-

umami

Krystyna Pieradzka — Związki handlowe Łużyc ze Śląskiem w dawnych wiekach

Tekst został opublikowany w Śląskim Kwartalniku Historycznym Sobótka nr 4 w 1949 roku. Pobrzmiewa w nim lekko echo „ziem odzyskanych” ale wydaje mi się interesujący. 
Rozstrzelenia pogrubiłem. Dodałem kilka linków. Niektóre wyrazy zostawiłem w pisowni oryginalnej. Swoje uwagi umieściłem w nawiasach kwadratowych. Podkreślenia są także moje.



    Krystyna PieradzkaZwiązki handlowe Łużyc ze Śląskiem w dawnych wiekach

    Handel w stosunkach pomiędzy państwami w ubiegłych wiekach był tym czynnikiem, który łączył przeróżne warstwy społeczeństwa, ułatwiał kontakty i zbliżał do siebie bardzo różne środowiska. Rozwijał się nieraz dość niezależnie od stosunków politycznych i dopiero dłuższe wojny, specjalne zamknięcia granic itp. przerywały na jakiś czas handel i wymianę.

    Łużyce Górne i Dolne stanowiły bardzo ważny teren przejściowy, rodzaj pomostu pomiędzy Polską i najbardziej na zachód wysuniętą jej dzielnicą tj. Śląskiem, a Saksonią i Turyngią, na którym krzyżowały się wpływy niemieckie, czeskie i polskie, a wielu kupców ze Śląska i Wielkopolski (Poznania) ciągnęło do Lipska, Drezna i środkowych Niemiec. Ponieważ Łużyce podlegały w ciągu wieków ciągłym podziałom pomiędzy Czechy, Marchię, w dobie nowożytnej pomiędzy Prusy i Saksonię — nie można w ich dziejach uchwycić jakiejś wytycznej polityki handlowej. Inną politykę prowadzili Luksemburgowie, inną Brandenburgia, podobnie Saksonia i Prusy. Wreszcie miasta handlowe prowadziły na własną rękę interesa, uzyskując od władców Łużyc przywileje otwierające im drogę czy to do Czech, czy do Brandenburgii, lub zapewniające im monopol na danych odcinkach dróg handlowych. Stanowiły one czynnik o znaczeniu politycznym (związek sześciu miast łużyckich, o czym niżej), a nieraz łączyły się z miastami śląskimi.

    Handel przez Łużyce rozwijał się na drogach przecinających kraj w kierunku południkowym i równoleżnikowym. Z natury zagadnienia będziemy się tu zajmowali raczej drogami z zachodu na wschód, niż połączeniami od Czech do Marchii przez Łużyce, choć niektóre z tych ostatnich biegły wzdłuż Nysy, lub przez terytoria dziś należące do Dolnego Śląska.

    Drogi handlowe we wcześniejszym średniowieczu były ważne szczególnie dla transportu soli, stąd do najnowszych czasów jedna z dróg handlowych przez D. Łużyce zwie się „drogą solną”. Od Halli skąd wożono tę sól — szła ona przez Magdeburg, przechodziła do granic Łużyc do Dąbna (Dahme) na Łuków, Kaławę, Chociebuż, Borść na Żary i dalej w głąb Śląska. Na północ od tego traktu bardzo wcześnie wytworzyło się odgałęzienie od Łukowa na Lubin (okrążające Błóta) — do Gubina, gdzie w 1243 r. jest wzmiankowana droga handlowa przez Krosno Odrzańskie ku Poznaniowi [1]. Trzecia droga przez D. Łużyce, również od zachodu na wschód — szła od Lipska na Liebenwerda, koło najstarszych grodzisk, (a więc szlakiem wczesno-historycznego zasiedlenia serbskiego, niedaleko wsi Hohenleipisch utożsamianej z Lubuszą z czasów Thietmara) — na Zły Komorów, Gródek, Mużaków, przejście przez Nysę na Przewóz. Właściwie przejście przez Nysę musiało być wpierw nie pod Mużakowem, ale pod Przewozem, na co wskazuje i nazwa miasteczka, i leżąca po drugiej stronie rzeki wieś Podrosche (Podroże). Z Przewozu najbliżej do starodawnej, znanej z X w. Iłowy, stąd prosta droga w głąb Śląska na Żagań, (gród i kasztelania). Ta droga musiała należeć do najstarszych w Dolnych Łużycach, tak jak „droga królewska” na Łużycach Górnych.

    O wiele ważniejsze dla handlu z Polską były drogi przez G. Łużyce. Z głębi Saksonii od Lipska, Drezna, przez Miśnię szła droga na górnołużycki Kinspórk (Königsbrück — most królewski) — na Kamjenc do Budziszyna. Wedle starej mapy okręgu budziszyńskiego (wydanej, jak i nasz „Atlas Silesiae” przez następców Homanna) z 1746 roku kierunek tej drogi od Budziszyna na wschód był na Rychbach do Zgorzelca. Wszystkie wsie oznaczone przy tej drodze są stare, z okresu średniowiecznej kolonizacji, a istniejące przy niektórych z nich grodziska świadczą o jeszcze wcześniejszym szlaku komunikacyjnym. Najdawniejsza nazwa w źródłach tej drogi brzmi: „strata antiqua” [2]. Bardzo ciekawy opis tej drogi z uwzględnieniem starych wsi śląskich i łużyckich dał Schönwalder [3], rozpoczynając od Lubania. Na polach koło Zarzecza, od strony Dymin (Thiemendorf) jeszcze w 1880 r. istniały ślady drogi szerokiej na sześć wozów z resztkami kamieni dla oznaczenia jej brzegów. Dalej na zachód szła ta droga łukiem na Pisarzów (Schreibersdorf). Z Neu-Kretscham otwiera się widok na bliższą część G. Łużyc i tereny dawnej żupy Zagost. Po przekroczeniu Nysy pod Zgorzelcem, (gdzie był starodawny most, przy którym wybierano tzw. cło tranzytowe („Durchgangzoll”) droga kierowała się z ominięciem starego grodziska Landeskrone na Hain-Hauwald, przez Markersdorf na Rychbach. Dalszej części tej tzw. „drogi królewskiej” nie mamy potrzeby opisywać. Był to najważniejszy trakt w handlu śląsko-polskim i połączeniu z Zachodem przez Łużyce, zwany też „die Hohe Strasse” i mający dziś wcale znaczną literaturę.

    Dokładniej są opracowane drogi łączące Łużyce z Marchią, które tylko w pewnej mierze dotyczą naszego dzisiejszego najdalszego pogranicza nad Nysą i Odrą [4]. Wzdłuż Bobra wiodła droga do Gersdorf poprzez Nowogród Bobrzański, Żagań. Za Karola IV i z jego rozporządzenia weszła w użycie droga pomiędzy Marchią a Czechami z Gubina na Przewóz, Trzebiel, Zgorzelec do Żytawy [5]. Druga droga wzdłuż Nysy szła na Hennersdorf, Lubij, Rychbach, Zgorzelec, Rozbork, Podroże, przekraczała Nysę — następnie szła do Przewozu i na Trzebiel. W Trzeblu rozdzielała się na tzw. „niedere Landstrasse” przez Mużaków do Gródka i przez Lubsko do Gubina. W 1364 r. w Trzeblu łączy się droga z Budziszyna przez Mużaków idąca z poprzednio wymienionymi [6]. Miasto Przybrzeg (Fürstenberg) nad Odrą chciał Karol IV uczynić konkurencyjnym dla Słubic. Odkupił miejscowość od cystersów w Neuzelle i pozwolił budować most na Odrze celem stworzenia drogi przez D. Łużyce do kraiku Torzym (Sternberg) ku Polsce [7]. Dalsze liczne trakty przez Łużyce o kierunku z północy na południe nie należą do niniejszego tematu.

    Najdokładniej dowiadujemy się o obrotach handlowych i centrach handlu z przywilejów miast łużyckich. Wszystkie większe miasta, zwłaszcza na pograniczu śląskim, miały przywileje, lub skład na towary idące z Polski i do Polski. Większym ośrodkiem handlowym od strony Śląska był na D. Łużycach Gubin u spływu Lubst i Nysy. Pierwszy raz jest Gubin wymieniony w 1211 r. w przywileju Henryka Brodatego dla mnichów lubuskiego klasztoru, którym książę pozwala dwa razy do roku jechać dwiema łodziami lub 40 wozami do Gubina — po sól i śledzie [8]. Drugi raz jest Gubin wzmiankowany w 1243 r. w układzie książąt polskich z Zakonem o drogę handlową od Włocławka przez Poznań, Gniezno „versus Gubin” [9]. Gubin był od początku środowiskiem bardzo zniemczonym, handel jego rozwinął się wcześnie, bo już w 1288 r. [10] miasto posiadało przywilej składowy na sól i śledzie, a przez całe wieki średnie było poważnym konkurentem Wrocławia na drodze odrzańskiej. Prawo składu nadane w XVI w. Słubicom na towary wiezione Odrą poważnie ograniczyło gubinian, w tymże stuleciu przestali oni docierać z towarami do Szczecina. Osobną pozycję w handlu Gubina zajmowało wino gubińskie, od 1250 r. hodowane na okolicznych wzgórzach, które w XV w. szło w większych ilościach do Gdańska i Szczecina [11]. Miasta dolno-łużyckie otrzymały przywileje handlowe przeważnie od margrabiów brandenburskich; ci nadawali ulgi handlowe i zwolnienia od ceł w Marchii, chcąc D. Łużyce silniej związać ze swymi posiadłościami. Chociaż w XVI w. był bardzo znaczny ruch handlowy przez D. Łużyce do Wielkopolski, ale Gubin został odsunięty od najważniejszych obrotów i tracił swe znaczenie na rzecz śląskiego Głogowa [12]. W czasie walki o skład wrocławski w początkach XVI w., Głogów wysunął się na pierwszy plan w obrotach Poznań—Lipsk [13]. Kontakty Poznań—Lipsk istniały już wcześniej, od trzeciej ćwierci XV w. Pisze o nich obszernie Koczy [14], wysuwając Poznań jako główny ośrodek handlu z Lipskiem. Tymczasem, jak wynika z danych, które podajemy niżej, wiele towarów szło też przez Kraków na Śląsk na G. Łużyce, drogą „królewską” do Saksonii i Lipska.

    Handel ku Wielkopolsce rozwijał się już u schyłku średniowiecza na Wschowę, Kościan, Poznań, lub na Kalisz do Poznania (w 1497 r. został ustanowiony skład w Kaliszu [15]). Kupcy nieraz usiłowali ominąć Kalisz, bo im ta droga była mniej wygodna. Najżywotniejszymi punktami stały się u schyłku średniowiecza na pograniczu Śląska: Krosno i Głogów, przez obie te miejscowości szedł towar na Poznań. Poza tym ciekawe są stosunki bezpośrednie pomiędzy Poznaniem a Zgorzelcem [16], szczególnie w obrotach suknem, chociaż oba miasta leżały na zupełnie różnych szlakach handlowych. Zgorzeliczanie w poł. XV w. sami zjawiali się z suknem na jarmarkach poznańskich i to częściej, niż na wrocławskich [17].

    Na Łużycach G. dwa miasta zaznaczyły się w handlu tranzytowym, oba położone przy drodze „królewskiej”: Budziszyn i Zgorzelec. Pierwszy był o wiele mniej uprzywilejowany (być może jako miasto o bardzo licznym elemencie słowiańskim), wiemy bowiem tylko o wykupnie targowego przez miasto, jak również o pozwoleniu na budowę domu handlowego (kufusz [18] w 1284, czy 1287 r.). A przecież Budziszyn leżał przy drodze „królewskiej” i powinien był posiadać skład na różne towary. Zupełnie inaczej przedstawiają się przywileje Zgorzelca, zniemczonego środowiska, położonego tuż nad Nysą, które decydowały o obrotach handlowych całych G. Łużyc ze Śląskiem i z Polską. Najważniejszym było nadanie prawa składu na barwik do sukna waid (urzet farbiarski) z dnia 12 maja 1339 r. [19]. Już w 1341 r. 28. V. Jan Luksemburski rozstrzygnął spór Zgorzelca z Żytawą o drogę handlową, w ten sposób, że kupcy jadący z Saksonii czy też z Polski musieli się zatrzymywać w Zgorzelcu, nie wolno im było iść drogą na Friedland [20]. Zgorzelec miał więc prócz prawa składu i przymus używania drogi dla wszystkich jadących na Śląsk i do Polski. Jeszcze w 1381 r. trwał spór między Żytawą a Zgorzelcem o drogę przez Friedland na Zawidów, Sulików i Lubań, co oznacza, że kupcy nie bardzo się liczyli z poprzednimi rozporządzeniami. Od XIV w. miało też miasto cło tranzytowe pobierane przy moście na Nysie, poprzednio oddawane w lenno. Najświetniejsze lata Zgorzelca, kiedy miasto promieniuje kulturą i zachwyca zabytkami sztuki — to schyłek XV w. do 1547 r. (czyli do tzw. Pönfall = okresu upadku miast łużyckich).

    Co do innych miast górnołużyckich, to kontakty bezpośrednie handlowe ze Śląskiem były hamowane przez Zgorzelec. Jedynie należałoby wymienić jeszcze Lubij (leżący na uboczu od „drogi królewskiej”), które miało główne obroty z Czechami. Około 1371 r. [21] dowiadujemy się, jakie towary szły przez Lubij: śledzie, sukno, płótno, ryby, szafran, konie i bydło, kramne rzeczy, sól, pieprz i korzenie, oraz wosk. Wolne od cła były: napoje, miód, skóry, żelazo. Wśród znacznych obrotów towarowych Lubija duża część średniowiecznego towaru musiała iść na Śląsk. Poza tym Lubij słynął z licznych sukienników, z piwa i wyszynków.

    Wśród takiej konfiguracji miast łużyckich, zorientowanych w Dolnych Łużycach ku Brandenburgii, w Górnych — ku Czechom — niezmiernie ważne są związki miast, gdyż wciągano do nich i miasta śląskie. Wcześniejsze były związki miast śląskich (np. związek zawarty w 1310 r. dla tępienia i ścigania złoczyńców i bezpieczeństwa na drogach [22]. W 1318 r. dnia 20. VIII Waldemar III [Waldemar Wielki?] ostatni z Askańczyków nadał prawo ścigania i karania złoczyńców miastom: Gubinowi, Krosnu, Lubsku, Żaganiowi i Trzeblowi, znajdującym się podówczas pod jego władzą [23]. Ważny dokument Jana Luksemburczyka z 10. VIII. 1339 r. zatwierdził związek miast śląskich i łużyckich [24], mianowicie: Wrocławia, Środy, Głogowa, Zgorzelca, Budziszyna. Kamjeńca, Lubija, oraz dwu miast śląskich zastawionych: Strzelec i Oławy. Związek miał również na celu ściganie złoczyńców po drogach. Zestawienie miast wskazuje najwyraźniej, że chodziło o ochronę „drogi królewskiej” i tu po raz pierwszy zaznaczył się najwyraźniej ścisły związek miast śląskich z łużyckimi dla obrony interesów handlowych. Związki te były zawierane na pewien czas i zależały od ogólnej sytuacji politycznej (a więc shołdowania Śląska przez Czechy podczas gdy G. Łużyce były jeszcze wtedy lennem Wittelsbachów). Główny akt związku sześciu miast był wydany w Lubiju 21. VIII. 1346 r. [25] przez burmistrzów i rajców miast przystępujących do związku tj. Zgorzelca, Lubania, Żytawy, Budziszyna, Lubija i Kamjeńca. Parokrotnie związek ten odnawiano, wpierw w Budziszynie 29. XI. 1350 r., następnie w 1360 r. należało do związku tylko 5 miast (bez Kamjeńca) — dokument z 1367 r. wymienia wszystkie sześć miast [26]. Związek był potężny, miał na celu ochronę handlu, a w zakresie wymiaru kary rozbójnikom i złoczyńcom (o czym mowa we wszystkich układach poprzednich) miał najpełniejsze uprawnienia, do kary śmierci włącznie. Do rzędu takich rozporządzeń zaliczyć należy również tzw. „Spruch Königs Wladislaus” dokument wydany 7. VI. 1497 r. przez Władysława Jagiellończyka dla Zgorzelca, dozwalający miastu sądzić sprawy tyczące morderstw, podpalenia, rabunku, złodziejstwa, zdrady [27].

    Ochrona handlu i kupiectwa była konieczna wobec niesłychanego rozwielmożnienia się rozbojów po drogach. Miasta zakładały osobne księgi w II połowie XV w. (a więc po wojnach husyckich, które ogromnie wpłynęły na rozwielmożnienie się elementów zbrodniczych). Czytamy w nich o procesach zbójców, z reguły kończących się wyrokiem na szubienicę. W świetle tych ksiąg, które prowadziły głównie Budziszyn i Zgorzelec [28], okazuje się, że w handlu brała udział znaczna ilość faktorów z Polski i ci właśnie najczęściej stykali się z ludnością łużycką. Na dalekie wyprawy posyłał zwykle hurtownik z Poznania, czy Wrocławia faktorów, a ci nieraz padali ofiarą rabunku. Warunki bezpieczeństwa na drogach przez Łużyce w XV—XVI w. były niesamowite. Całe bandy grasowały na drogach ku Szprotawie i Bolesławcowi, szczególnie pod Przewozem. W 1512 r. mieszczanie Zgorzelca informują kupców w Budziszynie, że gromady luźnych jeźdźców z Czech i D. Łużyc zgromadziły się na pastwisku koło Bolesławca, by chwytać towary z Poznania wiezione do Zgorzelca i Kamjeńca. Był wypadek nasłania zbójów i zamordowania Polaka dla... 10 florenów zdobyczy [29]. Sądząc z liczby skazanych, rozboje musiały być bardzo częste, a miasta używały w pełni swych praw całymi grupami skazując winnych na szubienicę.

    W takich warunkach odbywał się handel przeróżnymi towarami, których skład i przeznaczenie zasługują na bliższą uwagę. Jednym z towarów którym od najdawniejszych czasów handlowano na całych Łużycach była sól idąca przez Hallę, Magdeburg na D. Łużyce, albo przez Berlin, Słubice na Gubin. Soli tej było za mało dla całego kraju, bo ani dostawa z Lüneburga ani z Kołobrzegu nie była wystarczająca, tak, że do solenia ryb używano tzw. Travensalz. Sól tę wozili lubeczanie, dochodziła ona do Czech, Łużyc i Moraw. Sól polska [30], która zaopatrywała szereg miast śląskich i w tym Wrocław, nie szła zdaje się, zbyt daleko na zachód [31]). Kurfirst saski w 60-tych latach XVI w. powziął plan sprowadzania soli wielickiej do Drezna i mieszania z niskoprocentową solą miejscową. Plan ten nie powiódł się z powodu kosztów transportu.

    Podobnie transytem szły śledzie, których na Łużycach niewiele zostawało: dowodem składy główne w pogranicznych miastach Gubinie i Żytawie; ten ostatni był największym składem śledzi wysyłanych do Czech. Na Śląsk szły śledzie ze Słubic do Wrocławia, na skład główny — drogą odrzańską. Niewielkie ilości śledzi wykazują i komory celne polskie (Poznań) np. w 1553—4 r. do Budziszyna wysłano 103,5 beczek, do Żytawy 26 beczek [32].

    Wspomniano już uprzednio o najciekawszym produkcie dla celów przemysłowych w średniowieczu: barwiku do sukna urzecie farbiarskim (waid, tinctura sandix [33]) do farbowania sukna na kolory niebieski, zielony i czarny. Roślinę dostarczającą barwika uprawiano masowo we Francji, poza tym w całych Niemczech, szczególnie w Nadrenii i Turyngii. Ludność łużycka z pogranicznych terytoriów, jak okolic Lubina i Łukowa emigrowała na lato do Turyngii, gdzie praca polegała na uprawie, zbieraniu i suszeniu liści urzetu, mieleniu w młynach, później liście te zmielone szły w workach do miast celem poddania odpowiedniemu procesowi chemicznemu. Turyngia była centralnym punktem tego handlu, kierowała transporty „drogą królewską” na Zgorzelec i do Wrocławia. Zgorzelec, jak przedstawiono uprzednio, miał prawo składu na urzet z 1339 r., i przymus drogowy. Dalszym składem barwika była Świdnica, która miała prawo składu wcześniejsze niż Zgorzelec, bo z 1335 r. [34]. W późniejszych czasach, w XVI w. spotyka się urzet w niewielkich ilościach na wielu komorach celnych w Małopolsce i nadgranicznych powiatach Wielkopolski oraz w Poznaniu (dla wcześniejszego okresu brak źródeł [35]. Znaczną przeszkodę spowodowały wojny husyckie, lecz dopiero wojna 30-letnia była przyczyną ruiny firm zajmujących się tymi obrotami. Dom składowy na urzet (Waidhaus) w Zgorzelcu opustoszał, poza tym wprowadzenie na rynek światowy indyga spowodowało zaniechanie użycia urzetu.

    Innym towarem, którego obroty stanowiły najpoważniejszą pozycję na drogach na Śląsk i do Polski — było sukno. Obroty suknem zrazu niewielkie [36] wzrosły niepomiernie dopiero w II poł. XVI w. [37]. Główny bowiem import sukien w średniowieczu do Polski z Flandrii szedł innymi drogami. W XVI w. wzrósł import sukien średniej jakości, tańszych, wedle obliczeń historyków ubierały się w nie rzesze uboższej szlachty, mieszczanie i służba dworska. Zwłaszcza sukno „gierlickie” (ze Zgorzelca) spotyka się w XVI w. prawie na każdej komorze celnej, jest to najczęstszy gatunek notowany w Krakowie na cle [38]. Były też w użyciu sukna ćwikowskie (z Zwickau w Saksonii), miśnieńskie i gorzowskie (landsberskie) z pogranicza Brandenburgii. Sukno miśnieńskie zjawia się wpierw w 1542 r. na komorze poznańskiej, ale w niewielkich ilościach. Czwarte miejsce na komorze poznańskiej w 1553—4 r. co do ilości zajmuje sukno budziszyńskie, później zgorzeleckie i śląskie [39]. Sukna te szły transytem z Krakowa do Lublina i dalej na wschód, lub na płn. Węgry w małych ilościach — reszta zostawała w kraju. Jest rzeczą pewną, że duże cyfry sukien wrocławskich oznaczają w gruncie rzeczy produkcję dolno-śląską i miast łużyckich. Wrocław nie miał tak wielu sukienników, a tymczasem cech sukienników należał do najdawniejszych w każdym większym mieście górnołużyckim. W Lubiju w XV w. co 8-my dom mieszkał sukiennik, a pomiędzy schyłkiem XIV a połową XVI w. aż 24 sukienników zasiadało w radzie miejskiej [40]. Nie zawsze też wystarczała miejscowa wełna do sukien łużyckich i miśnieńskich — sprowadzano ją masowo i z Polski. Mianowicie w 1553—1554 r. na komorze poznańskiej spotyka się w obrotach zagranicznych kupców wełnę: do Budziszyna 1443 kamienie, Drezna 47 kam., Zgorzelca 1023 kam., Żytawy 351 kam. [41].

    O ile sukno było ważnym towarem dla schyłku średniowiecza i XVI w. w imporcie do Polski — o tyle w nowożytnych czasach rozwinęli Niemcy na terenie Łużyc ogromną produkcję płócien, analogicznie zresztą jak na Dolnym Śląsku [42]. Wsie, sposobem chałupniczym wyrabiały ogromne ilości nawet najcieńszych, wytwornych płócien, które wywożono we wszystkich kierunkach, także do Hiszpanii i Ameryki. Rozwój tej produkcji w ciągu XVIII w. dawał niewiarygodne dochody dworowi saskiemu a prowadził do największego jaki znają dzieje Łużyc ucisku bezrolnej ludności. Przy pracy akordowej kilkanaście godzin dziennie trwającej tkacz, czy prządka zaledwie mogli zarobić na życie — za to w 1801 r. wartość wywiezionych płócien osiągnęła 1 milion talarów! W dobie największego ucisku i nędzy w połowie XVIII w. tkacze łużyccy uciekali na Śląsk i do Czech mimo kontroli władz granicznych.

    Otóż i Polska korzystała w pewnej mierze z tej produkcji, przeważnie przez małych kupców i faktorów, wiele płócien kupowali też kupcy rosyjscy. W 1786 r. Polacy i Rosjanie tyle płócien zamówili w Gryfowie Śląskim, że koniecznym było uzupełnić dostawy łużycką produkcją. Handel płótnami z Polską doznał gwałtownego obniżenia w dobie rozbiorów, ale już w 1795 r. wzrósł niepomiernie, gdyż Polacy ułatwiali przemyt i handel wojskom rosyjskim. Dopiero ukazy z 1789 r. i 1804 r. zabraniające importu manufaktury do Rosji drogą lądową (celem podniesienia rękodzieła w kraju) skierowały chwilowo płótna łużyckie do portów w Lubece i w Rydze. Wnet jednak okazało się, że ta długa droga jest dla importu do Rosji zbyt kosztowna. Zresztą blokada kontynentalna zapoczątkowana na rozkaz Napoleona była ciosem dla produkcji płócien łużyckich. Po pokoju tylżyckim sytuacja handlowa nieco się poprawiła, po 1805 r. zaczął się ożywiać ruch handlowy w kierunku krajów zamorskich (Ameryki Płdn.), a w 1808 r. kupcy polscy i rosyjscy znów zaroili się na jarmarkach łużyckich miasteczek.

    Bardzo znaczne, ale i późne obroty zaznaczyły się w XVI w. bydłem rogatym, wołami [43] wyhodowanymi na rozległych pastwiskach Wołynia i Podola w majątkach szlacheckich na terenach wschodnich. Woły te pędzono w wielkich ilościach z Podola przez Małopolskę, Sandomierz, Lelów, Krzepice, celem był Budstedt w Turyngii. Inna droga wiodła przez Rzeszów, Ropczyce, Bochnię, Oświęcim z ominięciem Krakowa na Śląsk, przez Łużyce do Saksonii. W Turyngii zjeżdżali się w poł. XVI w. handlarze z Nadrenii, Prus, Pomorza. Brandenburgii. Od 1535 r. ceny na bydło spadły wskutek importu z Polski. Jarmark na woły w Brzegu odbywał się na Narodzenie N. P. Marii oraz na św. Jakuba, gdzie pobierano nieraz cło od 10 000 wołów; Świdnica miała targi na bydło na św. Galla (w 1582 r. płacono tam cło od 17195 wołów). Woły szły transytem przez Łużyce. Polska zaopatrywała również w XVI w. Saksonię w wieprze [44], te szły znów przeważnie przez komorę w Głogowie. W 1507 i 1508 pewną niewielką ilość bydła rogatego pędzono przez komorę celną poznańską do Słubic, Gubina i do Lipska [45].

    O ile bydło rogate było towarem przechodzącym transytem przez Łużyce, o tyle skóry wołowe, juchtowe, kozłowe , baranie, drobne skórki zwierząt futerkowych znajdowały nabywców w Budziszynie i Zgorzelcu [46]. W 1551 — 7092 szt. skór wołowych idzie do Budziszyna, duże ilości do Słubic, do Żytawy, skóry „ruskie” do Budziszyna. Wcześnie, w 1519—20 i w połowie XVI w. odbiorcami większej ilości dużych skór i drobnych skórek (futerek) były: Budziszyn, Zgorzelec, Żytawa [47]. Podobnie łój — brano chętnie w Budziszynie, Zgorzelcu i Lipsku dla celów przemysłowych, lecz w niewielkich ilościach (1519—20 [48]. Wśród produktów używanych w ówczesnym przemyśle ważny był wosk, który szedł na zachód w wielkich ilościach w latach 1533—34 i w 1536 r., przy czym najwyższe cyfry osiągnął wywóz do Wrocławia. Niewątpliwie przez Wrocław szedł wosk dalej na Łużyce. Największą ilość wywieźli w podanych latach kupcy krakowscy do Wrocławia, Słubic [49]. Poza tym wszelkie inne towary, surowce, półfabrykaty szły z Polski na Łużyce i dalej ale w znacznie mniejszych ilościach niż towary wyżej wymienione.

    Bardzo duże znaczenie w rozwoju handlu pomiędzy Polską a Łużycami miała wojna o skład wrocławski, jako czynnik hamujący. Rola Wrocławia w tym względzie była bardzo decydująca, gdyż od niego zależało jedno z dwu emporiów handlowych polskich zaangażowanych w handlu transytowym z zachodem: tj. Kraków. Poznań, jak widzieliśmy drugi i ważniejszy punkt przewozu towarów, posyłał kupców i towar przez Głogów, z Wrocławiem nie musiał się liczyć. Prawo składu Wrocławia uzyskane bardzo wcześnie, bo w 1247 r. [50] i sposób wykonywania tego prawa, powodowały, że skład był o charakterze bezwzględnym, a towary winny były jedynie za pośrednictwem wrocławian iść na wschód i na Węgry. Radzili sobie kupcy w ten sposób, że osiedlali się w Krakowie, przyjmowali tu prawo miejskie, a z nim wszelkie uprawnienia przysługujące kupiectwu krakowskiemu. Wtedy niejako w obrębie jednej rodziny (a takich rodzin było sporo) mogli kupcy prowadzić rozgałęzione stosunki handlowe w kierunku Węgier, Lwowa, Rusi, mogli swobodnie jeździć poza Wrocław, w razie potrzeby zawsze ktoś z rodziny mógł występować w charakterze obcego kupca, któremu niezależnie od wojny handlowej wolno było towar z Polski wywieźć, byle zapłacił cło. Ta właśnie ostatnia okoliczność uwydatnia ważność studiów nad poszczególnymi rodzinami krakowsko-wrocławskimi, oraz poznańskimi, gdyż one w pewnych okresach czasu decydowały o wymianie i handlu zagranicznym. Mimo, iż wojna handlowa z Wrocławiem trwała z przerwami około 100 lat, handel nigdy nie był w zupełności zahamowany, właśnie dzięki inicjatywie kupców, którzy mieli we wszystkich centrach handlowych swoich krewnych. Koczy ustala na połowę XV w. początek zdecydowanej walki, polegającej na odcięciu wrocławianom drogi na Ruś i Litwę i powstrzymaniu kupców polskich od udawania się na jarmarki wrocławskie [51]. Zwraca on również uwagę na liczne zjazdy kupców z miast górno-łużyckich na jarmarki poznańskie i na upadający zwolna autorytet Wrocławia w ciągu w. XV. Wrocław bronił się jednak, zawierając w 1507 r. tzw. umowę berlińską [52] z Brandenburgią co do ustanowienia bezwzględnych składów w Słubicach i u siebie dla wszystkich kupców. Choć umowa ta (zatwierdzona w 1511 r. a uprzednio uznana przez Władysława Jagiellończyka, króla Czech i Węgier) była w najwyższym stopniu szkodliwa dla handlu polskiego i niemieckiego — jest rzeczą charakterystyczną, kto na nią wpierw zareagował. Oto miasta śląskie i łużyckie pod przewodnictwem Zgorzelca! Głogów stał się teraz punktem najznaczniejszego ruchu handlowego ku Polsce.

    Walka o skład wrocławski pomiędzy 1511 a 1515 r. przybrała specjalnie ostre formy i musiała wpłynąć na znaczne zmniejszenie obrotów handlowych przez Śląsk. Zubożyła ona Wrocław, skończyła się zwycięstwem Polski. W kilka lat później zaczęła się nowa wojna handlowa, tym razem zamknięcie granicy było spowodowane fałszywą monetą świdnicką. W 1521—22r. były ponowione zakazy eksportu na Śląsk i do Marchii na lat 10. Wtedy to, w różnych fazach zamknięcia drogi kupcowi polskiemu na zachód ustanowiono jarmarki na woły w Śremie, w Krzepicach — a na Śląsku ustaliły się jarmarki w Brzegu, w Nysie i Świdnicy, by kupiec krajowy nie jeździł do Saksonii. Były to jarmarki szczególnie na bydło rogate.

    Jak daleko docierał towar z Łużyc przez Polskę wieziony? Jedynym towarem, który docierał najdalej na wschód — było sukno zgorzeleckie w dwu rodzajach, które szczególnie kupowano w Wilnie i Brześciu Litewskim [53]. Zamówienia, wypłaty itp. uskuteczniano na jarmarkach poznańskich. Krótkotrwały był zakaz przywozu sukna ze Zgorzelca w pocz. XVI w. zresztą nawet w czasie wojny handlowej z Wrocławiem zgorzeliczanie mogli przywozić sukna do Polski i na Węgry. Wraz z suknem zgorzeleckim docierało do Wilna i miśnieńskie przez Poznań. Towarzyszył temu transytowi duży napływ sukien zwykłych śląskich, które tymi samymi drogami też na wschód dochodziły. Koczy zaznacza jednak, że za sukna śląskie i miśnieńskie oraz łużyckie — szła wełna wielkopolska za granicę do wytwórców wspomnianych sukien [54]. Gospodarka tą wełną była szczególnie nieroztropna, gdyż wywóz dziewięciokrotnie przewyższał obroty wewnętrzne i spowodował brak na polskim rynku wełny na sukna. Szczególnie Dolny Śląsk, Łużyce i Czechy pracowały polską wełną [55]. Dowód, że sukna zgorzeleckie szły na Węgry — mamy np. w dwu regestrach cła starego na małej komorze małopolskiej w Krośnie [56] — ale przede wszystkim w ogromnym materiale zestawionym na tablicach u Rybarskiego. Płótna łużyckie szły w XVIII w. do Rosji, poza tym docierały aż do kontynentu amerykańskiego. Wino gubińskie w XV w. docierało tylko do Szczecina i Gdańska. Po wojnie 30-letniej hodowla wina w tamtych stronach zupełnie zniszczała. Polska tych win nie potrzebowała, mając ogromny import win węgierskich.

    Resumując: Przejściowe położenie Łużyc Górnych i Dolnych niezmiernie się przyczyniło do wzbogacenia miast łużyckich na handlu transytowym. Transyt ów wyraża się ogromną rozmaitością towarów: surowców, fabrykatów, ale głównie surowców i bydła z Polski — oraz dość ograniczonymi pozycjami w towarze przywożonym do Polski. Kto się bogacił na tych obrotach? Bez wątpienia najwięcej niemieckie i zniemczone kupiectwo, czego dowodem wzrost i znaczenie Zgorzelca. Kupiec wrocławski jeździł sam (za wyjątkiem najzamożniejszych) — kupiec polski wysyłał często faktora. Szczególnie faktorami posługiwała się szlachta wysyłająca woły za granicę. Poza odgórną warstwą wielkich kupców, kapitalistów, patrycjuszy miast Wrocławia, Zgorzelca i in. całe rzesze Polaków stykały się przy tym handlu z Łużyczanami. Są to właśnie owi przewoźnicy, faktorzy, słudzy, pilnowacze bydła, których imiona zaledwie przechowały polskie regestry celne, czy księgi sądowe miast łużyckich. Jeszcze mniej wiemy o ludności łużyckiej, która stykała się z Polakami. Wszak Łużyczanie już od dawna byli zepchnięci do najniższych warstw społecznych, bądź jako chłopi na roli (wolni i niewolni) bądź jako najubożsi rzemieślnicy po miastach. Nigdy nie ciągnęli korzyści z wielkiego handlu przez ich kraj. A przecież w ręku jednych i drugich był faktycznie transport, ciężki, nieraz niebezpieczny, grożący obrabowaniem, czy utratą życia. I wcześniej w dobie nowożytnej a nawet najnowszej powstał polski średni stan kupiecki, ruchliwy i obrotny, który będzie usiłował dotrzeć za granicę — niż na Łużycach, gdzie nawet o wytworzenie rodzimego stanu kupieckiego było trudno. To też nie powstał on na Łużycach wcześniej, jak w II połowie XIX wieku. Ludność, nawet po otrzymaniu ulg od rządów pruskiego i saskiego nie potrafiła wytworzyć silnej warstwy mieszczańskiej, pozostając wciąż na roli i przy warsztacie chałupniczym, czy wreszcie w fabrykach. Zresztą i konkurencja z kupcem niemieckim nie była możliwa. Drobne kupiectwo łużyckie mogło się dźwigać dopiero drogą zrzeszeń, w zaczątkach spółdzielczości i związków, podobnie, jak inne mniejszości pod rządami niemieckimi. Stąd drogi i kontakty handlowe polsko-śląsko-łużyckie w dobie najnowszej rozeszły się w przeciwnych kierunkach nie tylko wskutek wielkich zmian politycznych, ale nowych metod polityki handlowej Rzeszy, która umiała zamknąć granice i uniemożliwić obopólne kontakty.

[1] Mundt H., Die Heer u. Handelsstrassen d. Mark Brandenburg v. Zeitalter d. Kolonisation bis zum Ende des XVIII Jahrh. Breslau 1932, str. 43.

[2] Seeliger E., Geschichte d. Stadt Löbau u. ihrer Umgebung... (N. Laus, Mag. t. 97, 1921), str. 98.

[3] Schönwälder dr, Die hohe Landstrasse durch die Oberlausitz im Mittelalter (N. Laus. Marg. t. 56, 1880).

[4] Mundt, op. cit., str. 42.

[5] Tamże, str. 43.

[6] Mundt, op. cit. Str. 43.

[7] Tamże.

[8] Codex dipl. Silesiae t. 17, str. 1.

[9] Cod. dipl. Maioris Poloniae t. I, nr 237. Ustanowiona wtedy taryfa celna obejmowała głównie sukna, płótna, ryby, wino.

[10] Deutsches Städtebuch, wyd. E. Keyser t. I (Nordostdeutschland), 1939, v. pod Guben.

[11] Por. w N. Laus. Mag. t. 22.

[12] Koczy L., Handel Poznania do poł. wieku XVI, Poznań 1930, str. 201.

[13] Tamże, str. 206 wspomina zjazd we Wschowie 18 IV 1512 i unormowanie stosunków handlowych pomiędzy Poznaniem a Lipskiem, z wyznaczeniem drogi przez Głogów.

[14] Tamże, rozdz. VII. Niechętnie to widzieli kupcy ze Słubic i Wrocławia: por. list rady Słubic (Frankfurtu) do rady m. Wrocławia z 1511 r., by wrocławianie uważali na drogach, gdyż zgorzeliczanie dają znać o ruchu towarowym skierowanym na Głogów. Kupcy jadą tamtędy na jarmark gnieźnieński (Mosbach A., Przyczynki do dziejów Polski z archiwum m. Wrocławia. Str. 124).

[15] Koczy L., op. cit. str. 16. Kupcy omijali trakt na Kalisz jako znacznie dłuższy.

[16] Tamże, str. 202.

[17] Tamże, str. 202.

[18] Por. Scheltz Th., Gesammt-Geschichte der Ober- u. Nieder-Lausitz t. I, Halle 1847, str. 547 co do rozbieżności tych dwu dat.

[19] Ober-Laus. Urkunden Verzeichniss t. I, nr 219, str. 40.
[Verzeichniss Oberlausizischer Urkunden]
https://books.google.pl/books?id=gxoEAAAAYAAJ&pg=RA2-PA61&lpg=RA2-PA61&dq=Ober-Oberlausitz+Urkunden+Verzeichniss&source=bl&ots=3Hpvic6tiP&sig=ACfU3U1XQFrlIGUYMnqBfbDhBeBlhXp8DA&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwjEzuHNsabyAhWPtYsKHbzdDmAQ6AF6BAgGEAM#v=onepage&q=wayt&f=false

[20] Tamże, str. 42.

[21] Seeliger, Gesch. d. Stadt Löbau... str. 116.

[22] Podaje Scheltz, op. cit. t. I, str. 567 nie cytując dokumentu.

[23] Worbs J. G., Inventarium dipl. Lusatiae infer., 1834, nr 364.

[24] Koehler G., Codex dipl. Lusatiae superioris t. I, 1856, str. 330—1.

[25] Koehler G., Cod. dipl. Lusatiae super. I, str. 377—9. Główny akt był wydany w języku niemieckim.

[26] Por. Scheltz Th., Gesammt-Gesch. d. Ober- u. Nieder-Lausitz, t. I, str. 568.

[27] Jecht R., Geschichte d. Stadt Görlitz, Görlitz 1926, t. I, str. 279.

[28] Por. Adelmach: Bekentnisse von Strassenplackern aus Oberlausitzer Geschichtsquellen 1457—1513, Görlitz 1909; dr Arras Paul, Bautzener Bekentnisse in d. Jahren 1457—1479, wedle księgi sądowej w arch. m. Budziszyna. Seeliger E. A., Görlitzer Bekentnissbuch aus d. J. 1466—89, na str. 86 notuje obrabowanie 4 wozów z Frankfurtu do Polski jadących w 1483 r. W świetle tego opracowania uwydatnia się bardzo duży ruch handlowy ze Śląskiem, na Bolesławiec, Szprotawę. Jecht R.: Görlitzer Adelmach aus d. Jahren 1498—1513; str. 144 opisuje stosunki z r. 1506 koło Przewozu.

[29] Jecht R., Görlitzer Adelmach... str. 144.

[30] Rybarski R., Handel i polityka handlowa Polski w XVI stuleciu, Poznań 1928, t. I, str. 129.
https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/335104/edition/316639/content

[31] Tamże. Koczy L., Handel Poznania... str. 306 i nast. nieco inaczej przedstawia te sprawy. Twierdzi on, że do początku XVI w. sól lüneburska przez Frankfurt (Słubice) przewożona, używana była w całej Wielkopolsce. Natomiast sól hallską przestano dowozić do Polski i droga Gubin—Poznań w końcu XV w. opustoszała.

[32] Rybarski R., Handel... t. II, str. 78.
https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/336588/edition/318057/content

[33] Jecht H. [w oryginale błędnie R.], Beiträge zur Geschichte des ostdeutschen Waidhandels u. Tuchmachergewerbes (N. Laus. Mag. t. 99), str. 60 i nast.

[34] Cod. dipl. Silesiae t. VIII, str. 16 i nast. https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/501639/edition/470238/content
[str. 16 i następne książki czyli 70 str. pdfa; jest to statut sukienników świdnickich, spisany odmianą staroniemieckiego, w którym 8 punktów na 37 dotyczy weytu, o czym przeczytać można w rozdziale Isatis Tinctoria w II tomie Kredytu i wojny Gabriela Maciejewskiego].
[Jeszcze dla porównania: waid — der waid wurde im mittelalter an vielen orten Deutschlands, besonders in Thüringen (Erfurt) und am Niederrhein (pol. w średniowieczu urzet był uprawiany w wielu częściach Niemiec, zwłaszcza w Turyngii (Erfurt) i nad Dolnym Renem)]

[35] Rybarski R., op. cit. t. II, tablice. Koczy L., Handel Poznania... str. 216 identyfikuje urzet z naszym „sziwidłem” [siwidło brzmi fantastycznie] wywożonym do Gdańska z lasów na pograniczu Litwy — nie wiadomo czy słusznie.

[36] Kutrzeba Stan., Handel Krakowa w wiekach śr. (odb. z Rozpraw PAU wydz. hist.-fil. t. 44), str. 84—5 daje najwcześniejszą wiadomość z 1404 r. o suknie zgorzeleckim przywożonym do Krakowa, wspomina też o uzyskaniu pozwolenia na handel z Miśnią w latach 1404—1410 (str. 88).

[37] Rybarski R., op. cit. t. I, str. 169.

[38] W Zgorzelcu istniał niedaleko mostu na Nysie stary folusz sukienniczy, od 1595 r. kilkakrotnie przebudowywany. (Jecht R., Geschichte d. Stadt Görlitz t. II, str. 732, 736). — Regesty cła starego dla komory krakowskiej zachowały się od r. 1589 w Archiwum Aktów Dawnych m. Krakowa, rkp. nra: 2115—2121 dla końca XVI w.

[39] Rybarski R., op. cit. t. I, str. 169.

[40] Seeliger E., Gesch. d. Stadt Löbau... str. 145.

[41] Rybarski R., op. cit. t. II, str. 73.

[42] Westernhagen W., Leinwandmanufaktur u. Leinwandhandel d. Oberlausitz in der II Hälfte des XVIII Jahrh. (N. Laus. Mag. t. 109). Podobne stosunki panowały i w Dolnych Łużycach, choć tam płóciennictwo było nieco słabiej rozwinięte.

[43] Rybarski R., op. cit. t. I, str. 62 i nast.

[44] Tamże, str. 73.

[45] Tamże, t. II, str. 48.

[46] Tamże, t. II, str. 101 (1585 r.).

[47] Rybarski R., op. cit. t. II, str. 50—53.

[48] Tamże, t. II, str. 64—65. Por. też Koczy L., op. cit. str. 221.

[49] Rybarski, op. cit. t. II, tablice.

[50] Omawia dokładnie Kutrzeba St., Handel Krakowa... str. 73.

[51] Koczy L., Związki handlowe Wrocławia z Polską do końca XVI w., Katowice 1936, str. 20. Wiele szczegółów nieznanych z literatury niemieckiej, nieuwzględnionych w literaturze polskiej przytacza z lat 1504—1506 Nowogrodzki St., Rządy Zygmunta Jagiellończyka na Śląsku i Łużycach. Kraków 1937 w rozdz. V.

[52] Tamże, str. 21 i nast.

[53] Koczy L., Handel Poznania... str. 291—2. Sukno zgorzeleckie brano też dla potrzeb dworu królewskiego.

[54] Tamże, str. 294.

[55] Tamże, str. 360.

[56] Warszawa, Archiwum Skarbowe (Ask) rkp. XIII 13 z lat 1551—52 i Ask XIII 16 z lat 1553—54. Wykazują one bardzo małe obroty na Węgry, ale i pograniczna komora celna w Krośnie była niewielka. W Ask XIII 13 fol. 115—116 jest wykazanych 35 „bali” sukna „gorlickiego” przy znacznie mniejszej liczbie innych nieoznaczonych sukien. W Ask XIII 16 są dane o wywozie sukien zgorzeleckich przez Krosno i Biecz, pograniczne komory Węgier.



tagi: śląsk  handel  francja  wrocław  tkacze  świdnica  weyt  waidhaus  waid  turyngia  zgorzelec  urzet  sandix  siwidło  sziwidło  isatis 

umami
11 sierpnia 2021 10:25
15     1281    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

smieciu @umami
11 sierpnia 2021 22:26

Ciekawe ale dużo ciekawsze byłoby z wyjaśnieniem kto w danym okresie trzymał łapę na Turyngii, Łużycach itp. Mi się nie chce tego sprawdzać ale pewnie sporo by wniosło do informacji o tych wojnach handlowych, prawach składu, blokowaniu rynku czy bandach rozbójczniczych, które zdają się w jakiś sposób kontynuować dzieło husytów.

zaloguj się by móc komentować

umami @smieciu 11 sierpnia 2021 22:26
11 sierpnia 2021 22:43

To byłby potrzebny ktoś, kto zna staroniemiecki i łacinę, bo pewnie dałoby się coś wyłuskać.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @umami 11 sierpnia 2021 22:43
11 sierpnia 2021 23:02

Raczej miałem na myśli coś prostego. W stylu że Śląsk należał do Habsburgów itp. Niekoniecznie jest dla mnie ważne jakie tam nazwiska kręciły danym księstwem pod spodem, choć dzięki temu można pewnie byłoby zbudować ciekawą siatkę powiązań. Ale już sama informacja że ci zbójnicy gromadzili się w miejscach pod panowaniem takich  a nie innych ludzi sporo by wniosła. Kto z kim trzymał przeciw komu. Te wojenki handlowe mogłyby sporo dopowiedzieć o widocznej wyżej polityce. Ale niestety nie można tego tekstu połączyć z tą polityką gdyż brakuje tej informacji. Oczywiście można sobie samemu doszukać kto jakim terenem rządził politycznie ale zwyczajnie się nie chce :) Fajniej byłoby mieć to odrazu wyłożone w tekscie.

Ale i tak jeśli te Łużyce czy Turyngia wyjdą przy innej okazji to można będzie tu wrócić i porównać.

zaloguj się by móc komentować


umami @umami 11 sierpnia 2021 23:06
11 sierpnia 2021 23:10

i angielską
https://en.wikipedia.org/wiki/Erfurt
W niemieckiej nie ma słowa o urzecie.

zaloguj się by móc komentować

umami @umami
11 sierpnia 2021 23:23

A to pewnie rozbawi wszystkich - erfurter blau


https://erfurterblau.de/portfolio_page/gesichtsmasken/

zaloguj się by móc komentować

smieciu @umami
11 sierpnia 2021 23:33

Czytnąłem polską i angielską. W sumie ciekawe bo nie wyczytałem kto właściwie zarządzał tym biznesem :) Wnioskuję isnienie ważnych półtajnych ludków w stylu Fuggerów gdyż nieprawdopodobne wydaje się stworzenie takiego ważnego centrum przez zwykłych kolesi a jeszcze mniej utrzymywanie go w stanie niezależności. Biznes ten tak czy owak był chyba podporą cesarzy. Dopóki nie pojawił się tam protestantyzm.

Nie słyszy się o Erfurcie, Turyngii za wiele a przecież niemożliwe by ktoś nie chciał położyć łapy na takim biznesie. Z tekstu wyżej wynika że Erfurt starał stać się takim hubem przemysłowo handlowym. A jakieś tam ludki próbowały się podessać lub ewentualnie trochę blokować dostęp do niego.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @umami
11 sierpnia 2021 23:37

Do tagów dodałbym: kupiec.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @umami 11 sierpnia 2021 23:23
11 sierpnia 2021 23:38

Mi się jednak dzisiaj te czyste indygo z tandetą kojarzy. Być może to sprawka późniejszych czasów, kiedy indygo, to z indygo, stało się łatwo dostępne. Barwa dla mas. I żołnierzy. Choc kiedyś pewnie było inaczej. Warto byłoby przeanalizować różne obrazy, malowane w danej epoce. Kto w jakie kolory się ubierał. Aczkolwiek trzeba pamiętać oczywiście że niebieski jest potrzebny też by uzyskać inne barwy.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @smieciu 11 sierpnia 2021 23:38
11 sierpnia 2021 23:42

Niebieski odstrasza (?) owady.

Podobno.

Ciekawe dlaczego ?

zaloguj się by móc komentować

umami @smieciu 11 sierpnia 2021 23:02
12 sierpnia 2021 00:01

piszą jeszcze tak:

Erfurt i waid — historia sukcesu

Handel waidem ukształtował życie gospodarcze Turyngii w XIII—XVI wieku. Ściśle z tym związany był rozwój tkactwa i handlu suknem, który dał wielu ludziom pracę, zarobki i dobrobyt. W tym czasie Erfurt stał się tak bogaty dzięki produkcji wyrobów barwionych na niebiesko, że w 1392 r. założono nawet uniwersytet, jeden z najstarszych uniwersytetów w Niemczech. Rolnicy w około 300 wioskach Turyngii zajmowali się uprawą waidu. Na Erfurt Anger – niegdyś Weydtmarkt – kupcy sprzedawali swoje waidowe kule (Waidballen) przez cztery stulecia. Erfurter Waidmarkt był największym rynkiem waidu w Europie Środkowej. Każdy, kto chciał tu handlować tą rośliną, musiał być obywatelem miasta. Kilka domów na starym mieście przypomina epokę urzetu: dzisiejszyTeatr Waidspeicher, domy Zum Roten OchsenZum Breiten HerdZum Großer Paradies und EselZur Windmühle i Zum Stockfisch; również nazwy ulic, takie jak WaidmühlenwegFärberwaidweg lub An der Waidwasher.

Początek historii waidu leży w kulturze egipskiej. Wynika to z pierwszych pisemnych dokumentów, które zostały napisane na temat tej rośliny; na przykład przepisy na farbowanie tkanin na niebiesko świeżymi liśćmi urzetu. Roślina była bardzo dobrze znana w obszarze śródziemnomorskim. W Turyngii pochodzenie uprawy i użytkowania urzetu można datować na około 800 r. n.e. Karol Wielki wspomniał w dokumencie o dobrych właściwościach glebowych dorzecza Erfurtu, a co za tym idzie o możliwości sadzenia tam w dużych ilościach rośliny barwiącej waidu.

Dziś do Erfurtu powrócił „Błękitny Cud”. Po ponad 500 latach w mojej małej fabryce można zobaczyć autentyczny niebieski kolor Isatis Tinctoria.
https://erfurterblau.de/erfurt-waid/

Właścicielka strony pochodzi z Genui. Rosanna Minelli.


Urodziłam się w Genui, mieście portowym w Ligurii, położonym pomiędzy górami a morzem, pomiędzy słynną Toskanią a rozległą dziką Prowansją. Moje życie jako konserwatora zabytków jest związane z miastami Rzym i Lozanna, Bernem i Bazyleą, Fryburgiem, Neuschatel i Genewą, Monachium i Chiemsee, Hohenschwangau, Freising, Frankfurtem, Görlitz, Naumburgiem, a od 1993 roku w Turyngii: Gothą, Eisenach, Weimarem, Erfurtem.

Od 20 lat pracuję jako konserwator malarstwa ściennego i na płótnie. Dziś mieszkam w Erfurcie, gdzie od jedenastu lat prowadzę warsztat artystyczno-konserwatorski — nieco inną farbiarnię.

Genua i Erfurt — dwa stare miasta, które łączy nie tylko tradycje handlowe, ale także kolor NIEBIESKI, pozyskiwany z urzetu (Isatis Tinctoria). Od kilku lat towarzyszę moim włoskim rodakom w Erfurcie jako przewodnik miejski i zgłębiam historię miasta i jego znaczenie w związku z szczególnie popularnym w średniowieczu urzetem.

Od kilku lat pracuję również jako niezależny wykładowca historii techniki malarskiej i teorii koloru w Europejskim Centrum Szkoleniowym Kamieniarstwa i Rzeźby w Kamieniu w Wunsiedel, a czasami także w innych szkołach.

[nie wiem, czy to dobrze przetłumaczone]

zaloguj się by móc komentować



umami @umami
12 sierpnia 2021 09:10

Jeszcze jedna ciekawa koincydencja, pod hasłem https://de.wikipedia.org/wiki/Färberwaid, wymieniony jest artykuł Haralda Palanda: Blau – Isatis, die Madonna, Anilin, der Himmel und Blue Jeans. Niestety nie znalazłem go w sieci ale tłumaczy sie to na: Niebieski - Isatis, Madonna, Anilina, niebo i niebieskie dżinsy. Czyli historia zastosowania rośliny w pigułce. Artykuł ukazał się w Praxis der Naturwissenschaften – Chemie in der Schule. Band 60, Nr. 6, 2011, S. 26–29, Aulis Verlag 2011. Praktyka nauk przyrodniczych – chemia w szkole.

No ale co robi tu Anilina? Niedawno w komentarzach pojawiło się to słowo NIL.

Niemiecki DWDS podaje tak:
„do anil (port.) ‘Indigoblau’ [niebieski indygo] < an‑nīl (arab.) (النيل) ‘Indigopflanze’ [roślina Idygo]< nī́laḥ (altindisch.[górnoindyjski]) ‘dunkelblau’ [ciemny błękit]”
https://www.dwds.de/wb/Anilin

Jest to efekt syntetyzacji indygo.
Anilina po raz pierwszy została zsyntetyzowana w 1826 roku poprzez suchą destylację indygo. Badania nad chemicznymi własnościami aniliny odegrały dużą rolę w rozwoju syntez organicznych, zwłaszcza w dziedzinie barwników.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Anilina

Niemiecki chemik Adolf von Baeyer opracował syntezę indygo od 1870 roku. Od 1897 r. sztuczne indygo było produkowane komercyjnie przez BASF. W 1905 von Baeyer otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii.
http://scottyscout.com/thueringen/erfurter-blau-faerberwaid/

Anilina ma szerokie zastosowanie:
— w przemyśle chemicznym, farmaceutycznym, barwnikarskim, gumowym
— przy wytwarzaniu materiałów wybuchowych
— jako paliwo rakietowe


W przyrodzie nic nie ginie. A indygo uprawia się dzisiaj w Brazylii i Salwadorze.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @umami 12 sierpnia 2021 09:10
12 sierpnia 2021 11:10

Jak to się wszystko ładnie wiąże :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować