należy się indywidualnemu przedsiębiorcy za jego umiejętności, pomysłowość i pracę, włożone w założenie i zarządzanie przedsiębiorstwem. Obecnie bowiem sukces przedsiębiorstwa zależy w takim samym stopniu od jakości pracy wykwalifikowanego pracownika, jak w dawnych czasach od jakości pracy właściciela i dyrektora. Niniejsze opracowanie nie jest jednak na ten temat i problem ten nie będzie szerzej omawiany.

(27) Wyrzeczenia dotyczące standardu życia nie oznaczają oczywiście, że obniżenie tego standardu przełoży się bezpośrednio na jakąś korzyść natury gospodarczej. Jeśli standard życia obniża się jako skutek depresji gospodarczej, bezrobocia lub niewystarczającej liczby miejsc pracy, może to przynosić szkodę jedynie równowadze gospodarki krajowej. Stwierdzenie to, jeśli właściwie zinterpretowane, mówi, że należy zmniejszyć dochód zużywany, przy niezmienionym lub nawet zwiększonym całkowitym dochodzie realnym (odpowiadającym wydajności produkcyjnej), co pozostawi większą jego część dla oszczędności. Propozycja ta jest pod względem ekonomicznym w pełni uzasadniona oraz realizowalna — była z powodzeniem stosowana w wielu krajach w czasie wojny. W jakim stopniu można zastosować ją w czasach pokoju zależy od wielu czynników psychologicznych i politycznych. Należy sobie bowiem zdać sprawę, że konsumpcji nie da się obniżyć bez kategorycznej regulacji narzuconej przez państwo lub bez wysokiego opodatkowania artykułów konsumpcyjnych. Ponadto, w Europie Zachodniej działanie takie byłoby sprzeczne z programem politycznym zapewniającym utrzymywanie lub podnoszenie standardu życia obywateli „demokracji zachodnich”. Jeśli chodzi o obniżenie standardu życia poprzez zniesienie lub ograniczenie usług socjalnych, to jest ono niewątpliwie znacznie prostsze z technicznego punktu widzenia niż ograniczenie konsumpcji w zakresie żywności czy odzieży. Z politycznego i społecznego punktu widzenia jednak, możliwość jego przeprowadzenia zależy od tego, czy ludzie uznaliby te usługi za niezbędne.
    Zniesienie nieodpłatnego szkolnictwa podstawowego jest w obecnych czasach niemożliwe. Czy zniesienie bezpłatnej opieki zdrowotnej jest możliwe, zależy od tego, czy jej funkcjonowanie w danym kraju jest uważane za oczywiste tak jak na przykład bezpłatna woda pitna, lub od tego, czy jej znaczenie nie zakorzeniło się jeszcze w mentalności.

(28) Zwiększanie domowych oszczędności jest problemem podobnym do problemu omówionego w poprzednim punkcie. Problem ten będzie tu omówiony jednak pod innym kątem. Zamiast wyrównywania w dół konsumowanej części dochodu (przy stałym dochodzie całkowitym) i dodawania różnicy do zaoszczędzonej części dochodu, propozycja, o której tu mowa, polega na nakłanianiu ludzi do oszczędzania większej części ich dochodu całkowitego tak, że część dochodu pozostająca na konsumpcję będzie automatycznie mniejsza (przy tak samo jak poprzednio stałym dochodzie całkowitym). Pozostaje jednak otwarte pytanie, jak nakłonić ludzi do zwiększania oszczędności z dochodu. Obecnie większość oszczędności pochodzi od szerokich mas ludzi, których interesuje indywidualne oszczędzanie tylko w stopniu potrzebnym do zabezpieczenia sobie starości, lub do zebrania środków na wykształcenie dzieci, na zakup domu lub dla podobnych celów. Dlatego też wysokość oszczędności jest zdeterminowana (i ograniczona) przez czynnik, związane z problemami życiowymi poszczególnych ludzi i ma, jak pokazują dane, charakter stabilny i stały. Ścisły związek pomiędzy wysokością oszczędności osobistych a realnymi inwestycjami kapitałowymi, który istniał w czasach, gdy oszczędności pochodziły głównie od ludzi należących do klasy posiadającej lub przedsiębiorców, właściwie zanika. Typ człowieka, który robi znaczące oszczędności ze swoich dochodów po to, by inwestować, założyć i rozwijać wielkie przedsiębiorstwa, po to by „zbić fortunę”, stopniowo traci swoje znaczenie. „Drobne oszczędności” stopniowo zastępują oszczędności typu „kapitalistycznego” z XIX w. „Duże” oszczędności ograniczają się obecnie do tzw. „oszczędności korporacyjnych” [notatka odręczna na marginesie: + ubezpieczenia] i będzie o nich mowa w następnym punkcie tego memorandum.
    Z tego, co powiedziano powyżej wynika, że w obecnych warunkach społecznych, gospodarczych i podatkowych panujących w Europie Zachodniej, przekonanie poszczególnych ludzi, by oszczędzali więcej a konsumowali mniej jest prawie niewykonalne, nawet jeśli miałoby to zapewnić stabilizację pieniądza, odpowiednie stopy procentowe lub wysokie zyski płynące z lukratywnych interesów.

(29) Być może więcej dałoby się zrobić poprzez zwiększenie samofinansowania inwestycji przez korporacje z ich własnych rezerw, powstałych ze zgromadzonych (niepodzielonych) zysków. Relatywne znaczenie takich „oszczędności korporacyjnych”, jak definiują je ekonomiści, z pewnością rośnie. Łatwiej jest je powiększać niż oszczędności indywidualne (prywatne) zwłaszcza, jeśli regulować je będą sprzyjające przepisy podatkowe, np. limity nałożone na dywidendy. Nie można jednak zapominać, że każde zwiększenie przywilejów czy promowanie tego rodzaju oszczędzania podlega w mniejszym lub większym stopniu kontroli państwa, w którego kompetencjach leży regulowanie gospodarki państwowej i kierowanie nią.

(30) Co się tyczy wpływu, jaki na wysokość oszczędności ma system podatkowy, należy powiedzieć, że deficyty w państwowym budżecie zwyczajnym są szczególnie szkodliwe dla programów inwestycyjnych, jako że zwykle miały one pokrycie w pożyczkach pochodzących z oszczędności prywatnych, które w przeciwnym razie mogłyby być skierowane do finansowania rzeczywistych inwestycji kapitałowych. Jeśli jednak państwo samo musi robić inwestycje produkcyjne i zabezpiecza je pożyczkami lub podatkami przy budżecie zwyczajnym zrównoważonym, to końcowy rezultat w postaci całkowitej wysokości oszczędności dostępnej dla inwestycji kapitałowych, nie będzie zły. Prawdopodobnie nastąpi tylko przesunięcie z oszczędności prywatnych do „oszczędności rządowych”. Zgodnie z „Przeglądem Gospodarczym Europy”* oszczędności prywatne netto osiągnęły we Francji w 1948 r. wysokość 7,5 % dochodu narodowego, a „oszczędności rządowe” 0,5 %. W Wielkiej Brytanii oszczędności prywatne netto za ten sam okres wyniosły 4,5 % dochodu narodowego, a „oszczędności rządowe” 6,5 %. Z powyższego wynika, że wysokie, skuteczne opodatkowanie może mieć pewien udział w dostępnej c a ł k o w i t e j wysokości zaoszczędzonego (i zainwestowanego) dochodu. Ma to jednak niekorzystny wpływ na część prywatną. Z drugiej strony nie można zakładać, że obniżenie podatków i wykluczenie tego źródła dla pokrycia inwestycji kapitałowych umożliwi zgromadzenie równoważnej wysokości oszczędności prywatnych; przynajmniej część zysku wynikającego z tak podjętego działania zostanie zużyta przez ludzi do bieżącej konsumpcji. Zasadniczo, podwyższenie całkowitej wysokości oszczędności środkami podatkowymi jest niewykonalne; nie jest również wykonalne poprzez poszerzenie kompetencji podatkowych państwa i użycie dochodów bezpośrednio do inwestycji, ani — przeciwnie — poprzez zmniejszenie obciążenia podatkowego w nadziei, że wynikły z niego wzrost prywatnych oszczędności przeważy straty w „oszczędnościach rządowych”.

* Przegląd Gospodarczy Europy ONZ w 1948 r., Genewa, 1949, Tabela 32, str. 45.

(31) Na koniec, można założyć, że dobre wyniki finansowe przedsiębiorstw produkcyjnych, jakich można się spodziewać w zintegrowanej gospodarce Europy Zachodniej, staną się czynnikiem przyciągającym kapitał zagraniczny (dolarowy) w poszukiwaniu korzystnych inwestycji. Napływ tego prywatnego kapitału zwłaszcza do inwestycji w akcje zwyczajne byłby znaczącym dodatkiem do oszczędności wewnętrznych oraz skieruje on inwestycje krajowe w nowoczesny sprzęt produkcyjny. Taki scenariusz wydarzeń jest jednak, jak się wydaje, w obecnej sytuacji politycznej w Europie mało realistyczny. W dzisiejszych czasach, gdy maklerzy i akcjonariusze to najczęściej „drobni” kapitaliści, poczucie bezpieczeństwa w inwestowaniu odgrywa coraz istotniejszą rolę. Inwestor amerykański nie może mieć oczywiście poczucia bezpieczeństwa w odniesieniu do Europy Zachodniej, gdy codziennie w gazetach czyta o strategiach obronnych Europy Zachodniej i o jej rzekomych słabościach. Trwająca zimna wojna oraz groźba wybuchu prawdziwej wojny skutecznie niweczą wszelkie działania zmierzające do zachęcenia Amerykanów do bezpośredniego inwestowania w Europie Zachodniej lub udzielania jej pożyczek zwyczajowymi drogami. Czynnik ten jest tak znaczący, że każdy inny czynnik, który mógłby się pojawić jako przeszkoda dla inwestycji amerykańskich w Europie Zachodniej, byłby postrzegany jako nieistotny.
    Propozycja, by ryzyko inwestycji w Europie zrównoważyć gwarancjami udzielanymi przez rząd Stanów Zjednoczonych lub agencje międzynarodowe, jest nierealna, ponieważ w grę tu wchodzi ryzyko t o t a l n e, które wymagałoby t o t a l n e j (nieograniczonej) gwarancji. Takie działanie byłoby niemal równoważne z obecną pomocą otrzymywaną przez kraje Europy Zachodniej z Agencji Kredytu Eksportowego, przynajmniej w sferze prawnej i politycznej. Dlatego też pomoc o charakterze państwowym, której obecnie zmniejszyć w znacznym stopniu się nie da, powinna być kontynuowana a nawet powiększana jeszcze przez długie lata.

(32) Ze wszystkich tych rozważań wynika, że stosując metody opisane w punktach 25—30 nie można spodziewać się jakiejś r a d y k a l n e j  z m i a n y  w wielkości środków finansowych dostępnych dla nowych inwestycji, których przeprowadzenie jest warunkiem koniecznym dla realizacji programu integracji i modernizacji w Europie Zachodniej. O ile nawet przewiduje się znaczący wzrost inwestycji samo-finansujących się, to należy go rozumieć jako s k u t e k programu modernizacji, a nie jako krok podjęty przed wprowadzeniem takiego programu w celu ułatwienia jego realizacji. [notatka odręczna na marginesie: ale powinno się wspomnieć powtórnie o redystrybucji inwestycji!].
    Należy się więc liczyć z tym, że cały proces modernizacji oraz jego finansowanie będą długotrwałe i nie dadzą szybko konkretnych rezultatów. Również rozsądnym jest założyć, że o ile c a ł a Europa Zachodnia w dłuższej perspektywie odczuje pozytywne efekty tego procesu, to p o s z c z e g ó l n e kraje niekoniecznie.

    II

(33) W tym miejscu dochodzimy do zasadniczej składowej omawianego problemu, która w istocie swojej ma charakter polityczny. Postawę poszczególnych krajów europejskich, w tym zarówno ich rządów jak i społeczeństw, wobec idei integracji gospodarczej Europy Zachodniej prawie na pewno kształtować będą rozważania na temat pozytywnych i negatywnych skutków integracji tak dla gospodarki  d a n e g o  k r a j u  jak i jego niezależności.

(34) Pod tym względem sytuacja w Europie jest nieporównywalna z sytuacją w USA. Gdyby na przykład liczba ludności w stanach Środkowego Zachodu była stabilna, a w stanach Zachodniego Wybrzeża wzrosła, to nikt w Nebrasce czy Południowej Dakocie nie nazwałby tego narodową (tzn. na skalę Nebraski) katastrofą. Gdyby przeniesiono fabrykę tekstyliów z miasta Providence do jakiegoś miasta w Teksasie, opinia publiczna w stanie Rhode Island z pewnością nie przyjęłaby tego faktu jako zagrożenie dla „potencjału gospodarczego” swojego stanu. Ale w Europie fakt taki przyjęto by z największym niepokojem. Migrację kapitału postrzegano by w jednym kraju jako straty w majątku narodowym, w drugim zaś jako wzrost kontroli zagranicznej nad przemysłem. Z pewnością podobnie rozumiano by migrację ludzi z jednego kraju do drugiego.

(35) Tę odmienną postawę łatwo wytłumaczyć faktem, że o ile bezspornie istnieje jeden naród amerykański, „jeden i niepodzielny” nie tylko zgodnie z duchem prawa, lecz również w poczuciu obywateli, to nie istnieje jak do teraz pojęcie narodu „europejskiego” lub „zachodnioeuropejskiego”. Idea jednolitej wspólnoty europejskiej, mająca swoje korzenie w starożytnym Cesarstwie Rzymskim i średniowiecznym chrześcijaństwie, w XIV w. zaczęła zanikać, a w XVII w. praktycznie odeszła w zapomnienie. W jej miejsce pojawiła się idea „narodowa”, z której wyrósł nowy rodzaj lojalności i przywiązania do wspólnot ograniczonych do jednego wspólnego języka i/lub wspólnej tradycji historycznej. Ten rodzaj lojalności zastąpił nie tylko dawną lojalność wobec idei, jaką były Cesarstwo Rzymskie i „respublica Christiana”, lecz również lojalność do mniejszych organizacji państwowych, rodzimych dynastii itp. Nie można oczywiście powiedzieć, że świadomość bycia „Europejczykiem” zanikła całkowicie, ale z pewnością takie odczucie ciągle jest zdecydowanie słabsze niż świadomość bycia Francuzem, Włochem czy Szwajcarem.

(36) W świetle tych uwag łatwo można zrozumieć, dlaczego narody europejskie raczej z obojętnością i niezdecydowaniem przyjmują każdy odważniejszy krok prowadzący do integracji gospodarczej Europy. Żaden naród czy rząd nie jest w stanie przewidzieć i oszacować, jakie będą końcowe rezultaty integracji, który naród skorzysta na niej najwięcej oraz jaki będzie rezultat wolnych — być może ślepych — sił liberalnej gospodarki na zintegrowanym obszarze. Obawy te i lęki zawsze będą odgrywały znaczną rolę w odczuciach narodowych narodów europejskich, jako że zrozumiałe jest, jaką wagę ma rozwój gospodarczy kraju dla jego znaczenia politycznego i wpływów.

(37) Przeciw temu jednak wnikliwy obserwator zaprotestuje: co będzie, jeśli rezygnacja z unii niesie ryzyko większe niż wszystkie małostkowe i stosunkowo drugorzędne ryzyka związane z unią? Co będzie, jeśli prawdziwy dylemat brzmi „unia albo śmierć”?

(38) Odeprzeć taki protest nie będzie łatwo. Takie sformułowanie tego problemu oznacza, że zasadniczo nie jest on problemem gospodarczym, lecz przede wszystkim politycznym. Jeśli więc unia gospodarcza Europy Zachodniej bierze swój początek w sytuacji politycznej, to uzasadnianie i propagowanie jej idei przy użyciu argumentów natury gospodarczej może być opacznie zrozumiane. W istocie trudno oczekiwać integracji gospodarczej bez jedności politycznej, jedności, która powstać może jedynie jako wynik zlania się i wymieszania odrębności narodowych oraz stworzenia prawdziwej i szczerej lojalności wyższego rzędu. Dlatego nie można nawoływać do zjednoczenia gospodarczego rozumianego jako n a r z ę d z i e, które w  k o l e j n y m  etapie umożliwi integrację polityczną lub stworzenie unii; byłoby to stawianie rzeczy na głowie.

(39) Ktoś jednak może zaoponować, że to właśnie niemiecki „Zollverein”, którego utworzenie zakończono w 1834 r., otworzył drogę do ukonstytuowania się „Rzeszy” (Cesarstwa Niemieckiego) w 1871 r. W Niemczech jednak w tym czasie sytuacja de facto dojrzała do utworzenia gospodarczego i politycznego związku, a to z powodu narodzenia się nowej świadomości politycznej w Niemczech, która zajęła miejsce wcześniejszej lojalności politycznej poszczególnych narodów niemieckich wobec Prus, Saksonii i Bawarii, co stało się za przyczyną wojen napoleońskich. Kolejność wydarzeń w powyższym przypadku jest całkowicie zgodna z argumentacją przedstawioną w punkcie 35. Prusy, które przyjęły rolę przywódczą w procesie jednoczenia Niemiec, nie były przeciwne ideom separatystycznym, wywierały natomiast naciski przeciw włączeniu Austrii do związku, mając na celu stworzenie związku o ograniczonej wielkości. Sama idea związku była bardzo popularna i nie wymagała specjalnej propagandy ani nacisków. Związek gospodarczy był następstwem narodzin (lub odrodzenia) narodu niemieckiego, a nie jego siłą sprawczą.

(40) „Zollverein” (podobnie jak unię federalną stanów Ameryki Północnej) utworzono jednak w okresie, zanim w Niemczech rozpoczęła się „rewolucja przemysłowa”. Prawdziwa industrializacja Niemiec rozpoczęła się bowiem po 1871 r. Można się zastanawiać, czy zjednoczenie gospodarcze Niemiec przyczyniło się do rozwoju przemysłu w Niemczech, ale z drugiej jednak strony przeprowadzenie procesu zjednoczeniowego, który miał początek w unii celnej, było łatwiejsze i mniej bolesne, a to za przyczyną nieistniejących jeszcze potężnych lokat kapitałowych miejscowego wielkiego przemysłu, który jeszcze nie powstał pod osłoną miejscowych taryf ochronnych. To samo można powiedzieć o Unii Amerykańskiej z lat 1783 i 1788. Związek terytoriów wcześniej podzielonych barierami, ale posiadających już rozwinięty przemysł, może być trudniejszy do utworzenia nawet, jeśli mieszkańcy nie kierują się lokalnym patriotyzmem czy jakąś zaściankową lojalnością.

(41) Należy jednak nadmienić, że znane są przypadki z niedawnej przeszłości, związków gospodarczych terytoriów już uprzemysłowionych, które do czasu połączenia rozdzielone były szczelnymi barierami celnymi. Przypadki takie można znaleźć w porozumieniach podpisanych po pierwszej wojnie światowej, skutkujących znacznymi zmianami na mapie Europy. Jednym z najbardziej pouczających przypadków jest połączenie trzech terytoriów wcześniej podległych władzy Niemiec, Rosji i Austrii w postać nowego państwa polskiego. W dawnej części niemieckiej położony jest Śląsk, region wysoce uprzemysłowiony, a dawne „Królestwo Polskie” (należące wcześniej do Rosji) posiada regiony uprzemysłowione takie jak Dąbrowa i Łódź.

(42) Pełne gospodarcze połączenie tych trzech terytoriów pod jedną władzą odbyło się bez sprzeciwów, a odczucia separatystyczne między Polakami zamieszkującymi te terytoria praktycznie nie istniały. W konsekwencji, w latach 1919—1923 wszystkie wewnętrzne bariery handlowe zostały zniesione, a w całym kraju wprowadzono jedną wspólną walutę i jeden system bankowy.

(43) Jednakże proces integracji gospodarki polskiej przeprowadzono pod ochroną przemysłowej „kartelizacji”. W różnych gałęziach przemysłu założono organizacje (z reguły przy moralnym wsparciu rządu i pod jego faktycznym nadzorem) mające na celu regulowanie produkcji i cen, kontrolę rynków, i co było częstym przypadkiem, kontrolowanie mechanizmów dystrybucji produktów. „Kartele” przemysłu stalowego, węglowego, cukrowniczego i spirytusowego funkcjonowały jak prawdziwe monopole, były własnością prywatną ale pozostawały pod silnym nadzorem państwa. Kartel przemysłu włókienniczego nie istniał, ale ta gałąź przemysłu zlokalizowana była w y ł ą c z n i e w dawnej rosyjskiej części Polski. Zainteresowanie publiczne kartelami wynikało z faktu, że były one postrzegane jako najlepsze zabezpieczenie przed stratami w produkcji, jaką mogło wywołać zamykanie fabryk, które nie były w stanie wejść w konkurencję z fabrykami o korzystniejszej lokalizacji. Ten kierunek rozumowania miał swoje źródło w ciągłym braku kapitału i wynikającym z niego braku możliwości łatwego zastąpienia strat w produkcji nową produkcją zrealizowaną przy użyciu lepszego sprzętu i nowocześniejszych metod. Modernizację polskiego przemysłu zlokalizowanego w Polsce Centralnej rozpisano na wiele lat, w czasie których jego produkcja i rentowność była chroniona przez „kartele”. W istocie, osiągnięto w tym względzie w okresie 1923—1939 znaczące rezultaty.

(43) Po przeanalizowaniu tego przypadku możemy zrozumieć, dlaczego idea „karteli” międzynarodowych pojawia się od czasu do czasu w dyskusjach na temat integracji gospodarczej Europy Zachodniej, chociaż niektórzy przyjmują ją z niepewnością a inni z obawami. Istnienie takiego buforu ochronnego przed ewentualnymi nagłymi kryzysami, jakie mogą wybuchnąć w niektórych krajach zachodnioeuropejskich natychmiast po usunięciu innych barier ochronnych i zabezpieczeń, jest silną pokusą; istnienie sposobu zabezpieczenia przed stratami i niewykorzystaniem istniejącego sprzętu, który choć drogi w użytkowaniu, jest lepszy od sprzętu, który w ogóle nie funkcjonuje. Oczywiście, bardziej kuszące jest zdanie się na programy rozwojowe oparte o redystrybucję przyszłej zdolności produkcyjnej między kraje i obszary planowo wybrane, a więc satysfakcjonujące w przybliżeniu wszystkich partnerów zgodnie z ich znaczeniem, niż na perspektywy rozwojowe oparte o „wolne” siły gospodarcze, które z punktu widzenia poszczególnych krajów mogą prowadzić nie do rozwoju, lecz do katastrofy. Ponadto pod kontrolą karteli ogólnozachodnioeuropejskich program modernizacji, przegrupowania i reorganizacji głównych gałęzi przemysłu jest przynajmniej możliwy lub prawdopodobny w realizacji, podczas gdy pod osłoną mechanizmów kontroli taryf celnych, kontyngentów i wymiany, obecna struktura ma wyłącznie tendencję zachowawczą; w tym względzie działanie ochronne karteli jest bardziej postępowe i nowoczesne.

(44) Sceptyczny obserwator powie jednak, że wszystkie powyższe rozważania brzmią, jak nowa piosenka do starej melodii. Działania ochronne same się odradzają i pojawiają w nowych postaciach. Kontyngenty importowe zastąpiły ochronne taryfy celne. Skuteczność systemu kontyngentów nie będzie jednak rozstrzygająca tak długo jak zainteresowane państwa będą miały odmienne systemy walutowe i systemy wymiany kontrolowane przez państwo. [notatka odręczna na marginesie: to zdanie nie jest jasne]. Oczywiście wszystkie taryfy celne, kontyngenty i inne systemy kontroli handlu mogłyby być zniesione po zastąpieniu ich całkowicie planową produkcją i dystrybucją na rynku na skalę krajową i międzynarodową co w końcu doprowadziłoby do redukcji wszystkich wcześniej stosowanych środków ochronnych do zera.

(45) Z powyższego wynika, że „integrację gospodarczą” można rozumieć całkiem inaczej lub wręcz przeciwnie niż stworzenie o b s z a r u  w o l n e g o  h a n d l u  w Europie Zachodniej, tak jak pomyślano ją i propagowano pierwotnie, [nieczytelna notatka odręczna na marginesie]. W celu przezwyciężenia trudności i sprawienia, by program ten stał się bardziej realny i wykonalny, w wielu miejscach prowadzi się dyskusje o możliwych rozwiązaniach, które czasami przyjmowane są jako herezje. Na problem ten jednak należy spojrzeć, jak na wybór mniejszego zła pomiędzy monopolem, prywatnym lub państwowym, a ryzykiem i niewiadomą gospodarki wolnorynkowej. Za wcześnie byłoby mówić, że z gospodarką wolnorynkową wiąże się zawsze mniejsze ryzyko. Jak pokazano we wcześniej przedstawionej analizie, tego ryzyka tak czy owak prawdopodobnie żaden z zainteresowanych narodów ani rządów nie podejmie.

(46) Istnieją oczywiście inne rozwiązania. Po pierwsze, może się zdarzyć, że składane będą liczne acz gołosłowne deklaracje poparcia idei integracji, wskutek których podjęte zostaną działania mające wszelkie pozory integracji (ale nie jej istotę) w nadziei, że w tak stworzonych warunkach obecna pomoc amerykańska będzie kontynuowana, nawet jeżeli tylko na mniejszą skalę. Takie działania mogą polegać na przykład na zniesieniu lub obniżeniu taryf celnych przy jednoczesnym utrzymaniu wydawania pozwoleń importowych zgodnie z systemem kontyngentowym. Lub na zniesieniu kontyngentów importowych na artykuły, które i tak posiadają nieograniczone pozwolenia. Lub na ograniczeniu systemu kontyngentów przy pomocy taryf celnych podniesionych do poziomu skutecznych środków ochronnych i utrzymaniu kontroli wymiany. Działań takich nie można jednak uważać za „kroki prowadzące do integracji”, ponieważ polegają one na zniesieniu jednego środka ochronnego przy zachowaniu innych, które dalej spełniać będą tę samą funkcję. Podobnie, założenie jakichś wspólnych instytucji lub agencji będzie tylko przejawem pseudointegracji. W sytuacji, gdy nie ma jednej wspólnej waluty i jednego systemu bankowego na obszarze Europy Zachodniej, również specjalny Bank Clearingowy, o którego założeniu ostatnio dużo się mówi, miałby w „integracji” Europy Zachodniej nie większy udział niż Międzynarodowy Fundusz Walutowy w odniesieniu do całego świata. [nieczytelna notatka odręczna na marginesie].

(47) Innym rozwiązaniem, chociaż mniej realnym, jest dostosowanie możliwości zachodnioeuropejskich inwestycji kapitałowych do faktycznych oszczędności krajowych; mogłoby to być zrealizowane np. z zastosowaniem polityki deflacji. W takim przypadku osiągnięcie prawdziwej równowagi w wewnątrz-europejskim bilansie płatniczym byłoby wykonalne, co oczywiście wyeliminowałoby w znacznym stopniu ryzyko związane ze stworzeniem proponowanej unii. Ale w takim przypadku, tak długo jak polityka finansowa Ameryki polegać będzie tylko na pokrywaniu faktycznych deficytów, a nie na dostarczaniu dodatkowej pomocy krajom, które już osiągnęły równowagę, trzeba powiedzieć, że nie ma wystarczających argumentów za unią. Nadzieje na amerykańskie inwestycje prywatne są również mało realistyczne w takim przypadku, ponieważ są one uwarunkowane przez obecny stan bezpieczeństwa europejskiego i nie można ich uważać za sposób do osiągnięcia bezpieczeństwa, bezpieczeństwa, które w niebezpośredni sposób ma zapewnić stworzenie europejskiego obszaru dobrobytu. A jeśli pomoc amerykańska tak państwowa jak i prywatna będzie niedostateczna, to jedynym efektem będzie zmniejszenie zachodnioeuropejskich nakładów kapitałowych, co oznacza, że plany modernizacji i naprawy przemysłu w Zachodniej Europie nie będą zrealizowane. Przy takim rozwoju wypadków unia gospodarcza pomyślana jako organizacja, która w wyniku stworzenia jednego wielkiego rynku ma zapewnić szczególne możliwości gospodarcze, atrakcyjne rozwiązania i bodźce do przeprowadzania modernizacji, straci sens. W ten sposób idea unii stanie się porażką. [notatka odręczna na marginesie: zbyt ostre sformułowanie: będzie to wymagało 20 lat zamiast 10 lub
15].

(48) W efekcie tych pesymistycznych konkluzji stajemy wobec następujących wyborów: a) integracja poprzez kartele lub monopole międzynarodowe; b) sztuczna integracja lub c) całkowity brak integracji. Najbardziej prawdopodobny jest rozwój wypadków zgodnie z punktem b), jak w łacińskim powiedzeniu „ut aliquid fieri videatur” (aby się wydawało, że coś się robi).

(49) A jednak problemu tego nie da się tak łatwo poniechać. Kiedy powiedziano, że Europa stanęła wobec wyboru „albo unia albo śmierć”, to nie był to pusty slogan. Skoro problem został sformułowany w sposób tak kategoryczny, oznacza to, że polega on na czymś więcej niż tylko na stworzeniu możliwości poprawy standardu życiowego ludzi i na zademonstrowaniu zalet gospodarki opartej o wolny handel i konkurencję.

(50) Integracja gospodarcza Europy Zachodniej jest w warunkach obecnej sytuacji politycznej w istocie gwarancją b e z p i e c z e ń s t w a . Przez b e z p i e c z e ń s t w o rozumiemy tutaj wszystko, co związane jest z obronnością, działaniami wojennymi i szeroko rozumianą strategią. Tylko tak otwarcie przedstawiając problem możemy znaleźć wyjście z tej dżungli błędnych przekonań i niekonsekwencji, jakie są naturalnym skutkiem niewłaściwego sformułowania tej kwestii.

(51) Jeśli przyjąć ten punkt widzenia, nie możemy dalej mówić o „podnoszeniu standardu życia drogą rozwoju gospodarki wolnorynkowej na dużym obszarze”, ale definicję unii powinniśmy sformułować jako „mobilizowanie środków w celu wzmocnienia obronności”. W tym kontekście, międzynarodowe organizacje gospodarcze kontrolujące produkcję i dystrybucję niektórych artykułów podstawowych mogą przyjąć formę „Combined Boards” („Połączonych Komisji”) zastępując międzynarodowe kartele w ich sensie sprzed 1939 r. Powołanie takich agencji może się okazać najistotniejszą cechą takiej „integracji”, wobec czego działania takie jak unia celna mogą się okazać nieistotne lub całkiem bez znaczenia.

(52) Dla powołania takiej unii gospodarczej właściwie zbędne są uzasadnienia natury gospodarczej. W takim przypadku bowiem jednym z najmocniejszych argumentów za integracją jest jej istnienie. Unia stworzona na przesłankach politycznych i strategicznych istnieje, można powiedzieć, sama dla siebie. Jej zadaniem może być zlanie się i zmieszanie gospodarek wszystkich partnerów tak, że rozwiązanie takiej instytucji może okazać się równie niemożliwe, jak odtworzenie jaj z jajecznicy. I to właśnie może być najważniejsza cecha unii stworzonej dla celów obronnych, [notatka odręczna na marginesie: z drugiej strony integracja rezygnuje z rozprzestrzeniania się i zwiększa, nieczytelne, ryzyko strategiczne].

(53) Jeśli takie ma być rozumienie zachodniej unii gospodarczej i jej celów, to cała struktura unii i metody jej budowania muszą zostać temu rozumieniu podporządkowane. Powstaje jednak pytanie, czy taka struktura i metody są spójne i zgodne z założeniami gospodarczymi i społecznymi integracji we wcześniej omawianym rozumieniu. A może obydwie koncepcje integracji nie są wcale ze sobą sprzeczne.

(54) Znalezienie odpowiedzi na to pytanie ma fundamentalne znaczenie dla wszelkich decyzji, co do rodzaju i zakresu omawianej integracji Europy Zachodniej. Znalezienie tej odpowiedzi wychodzi jednak poza zakres niniejszego opracowania.




Krótko o tym Memorandum piszą w Wikipedii [podkreślenie moje]: 

„W początkach roku 1950 Leon Barański, być może inspirowany przez Józefa Retingera [13], opracował obszerne, blisko 30-stronicowe memorandum O Ekonomicznej Integracji Zachodniej Europy [9, 14]. Podkreślał korzyści płynące z utworzenia wspólnego rynku i akcentował potrzebę wskazania źródeł finansowania niezbędnych dla modernizacji gospodarki. Analizował cechy powstających wspólnot ekonomicznych na przykładach USA, Niemiec po 1871 r. oraz Polski, po pierwszej wojnie światowej. Memorandum przekazane, między innymi, Robertowi Marjolin, francuskiemu ekonomiście uznawanemu za jednego z architektów powojennej Europy, spotkało się z niemal entuzjastyczną jego oceną (fot. niżej)

Gdy długotrwałe starania o pożyczkę na rozwój śląskiego górnictwa nie skończyły się pomyślnie, a Polska wystąpiła z Banku Światowego [15], Leon Barański złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska [1]. 22 czerwca 1950 r. zakończył pracę.”

Bibliografia i przypisy:
[1] Dokumenty rodziny Barańskich
[9] J. Orłowska i T. Orłowski, Polskie Towarzystwo Ekonomiczne. Zarys Historii, Warszawa 1985; s. 23—24.
[13] A. Barański, „CX News”, Wyd. Consultronix SA, Kraków, nr 1/39/2012 s. 21.
[14] A. Krajewski, „Newsweek Polska”, nr 18/2009, s. 22.
[15] Z. Karcz, Grudniowa misja w Warszawie, „Rzeczpospolita”, 10 grudnia 2001, s. B8.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Leon_Barański_(bankier)


Nie wiem skąd i na jakiej podstawie Wikipedia wyciąga te wnioski odnośnie reakcji Roberta Marjolin: „spotkało się z niemal entuzjastyczną jego oceną“. Z „wielkim zainteresowaniem”, to tak.

Tu list Roberta Marjolin do Leona Barańskiego w odpowiedzi na jego Memorandum [podostrzyłem go bo w Wikipedii jest słabej jakości].



tagi: rumunia  wspomnienie  europa zachodnia  leon barański  memorandum  integracja gospodarcza  kajetan morawski 

umami
18 grudnia 2019 17:29
4     1068    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

zw @umami
18 grudnia 2019 21:05

Memorandum Barańskiego zawiera sporo myśli trafnych nawet z perspektywy następnych 70 lat - sztuczność integracji, brak entuzjazmu społeczeństw, brak "narodu europejskiego" itp. Ale ogólnie to dokument napisany przez człowieka starej daty, ukształtowanego jeszcze przed I wojną.  Wątpię nawet w to wielkie zainteresowanie Marjolina tym tekstem, nie mówiąc już o "niemal entuzjastycznej ocenie" (zabawna ta interpretacja z Wikipedii). Słowa z listu Marjolina to raczej kurtuazja. Tłumaczenie Barańskiego jakie są różnice między Europą Zachodnią a Stanami, dla francuskiego socjalisty mającego za sobą długi pobyt w Stanach mogło być mało odkrywcze. To trochę tak, jakby jakiś Francuz przyjechał do nas i tłumaczył nam różnice między Polską i Rosją i perspektywy integracji w ramach Grupy Wyszehradzkiej.  

Za chwilę wrzucę notkę, która też jest na temat integracji europejskiej, ale nie będzie to nawiązanie do tekstu Barańskiego.     

zaloguj się by móc komentować

umami @ikony58 18 grudnia 2019 20:27
19 grudnia 2019 05:27

Dzięki, ale jeśli chodzi o Barańskiego, to nic więcej nie jest zdigitalizowane. Spróbuję poszukać ten Przemysł i Handel.

zaloguj się by móc komentować

umami @ikony58 18 grudnia 2019 20:29
19 grudnia 2019 05:27

To już wiemy — Kenia.

zaloguj się by móc komentować

umami @zw 18 grudnia 2019 21:05
19 grudnia 2019 05:29

W pełni się zgadzam. A Twoją notkę przeczytam jak wstanę :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować