Cecil Africanus
Tekst pochodzi z gazety Kraj nr 14 z 2(14) kwietnia 1899.
Zostawiam go w oryginalnej pisowni, a może jeszcze później dorobię jakieś linki i przypisy.
CECIL AFRICANUS.
Choć wawrzyn, będący udziałem zwycięzców, nie uwieńczył mu skroni, Cecyl Rhodes większe ma prawo do przy domku «afrykański», niż ktokolwiekbądź inny. Dzięki energji i poświęceniu całego szeregu pionjerów cywilizacji, Afryka odkrytą została w naszych oczach: przedtem znaliśmy tylko jej wybrzeża i Egipt; ale ani Liwingstone, ani Stanley, ani Gordon i Monteuil, ani Kitchener i Marchand, żaden z nich tyle nie zdziałał dla uprzystępnienia Afryki dla europejskiej cywilizacji, co Rhodes, ten handlarz złota i przeżuwacz miljonów. W Rhodesji, nowem państwie, które założył, znajduje się świątynia Zimbabe, pozostałość po fenickich handlarzach. Miejsce to obrał sobie Rhodes za swój przyszły grobowiec. I słusznie należy mu się w niej honorowe miejsce, bo on spadkobiercą jest fenickich żeglarzy, on wskrzesił ich zapomniane od wieków tradycje, którym Afryka zawdzięczała ongi nieco życia. Inni przygotowywali jego dzieło lub spełniali jego pomysły, ale on jest twórcą pomysłu i najgłówniejszym jego wykonawcą; pomysłu szalonego w swej śmiałości: zagarnięcia w lat kilkanaście całej części świata dla przedsiębiorczości angielskiej... pod nosem zazdrosnej Europy.
Cecyl Rhodes nie ma obecnie żadnej urzędowej godności, ani rangi, nie jest ani ministrem, ani ambasadorem lub jenerałem, reprezentuje jedynie siebie samego: swą energję i rzutkość. I gdy przed paroma tygodniami uzyskał posłuchanie u ces. Wilhelma, by się z nim razem w karcie Afryki rozpatrzyć, cały świat zrozumiał, że doniosły zaszedł wypadek.
Rhodes wyrósł tak szybko, że napróżno szukaćby bliższych o nim szczegółów w ostatnich wydaniach encyklopedyj i skorowidzów bjograficznych; nawet wydane przed kilku laty w Londynie dzieło o ludziach współczesnych (The men of Time) nie zawiera o nim żadnej wzmianki.
Jest to człowiek w sile wieku, który lat temu kilkanaście, z powodu wątłego zdrowia, opuścić musiał oksfordzki uniwersytet i przenieść się do zdrowszego klimatu. Obrał sobie Capland za nową siedzibę i wyszło mu to na zdrowie. W lat parę nietylko choroby nie było już śladu, ale niezamożny student oksfordzki skorzystał z tego mimowolnego urlopu, by zrobić gruby majątek. Tutaj następuje niezmiernie charakterystyczny epizod w karierze Rhodesa. Młodziutki miljoner, przekonawszy się, że ma pierwszorzędne zdolności na przedsiębiorcę kopalni złota i finansistę, powraca do Anglji, by... zdać w Oksfordzie egzamina: nie lubi nie kończyć tego, co rozpoczął, a w Caplandzie nie zaniedbał też greki i łaciny. Zdobywszy patent w Oksfordzie, nie zatrzymuje się ani chwili nad Tamizą, by się swemi świeżemi miljonami pobawić, ale śpiesznie powraca do Caplandu: i tam ma rozpoczętą robotę. Najpierw zajmuje się wyłącznie przedsiębiorstwami i pomnaża wielokrotnie swe miljony.
W 30 roku życia zostaje ministrem skarbu Caplandu, w sześć lat później prezesem gabinetu. To wszystko mu za mało: Capland jest drobnym angielskim skrawkiem na południowym krańcu Afryki. Cecyl Rhodes uzyskuje w Londynie pozwolenie na założenie «kompanji afrykańskiej», na wzór owej, która przed wiekiem podbiła Indje.
Kompanje takie oddają Anglji olbrzymie usługi: przedsiębiorstwa prywatne, akcyjne, obliczone na zbogacenie swych założycieli przez eksploatowanie nowozdobytych krajów, mają prawo utrzymywać własne wojsko i podbijać nowe ziemie dla Anglji. Z nową kompanją Rhodes czasu nie tracił: okrążył dwie małe republiki Oranię i Transvaal, zapuścił się daleko na północ i stworzył nową olbrzymią kolonję angielską, «Rhodesję», ciągnącą się w głąb Afryki przez 20 stopni szerokości geograficznej — 2,200 kilometrów. Ponieważ dokonało tego finansowe przedsiębiorstwo, więc nie ograniczono się, jak we Francji, do wprowadzenia rządowej administracji; zbudowano natychmiast telegraf i kolej, sprowadzono inżynierów i robotników, ściągnięto przedsiębiorców i powstawać poczęły kopalnie i fabryki, powstawać nowe miasta, prócz stolicy Rhodesji Bulawayo. Po dokonanym podboju nową prowincję objęły w zarząd władze angielskie, i Rhodes został już tylko ściśle przedsiębiorcą; faktycznie jednak rządzi nietylko Rhodesją, ale rozstrzygający przeważnie ma głos w Caplandzie i kieruje angielską polityką w Afryce, będąc prywatnym człowiekiem. Nie udało mu się w prawdzie zawojowanie Transvaalu, czego chciał dokonać cichaczem z pomocą garstki ochotników. Zamach się nie udał, więc Rhodes wyparł się Jamesona, a rząd angielski Rhodesa i rzecz odłożono do wygodniejszej sposobności. Wtedy uważano karjerę Rhodesa za skończoną; ale on tym, co mu nekrologi pisali, oświadczył: «rozpoczyna się dopiero moja karjera». Bogaty niezmiernie, niemal samowładny na południu Afryki, popularny w Anglji, Cecyl Rhodes miał to szczęście, że zdobył fortunę młodzieńcem, kiedy miał dość lat życia przed sobą, by się porwać na szalone przedsięwzięcia i dokonać ich w wieku męzkim. Szczęściem jego jeszcze większem, że miał ambicję porywania się na rzeczy wielkie, bo ona uchroniła go od tego, że nie został «genjalnym» spekulantem, faktorem en gros, bogacącym się wszelkiemi sposobami, byle tylko z kodeksem karnym w wyraźną nie wejść kolizję. Odjąć bowiem Rhodesowi jego działalność polityczną, a pozostanie mniej więcej ten typ, rozpowszechniony dziś aż nadto.
Dodać wypada, że ten «mnożyciel państwa», zdobywca nowych krajów, jest zaciętym zwolennikiem jak największego samorządu w Irlandji i posyłał nawet Parnelowi zasiłki pieniężne. Irlandczykiem nie jest, ale jest z przekonania federalistą i, obdarzając Anglję nową częścią świata, uchronić ją chce od zarodków wewnętrznej, tem groźniejszej choroby, im potężniejsze jest mocarstwo: od niezadowolenia części jego poddanych.
O znaczeniu zdobycia Sudanu przez Anglję pisaliśmy już parokrotnie (por. «Na przełaj Afryki» w N-rze 41 i «Francuzi w Afryce» w N-rze 44 «Kraju» z r. z.). Że Sudan znaczenia tego nabrał, jest dziełem Rhodesa. Przedtem, jeszcze za czasów zajęcia Egiptu przez anglików w r. 1882, stanowił Sudan wrota na niezbadaną pustynię; dzięki Rhodesowi, stał się pomostem, łączącym żyzny Egipt z bogatym Caplandem i Rhodesją. I inne państwa, zwłaszcza Francja, zajmowały w Afryce olbrzymie przestrzenie. Angielska działalność wydała najobfitsze owoce, bo Anglja miała w Egipcie, prócz Kitchenera, — lorda Cromera, co budował koleje, Nil regulował, przemysł podnosił i kraj bogacił, a na drugim krańcu Rhodesa, która [który] od południa ruch ekonomiczny ożywił, miljonowe przedsiębiorstwa powołał do życia i nowe kraje zaludnił. Nie rozrzucone po pustkowiach oazy połączyć ma linja kolejowa Kairo-Capland, ale tętniące życiem kolonje angielskie.
Stworzenie możliwości i potrzeby tej olbrzymiej arterji komunikacyjnej jest dziełem Rhodesa. Pochód Kitchenera przeciwko mahdystom przyrównać można do przebicia tunelu przez górę, stojącą na zawadzie linji kolejowej, wytyczonej przez Rhodesa. By tę linję przeciąć, wykonał Marchand swój pochód najsłynniejszy w annałach afrykańskich: przez całą szerokość «czarnego lądu» od Conga, przez Ubanghi i Faszodę, do Dżibuti. By linji tej bronić, postawiła Anglja sprawę Faszody na ostrzu miecza; by ją zabezpieczyć, zawarła obecnie układ z Francją; by ją urzeczywistnić, układał się Rhodes z ces. Wilhelmem
Linję tę okupiła Anglja ogromnemi ustępstwami na rzecz Francji.
Już w konwencji z 14 czerwca 1898 roku zrzekła się całego niemal Nigru i części wybrzeży jeziora Czadu. Obecny układ daje Francji przedewszystkiem rzeczywiste połączenie wszystkich afrykańskich posiadłości, ciągnących się z północy od Algieru i Tunisu, z zachodu od Senegalu i z południowego zachodu od francuskiego Conga nieprzerwalnem pasmem aż do Czadu. Układ ten wytyczył zachodnie granice Egiptu linją, ciągnącą się od rozdziału wód Nilu i Conga aż pomorze Śródziemne, pozwalając Francji zająć tyły Tripolisu. Francja wyrzeka się posiadłości, zajętych przez Marchanda w prowincji Bahr-el-Ghazal nad górnym Nilem, ale wzamian otrzymuje dla swego handlu dostęp do Nilu na przestrzeni 800 kilometrów przez terytorjum angielskie. Między Czadem a górnym Nilem powstaje nowa strefa ekonomicznie neutralna, dostępna na równych prawach angielskim i francuzkim przedsiębiorcom.
Choć w grze tu były ziemie, wypełniające wnętrze Afryki, układ ten francuzko-angielski ma dla Europy poważne znaczenie. Z obydwóch stron kanału Kaletańskiego powitano go, jako obustronnie korzystne, słuszne i ostateczne załatwienie sporu o Afrykę, który niedawno zagrażał wybuchem wojny. Nawet stale Anglji nieprzychylne pisma paryzkie twierdzą, że nadal wszelkie powody rozdrażnienia między Francją a Anglją zostały raz na zawsze zażegnane, a podstawy natomiast położono do przyjaznego w przyszłości rozwoju afrykańskich kolonij obu krajów. Pozostaje oczywiście w zawieszeniu sprawa władania Egiptem, ale ta sprawa nie jest obecnie aktualną, i taką staćby się mogła dopiero w razie pobicia Anglji... Okoliczność, że skutkiem układu Francji przypadły tyły Tripolisu, wywołała pewne niezadowolenie we Włoszech. Złe to wrażenie stara się znowu usunąć znany pisarz Fr. Charmer w «Journal des Debats», zapewniając, że Francja żadnych zamysłów zaborczych wobec Tripolisu nie żywi, przeciwnie z wielką radością powitałaby zajęcie tego kraju przez Włochy, jeśliby go od Turcji uzyskały.
Układ ten zapewnił Anglji władanie Nilem i ciągłość jej posiadłości od morza Śródziemnego aż do Wiktorja Nyanza. Na tem nie kończą się wszakże kłopoty Rhodesa. On wgryzł się z południa w Afrykę głęboko, ale nie tak daleko, jak sobie tego życzył: do Wiktorja Nyanza nie dotarł. Dzielą go od tego stycznego punktu ze wschodu niemieckie posiadłości, z zachodu belgijskie. Nie wielki jest to kawałek i Rhodes nie wątpi, że przy sposobności i to wytarguje, narazie jednak postanowił nie czekać na tę chwilę i wszedł w układy z Belgją, a potem z ces. Wilhelmem. Ostatnie wiadomości brzmią, że ten ostatni zgodził się na przeprowadzenie przez terytorjum niemieckie linji telegraficznej, a co do kolei nie zawarto jeszcze stanowczego układu, ale stwierdzono jego możliwość. Linja telegraficzna przedłuża się codziennie o 3 kilometry i w dwa lata całkowicie ma być ukończoną.
Kolej więc Kairo-Capland niebawem stanie się rzeczywistością. Jak przedstawia się obecnie ta kolej? Cała jej długość wynosić ma 7,220 kilometrów. Z tego jest już w ruchu od północy kolej z Kairo do Berberu i od południa z Capstadu do stolicy Rhodesji, do Bulawayo. Pozostaje do zbudowania około 4 tysięcy kilometrów. Z tych z Berberu do Khartumu linja już się buduje (dziennie buduje się 200 metr. kolei); z Bulawayo na północ budowa ma się rozpocząć niebawem, skoro Rhodes ukończy układy z rządem angielskim o gwarancję rządową dla tej kolei. Według prof. Suesa, kolej z Khartumu do Bulawayo tak się będzie przedstawiała:
Z Khartum, pod 15 1/2 stopniem północnej szerok. geogr., kolej poszłaby doliną Nilu, aż do jezior Albert-Nyanza, pod 3 1/2 stopniem półn. szer. geogr. Ztąd musiałaby linja zwrócić się na południowy wschód, przekroczyć Somerset-Nil i w pobliżu równika dojść do wspaniałego jeziora Victoria, przejść wzdłuż zachodniego brzegu Viktorji i pod 1 stopniem połudn. szerok. geogr. dosięgnąć niemieckich posiadłości. Pod 5 stopniem południowej szer. geogr. leży centralny punkt niemieckiego handlu kontynentalnego miasta Tabora, ztąd poszłaby kolej na południowy zachód pod 10 stopniem południowej szerokości geograf., aż do północnego brzegu jeziora Nyanza. Potem doliną rzeki Loangwa doszłaby, pod 16 stopniem połudn. szerok. geograf., do rzeki Zambesi, przekroczyłaby ją, wysłałaby osobną odnogę kolei lokalnej do kopalń węgla w Salisbury i, pod 20 stopniem połudn. szerok., dosięgłaby nareszcie miasta Bulawayo i połączyłaby się z siecią kolei południowo-afrykańskich już istniejącą.
Do zrobienia pozostaje zatem jeszcze bardzo wiele. W Anglji nikt jednak nie wątpi, że niedługo przyjdzie czekać na chwilę, gdy agencja Cooka urządzi pociągi spacerowe po zniżonych cenach na przestrzał przez całą Afrykę, do tak niedawna uważaną jeszcze za niedostępną. Nikt o tem nie wątpi, bo takiem jest marzenie człowieka, który marzy na jawie i fantastyczne sumy wydobywa z krajów, o których od czasów fenicjanów wieść wszelka przepadła, a fantastycznemi miljonami temi nowe pustkowia użyźnia. Człowiekiem tym jest Cecil Africanus.
Sk. [prawdopodobnie kryje się pod tym kryptonimem Tadeusz Żuk–Skarszewski]
Tekst koresponduje z notkami Piotera o budowie angielskiej kolei przez całą Afrykę i zahacza o propagandę przeciw królowi Belgii, Leopoldowi II, o której kiedyś także wspomniałem. Dobrze też tłumaczy te dwa młyny mielące Belgię — francuski i angielski.
Do tego czarnego wizerunku swoją cegiełkę dołożył Joseph Conrad w swoim Heart of Darkness, która to powieść ma być zapisem jego służby na statku Roi des Belges [pol. Król Belgów].
http://pioter.szkolanawigatorow.pl/kolej-kair-kapsztad-czesc-iv-kongo
http://umami.szkolanawigatorow.pl/dziewki-i-pany-emmanuel-maynski-i-cleo-de-merode
Nie wiem jak conradyści interpretują to propagandowe zaangażowanie po stronie Anglików tego polskiego pisarza. Pewnie skupiają się na tym, jak strasznie przeżył Conrad to zetknięcie się z mrokiem i bestialstwem, i jak od tego momentu stał się już innym człowiekiem. Dojrzalszym, wrażliwszym.
tagi: propaganda anglia francja conrad cecil rhodes kolonializm belgia kolej afryka leopold ii kongo kraj 1899 heart of darkness jadro ciemności kompania afrykańska
![]() |
umami |
26 grudnia 2020 12:25 |
Komentarze:
![]() |
stanislaw-orda @umami |
26 grudnia 2020 15:32 |
Czarny wizerunek Anglicy (i Francuzi) dokładali także do niemieckich działań kolonialnych w Afryce. Zwłaszcza w Niemieckiej Afryce Płd. Zach. (dzisiejsza Namibia). Brytyjczycy sprowokowali tam bowiem powstania tubylców krwawo stłumione przez korpus gen. Lothara v. Trotha (tzw. ludobójstwo ludów Harare i Noma)., a później wyolbrzymiali zbrodnie niemieckie, chociaż to brytyjska broń, brytyjscy insktuktorzy, brytyjskie pieniądze i lokalni dwódcy wyedukowani przez Brytyjczyków, pchnęły ww. ludy do zbrojnego buntu.
Co prawda II Rzesza Niemiecka wcześniej wspierała Burów w ich wojnie z Brytyjczykami o Transvaal, więc wsparcie rebelii autochtonów miało ograniczyć apetyty niemieckie, których idea zasadzała sie na połaczeniu ich wschodnioafrykańskich (Tanganika) oraz zachodnioafrykańskich (Namibia) terenów kolonialnych i w ten sposób "odcięłoby" to brytyjskie domeny Afryki południowej od ich domen na pólnoc od równika (Egipt, Sudan, Kenia, Uganda, etc.). Brytyjczycy (Cecil Rhodes) chciaeli temu za wszelka cenę zapobiec.
![]() |
Paris @umami |
26 grudnia 2020 16:07 |
I wzial sobie...
... ten caly "Sesil" wybudowal "panstwo" Rodezje !!!
Nic o tym nie wiedzialam do dzis... dopiero od niedawna udaje mi sie odkrywac historie Czarnego Ladu w SN - jest ona pasjonujaca i nieprawdopodobnie zaklamana, nie miesci mi sie to w glowie !!!
No, to teraz pozostaje tylko budowa "Billandii"... oczywiscie "panstwa" budowanego przez Billa, Melinde, Georgesa i innych DEGENERATOW - "filantropow" - obowiazkowo w tle ze "swirusem i szczepionkami", bo inaczej ta SCIEMA polYtyczna dzis grana w detych, zaklamanych i sprzedajnych merdialniach NIE PRZEJDZIE... tj. ciemny lud jej nie kupi !!!
Wpis PERELKA, Panie Umami, idealny na swiateczne popoludnie.
![]() |
Paris @Paris 26 grudnia 2020 16:07 |
26 grudnia 2020 16:12 |
I wzial sobie...
... ten caly "Sesil" wybudowal "panstwo" Rodezje !!!
To "panstwo" Rodezja...
... to kolejny "katar" - tak w nawiazaniu do ostatniego, fantastycznego wpisu Pana Pioter'a na SN !!!
A po prawdzie to tam w tej Afryce - to "katar na katarze i katarem pogania", a my mamy tylko brac tych "uchodzcow i tygrysow orientu" i POMAGAC, POMAGAC i jeszcze raz POMAGAC !!!
![]() |
tomasz-kurowski @umami |
26 grudnia 2020 20:18 |
Czytam i plusuję ciąglę, choć ostatnio nie mam czasu by komentować lub - częściej - niczego mądrego do dodania.
To, że Heart of Darkness istotnie czyta się jakby był to zapis podróży na Roi des Belges daje okazję do zwrócenia uwagi na różnice między oboma historiami. Conrad jako pisarz dodaje do historii między innymi fantastyczną postać Kurtza, ale w ogólnym zarysie większość wydarzeń i postaci napotkanych przez Korzeniowskiego ma odpowiedniki i u Marlowa - nawet ciotka załatwiająca obu bohaterom tę robotę. Ciekawsze od fantastycznych dodatków mogą być więc postaci, które Conrad celowo pomija w podróży Marlowa. Nie ma więc przede wszystkim Rogera Casementa (o którym u Autora było - może tam powinienem komentować), z którym Korzeniowski spędził z miesiąc, a Marlow - ani dnia. No i oczywiście nie ma, zdaje się, Polaka ;)
![]() |
tomasz-kurowski @tomasz-kurowski 26 grudnia 2020 20:18 |
26 grudnia 2020 20:25 |
A bardziej na temat: tu w UK Cecil Rhodes funkcjonuje ostatnio głównie jako fundator jednego z najstarszych i najbardziej prestiżowych programów stypendialnych, oksfordzkiego Rhodes Scholarship, a przy tym jako rasista, któremu zwłaszcza oksfordzka młódź studencka chce obalać pomniki.
![]() |
Paris @tomasz-kurowski 26 grudnia 2020 20:25 |
26 grudnia 2020 21:34 |
No, no,... chco mu pomniki obalac...
... to sie dopiero dzieje tam u Pana, w tym calym Oksford'ie !!!
![]() |
tomasz-kurowski @Paris 26 grudnia 2020 21:34 |
26 grudnia 2020 21:56 |
Poza oczywistymi kwestiami kolonialnymi jest na przykład konflikt o kwestię, czy słusznie jest dostawać stypendium Rhodesa jednocześnie na niego złorzecząc - niektórzy argumentują, że widzą stypendium jako odszkodowanie z dóbr nakradzionych przez Rhodesa, a nie jako "jego" pieniądze. Kilka lat temu studenckie Oxford Union przegłosowało usunięcie pomnika (akcja "Rhodes Must Fall"), ale uniwersytet się tego nie podjął, podobno pod presją gróźb wycofania funduszy przez darczyńców - miało chodzić o ponad sto milionów funtów. Protesty trwają do dziś.
![]() |
tomasz-kurowski @umami |
26 grudnia 2020 23:03 |
Nie wielki jest to kawałek i Rhodes nie wątpi, że przy sposobności i to wytarguje, narazie jednak postanowił nie czekać na tę chwilę i wszedł w układy z Belgją, a potem z ces. Wilhelmem. Ostatnie wiadomości brzmią, że ten ostatni zgodził się na przeprowadzenie przez terytorjum niemieckie linji telegraficznej, a co do kolei nie zawarto jeszcze stanowczego układu, ale stwierdzono jego możliwość. Linja telegraficzna przedłuża się codziennie o 3 kilometry i w dwa lata całkowicie ma być ukończoną.
Tu jeszcze małe nawiązanie do popularnej karykatury z Puncha, która pojawiła się już we wcześniejszym tekście. Rozkroczony nad Afryką kolos rhodyjski trzyma właśnie w rękach tę linię telegraficzną, na którą zgodził się cesarz Wilhelm.
![]() |
Paris @tomasz-kurowski 26 grudnia 2020 21:56 |
26 grudnia 2020 23:22 |
I dobrze argumentuja...
... bo to rzeczywiscie byly nakradzione pieniadze... byc moze nawet ten Rhodes, ZLODZIEJ WIEKSZY wzorowal sie na "anonimowym raporcie" wlasnie co przetlumaczonym przez syna Pana Gabriela, bo tak po prawdzie to ciezko mi uwierzyc w ten "geniusz" Cecila !!!
![]() |
umami @stanislaw-orda 26 grudnia 2020 15:32 |
26 grudnia 2020 23:36 |
Czyli podzielili Afrykę między siebie, trochę miejsca zrobili Włochom, a reszcie dorabiali gębę barbarzyńców, bo stali im na drodze.
![]() |
umami @Paris 26 grudnia 2020 16:07 |
26 grudnia 2020 23:40 |
Szymon Modzelewski poświęcił sporo miejsca Cecilowi w swojej książce Jak nakręcić bombę.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jak-nakrecic-bombe/
A tu pogadanka Stalagmita o tej książce:
http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/stalagmit-opowiada-o-swojej-nowej-ksiazce
![]() |
umami @Paris 26 grudnia 2020 16:12 |
26 grudnia 2020 23:42 |
Mnie najbardziej zdumiewa to, jak ludzie nisko pochylają głowy przed takimi ludźmi jak Cecil i jemu podobni.
![]() |
umami @tomasz-kurowski 26 grudnia 2020 20:18 |
26 grudnia 2020 23:45 |
Niestety nie mogę się odnieść, bo ja nie przecztałem żadnej książki Conrada. Teraz czytam o nim i o tym jakie wątki w jego twórczości to zlecenia od Brytyjczyków i które z nich pomijają conradyści.
![]() |
umami @tomasz-kurowski 26 grudnia 2020 20:25 |
26 grudnia 2020 23:47 |
No to znaczy, że lewoskrętni domagają się sprawiedliwości i równości w Oksfordzie. To ja poczekam aż obalą ten pomnik i zobaczymy jaka będzie reakcja.
![]() |
umami @tomasz-kurowski 26 grudnia 2020 23:03 |
26 grudnia 2020 23:49 |
Ta karykatura jest fantastyczna, bardzo ją lubię. Ilustruje także książkę Stalagmita, niestety w księgarni Gospodarza już jej nie ma.
![]() |
tomasz-kurowski @Paris 26 grudnia 2020 23:22 |
27 grudnia 2020 08:24 |
Pewnie i dobrze, choć to - jak komentuje Umami - lewoskrętna bijatyka, której przyglądam się z jak największej odległości. "Propozycja poskromienia Hiszpanii" zamówiona - trzeba będzie porównać podejście.
![]() |
tomasz-kurowski @umami 26 grudnia 2020 23:45 |
27 grudnia 2020 08:27 |
Ja "Jądro ciemności" czytałem w liceum, a dla porównania - albo nie wierząc, że klasa matematyczna przeczyta choćby i krótką nowelę - puszczono nam również "Apocalypse Now". Później czytałem i "Lorda Jima", także dającego się ciekawie porównać z rzeczywistością: autor bazuje tam na słynnym incydencie SS Jeddah, takiej Costa Concordii swoich czasów. Transportujący kilkuset muzułmańskich pielgrzymów statek został w obliczu zagrożenia zatonięciem (do którego ostatecznie nie doszło) porzucony wraz z pasażerami na pastwę losu przez brytyjskiego kapitana i oficerów. U Conrada jest prawie to samo, ale znamiennie przerabia on dezerterującego kapitana z Brytyjczyka na Niemca.
![]() |
Paris @umami 26 grudnia 2020 23:40 |
27 grudnia 2020 17:17 |
Szczesliwie...
... mam juz ksiazke Pana Szymona,... ale nie wiem kiedy do niej zajrze - no nie mam kiedy, Panie Umami, musialabym zrezygnowac z bycia codziennego na SN, co uwazam za swoj wielki sukces, ale z przyczyn obiektywnych rezygnacja nie wchodzi w gre.
![]() |
Paris @umami 26 grudnia 2020 23:42 |
27 grudnia 2020 17:24 |
Tak...
... to jest autentycznie zadziwiajace, ale jednoczesnie swiadczy o wielkiej niewiedzy ludzi - pomimo posiadanych tytulow naukowych przed nazwiskiem, braku swiadomosci dawnych realiow, ogolnym zaklamaniu i falszowaniu historii... i to jest straszne.
Ale dzieki SN i to "patrzenie" sie zmienia.
![]() |
Paris @tomasz-kurowski 27 grudnia 2020 08:24 |
27 grudnia 2020 17:32 |
To dobrze...
... byc moze, bedac tam na miejscu w UK doszuka sie Pan innych podobnych w temacie ponadczasowych imperialnych raportow "poskramiania" innych landow nie tylko Hiszpanii !!!
![]() |
tomasz-kurowski @umami |
31 grudnia 2020 09:28 |
Poczytałem sobie z inspiracji tym tekstem ogólnodostępny testament Cecila Rhodesa, swego czasu wydany, zredagowany i nieco rozszerzony przez W. T. Steada, wielkiego pioniera nowoczesnej propagandy prasowej. Jest tam kilka ciekawych fragmentów, w tym poniższy pastisz Aleksandra Macedońskiego:
"Świat", powiedział mi kiedyś, "jest już prawie cały rozparcelowany, a to co zostało jest obecnie dzielone, podbijane i kolonizowane. Pomyśl o tych gwiazdach", mówił, "które widzisz nad sobą w nocy, o tych wielkich światach, do których nigdy nie dotrzemy. Zaanaktowałbym planety, gdybym tylko mógł; często o tym myślę. Smuci mnie widzieć je tak wyraźnie, a jednak tak daleko."
Dziwne swoją drogą te peany, bo ja o Steadzie słyszałem jako o zajadłym wrogu kolonializmu.