-

umami

Kiafir i hasuka. O organizacji państwa Mehmeda

Dwa pierwsze słowa tytułu tej notki proszę sobie zostawić na deser, zaglądając uważnie do Słowniczka. Są tam też inne ciekawe wyrazy. Umieszczam go w całości, choć nie wszystkie słowa występują w przytoczonej Księdze, ale może jeszcze kiedyś się komuś przyda. Dla ułatwienia, słowa, mające swoje definicje w Słowniku, podkreśliłem.

Przypisów celowo nie robię, żeby nikomu nie narzucać interpretacji. 

Samo autorstwo tego tekstu nie jest tematem tej notki, i tę dyskusję, komu je przypisać, oddaję specjalistom.

Pisownię zostawiam bez zmian, naniosłem jedynie 4 poprawki w pisowni — 2 z erraty, 1 z uwag zawartych w Słowniczku, 1 literówkę zecera (a może kilka, już nie pamiętam). Jeśli rozdzieliłem jakieś słowo pisane razem to tylko dlatego, że wydało mi się to czytelniejsze a czasami nie wiadać w orygniale czy spacja jest czy jej nie ma. Poza tym swoje uwagi dałem w nawiasach kwadratowych.



    Opis pochodzi z książki Stanisława Łaskiego wojewody sieradzkiego Prace naukowe i dyplomatyczne

    (https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/83000/edition/80515/content)

    Autor:
    Stanisław Łaski (ok.1500—1550)

    Współtwórca:
    Mikołaj Malinowski (ca. 1799—1865). Przedm. Jan Tarnowski (1488—1561)



 

    KSIĘGI TRZECIE.

    Wypisania niektórych spraw y porządku rzeczy woiennych w Turczech, z kroniczki Konstantyna, syna Michała Konstantinowicza z Ostrowice Raca, który był wzięt od Turków y był Ianczarem, z łacińskiego ięzyka na polski przełożone.

    Ten Rac, iako sam o sobie pisał, napierwiey był wyprawion od Deszpota Rackiego na pomoc Machometowi, Cesarzowi Tureckiemu, wedle umowy z innemi których było 1500 koni y był przy dobywaniu Konstantinopola roku 1453. Potym w rok, gdy Cesarz Turecki Machomet Racką ziemię woiował, był poyman y dan między Janczary. Potym mu Machomet poruczył ieden Zamek, rzeczony Zwiączay, w Rackiey ziemi, którego Zamku gdy Matiasz Krol Węgierski pod Turkiem dobył, ten też Rac tam poyman, y do Chrześcian się dostał roku 1462. Y był zaś potym żyw między Chrześciany aż do czasow krolowania Władysława w Węgrzech, a Olbrachta w Polscze, braciey rodzoney. Y pisał tę kroniczkę z oczywistego swego przypatrzenia. Ten tedy rząd i sprawa woienna w Turczech była za Cesarza Machometa, który Constantinopola wzioł, y innych wiele ziem posiadł, y za oyca iego Amurata, który był Króla Władysława Polskiego y Węgierskiego u Warny poraził, roku 1444.
 

    O rządzie który iest w ziemi Tureckiey.

    Sprawą a rząd w Turcech to naypierwszy: iż Cesarz wszytkie zamki we wszytkich ziemiach, sam ku swey ręce osadziwszy Janczary, abo swemi wychowańcy, pewnie trzyma, żadnego zamku żadnemu Panu niedaiąc. A któreby też miasto ogrodzone było, a zamek w nim, Cesarz swemi osadziwszy trzyma; a te Janczary którzy są na Zamku, sam opatruie, gdyby obegnani byli, aby mieli potrzeby. Wina, ani żadnego kwasu na zamku niemaiąc, a na inne czasy oprócz oblężenia, każdy na swą służbę żyw. Zasłużone im od dworu cesarskiego na każdą czwierć roku dawaią, pewnie, bez pochyby, a szaty im też dawaią iedne w rok. A takie rządzenie iest w grodzie: iest ieden, który nadewszemi władnie (zową go Dyzdan) iakoby Murgrabia. Drugi po nim urzędnik, zową go Ketaia, iakoby Marszałek. Po nim łepak są Bułak Basze, iakoby Dziesiątnicy. Więtszy-li grod, więcey na nim dworzanow, y niemaią żadnych innych dochodow, krom służby. Dyzdanowi na kożdy dzień pół złotego; Ketai na cztery dni złoty; Dziesiątnikom na ośm dni złoty, a inszym więc na dziesięć dni złoty: na toż żywi być, a Cesarskiey spiże nie ruszać, chybaby obegnani byli, samiż ci maią pilnie straż trzymać. A u brony aby dwa wrotni zawżdy byli, aby też brona zawarta była, krom forty: kto idzie na dół, abo na górę bez opowiedzi żadnego niepusczą, a ieśliby im iaka pilna potrzeba była, iżby Woiewoda na zamek wiechać miał, nieiaki dostatek opatrować, tedy w wielu przyieżdżać niema, ani go pusczą, ieno samopiątego abo samoszóstego: a tak grody Cesarskie opatruią. Y takież wszystko Państwo Tureckie od naywyższego do nayniższego, bądź bogaty, abo ubogi; każdy ku cesarskiey ręce patrzy, a Cesarz więc wszytkim daie y opatruie każdego podług iego dostoieństwa a zasłużenia. A tak żaden Pan nic swego dziedzicznego niema, tym obyczaiem: aczkolwiek niektórzy Panowie wielcy maią swe dziedziczne ale niewiele, a przeto gdyby im Cesarz odiął, a mogliby przy sobie swą czeladź zatrzymać, trwaią tak aż do cesarskiego opatrzenia; abowiem Cesarz wezmie iednemu a da drugiemu, a ten któremu weźmie, idzie na Dwor: rok abo dwa na dworze bywszy, Cesarz lepak weźmie innemu, a temu da, a tak innym biorą, a innym dawaią. Bywa ich na dworze koło dwu set, a zowią ie Manzel, a przeto im wzdy pomaga Cesarz pieniędzmi. A maią ten obyczay miedzy sobą, iż sie o to nic niestaraią, mówiąc miedzy sobą: da li Pan Bóg zdrowie Cesarzowi, da mi lepsze mienie; abowiem, ktokolwiek ubogim krzywdę czyni, temu żadnego długu cierpiano nie będzie, ale wezmie temu Cesarz, a da innemu. Druga przyczyna, kto służby cesarskiey omieszkawa, bo każdemu włożono, iako kto ma służyć, y z czym. Też iest obyczay w Turcech: ktokolwiek syny ma, a ku latom przydą, chocia weźmie ie z sobą na woynę a przykaże ie na dwor Cesarski, tedy Cesarz da każdemu z nich tak wiele, iako oyciec ma, y iescze więcey. A żadnemu bez przyczyny nic nie weźmie. A to iest własna opatrzność cesarska, iż na każdy rok posyła cztery pany z swey ziemie, aby opatrowali, ieśliby się gdzie komu ubogiemu nieiaka krzywda działa od pana iego; tedy ci panowie maią moc karać go na gardle, na imieniu, iako kto zasłuży, a ci panowie Posłowie przezwani są Harforidi, iakoby pytaiący się na gwałt. A gdy iuż przydą do swoich krain, tedy po mieściech każą wołać, komu się iaka krzywda dzieie, aby szli k nim, a tam sprawiwszy wszystkie rzeczy, iadą zasię na dwor cesarski. Dawny obyczay też iest: gdyby dworzanin cesarski iechał, abo szedł, po swey potrzebie niegdzie, a przygodziłoby się, iżby zabit był którymkolwiek obyczaiem; tedy on kto go zabił, ieśliby był ułapion, gardło przez miłosierdzia traci, a ona kraina wszytka gdzie się to stało, bez żadnego mieszkania położy 200 aspr do cesarskiej komory; a to przez to, iż tego nieopatrzyli. A na Pany wielkie iest tak wielki strach cesarski, iż skoroby iedno któremu nieco rozkazał, natychmiast to musi uczynić, boiąc się gniewu cesarskiego. A dworzanie cesarscy gdziekolwiek przyiadą, mali abo wielcy, wszędy im cześć czynią, po wsiach y po mieściech, a to wszystko z opatrznością.
 

    O rządzeniu Dworu Cesarskiego.

    A na dworze cesarskim iest takie rządzenie: iż rada cesarska iest nawyższa, a nagłownieysza, nad wszytkę moc iego, a co oni uczynią, to uczyniono: zową ie Turcy Wezyler, abo Basallar, a iedno takich radnikow dwa. A to przeto Cesarz czyni aby sobie niezawalał troski w mnogiey sprawie abo radzie, niewiedząc, czyiey pierwiey posłuchać, a na czym się ustanowić. Też ten obyczay iest na dworze, iż żaden Basza, ani żaden urzędnik nic nowego nie ustawia, ale iako pierwiey z starodawna rządzono, tego się trzymaią, a w tym trwaią. Rada też cesarska nigdy się przy Cesarzu nieradzi, ale od niego daleko, sami dwa, w iednym gmachu; abo ieśli na polu, tedy maią osobny namiot rozbity, który zowią Daniszykcadery, iakoby radny stan. A drugi stan iest wielki, gdzie się Cesarz okazuie na polu, zową go Segiwnan: tam przyzwawszy znaiomy lud przed się pytaią każdego, zwłascza gdzie się to dzieie, a usłyszawszy wszystko to piszą, co który powiedał przed niemi. Potym więc sami dwa miedzy sobą rozkładaią, a co iest nalepszego, nagodnieyszego, to wezmą z sobą przed Cesarza; a dopioro więc sam Cesarz rozważywszy to, y poradziwszy się społem, na czym ma zostać, zawiązawszy radę wcale, idą od Cesarza, a rozkazują co iest potrzeba, a Cesarz sam ma na to pieczą. Gdziekolwiek wtargną w ziemię, a lud zaymą, tedy cesarski pisarz za niemi wnet iedzie, a cokolwiek chłopiąt iest, wszystkie w Janczary pobierze, a za każdego da pięć złotych, y poszle za morze. Bywa takich chłopiąt około dwu tysięcy. A ieśliby mu się ich od nieprzyiacielskich ludzi niedostało, tedy w iego ziemi którzykolwiek są Chrześcianie, a pacholęta maią, bierze od nich w każdey wsi włożywszy, co która wieś może dać nawięcey, aby wżdy ta summa zawżdy pełna była. A te pacholęta, które z swey ziemie bierze, zową ie Czylik. A po swey śmierci swoy wszytek statek może oddać kożdy z nich komu chce. Ale oni, które bierze od nieprzyjaciół, zowie Pendik: ci po swey śmierci nie mogą nic oddać, ale wszytko na Cesarza przyidzie, wyiowszy, gdy się zachowa, a wysłuży, iż swiebodzien będzie, ten może dać po swey śmierci, komu chce. A na te pacholęta co są za morzem, Cesarz nic nie nakłada, iedno oni, którym poruczeni, muszą ie chować, y wyprawić, gdzie rozkażą. Potym ie biorą na łodzie, którzy się godzą temu, a tam się więc uczą y czwiczą harcować ku walce. Odtądże iuż ie Cesarz opatruie y służbę im dawa, ztądże wybiera na swóy dwor, którzy są wyćwiczeni, a służby im podwyższy, młodszy starszemu służyć musi, a którzy przychadzaią ku latom, a ku męztwu, tym dawa nagrody, iako iuż pisano. A na dworze bywa Janczarów około czterech tysięcy, miedzy któremi iest takowy rząd: maią nad sobą Hetmana naywyższego, którego zową Aga, Pan wielki, 10 złotych ma służby na kożdy dzień, a iego Marszałek na kożdy dzień złoty, a ich Marszałkom na cztyry dni złoty, Dziesiątnikom na ośm dni złoty, inszym na dziesięć dni złoty. Synowie też ich wszyscy służbę maią od Cesarza, którzy z chłopiąt wyrastają. Rządny dworzanin, gdy się czego dopuści, a przewini, nie bywa karan na służbie, ieno na gardle. A wszakoż żadnego nie smieią stracić iawnie, ale taiemno, dla inszych dworzan, aby się nie wzburzyli. Żaden też Janczarzyn, ani ich dziesiątnik, na koniu nie smie iaehać, krom samego Hetmana, a iego Marszałka. To też miedzy niemi zrządzono, iż są iedni strzelcy, którzy z łuków strzelaią, drudzy puszkarze z hakownic, drudzy z rusznic, drudzy z samostrzałow, a na każdy dzień muszą się okazować z strzelbą przed swemi Hetmany. Y dawa każdemu na każdy rok złoty na łuk, a k temu Kazaka koszula, gacie wielkie, podług ich obyczaiu, ze trzech łokci płótna udziałane, a koszula z ośmi. Ma też Cesarz na swym dworze 600 iezdnyćh Tatarów, którzy maią nad sobą Rotmanow dwu, zową ie Karyplar Subaslury: każdy pod sobą ma 300. A tymże iezdnym imię Karipigitler, iakoby rzekł Sierotczey służby. Hetmanom ich po 2 złotych na dzień, drugim inszym po pułtora, drugim po złotemu, drugim po puł assy, po orcie. Okrom tych sierotkow żadnego innego na dwór cesarski nieprzyimą, bo ci wszyscy są wychowańcy, a z tychże wychowańcow wybiorą 60 pachołkow wybornych, do iedney roty, y zową ie Holacy Hetmana Solatbosa, Służba iego każdy dzień złoty, a ci przed Cesarzem z łuki chodzą. Druga rota dworska, wrotnych 200, dwa Hetmany nad niemi, zową ie Kapidybaszlar: każdy pod sobą maiąc sto; ci na koniech iadą, służba Hetmanowi na kozdy dzień dwa złote, a onym na sześć dni złoty. Trzecia Rota Dworska wyższego rządu, z tych też wychowańcow wybrana, takież na koniech iadą: iest ich 600, dwa Hetmany maią nad sobą, zową ie Vłassadybaslar, każdy 300 pod sobą ma. Służba ich pułtrzecia złotego na kożdy dzień, a innym na cztyry dni złoty; tę rotę zową Vlafadie. Czwarta rota ieszcze wyższa, zową ie Sulachtar, a iest ich 300, Hetman ich Suluchtarbasza; na każdy dzień ma 3 złote służby, a drudzy więc złoty, pułtora, dwa. Praca ich iest, konie pod Cesarzem wieść, kiedy iest potrzeba. Drugiemu się dostanie iedno w rok, abo we dwa lat ieden raz wieść. Piątą rotę, a naywyższą zowią Saphilaglany, iakoby pańscy synowie, a ci na koniach iadą iako panowie, iest ich 300; Hetmana ich zową Spahilarsubasza, pięć złotych ma na kożdy dzień. Oni po dwu, po półtrzecia y po półczwarta; a ci ten urząd maią, szablę z łuki y strzałami opasawszy się nieść za Cesarzem, gdzie każe. Dostanie się to drugiemu raz w rok nosić, abo we dwie lecie; wszyscy ci są iezdni y sirotscy, wszyscy społem maią w nocy leżeć około Cesarza, a sprawować się milcząc; a lubo deżdż, lubo śnieg, abo zimno, musi każdy na swym mieyscu ostać, na kożdą noc 50, a niegdy sto, gdy iest potrzeba. A żadnemu się starać nie trzeba o zbroię żadną; wszystko Cesarz opatrzy, co na kogo słusza, podług iego dostoieństwa: bądź iezdny, abo pieszy, a takież rząd na koń podług ich obyczaiu. A tych co żywność abo iedło noszą, zową ie Czesnogirler, iest ich 80. Hetmana ich zowią Czesnogirbasza, służba iemu 2 złote na dzień, innym po złotemu, po pół. Komornikow 50, zowią ie Jezdlanllar, Hetmana ich Kipterbasza: ma na kożdy dzień 2 złote służby, a Komornicy po pół złotym, strawę maiąc dostateczną y koniom. Cesarz sam też ma tysiąc koni próżnych, rok od roku pod swe siodło, a te rozdawa iako potrzeba, z siodły y z potrzebami, a zwłaszcza gdy wielki bóy iest. Masztalerzow iest dwieście, którzy konie opatruią, swe też konie maiąc, zwłascza od Cesarza: każdemu na ośm dni złoty, a nawyższy ich panowie zową się Michterbasze, maiąc na dzień dwa złote. Iest też 60 wielblądów wybornych, ktorzy noszą skarby cesarskie: każdy wielbląd 60,000 w skrzyniach a iest innych 40, którzy noszą kuchnią a spiżarnią, drugich tyleż, ktorzy noszą stany, y ich potrzeby wszytkie. A cztery bębny wielkie; ieden wielbłąd niesie dwa, a drugi drugie dwa, zową ie Kos, na ktorych nie bębnią chybaby wielki bóy był, a tak innych bębnow wielkich y małych mnóstwo iest. A ktore wielblądy zbroie noszą, iest ich 300, abowiem wozów żadnych nie miewaią, przeto, aby z niemi nie mieszkali, gdy na woynę ciągną. Płatnierzow, którzy zbroie chędożą a działaią, iest ich 60, wszystko iezdnych. Ich mistrza zową Srebedybasza: ma na dzień złoty, a insi na ośm dni złoty, a to tak zawżdy rok od roku. Ci lepak, którzy stany cesarskie rozbiiaią iest ich 60, zową ie Mechterler, wszytko iezdni. Starszego ich zową Mechterbasza: ma na kożdy dzień pół złotego, a innym na ośm dni złoty. Iest też 12 Durmanow wybornych, co iego pościel noszą a łoże, także y pieniądze, lice iego, ręce, iakoby osobny iego skarb, a tych wielblądow, co to noszą, iest ich 400 y dwanaście. Y iescze nieco próżnych, iż gdyby się któremu nieco przygodziło, na to mieysce aby był drugi. Płatnerzow, a którzy stany rozbiiaią, tych też co wielblądy chowaią kucharzów, trębaczow, iest ich w liczbie 300 a dwadzieścia. Iezdnych wszystkich iest 2000 y półpiąta sta. Ianczarow dworskich pieszych, półczwarta tysiąca, a nie więcey.
 

    O bitwie y o szykowaniu Tureckim.

    Chorągwi Cesarskich iest ich cztery, które ku Dworu służą, iedna iest biała, złotemi słowy pisana; a ta iest nadewszytkie, abowiem znamiennie tam wszytkę moc cesarską być, a zową ią Alamsandzak, iakoby wszey mocy chorągiew. Druga chorągiew iest czerwona, a ta iest dworzańskich iezdnych. Trzecia, zielona a czerwona, czwarta żółta a czerwona, a te są Janczarskie dworskich pieszych. A gdyżkolwiek będą rozwinione te cztery chorągwie, tamci iest Car między dworzany swemi, takim obyczaiem: iezdni dworzanie podle niego, przed nim Ianczarowie, za nim wielblądy, a około wszędy przekop, pod przekopy pawęże w ziemie wtykane. Około przekopu wszędy usypano wał na górze, na którym wszędy rożny częste obtykano. Strzelnice dla dział, aby możono strzelać z rucznic, zostawiaią. Nad pawężami osczepy y inne obronne rzeczy, których potrzeba, gęsto stoią. Strzelba z łukow barzo gęsta. Cesarz lepak, krom swego dworu ma dwoie woysko, iedno Natolyiskie, drugie Romańskie. A podle tego zakopania cesarskiego, na prawą rękę są inni pieszy, rzeczeni Aszapi, iakoby drabi też się okopali, a rożny obtykali, iako y pierwiey. Iedno iż takich przypraw nie maią, a tych iest 20000. Sienikczagini też, za niemi wielblądy a konie, co na nich potrzeby niosą. A ci Aszapi są z oney strony morza z Natoliey zebrani. Iest też Pan Natolski, którego zową Anatoli Beglarbegi, iakoby rzekł Anatolski Pan nad Pany, a przy nim są wszyscy iezdni Natolscy. Woiewod iest 20, a każdy swą chorągiew ma od Cesarza daną. Podle nich iest Subaszow 50, a każdy stoi podle swego Woiewody, ile ich służy ku któremu Woiewodzie. A tych iezdnych bywa na 60 tysięcy, każdy Woiewoda swoy huf zwłascza ma. Basza także swym hufem zwłascza, a blisko siebie ieden podle drugiego. Po lewey lepak stronie, z tey strony morza iest ieden Pan nad wszemi Pany, chorągiew ma y swoy huf: zową go Vrumelibegler Begi, iakoby rzekł, Pan nad Pany naywyższy po Cesarzu. A podle niego Woiewod 18, każdy z swym hufem, a z swą chorągwią. A tak porządnie stoi, iako y pierwiey iest powiedziano. Podle nich lepak Szubaszy iest na 40. A kożdy stoi podle swego Woiewody, ile ich służy ku któremu Woiewództwu, a tych iezdnych bywa na 80 tysięcy, którzy są z tey strony morza z Sarachory, o których będzie daley powiedziano. A podle Cesarza na lewą stronę pieszy, takież drudzy Aszapi: bywa ich na 20 tysięcy, a są z tey strony morza zebrani, to iest z Romaniey, y takież się okopali, y rożny obtykali, iako owi na prawey stronie. A gdy Cesarz każe niektórym iezdnym ku bitwie przystąpić, tedy bez omieszkania iadą, a biią się z wielkim krzykiem y bębnaniem. Cesarscy takież bębnowie bębnią, iż między nimi tak wielki iest krzyk y huk, iakoby się ziemia trzęsła. Są też ku nim posłani od Cesarza dworzanie na ladrowanych koniach, aby opatrowali, kto iakie męstwo uczyni, a iako kto ma się ku bitwie. A ten każdy buzdygan abo palcat w ręce dzierży, ponukaiąc ku bitwie iezdne, a zową ie Czauszy. A gdziekolwiek są oni, iakoby sam Cesarz był: a wszyscy się ich boią. Abo wiem kogo oni pochwalą, każdy się mieć dobrze będzie, y kogo ganią przed Cesarzem, biada iemu bywa. Hetmana ich zową Czauszbasza. Takieć iest rządzenie Tureckie. Przy walnych boiach Cesarz sam nigdy nie iezdzi, iedno iest zawżdy między Janczary aż się boy dokona. Przeciw takiey tedy pogańskiey mocy, gdy chrześciańska moc przyciągnie (iakoż był krol Władysław przyciągnął na Warnę, a tak się był przeciwko niemu położył, obłożywszy się wozy około, a między wozy wszytko pieszy, a na prawey y takież na lewey stronie wszytko iezdni) zawżdy Chrześciańscy iezdni przemagali Tureckie iezdne, aż więc potym sami się skazili, kwapiąc się na cesarskie dworzany, bez opatrzności. Iakoż to lankul Woiewoda na Kossowym polu sam się był poterał, poraziwszy iezdne, ukwapił się na cesarskie dworzany. Przetoż wiedzcie zaiste: ktożkolwiekby chciał z Cesarzem Tureckim walny bóy złożyć, musiałby inną sprawę mieć, niżli insi miewali; a takby go mógł, za Bożą pomocą, porazić na głowę, abowiem między niemi taki niedostatek iest, o którym oni sami niewiedzą, ale ia to dobrze wiem bom to dobrze przeyrzał, abowiem ich pieszy na polu długo trwać nie mogą, iż się na to nic nieprzyprawiaią, a mniemaią iżby zawżdy iednakie sczęście mieli mieć, Iescze druga rzecz iest niepewna im: abowiem, gdyby iednako tylko Janczarowie Cesarscy na głowę byli porażeni, a na polu ostali, Cesarz Turecki nigdy by się nie mógł poprawić przeciw Chrześcianom. Abowiem gdyby tego woyska pozbył, tedy wszytkie ziemie Chrześciańskie, które on posiadł, sprzeciwiłyby się iemu, y musiałby za morze zagnan być. A ieszcze ieden niestatek iest miedzy niemi, iż gdyby Chrześcianie iezdne ich porazili, nie kwapiąc się na czoło Iańczarom, ale z zadu, ogniowemi przyprawami strzelaiąc na wielbłądy, którzy tak przestraszeni ogniem, na swe by się woysko rzucili, a wszytkie Ianczary potłoczyli, a z drugiey strony z dział biiąc z obozu. Onic się tego nigdy nie domyslili, alem ia tego pokusił na iednym wielbłądzie. Pytali się o tym, ale nie wiedzieli kto to uczynił: a to się było stało w Wołoskiey ziemi. A takoć iest wielki strach miedzy niemi, gdy słyszą, iż Chrześcianie na nie silnie ciągnąć chcą, abowiem sami dobrze wiedzą, iż gdyby iedno raz przegrali, a porażeni byli, iako pierwiey powiedziano, iżby się nikaki poprawić nie mogli. Iakoż to y sam Cesarz mówił wyszey.
 

    Iakoby wyprawa na Turki miała być, y iakie rządzenie.

    Ale iż rozum, a rząd siła sprawuie, wiedzcież gdy się na Turki gotować będziecie, abyście się warowali zbroią obciążyć, a grubych drzewiec iezdeckich, samostrzałow hewarow ciężkich, byście nie mieli, ale byście sobie wszytkie rzeczy potrzebne k woynie a k walney bitwie stroili, czym byście mogli bez obciążenia władać. A bowiem Turcy takim rządem wiele naprzód maią: ieśli go gonisz, tedyć uciecze, a ieśli cię goni, tedy mu nie ucieczesz. Turcy y konie ich, dla lekkości swey zawżdy prędcy są, a my zawżdy prze ciężkie konie, y obcięzone zbroie, iesteśmy leniwi, abowiem wiele na głowie maiąc, duch trudny masz, a k temu nie słyszysz, y wszędy dobrze nie widzisz. Rękoma też, y sam sobą dla ciężkości zbroie nie władniesz, abowiem drudzy tak się przyprawiaią w zupełną zbroię, iakoby go kto miał dobywać, zlekka na nim siedząc. Gdyż dobry człowiek czystym sercem, a męzkim boiować ma. Lepiey ci iest, ku bitwie przystąpić tak, aby mógł ze czcią gdy iest potrzeba , odstąpić, a zdrów będąc, za się poczynać, co się widzi, niżli na iednym mieyscu zginąć, stanąwszy iako do woyny. Wiemy też dobrze, iż Tatarowie takież się szykuią iako y Turcy ku bitwie. A niedadzą się Turkom w koło obiechać, ani z boku przystąpić, iedno muszą czołem na czoło bić, a twarzy na twarz nastawić, aby na każdego bitwa przyszła. Y tak tez są Tatarowie na swych koniach bystrzy, iako y Turcy; bowiem Turkom bardzo nie wczas takie sprawienie. A przetoż Tatarowie często nad Turki zwycięstwo mieli, a Chrześcianie nigdy, a zwłascza w walney bitwie: a to przeto, iż się dadzą im około ziachać a z boku k sobie przystąpić. Turcy wiedząc zbroyne ludzie y ich szykowanie, rozkazano im od Cesarza, aby patrzyli koni, a nie ludzi; przystąpiwszy z obu stron z drzewcy, z szablami, y z inną rozmaitą bronią, aby konie bili, a nieranili, a przeto się każdy ma obciążenia zbroie warować: co to y sam łatwie porozumiesz, gdy z konia zsiędziesz, tak obciężonym żadnym obyczaiem sam za się bez pomocy nań nie wsiędziesz. Y w takiey bitwie nie zawżdy się służebnik trafi, iżby mu mógł pomoc. A tak ktobykolwiek chciał z Turkiem walkę począć, wszytek by obyczay dzisieyszy miał opuścić a tego się trzymać, cośmy wyszey namienili. Y lud też k temu mieć, y uczyć; a tym obyczaiem z pomocą Bożą, mogliby nad Cesarzem Tureckim zwycięztwo otrzymać. A wszakoż to na Królu wszytko stoi: bowiem on ma opatrznym boiownikiem być, a sam siebie pierwiey, potym wszytko woysko rządnie sprawić, a zwłaszcza przeciw Poganom. Słuszna tedy Królowi być miedzy pieszemi, maiąc przy sobie kilkadziesiąt mężów wybornych na koniech: a odtąd samemu nikam niewystępować, ażby potrzeba znamienita była. Abowiem Król ma się wcześnie mieć, a w silnym bespieczeństwie chować: bowiem iego raną abo niemocą wielki zamątek w woysku bywa, iako y kiedy głowa chora, ciało mdłe. Przeto wszyscy panowie y rycerze pospolicie oto maią stać, aby nie tak mocnego, iako więcey mądrego a sprawnego Króla obierali; a takiego maiąc, iako zrzenice w oku strzegli, nie daiąc iemu ręką boiować bez potrzeby. Także potrzebno iest Królowi mieć przy sobie kilkadziesiąt mężów wybornych, na ladrowanych koniech, którzyby odiezdżaiąc od niego, miedzy hufy okazowali się Rycerstwu, a upominali ie mężnie ku bitwie imieniem Królewskim, iakoby sam przy tym był. A tak by iedni odieżdżali, a drudzy przyieżdżali, iżby Król zawsze wiedział gdzie się co dzieie. Iako y Cesarz Turecki swoie Czauszy przy sobie miewa, aby też tacy przyprawieni rządnie, iżby nieprzyiaciela widząc mniemaliby drudzy, iżby tu sam Król był rozkazuiąc. A w tym, gdyby się któremu niektóra z nich przygoda stała, aby inny na to mieysce był. Wiedzcież tedy, iżci Cesarz Turecki nie może tak wielkiego woyska zebrać k walnemu boiu, iako powiedaią o iego wielkiey mocy, iżby ludowi iego liczby nie było. Co nie może być, aby każdy pan nie wiedząc co ma, iżby też dobrze mógł radzić. A tak która iest summa woyska Tureckiego, iuż powiedziano.
 

    O gońcach Tureckich które zową Akandie.

    Turcy gońce swe zową Akandie, iakoby ciekący, a są iako przewałowie dżdżowi, którzy z obłokow padaią; a z tych przewałow wielkie powodzi przychodzą, a prędkie potoki wylewaiące z brzegów, a cokolwiek połapią, wszytko z sobą niosą, ale nie długo trwaią. Takież też gońcy, abo ciekący Tureccy, iakoby y przewałowie dżdżowi, nie długo mieszkaią, ale poki zasięgną wszytko połapią, popalą, zmorduią, y zkażą tak, iz za wiele lat tam kur spiewać nie będzie. Gońcy Tureccy dobrowolni są, a z dobrey woley w iezdę iadą, prze swoy pożytek: a Turcy inni zową ie Kogmary, iakoby owczarze, iż się dobytkiem żywią, a konie na to chowaią, czekaiąc tego, iżby ich gdzie wyiezdżać zawołano, gotowi są: nie trzeba im rozkazować, ani żadney służby płacić, ani za szkody stać. A nie chceli kto sam w iezdę iechać, tedy komu innemu pożyczy koni swych połowice. Ieśliże czego dobędą, a przyniosą, tedy maią za dobre; a ieśli nic nieprzyniosą, tedy tak między sobą mówią, nie mamy-ci zysku, ale mamy wielkie zadusze, iako y oni, którzy sami pracuią, a iadą przeciw Gaurom, a to iż ie wyprawiamy, a cokolwiek zaymą, abo zdobędą, tak męże iako y żony, krom pacholąt, wszytko za pieniądze przedadzą, a Cesarz sam pacholęta zapłaci. Ciż też gońcy maią między sobą Rotmistrze, które zową Dondialar. Są też k temu Woiewodowie od Cesarza ustawieni, po wszech krainach. Napierwiey przeciw Chrześcianom Woiewoda Sunderowski, a iego pomocnik Woiewoda Kroszewiecki. Przeciw Węgrom, a przeciw Wołochom, Woiewoda Nikopolski, a iego pomocnik Woiewoda Bosyński. Przeciw Karwatom a Korytanom, Woiewoda wierzchni Bozeński, a iego pomocnik Woiewoda Sytnicki. A takoż daley po krainach iest osadzono. Na morzu lepak, przeciw Katalanom a Włochom, Woiewoda Kalipolski, a iego pomocnik Woiewoda Moreyski. Ci Woiewodowie, abo Sandiarbegowie, wszytkie krainy opatruią, a wiedzą w każdym Królestwie, co się gdzie dzieie, a gdy który czas z nich upatrzy, iżby zaiem ludzi mógł uczynić, tedy poszle do Cesarza, prosząc o iezdę do Gaurskich ziem. Cesarz wysłuchawszy, poselstwo odpuści, a posłowie maią odpusczenie, nieomieszkawaiąc. Wnet po mieściech kazać wołać, mianuiąc Woiewodę y krainę, chwaląc im tę iazdę, mówiąc, że przywiedzeni będziecie do męzkiego y żeńskiego pogłowia, y innego wszelkiego zboża. A więc Gońcy, słysząc tak walną iezdę a wołanie, raduią się poskakuiący, wnet się wyprawią, a iadą do rzeczonego miasta, tam, gdzie Woiewoda sam iest, a tak Woiewoda doczekawszy ich, opatrzy ie łodziami y innemi potrzebami, co k temu słusza. A tak zrządziwsy rzeczy, rozkaże każdemu, k czemu się kto ma mieć, a przewiozszy się ciągnie do Chrześciańskiey ziemi, wiodąc ie aż ku temu mieyscu, gdzie umyślił: Przyiachawszy, każe się im przesiadać na insze rychleysze konie: bo każdy z nich dwa konia ma, iednego wiedzie, a na drugim iedzie, a te konie na których są pierwiey, tedy na tym mieyscu zostawią. Abowiem są drudzy Turcy od tego, aby konie one opatrzyli, aż się wrócą. A dawaią im od ośmi koni złoty: y wiedzie ie Woiewoda mało daley, a tam im rozkaże aby nic nieomieszkali, y położy im dzień, dokąd ich ma czekać. A uderzywszy w bęben, który zową Tołombas, rozpuści ie: a będzie taki hurm odnich, trąc się miedzy sobą, gdy każdy chce bić naprzód, a drudzy y z końmi padaią, a tam zostawaią, y roziadą się wszyscy, gdzie kto wie, paląc, morduiąc, biorąc a wszytko źle czyniąc. Woiewoda każe na tym mieyscu stanie małe robić, maiąc z sobą kilka set mężów wybornych, na dobrych koniech, czekaiąc ich tam, a gońcy k niemu niosą, wiodą ze wszech stron. Ale woiewoda doczekawszy podług pierwszego rozkazania, zaiem poszle wszytek naprzód. A kto się omieszka, ten tam zostanie, a sam Woiewoda nazad pozostanie, a zrządziwszy hufy iadą pomału, oczekawaiąc nieprzyjaciół. A ieśliby ie nieprzyjaciele silnie goniąc pościgli, tedy obróciwszy się z niemi się potykaią, ieśli bitwy nie będą módz otrzymać, tedy wszytek zaiem każą pomordować, stare ludzie y młode, wszytko naprzód, a sami pierżchną, iako wiatr; a tak żaden nic nie może uczynić, ażby niegdzie przy trudnych górach, abo przy wielkich wodach, abo na mieyscu nie jakim bagnistym ich poscignął tam by ie mógł porazić, abo, gdyby ludzie byli gotowi, a ciągnęli ku onemu mieyscu gdzie palą a biorą, z małym ludem wielką by im szkodę udziałałi, bo się tedy nawięcey boią, a strach na nie wielki iest, iż są różno. A tak małym ludem mógłby ie bić, aż ku samemu mieyscu, gdzie woiewoda leży, y sam by się woiewoda zastawić nieśmiał, mniemaiąe iżby była wielka moc. A tak ci się gońcy na nas przyprawiaią.
 

    O sarachorzech, iakoby u nas żołnierze.

    Sarachory są iakoby u nas żołnierze: a ci też są z Gońców dobrowolnych, abowiem Cesarz gdy słyszy wielką moc Chrześciańską ciągnąc, abo jakiekolwiek woysko wielkie na się, każe wołać po mieściech, kto chce służbę brać, będzie mu dawana. A tedy więc Gońcy iadą ku Cesarzowi, a daią im na koń złoty na cztery dni, a odtąd nie zową ich gońcy, iż iuż nie są dobrowolni, ale Sarachory, a płacą im na każdy miesiąc, bo ich służba długo nie trwa. Zbroia iest, szabla y drzewce, niektórzy miewaią pancerze. A Cesarz ie ma przy sobie, póki ich potrzebuie, potym zapłaciwszy puści ie. Bywa ich około dwudziestu tysięcy.
 

    O martaluziech woiennikach.

    Martaluzy sa Chrześcianie, a zwłaszcza przy krainach bywaią, a ci maią służbę na koń, na ośm dni złoty. A służba się też im płaci na miesiąc każdemu, iako y sarachorom; ale im służba trwa, póki który chce. Zbroie też maią iako y Sarachorowie. Chceli kto więcey mieć to na iego woli. Sąć też niektórzy Chrześcianie swiebodni nie daiąc żadnemu nic, a żadney też służby nie biorąc, zową ie woynicy. Ci Cesarzowi przysługuią, a próżne konie Cesarskie wiodą gdzie iest potrzeba. Martaluzów a woynikow iest na kilka set.
 

    O sprawowaniu szturmu Tureckiego.

    Cesarz Turecki barzo nakładnie miast dobywa y zamków, przeto, aby tam długo nie leżał, napierwiey z dział zbiwszy a zburzywszy mury mieyskie, abo zamkowe póki się mu zda, a widząc czas ku szturmu puścić, tedy napierwiey każe po wszytkim woysku wołać, aby konie, wielblądy, y wszytek dobytek z pastw do woyska przypędzono, a gdy się to stanie, tedy każe drugi raz po wszytkim woysku wołać, mianuiąc dzień szturmu, a naradszy sobie pokładaią piątek, a tak wołaiąc, mianuią przy tym dary takim obyczaiem. Kto chorągiew na mur wniesie, temu woiewodztwo przypowiedzą, a kto za nim wnidzie Szubastwo, trzeciemu Cerybastwo, a innym więc pieniężną summę mianuiąc, kasaki k temu rozmaite rozdawaiąc, a cokolwiek tedy wymienią, bez pochyby wszytko się stanie, chocia miasta dobędą, chocia nie dobędą. Potym też wołaią, w samy wieczor wszędy po wszem woyscze, aby gęsto swiec łoiowych zapalonych wszędy powoyscze nawtykali, iż się tak zda, iakoby gwiazdy gęsto nad obłoki świeciły, a przez oną noc gotuiąc się ku szturmowaniu, y nazaiutrz aż do wieczora, a w nocy więc ku miastu idą ze wszech stron milcząc y znienagła przystępuią ku przekopom, niosąc tarasy z sobą z prącia plecione, a drabiny mocnie przyprawione, aby mogli leść z obu stron, a drudzy zespodu y zwierzchu. A Ianczarowie zaś idą ku onemu mieyscu, gdzie, ściana przełomiona, a przystąpiwszy ku zburzonemu mieyscu, czekaią aż się pocznie dzień okazować, a tedy napierwiey puszkarze Ianczarowie barzo prętko wbieżą na mur, bowiem w tenczas mieszanie przedziały wstępuiąc a widząc Ianczary na murze, obrocą się y biią się spolnie mężnie z obu stron. A tu Ianczarowie iedni drugie pomykaiąc łażą, a k temu strzelba z łukow barzo idzie gęsta, abowiem im strzał dodawaią, ieszcze huk wielki od bębnów, a od krzyku ludzkiego. A tak, że ta bitwa godzinę trwa a nawięcey dwie, a przemogą-li w tym Chrześcianie pogany, tedyć iuż więc pomału słabieią, a mdleią Turcy, a Chrześcianie się posilaią. A tak ten szturm do południa trwa, a daley trwać nie może, bo strzelbę wystrzelaią. A ludzie niektórzy zbici, niektórzy zranieni, a wszyscy się spracuią. Widząc Cesarz iż otrzymać nie może, każe im od miasta odstąpić, a działa z innemi potrzebami od murów odciągnąć, a na wozy przyprawiać, a popisawszy ranne, każe naprzód posłać, a sam na onym mieyscu do nocy zostanie, a w nocy więc ze wszem woyskiem odeydzie, aby na nie z miasta abo z grodu niekrzyczeli. A przeto wżdy załogę uczyni, ieśli z zamku niekto zciekł, aby sie mógł nad niemi pomścić. A przetoż lud, który bywa na zamku, ma się opatrznie mieć, aby z zamku ladaiako nie ziezdżali, ani ściekali, abowiem gdy się mu zamek abo miasto ieden raz obroni, za długi czas Turek się o nie pokusi. A ktorzy więc ochromieni bywaią w rękę w nogę, iakokolwiek, każdego tego Cesarz opatrzy dobrą żywnością, aż do śmierci iego. A takieć iest położenie szturmu Tureckiego.
 

    O Chrześcianiech, którzy pod Turki są.

    Chrześciany zową Gaury, a wszytkich, którzy pod Turkiem są, Cesarz liczbę wie, iako wiele ich iest w każdey ziemi. Cesarzowi dań dawaią na każdy rok, z każdey głowy 40 Aspr, które Turcy zową Akcza, a 40 ich uczyni złoty ieden. Przyjdzie tego Cesarzowi wielekroć sto tysięcy do roku, oprócz dzieci y żeńskiey twarzy, y krom innych dochodow, które iemu przychodzą do iego komory na morzu y na ziemi, y z gór srebrnych. Ci też Chrześeianie dawaią panom swym pod któremi są, które zową Tymarerler, połowice dani Cesarskiey a k temu dzieśiątek wszytkiego bydła abo zboża. Roboty żadney ani Cesarzowi, ani Panom niedawaią. A gdy woysko Cesarskie ciągnie, żaden nieśmie przez zboże iechać, by więc tak mało, co by zapieniądz niestało; Panowie Tureccy tego przestrzegają ieden drugiemu, niechcąc aby ubogim szkoda była, a gdyby kto kokosz iednę bez dzięki wzioł, gardło trać, bo chce Cesarz, aby ubodzy w pokoiu byli. Chrzescianie też za Cesarzem muszą wyprawić wielenaście tysięcy sumarow, abo koni z spiżą, aby to tam przedawali ku swey ręce, po czym włożą sprawiedliwie, szkody im nie życząc. W tym że tedy z rządzeniu wszytko trzymaią tak, iako z starodawna było, y dziś też. Iako za Cesarza Amarata było się przygodziło, iż iedna baba obżałowała była iednego Aszapa, iż iey na drodze wziął mleko, y wypił; Cesarz kazał go wziąć, a brzuch mu rozrzezać, ieśliby było mleko w żołądku, iż się nie znał do tego ten tam. Aleby było nie znaleziono, to się też babie miało stać, a tak ubogi drab gardła zbył, a baba, mleka. A to sie stało iadąc od Płowdynia do Czemoweniu.
 

    O rozmnożeniu Tureckim.

    Tureckie rozmnożenie podobne iest morzu, którego nigdy nie przybywa, ani ubywa, a tak, że poganie nigdy pokoia nie maią, zawżdy się cholebią, abowiem aczkolwiek się w iedney krainie uciszy, wszakoż się w drugiej o brzegi tłucze. Woda morska iest gruba a słona, a w niektórych krainach sol w niey działaią; a wszakoż gdy nieprzyczyniwszy części wody słodkiey, sol być nie może. Wody też wszytkie po świecie pletąc się tam y sam, słodkie bywaią, a dobre y ku wszem rzeczom pożyteczne, a gdy do morza wpadną, a zmieszają się z wodą morską, wszytka dobrota a słodkość ich zginie, a będzie iako ona woda morska gruba a słona. Turcy też to podobieństwo maią, nigdy w pokoiu nie są, zawżdy walkę wiodą rok od roku, z iednych ziem do drugich, a ieśli gdzie przymierze uczynią, toć prze swoy pożytek, a w drugich krainach wszytko złe czynią, lud biorą, zaymuią, a co nie może chodzić zabiią; a to się stawa wielekroć, w każdym roku kilkanaście tysięcy Chrześcian przypędzą miedzy pogaństwo, a zmieszawszy się wszyscy się skażą, iako y wody rzeczne w morzu, abowiem opuściwszy wiarę swą, pogańską przyimuią. A tak przestąpiwszy, gorszy tacy bywaią na Chrześciany. A takoż to wszytko iest ku rozmnożeniu ich, wysługuią, drudzy się wysłużyli drugie przywodzą, a drudzy się oto pracuią, aby wywodzili, iżby ich nigdy nie ubywało, iakoż im Machomet rozkazał. A nadto, co się ich dobrowolnie sturczy każdy rok, iest summa nie mała. Iako się stało było w Gałacie, iż ieden zakonnik znamienity ś. Bernarda wyprawił był swą nieszlachetnością, iednego dobrego człowieka, o iego zdrowie, iz Turcy bez winy dali go spalić. A żona iego wdową została. Potym on zakonnik wiarę Mahometową przyioł, a Chrystusową potępił, a onę wdowę na poganiech wyprosił, a tak dali mu ją bez iey woli, a potym więc więcey niż 40 Węgrzynow, Katelanow, a Włochow pogańską wiarę przyieli. A no iakoś wżdy poganie nie chwalili tego zakonnika uczynku. A tak ci się Turcy mnożą, co po tym możemy baczyć, iżci oni lud biorą, a nie bydło, a ktoż im tego może obronić? gdyż oni zabrawszy prętko zasię uiadą, aniż Chrześcianie gotowi będą, to oni tam będą, gdzie maią być. A ieśliby ku tey obronie ludzie chować chcieli więtsza skoda y utrata, bo poki wężowi głowy niezbiiesz, poty od niego bespieczen nie będziesz. Y chocia niegdy iazda ich będzie porażona, a wszakoż ci to nie koniec, wżdyć za się poiadą. Ostatek możecie zrozumieć.
 

    Iako się Cesarz okuzuie swym dworzanom, na dworze swym.

    Cesarz Turecki ma taki obyczay: na swym dworze okazuie się dworzanom dwakroć w tygodniu, a tam wszyscy dworzanie muszą być, zdaleka około stoiąc. A tuż się też okazuią Posłowie zkądkolwiek są, dary niosąc, a okazawszy się więcey na dwor nie chodzą lecz, by też pilna potrzeba była, tak czekaią odpowiedzi; a przetoż się musi Cesarz okazować. Abowiem gdyby to okazowanie nie było, tedy dworzanie mieliby iakie domniemanie, boiąc się, aby mu się przygoda która nieprzydała, aby się nie kto im na stolec pierwiey nie wtrącił, niżli syn iego; by też y niemocen był, wżdy przeto dworzanie chcą o iego niemocy wiedzieć. Imiona Tureckie Cesarskie, Tureckim ięzykiem te są, Bumlibek, iakoby rzekł wielki Pan; drugie Honkier, iakoby Xiąże. Trzecie Mirre, iakoby moc; czwarte Sołtan, iakoby Cesarz. A po porządku swym zowie się Otmanogli, iakoby syn Otmanow, drudzy go zowią Padiszach, iakoby imie nad wszystko imię. A toć imię nań nie słuszne, iedno na samego Boga, abowiem oni Boga zowią Giergok faradon Padiszach, iakoby rzekł: ziemie y nieba stworzyciel wszechmogący.
 

    O mnóstwie skarbu Tureckiego iako go kazał rozliczać Cesarz Mahomet.

    Po w alkach, które wiodł nie małe Cesarz Mahomet, rozkazał Tetreykiwanowi, aby rozliczył wszytkie skarby, pokład iego, aby mu mógł powiedzieć, iakoby wiele tysięcy ludzi, a do wiela lat by mógł chować, na gotowe pieniądze, żadney pomocy od ziemie, ani od dochodow niemaiąc. Tytreykiwan, podług rozkazania Cesarskiego, przez 4 niedziele to wszytko rozliczył, y powiedział Cesarzowi, rzekąc: sczęsny panie możesz chować za 10 lat czterykroć sto tysięcy, a zapłacić y podkowy y gozdziki: to iest wszytkę służbę y szkodę. A nie tak ci on rozumiał, izby na każdy rok miał chować tak wiele iako dziesięć lat, na każdy rok 40. tysięcy, a tak wszytkich będzie cztyrykroć sto tysięcy. A tedy rzekł Cesarz, iesczem nie iest panem, abociem te ziemie które trzymam, wszytkie są cudze, a to, których był gwałtem na Chrześcianach dobył z tę stronę morza. A było wtenczas słyszeć, iżby Papież sam ze wszem Chrześciaństweni ciągnął na Turki; boiąc się tedy Cesarz, aby mu się wszytkie ziemie Chrześciańskie, których był zdobywał, niesprzeciwiły, obesłał pany Tureckie nastarsze po swey ziemie, aby k niemu przyiachali: a gdy przyiechali, radził się z niemi, rzekąc: słyszymy, że Gaury chcą barzo silnie na nas ciągnąc. Cóż k temu mówicie, a radzicie mi, boć ia mogę chować za 10 lat czterykroć sto tysięcy ludzi. Oni odpowiedzieli iemu, Sczęsny panie, tak wiele maiąc ciągni do ziemie ich, lepieyci niżlibyś ich w domu czekał. Y kazał Cesarz Mahomet kobierzec wielki przynieść na przykład, a przed niemi rospostrzec, a wpośrodku dał iabłko położyć, y zadał im taką gadkę: możeli kto z was to iabłko wziąć, nie wstępuiąc na kobierzec? y rozkładali miedzy sobą, mysląc na to, iakoby to mogło być, a nie mógł żaden z nich tego dowścipu mieć. Aż Cesarz sam przystąpiwszy ku kobiercowi, wziął obiema rękoma brzeg kobierca, a toczył go przed sobą, postępuiąc za nim, aż iabłka dosiągł, a zasię kobierzec roztoczył, y rzekł panom, że lepiey ci iest Gaurom urywać potrosze, niżli do ich ziemie przyidzie ciągnąc, przeto yżeśmy niebezpieczni: bo gdyby się tam nam mało nie zdarzyło, tedyby wszytkie ziemie nam się sprzeciwiły. Y rzekł ieden Pan imieniem Essebek: Sczęsny Panie, dawno powiadaią o tym Papie Rzymskim, iżby miał na nas ciągnąć, ze wszytkim Chrześciaństwem, by więc y na swini iachał, tedyby iuż u nas dawno był; a przeto coście poczeli, to czyńcie, na nowiny Gaurskie niedbaiąc. A tak za iego rzeczą Cesarski przykład pochwalili. A w tym zawołał Cesarz iednego Greka Chrześcianina, na którego łaskaw był, imieniem Tomasza Kiryca, y rzecze k niemu: takoli wy dzierżycie o waszym Papie Rzymskim? odpowiedział on rzekąc, Sczęsny Panie, tak trzymamy, iż do onego iednego Papieża, który był rzeczon Damasus, wszyscy Papieżowie święci byli, a po nim żaden. Y rzekł Cesarz wszyscyście błądnicy, a przetoż Tomaszu przyjmiej wiarę Mahometowę, boć iest prawdziwsza niżli wasza. Tomasz przeciw temu zamilknął. A to się działo w Adrianopolu na Cesarskim nowym dworze. Cesarz Mahomet darowawszy pany, odpuścił ie do domow. Przetoż wiedzcie, iżci Cesarz Turecki iest barzo niebespieczen, a Turcy się barzo boią tego, aby się Chrześciaństwo nie wzburzyło; abowiem gdyby to uyrzeli Chrześcianie, którzy pod nimi są, wszyscyby się im podług Chrześciaństwa sprzeciwili. A tociem ia wielekroć od nich słyszał. O co prośmy Pana Boga, aby to dał. Potym więc Cesarz Mahomet umarł, y iest pogrzebion w Konstantynopolu, a po nim dwa synowie zostali, iednemu imie Diemsultan, a drugiemu Baiazet.
 

    O syniech Cesarza Mahometa, co się z nimi działo po śmierci oyca ich.

    Który ninie panuie, ten żadney walki niepoczynał, bo nie miał z kim, abowiem iego ociec wszytko był Chrzesciaństwo podbił pod swą moc, w onych stronach, krom Węgierskiego a Polskiego Królestwa, a wszakoż gdy dobył Kaffy na Czarnem morzu z tey strony, a Wołoskiey ziemie Kiliey y Białogrodu. A iestci w Turczech taki obyczay, gdy po Cesarzu ostaną dwa braty, a między sobą walkę wiodą, który się pierwiey uciecze na Dwor między Yanczary, ten Cesarstwo otrzyma, ale przecię leżących skarbów (iaki ieden iest nad Konstantynopolem, pięć mil Włoskich, nazwan Geniassar, iakoby na Nowym grodzie) by też więc niektóry z braciey chciał skarbu nieco wziąć, nikaki nie dadzą żadnemu. A zamek iest pewny, y opatrzony dostatecznie, przez przednie przyiacioły. Y odpowiedzą każdemu z nich, któryby chciał do skarbu przyść, Sczęsny Panie, póki miedzy sobą walkę wiedziecie, żadnemu nic wydano nie będzie, ale gdy iuż który z nich na stolcu Cesarskim siędzie, tedy ten komu zamek poruczon, wziowszy klucze, przyniesie Cesarzowi od Grodu, y od wszego skarbu. A Cesarz darowawszy go, zasię mu klucze poruczy, aby tak sprawował iako pierwiey za starodawna było.




 

SŁOWNICZEK

wyszłych z użycia lub mniej zrozumiałych wyrazów.

(*) Litera J. wszędzie znaczy Janczar.
[ob. — obacz, zobacz.]
 

Aga, (w Pamiętnikach Janczara Polaka Azapan); aga, pan, u janczarów zaś naczelny dowódca ich wojska.

Akandie, (J. Akamdzye) wł. Akyndży, od Akmak, ciec; są, to żołnierze wysyłani na grabież: [franc.] les batteurs d’estrade.

Akcza, Aspra; trzecia część para, ob. Aspr. Aspra z wyrazu greckiego αςπρoς, biały; toż Akeze zdrobniałe od ak, biały.

Alamsandżak [w tekście przez z Alamsandzak], (J. Alamsamdiat); Alem i toż samo Sandżak, chorągiew, sztandar; albo się razem łączy: Alemsandżak, chorągiew świata.

Anatoli Beglarbegi, wł. Anatoli bejlerbegi; jeneralny rządca Anatolji, jakby wojenny gubernator Małej Azji.

Aspr, po turecku Akeze; trzecia część pary. 120 asprów czyni jeden piastr turecki, mający w sobie 40 par; piastr zaś, po turecku Gunisz, dzisiaj równa się 20 kopiejkom miedzi, dawniej zaś 200 asprów czyli akeze stanowiło około 60 złotych polskich. Aspra pochodzi od wyrazu greckiego αςπρoν, białość.

Assy, od As, Assis, grosz srebrny.

Aszapi, wł. Azeb v. Azap; rodzaj milicji dla załogi w miastach, piechota regularna.

---

Basallar, ob. Wezyler.

Bosyński, (J. Bdinsky), wł. Budyński, od miasta Buda.

Bożeński [w tekście przez z Bozeński], (J. Bozamski); Bośniacki, od Bosnji.

Brona, to samo co brama.

Bułak-Basze, (J. Bulag, Bułagi), wym. Böliuk-baszy; naczelnik, dowódca półku (z Böliuk nasz wyraz Półk). Böliuk składa się z kilkunastu rot janczarskich.

Bumlibek, wł. Binjuk bej; wielki bej czyli pan.

---

Cerybastwo, (J. Czarybastwo), wł. Czorbadżostwo, od czorbadży, gotujący polewkę; niższy stopień od subaszy, jakby porucznik janczarów.

Circitores, raczej Circuitores; ci, którzy w nocy zwłaszcza obchodzą obóz i postrzegają w nim porządku.

Chutko, to samo co prędko.

Czasnogirbasza, Czesznegirbaszy; dowódca noszących żywność.

Czausz, Czauszy, oddział wojska dla egzekucji sądowej.

Czauszbasza, naczelnik czauszów; on też wprowadzał posłów na audjencję; posyłano ich także z ustnemi zaleceniami, poruczając im wykonanie swej woli: maréchal de la cour.

Czernoweń, Czenowenia; małe miasteczko w Bulgarji, o kilka mil od Nikopola, w sandżaku ruszczuckim.

Czesnogirler, (J. Czesnogligler), Czeszne girler, noszący jadło, [franc.] échansons.

Czylik, trzeba Czalik, janczarowie wykreśleni ze spisów.

---

Daniszykcadery, wym. Daniszykczaderj; namiot rady; daniszyk rada, konsultacja, czadyr namiot.

Diebart-basza, ob. Srebedybasza.

Dondialar, (J. Ponklasar), wł. Pejkler; rodzaj ułanów.

Durman, wł. Enderunagaleri; pokojowcy, lokaje, [franc.] maîtres de l'intérieur (z enderun wewnątrz i aga pan). „Lice jego, ręce jakoby osobny jego skarb” zawiadują skarbami, drogiemi sprzętami i w ogóle tem, co służy do czystości i ozdoby lica i rąk sułtana.

Dyzdan, (J. Disdar), wymawia się Dizdar; komendant miasta, grodu.

Dzielny (proch); działowy, armatni.

---

Fraucymer od św. Marka; to samo co nierządnice, stąd, że w Wenecji urząd miejski niepozwalał mieszkać gdzie indziej tym niewiastom, tylko w dzielnicy kościoła św. Marka.

---

Gaury, (J. Kauri), Giaur; tak mianują chrześcjan; słowo zepsute od Kiafir, niewierny.

Giergok faradon Padissach, Jer we giog aferid Padjszah; stwórca ziemi i nieba.

Gruba; (z niemieckiego Grabe), dół. [chodzi o słowo głęboka]

---

Harforidi, (J. Hajfordej), wym. Czahyrydży; krzyczący ([franc.] crieur public), robiący gwałt, jakby herold.

Hasuka, ob. Kazaka.

Holacy, (J. Solary); Solak, piesza straż przyboczna sułtana wybrana z janczarów.

Honkier, wł. Hunkiar; przelewca krwi; tytuł dający się sułtanom.

---

Jaszczki, płoty albo strzelnice, któremi umacniano obóz lub tabór. Niekiedy znaczą też: zapory wodne. Porównaj używane w Litwie: Jaz, Jazy.

Jezdlanlar, (J. Wezoglandar), właściwie Jezogłantar; pokojowcy sułtańscy, paziowie niższej rangi.

---

Kalaya, Kataija, ob. Ketaja.

Kapidybaszlar, wł. Kapidżybaszy; wielki szambelan.

Karyplar Subaslury, (J. Karislar Subliary), trzeba Hurebalar lub Gurebalar Subaszytary; chorążowie cudzoziemskich, obcych wojsk. Hurebadżylar albo Gurebadżylar, wszystko obcej ziemi, np. z Tatarów.

Kazaka, (J. Hasuka); wątpliwe znaczenie. Chasseki, żołnierz rot janczarskich, zwanych Chassekijan, które były uważane za najcelniejsze roty i stanowiły jakby partykularną i poufałą służbę sułtana; albo stosuje się to do osobistych podarków sułtana, gdyż chasseki znaczy także wszystko to, co należy i odnosi się do sułtana. [więcej tu w komentarzach: https://marucha.wordpress.com/2020/02/08/wolne-tematy-8-2020/]

Ketaja, (J. Kalaya, Kataija), wym. Kiatija i Kiaja; namiestnik, vice...

Kipterbasza, wł. Kapydżylarbaszy, szambelan główny. Kapydżylar, odźwierni, to jest paziowie używani do posług sułtańskich.

Kogmary, Kojundży; owczarz.

Kosna, (?) gatunek bębna dawniej używanego na wojnie. Wyraz ten nie znajduje się w słownikach i nie jest dzisiaj używany.

Kotspergał, rodzaj łopaty do sypania szańców, zwłaszcza w miejscach błotnistych. Źródłosłów od wyrazu niemieckiego Koth (błoto) i Spattel (łopata). [na temat tego słowa zobacz przypis [5] w artykule: https://wachtyrz.eu/najstarszy-zabytek-slaskiej-literatury-czesc-3/]

Kreptuch, źródłosłów niewiadomy; najprawdopodobniej musiały to być rozpinane kawały płótna, na których kładziono dla koni obrok i wiązki siana.

Kroszewiecki, (J. Kruszenicki), Kruszewicki, od Kruszewacz, miasta w średniej Serbji, stolicy sandżaku, o 34 mile od Semendery.

Kus, znak, sposób, sztuka.

---

Mansel, Manzel; służba sułtańska. Menzil i Menzile właściwie zna ozy stanowisko, poste, stąd poczet.

Martalusy, [w tekście przez z MartaluzyMartolos; żołnierze kolonji wojennej na granicach państwa.

Mechterbasza, (J. Mechder basza). Mechterbaszy; naczelnik rozbijających namioty.

Mechterler, (J. Mederker); Mechterler, rozbijący namioty.

Michterbasze, (J. Michler Basza), wł. Imrachor lub Mirachor-Baszy; wielki koniuszy.

Mirre, Emiru'lmuminin; władca prawowiernych.

---

Naprzeki; w poprzek.

---

Orcie, Orta; oddział janczarów, rota najmniej z 200 ludzi.

Otmanogli, wł. Osman-ogła; syn Osmana, założyciela monarchji tureckiej.

---

Padissach, Padiszach; monarcha, wielki szach.

Pendik, wym. Pendżyk; taksa niewolników.

Picowanie, od niemieckiego Speise, znaczy to samo co opatry[wa]nie się w żywność, furażowanie.

Płon, Linde nie ma tego wyrazu; z ciągu tekstu widać, że znaczy większą sztukę drzewa jak np. belka lub jakiekolwiek bierwiono.

Płowdynia, Plowen; małe miasteczko w Bulgarji w sandżaku ruszczuckim, o kilka mil od Nikopola.

Podwika, zasłona kobieca; w wyrażeniu: Podwiką parać się, znaczy: oddawać się lubieżności.

Ponklasar, ob. Dondialar.

Przęczka, pętlica, sprzączka; w wyrażeniu: Po przęczkę, to samo co: wedle miary w miarę, niewylewając z brzegów.

---

Sandiarbeg, (J. Sendziak beg), Sandżak bej; rządzca sandżaku, czyli gubernji.

Saphilaglany, (J. Spachi-oglar), wł. Sipahiogłanlar; rodzaj konnej przybocznej straży u sułtanów.

Sarachory, wł. Askerj, w liczbie mnogiej Asakirj; żołnierz, żołnierze.

Segiwnan, powinno być Sajban; namiot, właściwie: stróż cienia.

Sienikczagini, wł. Sendżakdary; niosący chorągwie, podchorążowie.

Solary, ob. Holacy.

Solatbosa, (J. Solakbasza); Solakbaszy, dowódca janczarskiej straży sułtańskiej.

Sołtan; Sułtan; władca.

Spachi-oglar, ob. Saphilaglany.

Spahilarsubasza, (J. Spachioglarsubasza), wł. Sipahiogłanlarbaszy; dowódca straży sułtańskiej, ob. Saphilaglany.

Srebedybasza, (J. Diebart-basza), wł. Dżebedżybaszy; dowódca, oficer pancerników, pancernych.

Stan, to samo co miejsce, stanowisko.

Subaszy, urzędnik policyjny, chorąży, odpowiada naszym horodniczym; właściwie znaczy naczelnika woziwodów.

Sulachtar, (J. Soluchtar), wł. Sjlichdar, miecznik; rota janczarów dla straży serajowej.

Sulachtarbasza, Sjlichdarbaszy; dowódca tej roty.

Sumary, trzeba Suwary, od Suwarj; kawalerzysta, cavalier, konny.

Sunderowski, (J. Smederowski); od Semendere, miasta obronnego, leżącego przy ujściu Morawy do Dunaju w Serbji.

Sytnicki, (J. Siczyński), wł. Setyński, ateński; (Ateny nazywają się po turecku Setyne).

Szubastwo, (J. Subaszostwo); od subaszy, wyższego oficera, chorążego.

---

Tadynki, od staroniemieckiego Teiding; rokowanie, układ, umowa.

Tetrejkiwan [w tekście przez y Tetreykiwan], Defterdar, podskarbi, czyli minister skarbu, inaczej Defterkiajasy. [https://pl.wikipedia.org/wiki/Defterdar]

Tolombas [w tekście przez ł Tołombas], Tułumbaz; ten, co w kotły bije; (Tułum, bęben).

Tymarerler, Timarljler; posiadający timary, to jest starostwa, z których na wojnę powinni stawić oznaczoną liczbę żołnierzy konnych z rynsztunkiem, a których sipahi, spahami, to jest jazdą nazywają.

Tyszarz, z niemieckiego Tischler; stolarz.

---

Ułassa dybastar, (J. Ulafady basza), wł. Ulufedżybaszylar; dowódcy jurgieltników.

Urumeli beglerbegi, wł. Rumeljbejlerbegi; jeneralny rządca Rumelji (Turcji europejskiej).

---

Vernacie, z włoskiego Vernaccia; rodzaj winogron; w ogólności zieleniny, owoce niedojrzale.

---

Wezyler, abo Basallar, wym. Wezjoler lub Paszalar, wezyrowie, ministrowie.

Więda; wyraz nieznany lub zupełnie z użycia wyszły, zdaje się znaczyć mieszaninę rozmaitych ciał, składających jeden jaki materjał, jak np. proch, do którego wchodzą siarka, saletra i węgiel.

Wyhadrunkować; (Linde z niem. Hadern), wyswarzyć co na kim, przez kłótnię wymódz.

---

Zophi; to samo co Persowie; tak przynajmniej Grecy nazywali dawne państwo Cyrusów, z powodu, że radę królewską składali kapłani, w których ręku znajdował się cały skarb ówczesnej mądrości.

 

 



tagi: żydzi  islam  konstantynopol  chrześcijanie  mehmed  hasuka  kazaka  chazaka  defterdar  kiafir 

umami
16 stycznia 2021 16:33
12     1444    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ainolatak @umami
16 stycznia 2021 16:58

Czyżby zatem kefir to prosto z naleciałości osmańskich (zepsute mleko?)? ;)

Zapowiada się niezłe czytanie, więc niestety wcale nie na deser a na starter sprawdziłam słownik; na doładowanie "glukozą".

zaloguj się by móc komentować

umami @ainolatak 16 stycznia 2021 16:58
16 stycznia 2021 18:09

Mi także taka myśl do głowy przyszła.

Generalnie to opowieść o żebraku i królewiczu, ale bez zamiany miejsc ;)

zaloguj się by móc komentować

smieciu @umami
16 stycznia 2021 20:29

Ciekawe... Nie spodziewałem się takiej organizacji. Spodziewałem się raczej jakiegoś ustroju feudalnego a zamiast tego widzę skrzyżowanie chińskiej administracji z wojenną machiną husytów ;) Takie luźne skojarzenia gdyż np. nie znam ówczesnej chińskiej administracji :) Ale zaskakująca dla mnie jest ta biurokratyczna machina turecka w narodzie prymitywnych koczowników(?). Ciekawe skąd wzięli te wzorce. Z Bizancjum?

W każdym razie mamy władcę, dowódcę, który robi mnóstwo by odciąć się od swoich ziomali. By nie stworzyli oni szlachty czy arystokracji, która mogłaby przejąć kontrolę nad państwem. Zamiast tego ów władca otoczony jest armią urzędników która wszystko spisuje (choć nie spisali imienia matki Mohameda ;) ) i kontroluje. Co akurat mi przywiodło na myśl Chiny - ale może w Bizancjum było podobnie. Dostęp do dworu jest reglamentowany przez biurokrację, tak samo dobra i przydziały. Każdy jest zależny od władcy i jego biurokracji.

Jest to tym bardziej podkreślone że kluczowe oddziały wojskowe nie są narodowe. Wręcz przeciwnie. Robi się wszystko by nie były związane z nikim poza władcą. I oczywiście biurokracją. Każdy typ formacji ma dwóch dowódców tak by była konkurencja i patrzenie na ręce itd. Gdy to czytam zaraz przychodzi mi na myśl jakieś kiepskie sci-fi, kiedy autorzy tworzą swoje wizje centralistycznych machin państwowo - wojennych. Tutaj mamy to w praktyce. Alienacja władcy i kluczowej grupki urzędniczej od wszystkich. Ktoś pomyślał nawet o tajnych służbach, które pilnują porządku za pomocą skrytobójstw. Dla mnie dość kosmiczne. Nie spodziewałbym się tego w XV wiecznej Turcji zdecydowanie.

Ostatecznie przychodzą na myśl dwie rzeczy.

Pierwsza. To był bardzo zaawansowany projekt, zrealizowana koncepcja machiny wojennej, której bardzo ciężko było się przeciwstawić. Wszystko znakomicie zorganizowane. Mamy oddziały wojskowe (Janczarów) dla których jedyną drogą sukcesu jest wojna i osobista skuteczność w niej. To droga awansu. Całkiem realna zresztą. Ale jedyna. Walka jest wszystkim. Nie mają rodzin czy innych zależności, wzorców. Mamy te oddziały, też świetnie zorganizowane, przemyślane które służyły wypadom grabieżczym. Mamy te przydziały kasy, ról wszystko świetnie przemyślane. Mamy przemyślaną strukturę dworu w którym nikt nie ma stałego miejsca ale dostaje poczucie prestiżu. Mamy specjalne formacje które pilnują porządku. Czy to w cywilu - szybkie i sprawne sądy. Czy podczas bitew - specjalnych obserwatorów analizujących kto się obija a kto wykazuje odwagą i skutecznością. I mamy kary. Albo karę. Gardło. Ewentualne pozbawienie dochodów. A ponieważ nie ma posiadczy ziemskich więc ... i tak jesteś skończony kiedy tracisz pensję.

Dla mnie naprawdę to jest prawdziwie futurystyczne. Po prostu przemyślane w każdym calu. Niewiarygodne wydaje się żeby autorem takiego czegoś byli jacyś dzicy (jak ich pojmowałem) Turcy.

Drugą rzeczą jest że ktoś to właśnie musiał zorganizować. A nam trudno bardzo stwierdzić co i jak gdyż cechą tej struktury jest istnienie wąskiej kasty urzędników skupionej w radzie państwa, która ewidentnie ma kluczowy wpływ na wszystko gdyż przez nią przechodzi niemal cała informacja (której zdobywanie jest też przemyślane) docierająca do władcy. To rada ustala co jest ważne i podsuwa rozwiązania władcy. I tak docieramy do tego o czym ten autor, nie napisał bo i być może nie wiedział. Kim byli ci ludzie?

Jak tam trafiali? Co było ich celem? Całe to Imperium o bardzo kosztownej strukturze gdyż zależnej od wielkich pieniędzy, które trzeba było skutecznie ściągać a potem w biurokratyczny sposób rozdzielać zależało od tych ludzi. To były wielkie pieniądze i wielka siła wojskowa. Wszystko razem zespolone. Ktoś miał nad tym kontrolę. Ale też zadbał by nie dało się właściwie ustalić kto. Jedyną wskazówką jest chyba tylko to że był to świetnie przemyślany projekt. W którym wszyscy stali się trybami maszyny. Turcy niemal na równi z wyzyskiwanymi (?) Chrześcijanami.

Naprawdę ciekawe. Na mnie zrobiło wrażenie ale nie wiem. Czy np. Bizancjum, arabskie kalifaty miały podobne machiny biurokratyczno wojskowe? Mi się zawsze wydawało że wszędzie była jakaś arystokracja, klany, rodziny itp. Z powyższego opisu jednak wynika jakby w Turcji postanowiono się na wszelkie sposoby pozbyć tego decentralizującego elementu. Ludzi, którzy naturalnie staraliby się wyrwać kawałek władzy i pieniędzy dla siebie. Czytając powyższy opis ma się wrażenie że istnieje tylko państwo z jego aparatem biurokratyczno wojskowym. Nic więcej.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ainolatak 16 stycznia 2021 16:58
16 stycznia 2021 22:32

Oczywiście że tak.....Wołosi idący Karpatami (a przedtem Bałkanem -Starą Planiną) rozpowszechnili to słowo...i nie tylko te...np. kumys to też słowo pochodzenia tureckiego

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @smieciu 16 stycznia 2021 20:29
16 stycznia 2021 22:45

Pan padł ofiarą propagandy zachodniej, gdzie "ci ze  wschodu" to zawsze taka dzicz.....niech zwróci Pan uwagę że jak Chrobry zdobywaĺ Kijów w 1018 to obradował JEDNO Z NAJBOGATSZYCH I NAJWIĘKSZYCH ÓWCZESNYCH MIAST.....zaraz po Konstantynopolu i Kordobie....a założony został raptem 150 lat wcześniej.. ..wniosek: przez Kijów przechodził niewyobrażalny wprost handel międzynarodowy....a nam wmawiają że tam za Bugiem to syf  kiła i mogiła  tylko była .....to samo z Krymem - polecam zobaczyć mapkę w atlasie historycznym Demartu na temat rozwoju epidemii dżumy w 1346-1350....centralnym punktem tej epidemii jest Krym a z ni3go na wszystkie strony rozprzestrzenia się zaraza.. .wniosek: Krym w owym czasie był tym, czym teraz jest Singapur, Hongkong czy Szanghaj (zresztą była tu na SN notka o tym że w Kaffie stało po 200 statków na redzie)....to dlaczego Turki mieliby być ułomnymi przygłupami?

zaloguj się by móc komentować

smieciu @OjciecDyrektor 16 stycznia 2021 22:45
16 stycznia 2021 23:20

Ok, bez wątpienia ludziom wbito w mózgi że Wschód był zacofany. Mimo wszystko to państwo tak zostało zorganizowane że wydaje się że Turcy mogli niewiele mieć w nim do czynienia. A to byłoby troszkę przegięte. Błysnąć cywilizacyjnym rozwojem polegającym na własnej degradacji ;)

Tak czy siak musiało skądś się to wziąć. Najbardziej uderzająca jest organizacja dworu, który miał nikłą styczność z władcą, który pojawiał się 2 razy w tyg. by się łaskawie pokazać wybranym przez nie wiadomo kogo Turkom. Dwór który był całkiem uzależniony finansowo od władcy, którego wojsko i najbliższa straż składała się z obcych. Specjalnie tak wybieranych i zorganizowanych by władca był ich jedynym autorytetem. Na pewien sposób ci obcy mieli większe możliwości niż sami Turcy. Janczarzy byli w najbliższym otoczniu władcy na stałe a tureccy dworzanie mieli jedynie przydziały. Wszystko zaś pod kontrolą urzędniczej rady, która łatwo mogła kompletnie przestać realizować interesy tureckiej ludności gdyż nic jej przy tym nie trzymało skoro wojsko i służby tajne i jawne mogły być obsadzane obcymi. Naprawdę ciekawa struktura państwa.

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @smieciu 16 stycznia 2021 23:20
16 stycznia 2021 23:48

Pan dalej w anachronizmach tkwi...nie rozumie islamu.....cały czas kręci się Pan wokół narodowościowych pojęć, którymi zainfekowane w 2 pół. XIXw. umysły ludzi. Islam to religia uniwersalistyczna....parafrazujac Amerykanów można powiedzieć "Nie pytaj co ci da isam-  ale co ty dac możesz islamowi".

 

Poza tym kultura islamu to kulturą zaożyczeń: architektura - bizantyjska, ceremoniał dworski - perski, ubiór - żydowski, nauka - grecka/bizantyjska (rozwój dopiero po przetłumaczeniu z greki na arabski dzieł uczonych)....tak więc jak to mawiają Chińczycy "nieważne jakiego koloru jest kot, ważne aby łapał myszy". 

 

zaloguj się by móc komentować

umami @smieciu 16 stycznia 2021 20:29
17 stycznia 2021 00:22

Spisywali, tzn. nie spisali, ci sami.

Jakoś mało domyślny się zrobiłeś ostatnio :)

Masz w tytule niewolników i sługi tego systemu (a w późniejszych wiekach, najprawdopodobniej, definicję), a tu masz listę defterdarów:
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Ottoman_Ministers_of_Finance,

przy czym, do jednego z nich (i lat jego urzędowania) jest turecka korekta:
https://tr.wikipedia.org/wiki/Yakup_Paşa.

Wspomina się o nim też w tej malowniczej historii rozwoju zaniedbanego i zniszczonego przez wyprawy krzyżowe miasta i jego wspaniałej odbudowy pod nowym zarządem, tu:
https://en.wikipedia.org/wiki/History_of_the_Jews_in_Turkey#Ottoman_era.

Cesarz był, rzecz jasna, tolerancyjny, kochał sztukę i humanistów, itp. itd.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @umami
17 stycznia 2021 01:08

Nie myślałem żeby odgadywać kto co i jak dokładnie tylko chciałem podsumować że ta struktura dawała dużo możliwości. Właśnie nie narodowościowym. Była zorganizowana całkiem wbrew takiemu państwu.  Jak dla mnie była zwyczajnie zaskakująco oderwana od ludzi, którzy przecież mieli stać teoretycznie za rozwojem imperium czyli za Turkami.

To otwiera zbyt duże pole manewru ale widzę że generalnie się zgadzamy. Że nie konwencjonalnie pojmowane interesy podbijających, domniemanie Truków, stały za taką organizacją.

Islam pasuje oczywiście znakomicie. Owszem chrześcijaństwo też jest ponadnarodowe ale Islam od początku był religią wojny. Odwrotnie niż chrześcijaństwo. Był religią gdzie wojna i gwałt był usprawiedliwiony. Obowiązkiem wyznawców nie było też nadmierne dociekanie, zadawanie pytań ale poleganie na warstwie wyżej postawionych, lepiej wiedzących czyli swoistej kaście biurokratów. Tak swoją drogą można zrobić dygresję że Kościół Katolicki też zaczął iść tą drogą co się dla niego źle skończyło gdyż można rzec szedł wbrew sobie a natomiast dla Islamu był to żywioł naturalny. Tak czy siak centralna postać władcy i autorytetu oraz pośrednicząca kasta biurokratów wyłaniająca się opisu zespala się gładko z Islamem.

Żydzi? Też nieźli biurokraci ;)

Pomyślę. Najważniejsze dla mnie póki co jest odkrycie, dzięki za tekst!, jak specyficznie było ówczesne Imerium Osmańskie zroganizowane.

zaloguj się by móc komentować

klon @smieciu 17 stycznia 2021 01:08
17 stycznia 2021 02:32

Słabe.

Nie widzę nawiązania do PiS. :) 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @umami
17 stycznia 2021 07:20

Tekst upstrzony brzęczącymi cyferkami. Kto tym zawładał? Nie doczytałem do końca. Zostawię na czas wyluzowania.

W komentarzach pojawia się Jakub. A jak Jakub to i jego bracia?

Plus za słowniczek. Dorzucę namiar do lepszego zrozumienia. Bowiem nie jest zrozumiałe hasło:

Tadynki, od staroniemieckiego Teiding; rokowanie, układ, umowa.

Czegoś takiego jak staroniemieckie "Teiding" nie znalazłem ale znane jest hasło Thing albo Ding, pośród skandynawskich wikingów ting ...

 

Kipterbasza czy lwy z Lewanty przyswoiły giaurom znad Wisły 'kipisz' i 'skitrować'?  To taka tradycja?

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować