-

umami

Kłopoty z Batorym

Przeglądałem londyńskie Wiadomości i trafiłem na recenzję książki „Czy królobójstwo?” Hermana Zdzisława Scheuringa. Zanim jednak ją przeczytałem zapoznałem się z korespondencją między żoną autora książki, Zofią Scheuring, a recenzentem Fryderykiem Goldschlagiem.
Wydało mi się to wszystko ciekawe, więc wklejam. Proponuję na początek zapoznać się z krótkim biogramem Fryderyka Goldschlaga. Niestety, nie dowiemy się z niego, skąd u tego lekarza tyle uprzedzeń. Nie mógł się ich nabawić w czasie wojny, bo przed jej wybuchem wyjechał szczęśliwie do Australii a po wojnie postanowił osiedlić się w Londynie.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fryderyk_Goldschlag



    FRYDERYK GOLDSCHLAG — KŁOPOTY Z BATORYM

    Wiadomości nr 45 (1075), Londyn, 6 listopada 1966 
    http://www.kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=6042&from=publication

 
    PRZECZYTAŁEM jedną z najdziwniejszych książek, jakie nawinęły mi się w ciągu mego długiego życia: „Czy królobójstwo?”. Autor: dr Herman Zdzisław Scheuring, niedawno zmarły lekarz emigracyjny w Londynie. 
    Zachęcił mnie do tego gen. Marian Kukiel, więc jemu zawdzięczam wzbogacenie swej ubogiej wiedzy historycznej i zapoznanie się z ciekawym typem umysłowości autora.
    Książka — pisała już o niej Zofia Kozarynowa w nr 1061 „Wiadomości” [tę recenzję już kiedyś wklejałem tutaj] — jest ze wszech miar godna czytania. Polecam ją jak najgoręcej. Przytłacza bogactwem materiału, zaskakuje najodważniejszymi asocjacjami, przeraża śmiałością wniosków. Ale trzyma na uwięzi czytelnika jak najbardziej sensacyjny film. 
    ***
    Kolegę Scheuringa znałem we Lwowie za czasów jego asystentury na klinice chorób wewnętrznych. Cieszył się doskonałą opinią sumiennego lekarza. Jakby inaczej? Surowy szef nie zniósłby innego: prof. Rencki [https://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Rencki] był bardzo pedantyczny, bardzo wymagający. Liczyło się u niego jedynie „mędrca szkiełko i oko”. „Wiara i czucie” nie zastępowały stetoskopu, elektrokardiogramu lub aparatu röntgenowskiego. Dr Scheuring odbiegł daleko od nauk swego mistrza. 
    ***
    Istnieje typ genialnego, intuicyjnego lekarza. Znałem takiego. Zaledwie wszedł do pokoju, zanim wziął za puls chorego już miał rozpoznanie. Był to skromny praktyk na głuchej, galicyjskiej prowincji, zawsze jednak gotowy do rewizji rozpoznania, jeśli przebieg lub następowe badania wykazały omyłkę. Ale biada, jeśli takie potknięcie przytrafia się autorytetowi. Nie tylko nie przyzna się do błędu ale nagnie wszystkie fakty, wynik badań i historię choroby do podbudowania swej zachwianej diagnozy. Dr Scheuring, w każdej konfrontacji z nowo wyłaniającą się sytuacją lub w każdym starciu z odmiennym zdaniem, chce mieć rację, niczym nie zachwianą rację. Aż złość chwyta na tę nieomylność historyka i chęć rzucenia pytania: a gdzie przyrodniczy sceptycyzm? 
    ***
    Żaden twórczy artysta nie wie co dzieje się w jego podświadomości. Przystępuje do dzieła bez uświadomienia sobie, dlaczego wybrał ten a nie inny temat. Jeśli pobieżnie sądzić lub raczej bawić się w odgadywanie, to autorowi musiały się śnić w młodości sny o „szpadzie i potędze”, potężna, od morza do morza Polska, zwarty, silny, zdyscyplinowany naród. Mocarstwowość i zwycięski pochód katolicyzmu, nie tego spod znaku Jana XXIII czy Pawła VI ale Grzegorza XIII i Sykstusa V. Kto w przeszłości symbolizował podobną dynamikę, kto raz jeszcze rozjaśnił meteorowym błyskiem pojagielloński zmierzch? Właśnie Stefan Batory!
    *** 
    Nie śpiewano mu w kołysce, że wstąpi na tron Jagiellonów. Ani rodzinne koligacje, ani pierwsze kroki w administracji swego Turkom i Austrii lenniczo podległego Siedmiogrodu, ani w dyplomacji, nie wskazywały na niego jako przyszłego pomazańca. Zanim zjawił się na sejmie elekcyjnym, już ogłoszono królem arcyksięcia Maksymiliana, popieranego przez papieża. Innym poważnym kandydatem był Fiodor, syn Iwana Groźnego. Polska miała w czym wybierać. Batorego wypchnął — wstyd może wyznać — warchoł i banita Samuel Zborowski, a wynieśli wpływowi heretycy w Kole Rycerskim i w senacie. Dyplomatyczne intrygi Porty, kierującej się radą portugalskiego Żyda Józefa don Nasi, nie były również bez znaczenia. Tego Żyda wspomina autor wielokrotnie, niezbyt pochlebnie i wdzięcznie. 
    *** 
    Wybór Batorego nie był żadnym aktem prawnym. Właściwie sam się wybrał drogą lekkiego zamachu stanu. Węgierska piechota wpłynęła decydująco na wahających się jeszcze magnatów a przede wszystkim na prymasa Uchańskiego. Zdaniem Scheuringa wybór króla i jego dalsza kariera nie były zasługą narodu „lecz tylko i wyłącznie — nie tylko nie docenionej, lecz nawet dotychczas jeszcze nie dostrzeżonej” Łaski Bożej. 
    Takie postawienie kwestii zwalnia czytelnika od łamania sobie głowy nad wieloma zagadkami. Pytanie, jedynie, czy zadowoli bardziej ortodoksyjnych historyków. 
    *** 
    Najsceptyczniejszy jednak czytelnik, przechodząc przez rozdziały „reformacja”, „protestantyzm”, „wolnomularstwo” a potem przez opisy wojen i polityki zagranicznej, uwierzy że chyba nadczłowiek przy pomocy kilku archaniołów mógł wybrnąć z tego chaosu, tej anarchii, tej walki wszystkich przeciw wszystkim, z tego skąpstwa i małostkowości sejmów, niechęci lub wręcz wrogości papieża, i ze spisków, których ofiarą stał się młody, niedoświadczony wojewoda siedmiogrodzki. Spisków, o zasięgu i tak fantastycznej organizacji, że dzisiaj, przy czytaniu, stają włosy dębem na głowie.
    ***
    Co mnie szczególnie gniewa i w czym dopatruję się sadyzmu, to pomysł elektorów, by młodemu królowi wpakować do łożnicy stare pudło, Annę Jagiellonkę. Liczyła wówczas chyba piąty krzyżyk, więc względy dynastyczne nie mogły przemawiać. A zresztą tron był elekcyjny. Więc cui bono? Jeszcze jedna kłoda na jego i tak ciernistej drodze.
    Po 10 latach panowania, wielce chmurnego ale wspaniale górnego, w chwili szczególnie ważnej, król umiera po 6-dniowej chorobie, 12 grudnia 1586. „Łamiąc i grzebiąc wszystko” lamentuje Scheuring. „Czy w tych okolicznościach można bez powodu i bez dowodów odrzucić tezę że król Stefan został otruty?!” — pyta autor.
    ***
    Stanowczo nie można i nie należy. Tylko przywykli do angielskiego wymiaru sprawiedliwości nie uważamy oskarżonego za zasądzonego. Ta różnica zaciera się czasem oskarżycielowi Scheuringowi, ze szkodą dla bardzo misternie zbudowanego łańcucha dowodowego. Że pewne ogniwa zdradzają pierwotną wadę, w innych widoczne są skazy i pęknięcia, nie powinno nikogo odstraszyć od dokładnego przestudiowania całości. Ja, osobiście, posuwając się, krok za krokiem, za przewodnikiem sadzam na ławie oskarżonych:
    1) strategów frontu czy skrzydła północno-zachodniego, t.j. Anglię z królową Elżbietą i z lordem Burleighem [Burghley — https://pl.wikipedia.org/wiki/William_Cecil] na czele. 
    2) przedstawicieli frontu południowo-wschodniego, t.j. Turcję, inspirowaną przez Żyda Józefa don Nasi; 
    3) skrzydło północno-wschodnie, t.j. Moskwę. 
    Scheuring pisze o przygotowującym się ataku tych trzech potęg na Kościół. Zapewne ma na myśli przedmurze czy wyspę tego zagrożonego Kościoła w geopolitycznej postaci Polski Batorego.
    Tak więc wyglądała sytuacja polityczno-dyplomatyczna. Właściwymi jednak trucicielami byli dwaj na katolicyzm nawróceni heretycy, cudzoziemscy lekarze, Anglik dr Dee, związany z Bractwem Różokrzyżowców (masonami), okultystycznym i kabalistycznym, w wolnych chwilach trucicielskim sprzysiężeniem, i awanturnik polsko-węgierski, faworyt dworu angielskiego, Olbracht Łaski, słynny na całą Europę łowca posagowy, cieszący się szczególnymi względami Batorego. Łaski, między jednym ożenkiem a drugim, trudnił się również podejrzanymi praktykami, jak magia czy alchemia. Takie występne indywidua kręciły się koło niebacznego króla lub były obecne w czasie jego śmiertelnej choroby. Takim ludziom można każdą zbrodnię przypisać, więc Scheuring nie ma powodu ich oszczędzać. 
    ***
    Nie tylko otruli ale postarali się dzięki „istnieniu tajnej organizacji o oczyszczenie archiwów i konfiskatę źródłowych dzieł historycznych lub też fałszowanie historycznych dokumentów, odnoszących się do tego zagadnienia”.
    Zrozumiałe stąd trudności dla każdego historyka nie wyłączając kolegi Scheuringa. Niemniej jednak przytacza w rozdziale dziesiątym aż trzynaście „poszlak”, potwierdzających, jego zdaniem, w całej pełni oskarżenie. Posłuchajmy jednak rzeczoznawców.
    Wielka bieda z nimi, zwłaszcza z lekarzami. W krajach anglosaskich zeznają rzeczoznawcy oskarżenia i obrony, często sprzecznie. Scheuring ma bardzo niewdzięczne zadanie, bo fachowcy stają solidarną ławą przeciw jego błyskotliwej tezie. Nie będziemy wszystkich przytaczali, zatrzymamy się jedynie przy orzeczeniu profesorów wydziału lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego z prof. Franciszkiem Walterem na czele. Same sławy, nie tylko miejscowe, ale międzynarodowe. Walter był moim szanownym kolegą-dermatologiem i uchodził za chlubę naszej specjalności.
    Otóż profesorowie odrzucili jak jeden mąż hipotezę otrucia i przyjęli degeneracyjne schorzenie nerek z ostateczną uremią za przyczynę zejścia śmiertelnego. Scheuring zżyma się. Ostatecznie „nec Hercules contra plures”, zwłaszcza że ci „plures”, to szczyty polskiej medycyny. Ale Scheuring nie kapituluje przed jednolitym frontem, który kto wie czy nie jest „kontynuacją odwiecznego sprzysiężenia”, usiłującego „podtrzymać teorię o naturalnej śmierci króla i za wszelką cenę zataić prawdę”. Ostatecznie Scheuring idzie na kompromis. Godzi się, że w końcu nerki zawiniły, ale nie z powodu jaki sugerowali profesorowie, lecz z powodu otrucia jakimś metalem. 
    ***
    Fanatyk naukowego traktowania zagadnienia, nasz uczony autor nie może powstrzymać niezadowolenia, że Emil Wyrobek ogłosił wyniki swej pracy w „Ilustrowanym Kuryerze Codziennym”, „dzienniku, o charakterze raczej sensacyjnym”, a krakowscy profesorowie w „Czasie”, który „posiadał charakter wybitnie i specyficznie polityczny”. Wniosek z tych faktów jest dla wspomnianych autorów niepochlebny. Scheuring zarzuca im bez ogródek, że „chodziło nie o prawdę, lecz o propagandę”. 
    Przy całej mojej sympatii dla kolegi Scheuringa protestuję! Sowieccy uczeni, popierając Łysjenkę [Łysenkę — https://pl.wikipedia.org/wiki/Trofim_Łysenko], poszli za nakazem partii, ale profesorowie Artwiński, Ciechanowski, Tempka i Walter na pewno nie prostytuowali swej wiedzy i autorytetu dla jakiejś mistycznej propagandy. Wybór pisma czy nakładu, w którym ogłosili wyniki, nie ma znaczenia. Zabierając się do czytania książki Scheuringa nie cofnąłem się ani przed Tow. im. Romana Dmowskiego, które ją wydało, ani przed nazwiskiem Jędrzeja Giertycha, który ją zaopatrzył wstępem. I chociaż i towarzystwo i autor przedmowy nie cieszą się moją sympatią, nie odmawiam argumentom Scheuringa wartości i nie imputuję mu żadnych innych motywów aniżeli gorącej chęci doszukania się prawdy. 
    ***
    Dlaczego w tych poszukiwaniach napotyka się takie trudności i rozczarowania? Rozdział IX książki poucza nas, że „na opinię publiczną trwa do dnia dzisiejszego sugestywny nacisk”, że przyczyna utrzymywania się „aktualności tego wydarzenia historycznego może być tylko polityczna”. Autor jest więc zdania, że król Stefan padł ofiarą programu politycznego i że „program ten jest ciągle jeszcze aktualny i wykonywany”. Nasuwa się naturalnie pytanie, przez kogo i dla kogo? 
    ***
    Przed zamknięciem ciekawej książki życzliwa rada dla wydawcy na wypadek powtórzenia skąpego nakładu. „Keep out” [ang. Trzymać się z dala] w rozdziale końcowym od nieudolnych prób dowodzenia, że swoiście zorganizowany naród żydowski jest dziedzicem poglądu starożytnego Egiptu na świat. Gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie nieszczęsny Batory? Na pięciu cierpliwych stronicach można zmieścić tyle głupstw, że zaleją piękności i mądrości poprzednich 224. Zapomnieć również, na Boga świętego, o sprawie Dreyfusa, której poświęcony jest zbyteczny a bardzo źle o autorze świadczący rozdział. Nie ma żadnej analogii między Dreyfusem a Zborowskim. Jest anachronicznym nonsensem uważać Dreyfusa za szpiega i obrażać w ten sposób Francuzów oraz zdrowy rozsądek każdego przeciętnego inteligenta. „Sunt certi denique fines” [łac. we wszystkim jest miara; są wreszcie pewne granice] każdej nieprzyzwoitości. Nawet gdy pozostaje się pod czarem fanatycznych upiorów. 

                Fryderyk Goldschlag. 




Na tę recenzję odpowiedziała Zofia Scheuring. Jej list został opublikowany w rubryce Korespondencja.

    Wiadomości nr 51/52 (1081/1082), Londyn, 18/25 grudnia 1966 
    http://www.kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=6054&from=publication

    KSIĄŻKA O BATORYM 
    Do redaktora „Wiadomości”

    Dr Fryderyk Goldschlag w artykule „Kłopoty z Batorym” („Wiadomości”, nr 1075) pisze o książce p.t. „Czy królobójstwo?”, której autorem jest mój ś.p. mąż dr Scheuring, a którą wydałam po jego śmierci. 
    W zagadnieniach lekarskich dr Goldschlag nie podejmuje żadnej polemiki, niczego nie dowodzi. Zakrzyknął tylko: „protestuję!” w obronie autorytetów, których orzeczenia autor książki najdokładniej przeanalizował, wykazał ich niedoskonałość, wysnuwając na podstawie długich i żmudnych studiów własne wnioski.
    Pisząc książkę p.t. „Czy królobójstwo?”, autor nie stawiał pierwszych kroków w dociekaniach naukowych. Był starym, doświadczonym naukowcem. Wiele jego prac przed i w czasie wojny ogłoszono również w obcych językach. Jego umysł analityczny, a nie tylko „wiara i czucie”, jego niezwykła pracowitość i sumienność zjednywały mu uznanie u swoich i obcych. Cenił go bardzo prof. Rencki, na którego powołuje się dr Goldschlag. O prof. Renckim opowiadał mój mąż, że był tak znakomitym diagnostą, iż rozpoznanie choroby dawał przed otrzymaniem wyników laboratoryjnych, który zazwyczaj je potwierdzały. Ufał więc prof. Rencki swojej intuicji i ogromnemu doświadczeniu, a nie tylko „szkiełku i oku mędrca” — jak pisze dr Goldschlag.
    W naszych dziejach doświadczaliśmy niejednokrotnie łaski Bożej, której zdaje się nie widzieć dr Goldschlag. Tę łaskę dostrzega i dostrzec się jej nie waha autor książki, i bez znaczenia jest, czy zgodzą się na to bardziej „ortodoksyjni historycy”, o czym wątpi dr Goldschlag. 
    Dr Goldschlag sądzi, że autor książki miał „w młodości sny o szpadzie i potędze”, o „Polsce od morza do morza”, o „mocarstwowości” o „zwycięskim pochodzie katolicyzmu”, o „zwartym i silnym narodzie”. Nie wiem czy o tym śnił, ale wiem że tego pragnął. Na metodę polemiczną dr Goldschlaga, ujawnioną w cytowanym wyżej zwrocie, pragnę zwrócić szczególną uwagę. W gruncie rzeczy sprowadza się ona bowiem do przechodzenia do porządku nad historycznymi ambicjami narodu polskiego.
    Nie rozumiem też, dlaczego pogląd autora książki na sprawę Dreyfusa obraża „zdrowy rozsądek”. Pogląd ten jest tylko odmienny od poglądu dr Goldschlaga. 
    Trudno wreszcie nie przytoczyć zdania z artykułu dr Goldschlaga, w którym pisze: „Co mnie szczególnie gniewa, to pomysł elektorów, by młodemu królowi wpakować do łożnicy stare pudło, Annę Jagiellonkę”. Anna Jagiellonka była koronowaną królową Polski, była żoną króla Stefana Batorego i ostatnią z wielkiego rodu Jagiellonów.
    W tym miejscu kończę mój list słowami dr Goldschlaga: „Sunt certi denique fines każdej nieprzyzwoitości”.

            Zofia Scheuring. 




A na list Zofii Scheuring odpowiedział swoim listem, także zamieszczonym w rubryce Korespondencja, Fryderyk Goldschlag.

    Wiadomości nr 5 (1087), Londyn, 29 stycznia 1967 
    http://www.kpbc.ukw.edu.pl/dlibra/plain-content?id=5487

    KSIĄŻKA O BATORYM 
    Do redaktora „Wiadomości”

    Pani Zofia Scheuring w liście pod powyższym tytułem („Wiadomości”, nr 1081/1082) karci mnie surowo za mój artykuł „Kłopoty z Batorym”, a zwłaszcza za uwagę pod adresem Anny Jagiellonki. Pisze p. Zofia Scheuring: „W zagadnieniach lekarskich dr Goldschlag nie podejmuje żadnej polemiki, niczego nie dowodzi. Zakrzyknął tylko »protestuję!« w obronie autorytetów, których orzeczenia autor książki [t.j. Herman Zdzisław Scheuring — uwaga Redakcji] najdokładniej przeanalizował, wykazał ich niedoskonałość, wysnuwając na podstawie długich i żmudnych studiów własne wnioski”.
    Odsyłam czytelników do mojego artykułu. Znajdą tam czarne na białym że nie broniłem opinii rzeczoznawców, nota bene najznakomitszych uczonych naszego najstarszego uniwersytetu, która pozostawała w niezgodzie z tezą Scheuringa. Natomiast protestowałem i swój protest dobitnie powtarzam przeciw zarzucaniu im ze strony autora „że chodziło nie o prawdę lecz o propagandę”. Zauważyłem, że „profesorowie Artwiński, Ciechanowski, Tempka i Walter na pewno nie prostytuowali swej wiedzy dla jakiejś mistycznej propagandy”. 

        Fryderyk Goldschlag 



Czy nadeszła odpowiedź pani Zofii, nie mam pojęcia. Na mnie największe wrażenie zrobiła alergiczna, jak na święconą wodę, reakcja Goldschlaga na Łaskę Bożą, a także na aferę Dreyfusa.






Książka do kupienia tu:
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czy-krolobojstwo-krytyczne-studium-o-smierci-krola-stefana-wielkiego-batorego/

O książce:
http://rotmeister.szkolanawigatorow.pl/herman-zdzisaw-scheuring-czy-krolobojstwo-krytyczne-studium-o-smierci-krola-stefana-batorego-spis-tresci-dr-witold-scheuring-ze-zbaszynka-faszywe-intencje-i-jeszcze-gorsze-wnioski

3 Pogadanki o książce:

https://prawygornyrog.pl/tv/2018/12/gabriel-maciejewski-na-targach-czy-krolobojstwo/


https://youtu.be/9yDEgZqz45I

https://prawygornyrog.pl/tv/2018/12/gabriel-maciejewski-o-ksiazce-herman-z-scheuring-czy-krolobojstwo-krytyczne-studium/


https://youtu.be/BHTvMPuCT5w

https://prawygornyrog.pl/tv/2019/09/gabriel-maciejewski-czy-krolobojstwo-o-popularyzacji-historii-polski/

https://youtu.be/WA8riyd4Nj8
 

Gospodarz o Batorym:
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/drukowana-kurtyna-czyli-syfilis-w-suzbie-popularyzacji
https://www.salon24.pl/u/coryllus/386095,o-falszywych-intencjach-i-jeszcze-gorszych-wnioskach
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/ogolna-sytuacja-polityczna-w-roku-smierci-krola-stefana
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/ogolne-omowienie-polityki-zagranicznej-krola-stefana-ciag-dalszy



fotki pochodzą z artykułu
Andrzej Grzybowski, Stefania Jabłońska — Fryderyk Goldschlag (1893—1973): Dermatologist and humanist from Lwów;
Clinics in Dermatology nr 28 (2010), s. 699—704:
http://citeseerx.ist.psu.edu/viewdoc/download?doi=10.1.1.868.5624&rep=rep1&type=pdf
 



tagi: propaganda  katolicyzm  recenzja  wiadomości  dreyfus  stefan batory  czy królobójstwo  fryderyk goldschlag  herman zdzisław scheuring  zofia scheuring  zborowski  łaska boża  1966  1967 

umami
13 stycznia 2020 19:10
57     2719    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

smieciu @umami
13 stycznia 2020 19:35

Co za nazwisko... Goldschlag

Ta cała jego recencja jest ciekawa stylistycznie. Zależy jak na nią spojrzysz. Z jednej strony ironiczne ośmieszenie autora książki z drugiej niemal autoparodia tego właśnie ośmieszającego stylu.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @umami
13 stycznia 2020 19:40

A książka tak naprawdę jest jaka? Faktycznie takie trochę mydło i powidło czy po prostu taka zakręcona rzeczywistość?

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami
13 stycznia 2020 19:58

Jak zobaczyłem tytuł, to pomyślałem, że piszesz o obrazie Matejki, a ja właśnie mam z nim kłopot, o którym chciałem napisać.

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @smieciu 13 stycznia 2020 19:40
13 stycznia 2020 19:58

Nie warto wyrobić sobie własne zdanie?

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool 13 stycznia 2020 19:58
13 stycznia 2020 20:04

Chodzi o to że tu już było trochę o Batorym, Łaskim i Dee. Ciekawi mnie czy autor książki nie rozpędził się sięgając po Żydów, Egipt i Różokrzyżowców. Nie mówię nie ale wolałbym wcześniej wiedzieć na ile jest wciągające. Goldschlag w sumie sugeruje że nawet jest ale ciężko stwierdzić co miał na myśli.

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @umami
13 stycznia 2020 20:05

"Yamamoto był tylko jeden i nikt nie jest w stanie go zastąpić" Hideki Toyo, Batory to taki nasz Yamamoto, albo Suleymani.

zaloguj się by móc komentować

betacool @smieciu 13 stycznia 2020 20:04
13 stycznia 2020 20:07

Jeśli w jednym dniu dostaje się na tacy takie recenzje i teksty Coryllusa o byciu i  niejawnych hierarchiach, to lektura jest jeszcze ciekawsza. 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @umami
13 stycznia 2020 20:28

Bardzo ważna notka! Jak widać wnioski Scheuringa były celne i dobrze udokumentowane, skoro wywołały taką zjadliwą polemikę - recenzję. Fryderyk Goldschlag był nieodrodnym synem swojego narodu, wychowanym na dziełach H. Graetza, o czym świadczą jego pełne uwielbienia teksty (niemal cytaty z Graetza) o prekursorze reformacji, Johannesie Reuchlingu, zestawione z paszkwilem na jego antagonistę Pfefferkorna (Przedziwni towarzysze wspólnego łoża, Oficyna Poetów 1972). Plus pochwała humanizmu w wydaniu Konrada Celtisa i Ulricha von Huttena. A pisał to bratanek Maurycego Gottlieba (u żydów, jak widać, bracia nie muszą nosić tego samego nazwiska;-)). Można sobie o dr. Goldschlagu nieco tu poczytać (od s. 122):   http://otworzksiazke.pl/images/ksiazki/ja_motyl/ja_motyl.pdf

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @smieciu 13 stycznia 2020 20:04
13 stycznia 2020 20:28

nie marudź jak rozkapryszona panienka

zaloguj się by móc komentować

smieciu @porfirogeneta 13 stycznia 2020 20:05
13 stycznia 2020 20:30

Dobre. Pamiętam, że przeczytawszy kiedyś książkę pt. „Burza na Pacyfiku” na długo doszedłem do wniosku że jego odstrzał był kluczowy dla przebiegu wojny.

Z czasem jednak zmieniłem zdanie. Błędem było po prostu przystąpienie do wojny. A w szczególności prowadząc jednocześnie interwencję w Chinach. Ok, to będzie trochę skok w inny temat ale dzisiaj widzę to jak na dłoni. Mamy Chiny od wielu lat upokarzane przez Angoli. Opium itd. Nic nie wydaje się być bardziej naturalne jak zwrócenie się Chin ku Japonii. Naturalny Daleko Wschodni Sojusz ala Panarabizm na Bliskim Wschodzie. Ale nie. Zamiast tego Japończycy „wymyślają” sobie że uderzą na Chiny (a także Koreę) dokonując tam różnych zbrodni po to tylko by USA zaczęło być w Chinach postrzegane nie jako okupant ale wybawiciel. Reszta musiała się już potoczyć sama. Nie wygrasz wojny walcząc na dwa fronty. Nie wygrasz lekceważąc Sztukę Wojny Sun Tzu. Nie wygrasz nie rozumiejąc z kim naprawdę masz do czynienia. Nie wygrasz postrzegając Angoli jako frajerów i pedałów. Nie wygrasz nie rozumiejąc jaka długa hisotrii za nimi stoi. I nie tylko.

zaloguj się by móc komentować


jolanta-gancarz @jolanta-gancarz 13 stycznia 2020 20:28
13 stycznia 2020 20:35

Jeszcze linki (niestety, trzeba sobie przetłumaczyć, bo albo marna notka po polsku, albo jej brak):   https://en.wikipedia.org/wiki/Johann_Reuchlin

https://www.britannica.com/biography/Ulrich-von-Hutten

zaloguj się by móc komentować



umami @betacool 13 stycznia 2020 19:58
13 stycznia 2020 20:38

Super, na pewno przeczytam.

zaloguj się by móc komentować



umami @jolanta-gancarz 13 stycznia 2020 20:28
13 stycznia 2020 20:42

Dzięki za link. Zalinkowałem pdf niżej i tam jest portret Gottlieba. Ten Goldschlag musiał być dobrze poinformowany, ze z całym majątkiem wyjechał do Australii. W wiki piszą, że te jego zbiory się spaliły w doku, to też ciekawe.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @umami 13 stycznia 2020 20:42
13 stycznia 2020 21:06

Uratowało się 9 obrazów, które zostawił w (lub wg innej wersji: dla) Muzeum Narodowego w Krakowie. No musiał być ważny, skoro nie tylko z całym majątkiem i rodziną (żona i córka) wyjechał, ale jeszcze był jednym z 7 lekarzy, którzy mogli bez nostryfikacji dyplomu prowadzić praktykę lekarską w Australii.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @umami
13 stycznia 2020 21:16

Wracam z pracy, a tu takie rewelacje! Bardzo dziękuję. Zostałam fanką Zofii Scheuring :)

Link do opracowania dot. dermatologa Goldschlaga od nosorożców wymiata. Brat blisko Naczelnika, on sam zjeździł w swoich praktykach najważniejsze miasta europejskie omijając chyba tylko Londyn. Buta tego gnojka określającego Królową Annę jako stare pudło wiele mówi.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 13 stycznia 2020 20:28
13 stycznia 2020 21:31

No tak, postępowi ludzie nauki nie są od poważnych dyskusji a od propagowania fantastyki. I trzeba jeszcze się cieszyć, że nie skwitował z góry skróconego życia Batorego: tak konstelacja genów... Chyba idealnie by się sprawdził w rodzimej dermatologii ramię w ramię z ubeczką Szelą Ginsburg-Jabłońską.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 13 stycznia 2020 21:06
13 stycznia 2020 21:37

Wyjeżdżając ofiarował Muzeum, ale trochę wziął ze sobą i z tego jak rozumiem to właśnie te poszły z dymem w londyńskich dokach. 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @umami 13 stycznia 2020 20:37
13 stycznia 2020 21:40

człowiek renesansu...tia

zaloguj się by móc komentować

umami @ainolatak 13 stycznia 2020 21:16
13 stycznia 2020 22:47

Ten wątek jest także ciekawy:
(...) autorowi musiały się śnić w młodości sny o „szpadzie i potędze”, potężna, od morza do morza Polska, zwarty, silny, zdyscyplinowany naród. Mocarstwowość i zwycięski pochód katolicyzmu, nie tego spod znaku Jana XXIII czy Pawła VI ale Grzegorza XIII i Sykstusa V.
Goldschlag rozróżnia dwa katolicyzmy. Ten ekumeniczny i ten przedsoborowy. Recenzja jest z 1966 roku i jest już po Soborze watykańskim II.
O papieżu Janie XXIII, wspomniałem w komentarzu do Pani w ostatniej notce:
http://umami.szkolanawigatorow.pl/breslau-wirklich-deutsche-stadt
Nota bene we Wrocławiu jest ulica króla Stefana ale na „rogatkach”, niemal jak polna droga.

zaloguj się by móc komentować

umami @ainolatak 13 stycznia 2020 21:40
13 stycznia 2020 22:51

Jest jeszcze jedna postać o nazwisku Goldschlag, ale nie znalazłem powiązań z Fryderykiem. Chodzi o Stellę Kübler-Isaacksohn z domu Goldschlag https://pl.wikipedia.org/wiki/Stella_Kübler

zaloguj się by móc komentować

umami @jolanta-gancarz 13 stycznia 2020 21:06
13 stycznia 2020 23:15

No tak. Goldschlag wyjeżdża do Australii, Scheuring po wybuchu II wojny światowej w czasie kampanii wrześniowej służył jako lekarz w 205 Szpitalu Polowym[2]. Pod koniec listopada 1939 opuścił Polskę, po czym trafił na Bliski Wschód i tam został oficerem Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich[2]. Od końca 1940 był zatrudniony na Uniwersytecie w Kairze przez osiem miesięcy[2]. Później służył w 3 Dywizji Strzelców Karpackich, pełniąc funkcję komendanta Czołówki Transfuzyjnej[2]. Został awansowany na stopień kapitana, uczestniczył w działaniach podczas kampanii włoskiej w 1944, w tym w bitwie o Bolonię[2]
a Renecki zostaje we Lwowie zamordowany przez Niemców:
w październiku 1939 został przeniesiony na emeryturę przez władze radzieckie i wkrótce aresztowany pod zarzutem, że finansowo wspierał polską konspirację niepodległościową. Przebywał w więzieniu aż do wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Uratował się wprawdzie przed rzezią więźniów przeprowadzoną przez NKWD zbiegając wraz z ojcem Rafałem Kiernickim z więzienia Brygidki, ale kilka dni później - w nocy z 3 na 4 lipca 1941 został przez hitlerowców aresztowany i bez sądu zamordowany wraz z grupą 25 polskich profesorów i członków ich rodzin na Wzgórzach Wuleckich.
Trzech lekarzy, których połączył Lwów i medycyna i trzy różne postawy/losy wojenne.

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 13 stycznia 2020 20:42
13 stycznia 2020 23:21

errata, to obraz namalowany przez Maurycego Gottlieba.

zaloguj się by móc komentować

umami @umami 13 stycznia 2020 23:15
13 stycznia 2020 23:47

Doczytałem, że Goldschlag podczas II wojny światowej służył w armii australijskiej jako major ale pewnie nie z karabinem, tylko w szpitalu.

Tu jest też wpomnienie pośmiertne o nim
Sz. Laks — Goldschlag Fryderyk. Wspomnienie pośmiertne.
Wiadomości nr 3, Londyn 1974, s. 5.
http://kpbc.umk.pl/dlibra/docmetadata?id=3200&from=publication

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 13 stycznia 2020 19:58
14 stycznia 2020 00:24

„Goldschlag był związany z wybitną rodziną artystyczną Gottliebów. Znani malarze Maurycy i Leopold byli braćmi jego matki. Maurycy Gottlieb (1856—1879) jest uważany za najbardziej utalentowanego polsko-żydowskiego malarza drugiej połowy XIX wieku i najlepszym uczniem Jana Matejki, znanego polskiego malarza. Jego młodszy brat Leopold (1880—1934), z ponad 1000 zdjęć, filmów i obrazów powstałych w latach 1914—1916, stał się głównym malarz Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego.
Goldschlag posiadał piękną kolekcję obrazów rodzinnych. Przed wyjazdem do Australii podarował 29 obrazów, w tym obrazy czołowego polskiego impresjonisty, Juliana Fałata (1853—1929) oraz Maurycegi i Leopolda Gottliebów, do Muzeum Narodowego w Krakowie. Reszta tej kolekcji zaginęła w pożarze podczas jego przeprowadzki do Londynu.”

W tym pdfie jest jego list do Muzeum Narodowego w Krakowie.
http://citeseerx.ist.psu.edu/viewdoc/download?doi=10.1.1.868.5624&rep=rep1&type=pdf

zaloguj się by móc komentować

umami @ainolatak 13 stycznia 2020 21:40
14 stycznia 2020 00:26

taa, oni mają kręćka na tym punkcie:
„Fryderyk Goldschlag pracował jako dermatolog we Lwowie w Polsce oraz w Sydney w Australii. Był utalentowanym klinicystą i aktywnym badaczem z różnych dziedzin dermatologii. Ponadto był humanistą, pisarzem i znawcą dramatu i sztuki. Choć był zakorzeniony w polskiej i żydowskiej tradycji, jego
zainteresowania uczyniły go międzynarodowym człowiekiem renesansu.”

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 13 stycznia 2020 19:58
14 stycznia 2020 00:44

Ten Maurycy Gottlieb ciekawe rzeczy malował:
„W okresie studiów krakowskich tworzył obrazy o tematyce historycznej, m.in. Przysięga Kościuszki w Krakowie, Kawalerowie inflanccy proszący o opiekę Zygmunta Augusta przeciw cesarzowi Ferdynandowi, Albrecht brandenburski odbierający inwestyturę od króla Zygmunta Starego, Scena z życia Dymitra Samozwańca, także autoportret w stroju szlachcica polskiego.
(...)
W ostatnim okresie życia Gottlieb pracował głównie nad obrazami, będącymi realizacją jego nowej misji - pojednania polsko-żydowskiego poprzez malarstwo. Były to zarówno dzieła religijne (Chrystus nauczający w Kafarnaum, Chrystus w świątyni), jak i historyczno-literackie (Kazimierz Wielki nadający prawa Żydom, Jankiel cymbalista i Zosia).”
Odnalazł się jego „Autoportret w stroju szlacheckim”, przez niego nazywany „Polakiem”
https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,25461902,polaka-portret-wlasny-czyli-obraz-gottlieba-odnaleziony-w-nowym.html

zaloguj się by móc komentować

umami @jolanta-gancarz 13 stycznia 2020 20:28
14 stycznia 2020 02:13

Doczytałem o tym „światłym humaniście”. Oświecony. No i nie lubi katolików.
Esej australijskiego znawcy medycyny ukazuje jego zainteresowanie epoką humanizmu, a także tym rodzajem walki z inkwizycją, jakim była karykatura, saty­ra w formie „epistolae”.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jolanta-gancarz 13 stycznia 2020 20:28
14 stycznia 2020 08:11

Graetz się bardzo zapędza w tych swoich analizach i podaje informacje - nie wiadomo skąd - które stawiają kwestie herezji na południu w takim świetle mniej więcej w jakim to opisałem w Kredycie i wojnie. 

zaloguj się by móc komentować

syringa @umami
14 stycznia 2020 12:20

Wg CHajna "Polskie wolnomularstwo" czlonkiem krakowskiej lozy byl "Franciszek Walter prymariusz szpitala sw Lazarza od 1925r prof dermatologii i wenerologii czl -koresp PAU -rektor UJ (...) "-str 178-na podstawie "Les cahiers de la Grand Loge de France 3 styczen 1951,nr 16,

CO ciekawe -w "SLowniku biograficznym" L. Haasa nie wykazuja go

zaloguj się by móc komentować

betacool @syringa 14 stycznia 2020 12:20
14 stycznia 2020 12:25

A lekarz Artwiński brał w młodości udział dobrze nam znanych głośnych eventach:

Wcześnie udzielał się w PPS, brał udział w strajku szkolnym w 1903 roku, za co został wydalony ze szkoły.

 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @umami 13 stycznia 2020 22:47
14 stycznia 2020 12:33

Ci ludzie sami się odsłaniają...tolerancja katolicyzmu pod warunkiem wybranych przedstawicieli kościoła. "Rozumnych" przedstawicieli, ma sie rozumieć, bez tych z cudami, łaskami, i wymogami.

zaloguj się by móc komentować

umami @syringa 14 stycznia 2020 12:20
14 stycznia 2020 12:36

Ja czasami także siegam po tę książkę Chajna, bo można ją cały czas za grosze kupić na Allegro, żeby przeczytać o tym, o czym głośno się nie mówi, a wyjaśnia umocowania. Co drugi to mason. Tych tutaj wymienionych, nie sprawdzałem. Sama książka wydaje mi się bardzo dobra. W całości jej nie przeczytałem, podczytuję kontekstowo, kiedy sprawdzam wtajemniczenia :)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool 13 stycznia 2020 19:58
14 stycznia 2020 12:37

Na pewno kłopot jest z Gorzkowskim, ale przecież Matejko słynny portret Alfreda Potockiego namalował na początku z nim znajomości, więc sam musiał być w dziwnych klimatach wcześniej. No jest kłopot, zgadzam się i czekam na zdjęcia z tekstem.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 14 stycznia 2020 12:25
14 stycznia 2020 12:41

Grzechem było nie brać udziału w strajkach i tajnych organizacjach. Rozsądek docierał do tych młodych głów dopiero jak zostawali na lodzie i kiedy im pod nos podsuwano cyrografy. Pytanie, gdzie podziewali się rodzice, opiekunowie, itd., którzy wybiliby im to z głowy.

zaloguj się by móc komentować

umami @ainolatak 14 stycznia 2020 12:33
14 stycznia 2020 12:43

To się już zmieniło, teraz mają swój Kościół dialogujący.

zaloguj się by móc komentować

betacool @umami 14 stycznia 2020 12:41
14 stycznia 2020 12:45

Jak to gdzie. Istnieje przecież ciągłość>

Ojciec Stefan:

 Rok 1916 - obejmuje funkcję skarbnika Rady Okręgowej Ziemi Kieleckiej. Kiedy władze austriackie zezwoliły na tworzenie samorządów miejskich, kieleckie organizacje niepodległościowe delegowały Loeflera, Artwińskiego, Karola Wodzinowskiego do Krakowa na rozmowy z Józefem Piłsudskim w celu uzyskania opinii w tej sprawie. Uzyskana aprobata pozwoliła na powstanie Rady Miejskiej. W marcu 1917 r. Artwiński zaangażował się w organizacji "Piechur", którą można uznać za konspiracyjną POW, został jej prezesem. Jego siedziba mieściła się w domu Kosterskiego - seniora. Wg czasopisma "Naród i Wojsko" z 1935 r. w marcu 1918 roku organizacja została zakonspirowana, natomiast w "Epitafium Prezydenta Artwińskiego" czytamy, że władze austriackie rozwiązały organizację w 1918 r. Stefan Artwiński bierze także udział w akcji rozbrajania austriackich żołnierzy. Był założycielem i komendantem Związku Strzeleckiego. Kierował nim do 1939 roku, z przerwą na lata 1923-1929. W 1926 r. otrzymał Krzyż Orderu Polonia Restituta, był członkiem BBWR.

http://www.oil.org.pl/xml/oil/oil56/gazeta/numery/n2003/n200305/n20030506

zaloguj się by móc komentować

syringa @umami 14 stycznia 2020 12:36
14 stycznia 2020 13:20

Ja ja przypadkowo odkrylam czytajac "Onych" a potem wywiad z Chajnem ze [po doswiadczeniach stalinowskich ] " postanowil ze juz nigdy nie bedzie klamac" (cytuje z pamieci). Juz kiedys piszac tu o niej pisalam ze jest to chyba jedyna ksiazka o masonerii pisana "od srodka" tzn przez "swojego" czlowieka. Prawdopodobnie gdy byl bezrobotny (po 56r dostal jakies "honorne " malo warte stanowisko) zaproponowano mu uporzadkowanie archiwum -bo chociazby tu tytowane zrodlo francuskiej lozy nie jest ogolnodostepne.

I napisal to -i musialo sie to nie spodobac bo zbyt wiele ujawnil (np. zatargi miedzy obediencjami - i ze po 1918r polska masoneria wolala "wziac swiatlo" z WLoch a nie z Niemiec czy ROsji

Prosze spojrzec na stopke wydawnicza i daty -jakie targi musialy trwac  -i wreszcie poszlo do druku a on zaraz zmarl.

Przeczytalam ja cala i nawet wypisy sobie zrobilam bo to rzecz unikalna

zaloguj się by móc komentować

syringa @umami 14 stycznia 2020 12:41
14 stycznia 2020 13:22

NIe byl Pan sam mlody ? :-)

ROdzice siedzieli w majatkach, mlodziez w szkolach i na stancjach Przyjezdzali na wakacje czasem tylko (gdy bylo daleko ) ewent tez na BOze Narodzenie (bo juz nie na Wielkanoc...

zaloguj się by móc komentować

umami @syringa 14 stycznia 2020 13:22
14 stycznia 2020 13:37

Byłem, byłem. I rzeczywiście rodzice nie mieli na mnie wpływu, ale tradycji rewolucyjnych w domu nie było, więc nigdzie nie należałem (niecały rok byłem zuchem). W szkole średniej miałem kolegę zakręconego na punkcie Solidarności ale wszystko wydawało mi się jakieś takie przesadne i patetyczne. Ja raczej się nie porywam.

zaloguj się by móc komentować

umami @betacool 14 stycznia 2020 12:45
14 stycznia 2020 13:46

Tak, o ciągłości nie pomyślałem. Raczej miałem na myśli rozsądek Hipolita Korwin-Milewskiego. W jego rodzinie bylli poturbowani przez carat i ograbieni z majątku, więc może czegoś się nauczyli.

zaloguj się by móc komentować

umami @syringa 14 stycznia 2020 13:20
14 stycznia 2020 13:52

Ja także na nią trafiłem przypadkowo, na Allegro i kupiłem za 2 złote. To co Pani pisze jest ciekawe, może znajdę kiedyś czas na przeczytanie w całości.

zaloguj się by móc komentować

umami @syringa 14 stycznia 2020 13:20
14 stycznia 2020 14:00

Jestem poza domem ale jak wrócę, to sprawdzę czy któryś z tych bohaterów się tam przewija.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @ainolatak 13 stycznia 2020 21:31
14 stycznia 2020 17:00

O tak. Spuścizna po prof. Grzybowskim pozostała do zagospodarowania... Nawet Goldschlag ciepło go wspominał, nie tykając sprawy tajemnicy śmierci w kazamatach MBP, gdzie asystentka Rachela - Stefania dorabiała jako lekarz:

https://www.salon24.pl/u/chodakiewicz/80988,szkielet-w-bialym-kitlu-w-prl-owskiej-szafie

Polecam tam także komentarze Joanny Mieszko - Wiórkiewicz nt. książki dra Marka Wrońskiego "ZAGADKA ŚMIERCI PROF. MARIANA GRZYBOWSKIEGO". Leszek Żebrowski poszedł dalej, sugerując przywłaszczenie niepublikowanego dorobku prof. Mariana Grzybowskiego przez Stefanię - Rachelę.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @gabriel-maciejewski 14 stycznia 2020 08:11
14 stycznia 2020 17:05

To prawda. Wiedza Graetza jest duża, ale oceny wydarzeń mocno trybalistyczne. W tym wypadku chodzi właśnie o ocenę: Reuchlin dobry, bo Biblię z hebrajskiego przy pomocy żydów chciał tłumaczyć, a Pfefferkorn zły i głupi, bo stronę Kościoła w sporze reprezentował.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @betacool 14 stycznia 2020 12:45
14 stycznia 2020 17:35

No to jeszcze jeden doktór: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pawe%C5%82_Sega%C5%82 

Tak mi się skojarzyło z dzisiejszą notką Coryllusa o pewnym tekście w NYT, autorstwa jakiejś Siegal. 

zaloguj się by móc komentować

MZ @ainolatak 13 stycznia 2020 21:31
14 stycznia 2020 17:46

Bardzo "ciekawe towarzystwo" tej pani doktor...

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 14 stycznia 2020 17:35
14 stycznia 2020 21:52

no proszę, to Szela była żoną kolejnej wybitności medycznej...

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @MZ 14 stycznia 2020 17:46
14 stycznia 2020 21:53

no i mąż też ciekawy...

zaloguj się by móc komentować

syringa @umami 14 stycznia 2020 14:00
15 stycznia 2020 10:23

Juz sprawdzilam -nic wiecej nie ma

W mojej rodzinie tez nie bylo tradycji rewolucyjnych -wrecz przeciwnie, o Katyniu uslyszalam gdy mialam  pewnie z 7 lat... SOlidarnosc zachwycila, bo ta koncowka lat70. byla wyjatkowo ciemna i beznadziejna. ALe juz druga polowa 80...., a juz wstrzasnelo mna, gdy bedac przypadkowo w Wwie, za "Hani Suchockiej" :NASZEJ! licencjonowanej katoliczki! widzialam jak brutalnie traktowano robotnicza manifestacje.

I takze mnie : w wymiarze indywidualnym .Juz nie mialam zludzen -

zaloguj się by móc komentować

syringa @jolanta-gancarz 14 stycznia 2020 17:00
15 stycznia 2020 10:30

Mam "Zagadke smierci Prof Grzybowskiego" i tam jest expressis verbis -ze rekopis zaginal a potem cale cytaty w jej pracy. Kupilam w "taniej ksiazce"

TO jest tez przyczynek do dyskusji o ksiazkach, chodze glownie po ksiegarniach "taniej ksiazki " -nie ze wzgledu na cene (w kazdym razie -nie tylko) a przede wszystkim ze wzgledu na atrakcyjne tytuly ktorych normalnie nie uswiadczysz. Dawniej za komuny bylo czasopismo "Nowosci wydawnicze tygodnia(?)" -prenumerowalam to i bylam na biezaco .Teraz nie ma stalej rubryki ktore by reklamowaly ksiazki poza glownym sciekiem. Te najciekawsze "nasze" ksiazki  po pewnym czasie trafiaja do "taniej ksiazki" (trzeba uwazac bo sa rozne hurtownie) i mozna je upolowac.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 14 stycznia 2020 17:00
15 stycznia 2020 11:43

Tak, pamiętam wykłady Leszka Żebrowskiego o Racheli - ona od razu po jego śmierci przejęła całą jego katedrę z dokumentacją.

Jej kariera dermatologiczna to potwierdza: studiowała medycynę rok w Warszawie i Lwowie, potem w Kirgistanie...i od razu została lekarzem w armii czerwonej, 2 lata zdobywała specjalizację z dermatologii w Leningradzie podczas wojny (no świetne i długoletnie doświadczenie..) ...potem od 47' przez 2 lata zatrudniona w MBP...musiała być niezła ta urodziwa Szela i  niekoniecznie w dermatologii skoro dostała stupendium do Stanów w 1949 roku! Rok później napisała doktorat, a w kolejnym roku była już profesorem. No geniusz po prostu 

Tutaj b.ciekawy tekst historyka Grzegorza Eberhardta, jednocześnie krytyka książki Wrońskiego

https://www.opcjanaprawo.pl/index.php/aktualny-numer/archiwum/2009/item/409-polski-mi%C4%99dzyczas-1939-1989-profesor-marian-grzybowski

i kilka cytatów

Sprawie tej przyglądam się od wielu lat. Po raz pierwszy usłyszałem o niej jako nastolatek (lata 60.). Mówiło się wtedy o donosie jako przyczynie aresztowania tego znanego przedwojennego jeszcze lekarza dermatologa. Donos ten miał być złożony przez jego następczynię, p. Jabłońską. W latach 70., będąc asystentem reżysera Andrzeja Titkowa przy serialu "Lekarze", miałem okazję poznać gabinet (jedno z wnętrz "grających" w owym filmie) wspomnianej Jabłońskiej, wtedy mającej od lat tytuł profesora, szefowej Kliniki Dermatologii. Przyznam, że z tzw. zapartym tchem podziwiałem obrazy wiszące w owym gabinecie. M.in. były tam płótna Witkacego. I ani się domyślałem, że jest to "spadek" po Grzybowskim

W roku 1947 przepisy zmusiły ją do nostryfikowania dyplomu lekarskiego. Uczyniła to w roku 1949, i to nie, jak pozostali studenci uczelni lwowskiej lat 40., na Uniwersytecie Krakowskim, a na świeżo otwartej Akademii Lekarskiej w Gdańsku. Jej egzaminatorem z najważniejszego przedmiotu, był prof. S. Manczarski. [...] prof. Manczarski był w tym czasie kierownikiem gdańskiego Zakładu Medycyny Sądowej. Czyli był kolegą z pracy w "resorcie" (MBP) Jabłońskiej. Można więc mniemać, że wybór uczelni gdańskiej na miejsce egzaminu nie był np. efektem niechęci Jabłońskiej dla Plantów krakowskich! Już prędzej niepewności Jabłońskiej co do poziomu swej wiedzy!

Jabłońską w karierze wspomagają przyjaciele [...] fachowcy..

dalej można przeczytać w linku

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować