-

umami

Ks. Piotr Skarga o Japonii i Polacy na dalekim Wschodzie

Przeglądam te stare gazety i a propos Japonii i dalekiego Wschodu znajduję sporo informacji. Zainteresowanie wschodem wiąże się, zapewne, z wojną rosyjsko-japońską. Kilka drobnych notatek prasowych prezentuję, bo dotyczą Polaków.

    Zgoda no. 01 z 05.01.1905

    Ks. Piotr Skarga o Japonji

    Co wiedzieli nasi przodkowie o Japonji?

    Najpoczytniejszem chyba dziełem w Polsce były „Żywoty świętych” Skargi. Czerpał on z bogatej literatury kościelnej średniowiecza, żywoty zaś polskich świętych opracował samodzielnie. Własną też pracą, nie przeróbką li tylko są żywoty świętych, błogosławionych i męczenników XVI w.; źródła czerpał z relacji zakonnych Towarzystwa Jezusowego. Z takich relacji pochodzi i żywot św. Franciszka Ksawerego, apostoła Indji, Chin i Japonji. Skarga przy tej sposobności opisał Japonję, jaką się mu ona przedstawia ze sprawozdań misjonarzy. Księga Skargi przeszła całą Polskę, doczekała się kilkunastu wydań. Przodkowie nasi nie uczyli się geografji, naukę jej zaprowadzono dopiero w połowie XVIII w., książka geograficzna i to błędna, łacińska oczywiście zabłądziła chyba do pałacu. Ale wszyscy niemal znali Japonję z „Żywotów” Piotra Skargi.

    W § 61—87 Skarga opisuje Japonję. Ksawery zawitał mianowicie do Japonji r. 1548, do „Kankoxymu, królestwa Saxumy”. Autor ma tu na myśli Kangoszimę, port na południe od Nagasaki w prowincji Satsuma. Posłuchajmy opisu starej Japonji.

    *

    ...„Japonja, ostatnia kraina wschodnich królestw Azji, wszystka jest na wyspach, które się morzem ciasnem i bliskim dzielą, może być wszystka tak wielka, jak ziemia włoska, na północy Tatary ma sąsiady albo Scyty, na zachód Synamy. Trzy w niej przedniejsze wyspy. Japon największy, Xyma i Xykus. Królestw albo województw małych, ma 66. Nie wiedzieli wszyscy starzy o tej Japonji, dopiero przed dziesięciu laty nim tam Xawery przybył, kupcy portugalscy, poniewolnie tam wiatry zapędzeni, na nie trafili. Ziemia zimna, ale z natury urodzajna, winnic mało ma, a oliwy nic, pszenicy nie wiele, ale ryżu dość. Ma i złote kruszce, ale trudne, srebrne bardzo bogate, iż ją srebrną zwano. Lud biały, nie tak jako w Indji czarny, a wojenny i do cnót skłonny, dowcipny i prosty, uprzejmy a nie obłudny; w bogactwie się nie kochają i kupiectwem się brzydzą, a jednak ochędóstwo miłują. Wszyscy i dzieci same w zbroi i koniach się lubują, ale się doma nigdy nie wadzą; i dziwby to był, aby się z sobą doma wadzili albo gniewali; tak w gniewie sami nad sobą panowie są, skrom wojny, które ustawicznie trwają między nimi: królik na króliku walczy, i ledwie kiedy pokój jest między nimi. Mięsa nie jedzą, tylko zwierzynę, baraniem mięsem i świńskiem i wołowem tak się brzydzą jako my psiem i końskiem. Gęsi i kury tylko dla ochłody oczu chowają, ale ich nie jedzą; i tylko rybami, jabłki, jarzynami i ryżem się żywią. I przeto długowieczni są w mierności onej. Cudzołóstwa, złodziejstwa, rozbójstwa, kosterstwa między nimi nie masz i karzą to srodze. Ale sodomji wszystkie królestwa pełne i za grzech jej nie mają, począwszy od ich księży, które bonzami zowią. Lud ludzki i dworski, ale ku obcym hardy. — Wszyscy radzi się o Bogu pytają i za rozumem, kto im co najlepiej wywiedzie, idą; księża ich sprośni, zmyślają jakoby mięsa i ryb nie jedli i wina nie pili, tylko ryż i jarzyny dla tego w wielkiej są czci u ludzi. Bogów wiele mają a zwłaszcza Xaka i Amidę, a drudzy słońce i księżyc. O takich obyczajach dowiedziawszy się Xawery, jeść mięsa przestał, na bonzy się oglądając, aby do siebie one ludzie i do Chrystusa pociągnął; a był zdrów — a nigdzieź nie był dłuższy. Języka się ich nauczył, który acz nie trudny, ale bardzo wytworny mają; pisma rozmaite u nich, inakszemi literami list piszą, a inakszemi księgi, inaczej mówią, a inaczej piszą, insza mowa u panów, a insza niewiast. Kto po pańsku nie umie, mają go za grubego nieuka i wieśniaka.

    Przekładał mu on Paweł Japończyk naukę chrześcjańską na piśmie, ale nie umiał dobrze pisać, iż bez śmiechu czytać Japończykowie jego przekładania nie mogli. A jednak wiedzieć chcieli, z jaką nauką on gość z tak dalekich stron, aż do końca przyszedł świata i dziwowali się wielkiemu sercu jego, iż inszej żadnej potrzeby do onych krajów nie miał. A Xawery trochę się języka poduczywszy, wielkością oną serca swego i gorącością do dusz ludzkich zbawienia, mówił z nimi jakokolwiek — i więcej sprawował niżeli on tłumacz. A trafiwszy na biskupa bonzów, z nim się trochę stowarzyszył i po chwili wdał się w rozmowę o nieśmiertelności dusz ludzkich, o której on wątpliwie mówił. Radzi bardzo i bonzowie, naukę Xawerego chcieli wiedzieć; ale wyprawić słowy Xawery nie mógł”.

    *

    Święty Franciszek, dopuszczony przed oblicze daimia Kagoszimy, opowiadał ewangelję, czynił cudy. Nawróciwszy 800 Japończyków, zostawił ich z kapłanem-krajowcem, nawrócił następnie kilkuset z Firando. Wówczas zapragnął udać się do stolicy szoguna Meako (miasto świątyń, dziś Kioto). Po drodze, w Amanguchi, wyśmiano go i wybito. Odtąd zmienia Xawery swe postępowanie. Widząc japońską pogardę dla nędzy, ubiera się wystawnie i przynosi w darze szogunowi jakiś nieznany jeszcze tam instrument muzyczny i... zegarek. Wszyscy kupią się koło Xawerego. Relacje misjonarskie nie szczędzą czarnych barw buddaizmowi japońskiemu. Rozbita na dziewięć (dziś już 12) sekt, wiara Buddhy, zmieniona do niepoznania, uczyła lud wszelkich „cielesnych rozpustności”, pogardy dla ubóstwa, zapalczywości w wierze, sprawiając przez to zamęt: odmawiała niewiastom duszy, nakazywała zaś zabijanie małych dziatek. W dyspucie bonsów (tak się winno pisać), „Xawerym zadawali owi kapłani baudygńscy — jak mówi Skarga — mądre i rozumne pytania” o stwórcy i stworzeniu, o nieśmiertelności duszy, życiu pozagrobowem, istnieniu zła i t. p. „Drudzy o słońcu i biegach niebieskich, i gwiazdach, o gromach i błyskawicach się pytali”.

    Wszechstronnie wykształcony Jezuita dawał odpowiedzi, uderzające Japończyków, choć w astronomji trzymano się systemu Ptolemejskiego. Gdy ponadto legendy o bogu Amida okazały się podobnemi do żywotu Chrystusa, blisko 3.000 ludzi dało się ochrzcić. W końcu udał się Xawery do daimia, nazwiskiem Bungo. Tu odbyły się znowu dysputy, znów wielu Japończyków przyjęło chrzest. Kapłani zaś buddajscy mawiali — według Piotra Skargi: — „Niech pierwej Synany, od których bogi i wiarę mamy, nawróci, potem nas nauczeć będzie.” Pojechał zatem Xawery do Chin. Niedopuszczony przez niegościnny kraj, zmarł na Formozie 2 grudnia 1552. W 30 lat potem daimio Bungo wysłał posłów do Rzymu, którzy zdumieli Europę smakiem artystycznym i głębokiem wykształceniem.

    Słowo Polskie.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszek_Ksawery
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Skarga

=================

    Czas nr 65 (19 marca 1904) — wyd. wieczorne

https://polona.pl/item/czas-dziennik-poswiecony-polityce-krajowej-i-zagranicznej-oraz-wiadomosciom-literackim,MzE3NjI5OTg/0/#info:metadata

    — Polacy na dalekim Wschodzie. Podczas ostatniego ataku na Port Arthura, na największe niebezpieczeństwo narażone były okręty „Retwizan”, „Nowik” i „Askold”. Wśród załóg tych okrętów, spotykamy następujące polskie nazwiska: Na „Rewitzanie” kapitan I. rangi Edward Szczęsnowicz, starszy oficer, kap. II. rangi, Ludwik Albrychowicz. Porucznik: Kazimierz Kietliński. Miczman: Konstanty Kudrowicz. Mechanicy: Zygmunt Bryński, Brylewski. Lekarze: Jan Ordowski i Karol Heinwald. Żołnierzy służy na „Retwizanie” 754 — Na „Nowiku”: Porucznik: Kazimierz Porębski. Miczmani: Konstanty Brodowski i Aleksander Szejkowski. Mechanik: Jerzy Chwicki. Żołnierzy służy 320. — Na „Askoldzie”: Porucznik: Jerzy Dukielski. Miczman: Aleksander Ryklicki. Mechanik: Józef Poklewski-Koziełł.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Szczęsnowicz
https://pl.wikipedia.org/wiki/Retwizan
https://pl.wikipedia.org/wiki/Obrona_Port_Artur


    Nasz James Douglas wspomina o wywiadzie, który przeprowadził ze Szczęsnowiczem ale jeszcze go nie namierzyłem.

=================

    Dziennik Chicagoski no. 106 z 04.05.1904

    ECHA Z POLA WALKI.

    Sztab generalny niemiecki, wydający kwartalnik, poświęcony umiejętnościom wojskowym, w najnowszym zeszycie tegoż zamieszcza rozprawę poświęconą zagadnieniu, czy możliwym jest najazd zwycięzki armii lądowej nieprzyjacielskiej na Japonię.

    Pierwszym warunkiem takiego najazdu byłoby zniszczenie floty japońskiej wojennej. Dopiero wtedy możnaby próbować wysadzenia wojsk na ląd. W Japonii pozostały w każdym razie znaczne kadry i rezerwy. Skutkiem tego armia najezdnicza musiałaby być bardzo silną. Miałaby przecież do czynienia nietylko z odporem orężnym armii i ludności japońskiej, lecz — co więcej z trudnościami terenu. Japonia ma teren górzysty. Cała komunikacya — pomijając koleje — odbywa się z pomocą wozów dwukołowych, albo przenoszenia towarów i ludzi. Koń japoński, mały i słaby, wieki całe nie grał żanej roli. Skutkiem tego w Japonii brakuje sieci szerokich, europejskich szos.

    Japończyk wyzyskuje ziemię w celach ogrodowniczych; doliny i stoki gór są pokryte ogrodami warzywnymi i owocowymi sadami, przeważnie zaś bagnistemi polami ryżowemi. Między temi polami ryżowemi — prócz jednotorowych wałów kolejowych — biegną wązkie ścieżyny na tamach nizkich. Owemi ścieżynami może się posuwać zaledwie jeden człowiek. W takich warunkach większe masy wojska nie mogą ani marzyć o przebywaniu dalszych odległości.

    Nawet niewielka ilość wojsk japońskich, tak zorganizowanych, — jak obecnie, dzięki znajomości terenu i dzięki taktyce wojennej, zastosowanej do właściwości owego terenu, potrafiłaby skutecznie odeprzeć najazd armii nieprzyjacielskiej. Przytem nie trzeba zapominać, iż ludność japońska, bardzo patryotyczna, posiada obecnie niezłe wyrobienie wojskowe. W warunkach, które zmuszałyby nieprzyjaciela, wkraczającego do kraju, ustawicznie drobić i dzielić swe oddziały, postawa wroga ludności cywilnej jest wielce niebezpieczną. Większość drobnych kolumn przepadłaby bez wieści już parę mil od portów, służących za podstawę operacyj wojskowych.

    Rezultatem ostatecznym najazdu byłaby klęska najezdników.

    *

    Specyalny korespondent warszawskiego „Słowa” pod dniem 26 marca pisze z Charbinu:

    Chcę wymienić tych Polaków, którzy w czasie wojny i przed wojną zajmowali się i zajmują wybitniejsze na Dalekim Wschodzie stanowiska.

    Naczelnikiem wszystkich robót przy budowie portu w Porcie Artura jest pułkownik inż. Kazimierz Dubicki. Jego pierwszym pomocnikiem w tej ogromnie ważnej czynności jest kapitan inżynier Bronisław Butler. Budowniczym suchych doków w Porcie Artura jest kapitan inż. Józef Popławski.

    W dziale budowy fortecy, czyli szańców, fortów i redut w Porcie Artura, naczelnikiem głównego biura technicznego jest podpułkownik inż. Władysław Poklewski Koziełł. Budowniczym naczelnym koszar wojskowych w fortecy jest podpułkownik inż. Karol Dachnowski.

    Dowódcą pancernika „Retwizan” jest kapitan pierwszej klasy Edward Szczęsnowicz, ozdobiony świeżo orderem św. Jerzego IV klasy. W czasie bombardowania Portu Artura, pomoc lekarską niesie szczególniej energicznie dr. Marcin Kiełpsz.

    W Mukdenie, z rozkazu namiestnika, naczelnikiem garnizonu został pułkownik Kwieciński, dotychczasowy komisarz wojskowy w tej stolicy.

    W Pekinie komendantem załogi rosyjskiej przy ambasadzie jest pułkownik Morznicki.

    Naczelnik policyi na terytoryum kolei wschodnio-chińskiej, podpułkownik Adolf Zaremba, został jednocześnie naczelnikiem wszystkich w Mandżuryi oddziałów wojskowych ochotniczych, złożonych, z mieszkańców tutejszych, różnych zajęć i różnego wieku. Ochotnicy ci mają w razie potrzeby pełnić służbę obronną w miejscowościach, w których przemieszkują.

    W Charbinie utworzył się komitet pomocy dla rannych żołnierzy i dla rodzin tych szeregowców zapasowych, których ztąd powołała obecnie mobilizacya na teatr wojny. Komitet ów składa się przeważnie ze sfer przemysłowo-handlowych. Na prezesa zaś powołano młodepo dyrektora oddziałów banku chińsko-rosyjskiego w Mandżuryi, p. Stanisława Gabriela.

    W tymże Charbinie pośpiesznie buduje się nowy ogromny szpital na kilka tysięcy łóżek, którego zarząd naczelny ma objąć dr. Wacław Łazowski.

    W pośród oficerów armii, walczącej obecnie na Dalekim Wschodzie, jest jeszcze sporo Polaków, o których jednak będę się starał wzmiankować w przyszłości, w miarę rozwijania się wypadków.

 

    W wymienionym tu Słowie, które ukazało się chwilę wcześniej, pod korespondencją podpisał się J. Ursyn (Słowo nr 90 (19 kwietnia 1904)

 

 



tagi: japonia  wojna rosyjsko-japońska  1904  1905  port artur  piotr skarga  edward szczęsnowicz  św. franciszek ksawery  retwizan 

umami
8 lutego 2021 20:14
3     983    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Nieobyty @umami
8 lutego 2021 21:37

Jak uzupełnienie z Wikpedią warto odnotować że 84 polskich oficerów z czasów wojny 1905 roku w II RP było generałami Wojska Polskiego.   

Faktem jest że w większości byli oni od lat 20 w stanie spoczynku - nie mniej te doświadczenie z wojny w Mandżurii stały za wieloma karierami wojskowymi. 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_rosyjsko-japo%C5%84ska

Czytając dostępne w wiki biogramy warto mieć w uwadze pamięć o tych oficerów. 

Lektura tych biogramów nie jest czasochłona.

Parę postaci:

Gen. Iwaszkiewicz trochę zapomniana postać czy druga tak niedoceniany za kampanię wrześniową  gen. Wiktor Thommée.

Mamy też i rosyjskiego  bohatera z Cuszim czyli miczman Jerzy Wołkowicki, tamta honorowa postwa uratowała go od dołów Kayńskich.

To już tylko hipoteza - ale czy  ten nieciągły front wojny z 1905 roku trochę nieprzypomina działań z walk o niepodległość po 1918. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @umami
9 lutego 2021 00:25

Port Artur.

Kto to wymyślił ?

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @umami
9 lutego 2021 20:49

To jest bardzo cenna część historii: pokazuje globalny zasięg działania jezuitów. A ks. Skarga był bardzo wybitnym przedstawicielem Towarzystwa. Zasięg podróży św. Franciszka Xawerego zapiera dech w piersiach.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować