Francuzi w Afryce
Drugi z obiecanych artykułów zamieszczonych w Kraju, o których wspomina Tadeusz Żuk–Skarszewski, autor Cecila Africanusa.
Pisowni nie poprawiam, poza kilkoma literówkami. Wytłuściłem w samym tekście nierozpoznane nazwiska lub nazwy.
Kraj nr 44 (29 października/10 listopada 1898)
FRANCUZI W AFRYCE.
Na ostrzu miecza.
Zdobycie Afryki.
Znaczenie Faszody.
Kolej na wskroś Sudanu.
Pojmanie Samory'ego.
Spór o „czarny ląd”.
„Z drogi!”
Świat muzułmański w Afryce gorzko pożałował policzka, którym day [dej] algierski uraczył w roku 1827 ambasadora francuzkiego Devala. Niedość, że w roku 1830 flota francuzka przybiła do algierskich brzegów, by z rozkazu Karola X pomścić zniewagę; niedość, że odtąd Algier stał się widownią walk zaciętych, przeszło 20-letnich, zakończonych przemienieniem Algieru w francuzką prowincję, ale prócz tego w walkach tych wychowało się i zahartowało parę pokoleń francuzkich oficerów, których «czarny ląd» ku sobie pociągał, niebezpieczeństwo nęciło, którzy za łaskę uważali sobie, jeśli rząd pozwolił im iść na przepadłe w głąb kraju i chorągiew francuzką zatykać w niezbadanych ziemiach, które na kartach oznaczano wyrazem «pustynia».
Dzięki poświęceniu i odwadze tych ludzi, Francja w naszych oczach odzyskała utracone stanowisko wielkiego kolonjalnego mocarstwa. Zajmowała je w początkach XVIII wieku: posiadłości jej obejmowały ogromne obszary w północnej Ameryce, po brzegach obu Oceanów, aż w głąb do środkowych jezior i łożyska Missisipi, ośm wysp Antylskich, Gujanę w południowej Ameryce, w Azji Indje, a u afrykańskich brzegów ze wschodu wysp parę, a od zachodu St-Louis nad Senegalem. Odtąd poczęło się zmniejszanie tych posiadłości, które po epopei napoleońskiej doszło do szczytu. Anglja stała się głównym spadkobiercą olbrzymich tych obszarów. Cóż z nich pozostało? Nic prawie: nic nie znaczące okrawki. Obecnie, od lat kilkunastu, Francja stała się znów jednem z największych państw kolonjalnych.
Ludwik XV w «pakcie kolonizacyjnym» (1765) wygłosił zasadę bezwzględnego wyzyskiwania kolonij: «Kolonje są do użytku metropolji i mają spożywać jej wytwory». Karol X zdobywał Algier, «by wprowadzić chrześcjaństwo i znieść niewolnictwo». Trzecia rzeczpospolita dopiero rozpoczęła politykę kolonjalną na wielką skalę, by nietylko otworzyć miejsce zbytu dla swoich wyrobów, ale również, by otworzyć nowe obszary dla energji i przedsiębiorczości swych obywateli, by z pożytkiem dla metropolji uprzystępnić nowe ziemie dla europejskiej cywilizacji. Opornie szło to zrazu. Ferry’ego okrzyczano zdrajcą, że wojsko francuzkie posyłał aż gdzieś na granicę chińską, do Tonkinu, i «dał się Bismarkowi wyprowadzić w pole», przyjąwszy z jego namowy protektorat nad Tonkinem (1882). «Co nam po kolonjach — wołano — skoro nie mamy kolonistów? Odwracają one tylko naszą uwagę od wschodniej granicy Francji». Zdobycie Dahomeju i Madagaskaru nie natrafiło już na opór opinji publicznej. Obecnie spór o małą afrykańską osadę nad Nilem roznamiętnia całą Francję. «Liga patrjotów» wydaje okrzyki «do broni!» nie, by nad Ren spieszyć, ale do Faszody. We Francji tak się rozmiłowano w afrykańskich sprawach, że potworzyły się towarzystwa, by ze składek publicznych organizować wyprawy naukowe, w celu badania tajemnic dziejowych, śpiących od wieków pod pokrywą piasków przywianych z pustyni, które pokryły szczątki dawnych cywilizacyj.
Co się stało? Zkąd wziął się ten gwałtowny przewrót we francuzkich poglądach? Opinja publiczna spostrzegła się poprostu, jak wielkiego dzieła Rzeczpospolita dokonała w Afryce w ciągu kilkunastu lat ostatnich, i zrozumiała, jak wielkie może wydać ono owoce. Pisaliśmy niedawno (patrz «Na przełaj Afryki» w N-rze 41 «Kraju») o marzeniach angielskich o angielskiej Afryce; przypatrzmy się teraz rozwojowi idei Afryki francuzkiej. Zamieszczona obok mapa uzmysłowia marzenia obu krajów. Przyszła angielska linja kolejowa od Capu do Aleksandrji jest w części zbudowaną: od Aleksandrji do Berberu krążą już pociągi, od Berberu do Khartum budowa już postanowiona, a z przeciwnej strony wybudowano już również kolej od Capu aż w pobliże rzeki Zambeze; terenem zaś, po którym biedz ma przyszły «Aleksandrja — Cap — express», włada już Anglja z północy aż po Faszodę, ze wschodu do Wiktorja Nyanza i źródeł białego Nilu, z południa do źródeł Conga. Francuzka linja z St-Louis via Timbuktu, Faszoda, Addis-Abbaba do Dżibuti, linja zatem od oceanu Atlantyckiego do morza Czerwonego z odnogami Timbuktu — Oran i Faszoda — Loango jest (prócz kolei Oran-Biskra) dotąd marzeniem, ale takiem, do którego zapalić się mogą umysły, bo mającem podstawę w niesłychanych zdobyczach francuzkich ostatnich lat kilkunastu. Kolej taka połączyłaby je z sobą i z oceanem Atlantyckim, morzem Śródziemnem i Czerwonem i rzekami: Nigrem, Congo i Nilem! W ten sposób z francuzkich kolonij: Algieru, Tunisu, Senegalu, Sudanu, Congo, Wybrzeża kości słoniowej, Dahomeju i Obocku, powstałoby potężne afrykańskie państwo z kolejowym i spławnym dostępem na wsze strony. By marzenie to urzeczywistnić, połączyć te wszystkie zdobyte w ostatnich latach (prócz dawnego Algieru) posiadłości, potrzeba tylko utorować sobie drogę przez Sudan, i zawładnąć Faszodą.
Co to jest Sudan? O wyprawach do Sudanu czytamy telegraficzne wieści z Kairu i z St-Louis, od ujścia Conga i od ujścia Nigru: zewsząd wszystkie wyprawy zmierzają do Sudanu. Sudan, każdy to wie, jest to poprostu to białe miejsce na dawnych kartach Afryki, wypełniające cały jej środek od Abisynji po Senegal i od Algieru po Congo, które «białem miejscem» być przestało dzięki energji i poświęceniu takich ludzi, jak Liwingstone, Stanley, i tylu innych, w których rzędzie pominąć nam nie wolno Rogozińskiego i Dybowskiego. Olbrzymi płat ten kraju zamieszkały był przez tubylczą ludność murzyńską czarno- i miedziano-skórą, która cofała się pod naciskiem arabów, maurów hiszpańskich i abisyńczyków dośrodkowo w głąb «czarnego lądu». Podbijana przez tych najeźdźców po brzegach, dostarczała przez wieki niewolników na wszystkie targi i mieszając się ze zdobywcami, wytwarzała różne plemiona. Takiego zmieszania krwi owocem są np. tuaregi, bitne plemię, na którem z takim mozołem francuzi zdobyli Timbuktu: gród święty, założony przez maurów. Wnętrze «czarnego lądu» zamieszkiwała ludność, do której nie doszły może nigdy wieści o chwale i upadku Egiptu i Rzymu: pierwszy głos z zewnątrz, jaki ją doszedł, był huk karabinów odtylcowych. Pomiędzy tych czcicieli fetyszów zdobywcy arabscy i mauretańscy wnosili względną swą cywilizację islamu. Z cywilizacji tej, krzewionej przeważnie w Marokku, przyswajali oni sobie najłatwiej rzemiosło wojenne i organizację państwową, opartą na połączeniu w osobie «proroka» najwyższej władzy religijnej i wojskowej, przed którą korzyli się domorośli miejscowi kacyki. Na takie świeżo powstałe, zaborcze i oparte na łupieztwie władców i niewolnictwie, rozległe państwa natrafili anglicy w górnym Egipcie i francuzi w Senegalu. Tu «nawracał» i łupił prorok Mahdi, tam prorok Samory; obaj równie okrutni, przebiegli, dobrzy wojownicy i obaj równie potężni.
Z bandami Samory’ego francuzi spotkali się w tym samym czasie, kiedy anglicy starli się po raz pierwszy z Mahdim: w roku 1882. Już od XIV w. wprawdzie istniała na zachodnim wybrzeżu Afryki, przy ujściu Senegalu, założona przez żeglarzy z Dieppe Kolonja francuzka z miastem St-Louis, która pozostała się własnością francuzką do dziś dnia. Ale dopiero w roku 1882 francuzi pomyśleli o zapuszczeniu się dalej w głąb kraju i pułkownik Borgnis-Desbordes natrafił na zgliszcza osad, widoczne ślady przejścia zastępów proroka. Odtąd poczęło się posuwanie ciągłe francuzów na wschód i ciągłe walki z prorokiem, który dla odparcia francuzkiego najazdu skupił silną armję. Podczas gdy pułkownik Archinard organizował rozszerzającą się wciąż na wschód senegalską kolonijkę, sprowadzał bydło, wkładał mieszkańców do roli, organizował targi i zakładał komunikacje, równocześnie inni oficerowie posuwali się aż ku Nigrowi, do którego pierwszy dotarł pułk. Borgnis. Wzdłuż całego Nigru, śladem Binger’a, kapitanowie: Monteil, Crozat, Ménard, Marchand, Braulot, okrążali państwo Samory’ego olbrzymiem półkolem, by połączyć linją fortów wzdłuż Nigru Senegal ze świeżo zdobytym Dahomeyem, a tem samem, dotarłszy do Say, — z francuzkiemi posiadłościami, ciągnącemi się do jeziora Czad, do Ubanghi i francuzkiego Congo. Olbrzymia ta praca, którą na załączonym planie uzmysławiają chorągiewki, oznaczające francuzki pochód, dokonywała się w cichości, i dzięki odwadze i poświęceniu francuzkich oficerów, dokonaną została szczęśliwie rok temu, kiedy pojawienie się francuzów pod Nikki tak niespodziewanie zaskoczyło anglików, jak teraz w Faszodzie. Spór ten groził i wówczas orężnem starciem: stały już naprzeciw siebie angielskie i francuzkie oddziały pod bronią i z mozołem udało się dyplomacji wykreślić graniczną linję, z której Francja musiała być zadowoloną, bo za ustąpienie z jednej Bussy otrzymała uznanie reszty swych zdobyczy.
Zdobycze te, prosimy spojrzeć na mapę, linją St-Louis — Timbuktu — Czad i linją Conga okoliły angielskie wybrzeże Złote i Lagos, niemieckie Togo i Kamerun i mierzyły prosto przez górny Nil w Obock; wbiły się klinem w środek Afryki, dały podstawę do dalszego marszu, a były dziełem lat kilku. Jakie nadzieje na przyszłość! Pozostało dwóch rzeczy jeszcze dokonać: pozbyć się Samory’ego, którego państwo znalazło się w środku francuzkich posiadłości i pójść naprzód do Nilu.
Z Samorym walczono bezprzestannie. Zrazu lekceważono tego handlarza (jak i jego ojeiec) który 16-letnim chłopcem (ur. 1830 r.) krążył ze swym towarem po oazach; poszedł potem do Sozy Ibrahima, który stworzył sobie królestwo, podbijając posiadłości kilku kacyków. Ten zatrzymał go przy sobie i uczynił swym pomocnikiem. Młody Samory taką okazał pojętność, że niebawem pokusił się o zastąpienie na tronie Ibrahima; musiał jednak uciekać, bo przedwcześnie wykrył się jego spisek. Rozpoczął tedy rzemiosło zaborcze na własną rękę: zjednał sobie paru kacyków i ogłosił się prorokiem. Zdobywać począł osady, ludność ich w części zamieniać na żołnierzy, w części sprzedawać jako niewolników; zawierał i łamał sojusze; porwał się nawet na swego mistrza Ibrahima, rozproszył jego armję, ogłosił się «księciem wierzących» i stanął na czele 157 zdobytych państewek! Zmuszony wyprawami francuzkiemi do przyjęcia francuzkiego protektoratu, podpisał układ; francuzi się cofnęli, a on rządził po dawnemu. Oddziały francuzkie wycinał z nienawiści dla swych «protektorów», syna swego kazał żywcem zakopać za przyjmowanie francuzów; miał, co prawda, synów 64.
Okrążony obecnie francuzkiemi linjami, obsaczony dokoła Samory przenosił się z miejsca na miejsce... wraz z całem państwem. Jak czarna plama, przesuwało się jego państwo po ziemiach afrykańskich, to w stronę Liberji, to znów z powrotem ku Nigrowi: zdobywał coraz to nowe granice, za soba pozostawiał pustkowie. Państwo jego było nieuchwytne i jego samego trzeba było ująć, by wędrowne a potężne państwo istnieć przestało. Tego właśnie dokonali świeżo dwaj francuzcy oficerowie: 31-letni kapitan Gouraud i 27-lelni porucznik Jacquin. Oficerowie ci puścili się za Samorym, osłabionym nową porażką swej armji u granic liberyjskich w krainie Kong. Z niewielkim oddziałem urządzili sobie polowanie par force przez pustynię, niespodziewanie starego władcę dopadli, zabrali w niewolę i pocwałowali z powrotem. Potężne państwo przestało istnieć w parę tygodni po rozgromieniu Mahdiego na przeciwnym Afryki krańcu.
Przeciw innemu afrykańskiemu władcy — bo Mahdi i Samory nie są przypadkowymi awanturnikami, ale naturalnym wykwitem stosunków, panujących na afrykańskich pustkowiach — przeciw prorokowi Rabah obok Czadu jest w drodze pięć francuzkich wypraw (i jedna niemiecka z Kamerunu). Całe wnętrze Afryki roi się od francuzkich wypraw, mniej lub więcej «naukowych».
W ten sposób utwierdza się panowanie francuzkie w Sudanie, wrastającym coraz głębiej w Afryki wnętrze, ku Czadowi. Równocześnie od Południa prężyło się tam bezustannie francuzkie Congo. Przyznane Francji na konferencji berlińskiej (1885) rosło ono pod rządami pana Brazzy w kierunku północno wschodnim wzdłuż dopływu Conga, Ubanghi. W 1890 roku p. Brazza wysłał p. Liotarda do Ubanghi, nie połączonego jeszcze wówczas z Dahomeyem i Senegalem; osiągnięto to dopiero przed rokiem przez dotarcie wzdłuż Nigru do Say. P. Liotard, opowiada, że od ministra kolonij otrzymał w r. 1894 rozkazy, które spełnił teraz major Marchand. Ministrem tym był p. Delcassé. W spełnianiu tych rozkazów, których bliżej nie określa, p. Liotard pchnął jeszcze dalej na północny wschód wierzchołek francuzkiego klina, wbijającego się w Afrykę i jego czubek: Dem-Zibar, połączył szeregiem posterunków z resztą kolonij, by zapewnić mu komunikację i dowóz żywności i amunicji. Tego dokonawszy przed dwoma laty, wyprawił Marchanda w dalszy pochód, który zakończył się właśnie pod Faszodą.
Przed rokiem 1830 Francja posiadała tylko drobne stacje na afrykańskich brzegach. Przez następne lat 50 dodała do nich Algier. Od roku 1880 objęto protektorat nad Tunisem, zdobyto Dahomey i Madagaskar i, co najważniejsza, zajęto cały olbrzymi szmat kraju wzdłuż Senegalu i Nigru od zachodu, wzdłuż Conga i Ubanghi od południowego zachodu, i połączono w ten sposób tysiącami mil pustyni rozdzielone posiadłości w jeden kompleks: Algier i Tunis z Senegalem, Senegal z Dahomeyem, Dahomey z podzwrotnikowemi prowincjami nad Czadem, te z Ubanghi i Congo. Teraz Marchand powiązał to w szystko z Nilem, a z Faszody niedaleko już do Dżibuti, do Czerwonego morza!
Olbrzymiej tej pracy cichaczem niemal dokonało niewielkie grono ludzi poświęcenia, żołnierzy, nie zważających, że ich ani rozumiano, ani oceniano, ludzi, co z nieugiętą energją i żelazną konsekwencją latam i całemi deptali piaski pod słonecznym żarem, tysiącami mil zapuszczali się w głąb nieznanych krajów, kości swe siali po pustyni, byle tylko obdarzyć swą ojczyznę potężnem afrykańskiem państwem.
Nietylko w innych państwach, — w samej Francji nie zdawano sobie do niedawna sprawy z ogromu tych obszarów i ich ekonomicznego znaczenia. Jedna Anglja — rywalka ocenić umiała te zdobycze. Lat temu 3 przestrzegła swą sąsiadkę, że wkroczenie w dolinę Nilu uważać będzie za «akt nieprzyjazny». Nie zważano na to we Francji. Ufano, że stanowisko Francji da dość powagi jej dyplomatom, by uzyskali zatwierdzenie spełnionych faktów, jak je uzyskali nad Nigrem. Ale nad Nigrem chodziło wprawdzie o wielkie obszary, ale nie o panowanie nad całą częścią świata. O Faszodę Anglja wejść nawet nie chciała w układy. Zmobilizowała kaletańską eskadrę, mówiąc: «Rozmyślnie popełniony „akt nieprzyjazny” — dać wam nie może prawa do kompensacji. To nasza droga. Opuśćcie Faszodę! Przedtem z wami nie mówimy!»
Sprawa stanęła na ostrzu miecza. Dwa państwa, dwie rasy spojrzały sobie groźnie w oczy, gotowe do walki, której łupem miała być supremacja nad całą częścią świata. Mało już krajów otworem stoi dla zdobywców. Przesiąkła krwią, najeżona twierdzami europejska ziemia zbyt jest drogą, by się kusić o jej skrawki. Ameryka i Australja znalazły już swych panów. Do Azji zgłasza się wielu potężnych kandydatów. Pozostała Afryka; tej ze swych szponów wypuścić nie chce lew brytański: «Opuśćcie Faszodę!»
«Nie opuścimy!» — chórem odpowiedziała francuzka prasa — «to zdobycz krwi i znoju naszych żołnierzy-bohaterów». Sprawa stała na ostrzu miecza. Wtem przyszedł nowy gabinet i wspomniał w swym programie o... wystawie w 1900 r., dodając, że «stosować będzie swe wysiłki do wartości ich celu». Wszyscy zrozumieli! Marchand opuszcza Faszodę, a Francja wyrzeka się myśli o afrykańskiem państwie, opartem o Atlantyk, morze Śródziemne i — morze Czerwone, o Senegal, Niger, Congo i o — Nil. Wystawa powszechna na schyłku wieku powiedzie się nad wszelki wyraz wspaniale.
Sk.
Dodatkowo na str. 28 zamieszczono ilustrację:
a na 37 informację o zbrojeniach:
Uzbrojenia angielskie.
Pomimo pokojowego załatwienia sporu o Faszodę, rząd bowiem francuzki zdecydował się odwołać wyprawę Marchanda, przygotowania zbrojne Anglji nietylko nie ustają, lecz zdają się potęgować. W Plymouth, Portsmouth, Davenport panuje ruch gorączkowy. Okręty wojenne przygotowują się do wypłynięcia na morze, zaopatrują się w węgiel i materjał wojenny. Poczyniono przygotowania do mobilizacji ochotników i do powołania pod broń rezerwistów. Z dalekiego Wschodu nadeszły również analogiczne wieści. W Wei-hai-wei flota angielska stoi w gotowości do działania, w Hong-Kongu czynią się pośpieszne przygotowania. Wszystko to wywołuje w prasie europejskiej mnóstwo domysłów i komentarzy. Większość polityków mniema, że Anglja zamierza poczynić stanowcze kroki ku wzmocnieniu pozycji swojej w Egipcie. W Chinach zaś chodzi o utrzymanie wpływu angielskiego wobec nowych konkurentów.
http://chantshistoiremande.free.fr/Html/chronol_explorateurs_2.php
tagi: anglia wielka brytania francja cecil rhodes imperializm kolonializm egipt kolej sudan afryka madagaskar senegal kongo dżibuti kraj kitchener marchand mahdi faszoda 1898 deval samory algier tunis wybrzeże kości słoniowej dahomej ludwik xv karol x ferry tonkin timbuktu czad oran congo
![]() |
umami |
2 stycznia 2021 19:23 |
Komentarze:
![]() |
Paris @umami |
2 stycznia 2021 22:40 |
KA-PI-TAL-NE !!! !!! !!!
A teraz dzieki "formule" po wyeksploatowaniu przez francuskie szatany "PRZEHANDLOWANO" Afryke Chinom... a w brukselce "PODPISANO" umowe o handlu z Chinami...
... ponoc jeszcze TYLKO jej "NIE RATYFIKOWANO" !!!
Jaja jak berety,... dzieki piekne za wpisy o tej calej Afryce, wpisy absolutnie pasjonujace.
![]() |
Mathias92 @umami |
4 stycznia 2021 10:05 |
Ciekawy artykuł, Francja mimo wtrząsów wewnętrznych (rewolucje, zmiany systemów rządów) i zewnętrznych (przegrana wojna z Prusami w 1871 r) zdołała zbudować potężne imperium kolonialne. Ale w sumie mieli i mają bardzo korzystne położenie geograficzne + silne struktury państwa,żyzność gleb, potencjał gospodarczy. Szkoda że przez ostatnie stulecia władze francuskie niszczą swoją tożsamość chrześcijańską i kulturową.
![]() |
umami @Mathias92 4 stycznia 2021 10:05 |
4 stycznia 2021 10:26 |
To jest, chyba, sytuacja przymusowa, gdyby nie ta ich kolonizacja Afryki, zostaliby przez Anglię zepchnięci w niebyt. A tak momentami nawet wygląda na to, że trzeba się z nimi liczyć, ale jak tylko postawi sie sprawę na czubku noża, zwiewają z podkulonymi ogonami. Czyli to taka ucieczka do przodu.
Gospodarz zawsze powtarza, że ten trick, to wyprowadzenie wojny za granicę własnego kraju.
![]() |
umami @Paris 2 stycznia 2021 22:40 |
4 stycznia 2021 10:28 |
Proszę bardzo.
Ciekawe z jakich agencji informacyjnych się wtedy korzystało.
![]() |
saturn-9 @umami 4 stycznia 2021 10:28 |
4 stycznia 2021 13:12 |
Kaffeehaus?
Kladderadatsch = "Crash" "daily, except for weekdays." David Kalisch czyli plotka i kombinacja...
+
![]() |
Paris @saturn-9 4 stycznia 2021 13:12 |
4 stycznia 2021 15:46 |
Dokladnie...
... tylko PLOTY i KOMBINACJE... grzanie tego merdialnie kosztem ogromnego zlodziejstwa panstwowego... bo podroze i rozne spedy - kosztujo...
... taki TANDEM - jak np. w Polsce - "dobra zmiana" + Sakiewicz i zgraja !!!